Recenzja: Fostex TH900 Mk2

Odsłuch: Przy komputerze

A czy słychać w nowych flagowcach Fostexa postęp brzmieniowy?

A czy pojawia się w nowych Fosteksach postęp brzmieniowy?

   Bez wstawania z fotela przesiądźmy się na komputer, a ściślej (jak to ostatnio) przetwornik Ayon Sigma, biorący sygnał przez USB ifi Gemini i ślący go na wzmacniacz też samego Ayona. Muszę jednak zaznaczyć, że było tym razem w torze coś jeszcze, co opisane zostanie oddzielnie – takie tyciutkie, tanie – a dźwięk poprawiające na tyle, że nie dałem rady słuchać inaczej. Zważcie przeto, że grało tym razem lepiej, niż to bywało poprzednio.

Słuchałem materiału z YouTube, Tidala i wysokojakościowych plików, po raz kolejny dochodząc do wniosku, że Tidal (także w ulepszonym transferze Masters), podaje dźwięk za wolno, obniżając przyjemność odbioru. Być może to wina łącza, które nie jest światłowodowe, ale jakoś ten Tidal nie może mnie do siebie przekonać. Jego zwolnienie daje się mocno we znaki nawet u słuchawek tak szybkich jak TH900, a te są szybkie jak piorun, na miarę elektrostatów. W ogóle styl mają do elektrostatów zbliżony, kładący nacisk na szybkość, przejrzystość i niezwykłą misterność, tyle że podrasowany nie samym super sopranem, ale także branym z przeciwległego krańca potężnym basem.

Bas Fostex mają efektowny, skrojony pod basolubów, ale nie jakiś rozlany, przeciągły, bez definicji, tylko rozdzielczy, popisowy, przestrzenny. Zdobiący a nie uprzykrzający, podobnie jak te misterne soprany. Cóż z tego jednak, gdy u mnie Tidal muzyczne frazy rozwleka? Narastanie ma spowolnione, wejście w natarcie się wlecze… brak werwy, porywczości, muzyka się ślimaczy. Posiada wprawdzie jakość – jest spójna i melodyjna – ale drajw ma słabowity; pozbawiony rozmachu, ciśnienia.

Jest inaczej - jaśniej, więcej sopranu, dynamiki.

Jest inaczej – nieco jaśniej, więcej sopranu, dynamiki.

No nic, to nie wina słuchawek i żadne nie pomogą. Poza tym dźwięk z Tidala okazał się u Fostex TH900 Mk2 nieprzyjemny z drugiego powodu, ponadnormatywnie dudniący. Bardziej niż ten z Cowona i bardziej niż z YouTube, nie mówiąc o super plikach. Mało budujący stan rzeczy, zwłaszcza gdy za to się płaci… Zostawmy jednak niedoróbki odpłatnego serwisu i skupmy się na słuchawkach.

Biorąc w nawias słabości Tindala teraz Fosteksy grały lepiej, zarówno w sensie dynamiki, jak i precyzji obrazowania. Śladowo może też cieplej, ale najwyżej minimalnie, wciąż mniej ciepło niż Ether. Bez zmiany też w odniesieniu do opisanych poprzednio relacji scenicznych; to znaczy one raczej z naciskiem na rozległość, a Ether na bliskość. I wciąż z rozbieżnością dozy pogłosu, ale co bardziej uderzało, to większa teraz różnica w odniesieniu do ludzkich głosów. Ethery znacznie lepiej obrazowały odmienności wokalne, co wynikało także z bliskości u nich wykonawców, natomiast Fosteksy oferowały lepszą przestrzeń i lepszą dynamikę. Gdy chodzi o sam wokal, wolałbym słuchać Ether, ale już koncert rockowy stawiał przed alternatywą – lepiej zobrazowany głos wokalisty, czy lepsza dynamika gitar? To i to miało zalety i chciałoby się mieć je razem, ale takich słuchawek na miejscu nie było i nie wiem czy są takie. To znaczy są na pewno AKG K1000, ale to nienormalne słuchawki i już nie do kupienia. Jest także nowy Orpheus, ale dajmy mu spokój. On to dopiero jest nienormalny z tą swoją wariacką ceną. Zawisł natomiast dylemat: czy stawiać bardziej na wokal, czy na oprawę instrumentalną? Instrumentaliści efektowniejsi byli w Focalach, wokaliści w Etherach – i masz teraz, wybieraj. A także druga alternatywa: Fosteksy brzmiały smutniej i groźniej, a Ether bardziej przyjaźnie. Też trudny wybór, uzależniony od repertuaru. Z ręką na sercu powiem – nie wiem co sam bym wolał. W pierwszym odruchu raczej Ether, lecz gdy sobie uświadomiłem, że Fostex są bardziej dynamiczne…

Przy odtwarzaczu

Choć ie ma tu rewolucji...

Choć nie ma rewolucji…

Finał gdzie zawsze. Seria uważnych odsłuchów w palecie tradycyjnych nagrań i można podsumowywać. Bez wątpienia Ether Flow C grają bardziej pośrodku pasma a Fostex bardziej przez skraje. Nie zmieniło się także to, że rozdmuchiwały Fosteksy – i to wyraźnie – dzięki pogłosom przestrzeń, podczas gdy Ether nie miały żadnych takich ciągot. Do tego stopnia mnie ta pogłosowa dychotomia zmobilizowała, że sięgnąłem porównawczo po też pogłosowe Beyerdynamic T1. Te miały na recenzowanymi dwie istotne przewagi – lepszy kabel Tonalium oraz fakt, że Twin-Head preferuje słuchawki o dużej impedancji. Owocowało to nieznacznie u T1 niższą tonacją i ogólnym poczuciem, że wzmacniaczowi bardziej pasują. Lepiej budował się całościowy obraz niż w obu pozostałych, tak jakby poszczególne aspekty lepiej do siebie przylegały. Nie zaznaczyła się żadna nierównowaga skraj-centrum, przestrzeń też okazała się duża, a całość wyjątkowo dobrze zebrana i intrygująca w słuchaniu. Nie ulegało wątpliwości, że także od T1 oferują Fosteksy więcej sopranów, jak również więcej pogłosu, przy czym bas też mają mocniej podkreślony, aż momentami przesadny.

Można zatem powiedzieć, że ta nowsza wersja rozbudowuje przestrzeń jeszcze bardziej i bardziej popisuje się rozciągniętymi skrajami (gdzie te rzekomo złagodzone soprany?), podbarwiając przy okazji wysokimi tonami środkowy zakres i nie przydając mu ciepła. W efekcie środek oferowany przez Ether i T1 podobał mi się bardziej, no ale tamte dysponowały kablem Tonalium, który także u TH900 zrobiłby zapewne swoje. W jakim stopniu, to pozostaje zagadką, ponieważ nie miałem sumienia prosić producenta o szósty z kolei kabel; niemniej wydaje się, że akurat wiśniowym japońskim flagowcom bardzo by się on przydał.

Zbierając to, można orzec, iż kto lubi brzmienia intymne i preferuje popis środkowego zakresu, dla niego milsze będą Ether; natomiast kto woli popisy na skrajach, rozdmuchaną echami przestrzeń i super dynamikę, dla tego lepsze będą z pewnością Fostex TH900 Mk2. Te nowe względem starszych chyba dają więcej a nie mniej sopranów i chyba jeszcze więcej pogłosu, w efekcie grając nieznacznie jaśniej, co nie znaczy, że jasno.

...to poprawione TH900 są wciąż na tyle imponujące, aby pewnie walczyć wśród najlepszych. Polecamy!

…można śmiało polecić.

To raczej sopranowy migot na tłach ciemnych i gęstych, a nie całościowe rozjaśnienie, które praktycznie nie występuje. Natomiast rzuca się w uszy bardzo wyraźny szum tła, o tonacji wyższej od też bardzo szumiących podkładem flagowych Beyerdynamic. Na ile to robota Tonalium, tego powiedzieć nie umiem, bo oryginalny kabel T1 poświęciłem na wtyki.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Fostex TH900 Mk2

  1. Paweł pisze:

    Panie Piotrze jak sie mają te fostexy w porównaniu do akg k 812? Wiem że to różne konstrukcje ale nie ma to dla mnie znaczenia. Głownie słucham muzyki elektronicznej ale czasem i rocka. Ciekaw jestem co Pan by wybrał dla siebie gdyby stanął przed podobnym ultimatum 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      W odniesieniu do wersji Mk1 to bardzo podobne słuchawki. Do Mk2 też. Fosteksy mają więcej pogłosu i dlatego K812 są nieco naturalniejsze, ale chyba troszkę mniej przejrzyste. Jedne i drugie słuchawki należą do moich ulubionych i byłoby mi raczej wszystko jedno których słucham.

      1. Paweł pisze:

        Dziękuję za informacje

  2. Soundman pisze:

    Paweł, gdzie AKG812 do TH900, miałem oba modele…
    TH900 to czysty fan ,jeden z najpotężniejszych basów w zamkniętych ,lekko przesadzony już…nie każdemu się spodoba. Oddalony wokal ale ocieplony, bardzo wyrazista góra, scena sporo większa i głębsza od AKG812…słuchawki do elektroniki lub metalu idealne, bardzo muzyczne.
    AKG812 to inna bajka, studyjne granie,bez emocji, zrównoważony przekaz, beznamiętnie grany, mało scenowy i ciemny bardzo, góra bardzo wyrazista, może męczyć. K712/701 sporo bardziej scenowe i muzycznie przyjemne…
    Th900 vs K812 dwa inne światy i sposoby grania…

    1. Paweł pisze:

      Widzę, że pojawiły sie jednak pewne rozbieżności. Nie mialem obu sluchawek na uszach, kierowałem sie glównie opisami w testach Pana Piotra. Moze te akg z lepszym kablem nabrały takiej gęstości i masy…
      Rozważałem jeszcze tanszą opcje- wiceflagowców fostexa plus lepszy kabel. Źrodlo to ifi nano le.

      1. PIotr Ryka pisze:

        To wszystko jest względne. Poza słuchawkami typu Sony R10 czy AKG K1000 nie ma czegoś takiego pośród elity jak najlepsze słuchawki. Dziś miałem odsłuch ze wzmacniaczem Wells Milo (8500 PLN) i Fostex TH900 Mk2 dostały pucki od Beyerdynamic T1 V2 z kablem Tonalium. I to porządne. AKG K812 ogólnie nie są gorsze niż TH900 czy T1. Kwestia toru i okablowania. TH900 są zbyt pogłosowe a bas przesadnie choć przyjemnie eksponują. AKG bardziej uczciwe, naturalne. Raz jeszcze powtórzę – bardzo je lubię. Są do kupienia lepsze od nich nauszniki, na przykład Ultrasone Edition5 Limited, ale to drożyzna.

  3. Stary Inżynier pisze:

    „Znam wiele osób pomstujących na efekt rodowania – że oziębia, dehumanizuje, zaburza spójność przekazu” W takim przypadku konieczna jest wizyta u inżyniera który wytłumaczy, że to przypadłość wcale nie z obszaru nauk technicznych, a medycznych.
    Taki inżynier, umieści „rodowanych” do kolejki tych,
    – którzy są przekonani, że pozłacane wtyki grają ,,, ciepło ? No wiadomo, że ciepło. Przecież to ciepły kolor, jakże mogłoby być inaczej,
    – srebrne/posrebrzane – są … „chłodne”. ? O tak, chłodne, nienaturalne, zimne. analityczne. Przecież srebro to zimny kolor, więc na pewno musi mieć taki wpływ na dźwięk!
    Może medycyna, może psychologia ale na pewno nie nauki techniczne, Panie Recenzencie.
    Z ukłonami

  4. MarcoBarroza pisze:

    Witam Panie Piotrze,
    Dziękuje za recenzję, bardzo ciekawa lektura. Czy byłby pan w stanie zaproponować jakiś dac/amp do tych fostexów? Na razie odsluchałem te th900mk2 z moon 230had i brzmiało to całkiem dobrze, z trilogy 931 też ciekawa synergia ale potrzebuje urządzenie razem z daciem. Ma pan jakieś propozycję do odsłuchania?

  5. MarcoBarroza pisze:

    Jeszcze tylko dodam że nie chodzi mi o to by wprowadzać jakieś korekty w tonacji, tylko o to by fostexy zagrały na maksymalnym swoim poziomie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy