Jest takie miejsce wśród wielu dróg, gdzie się spotyka z Zachodem Wschód, milion z milionem i tym tam graj, jest takie miejsce, taki kraj.
Sparafrazowałem pieśń Janka Pietrzaka, ponieważ jej powaga i nastrój refleksji same w tych okolicznościach do mnie napłynęły. Jesteśmy na drugim końcu skali. Nie ostatecznym wprawdzie; da się pójść jeszcze dalej, ale już bardzo daleko od tego miejsca, w którym za swoje rozsądne i umiarkowane pieniądze grały monitory Sveda Audio. Znajdujemy się w miejscu wyzwolonym od ograniczeń, w którym pytanie – Ile to kosztuje? – przestaje obowiązywać. Bo jak cedziła przez zęby w serialu Absolutnie fantastyczne wyrzucająca klientkę ze sklepu Patsy, jeżeli pytasz ile to kosztuje, to znaczy, że cię nie stać. Tutaj takich pytań się nie zadaje, a jeśli już, to tylko przez grzeczność i mimochodem, by nie wypaść zbyt gburowato w obnoszeniu się ze swoim bogactwem. Tu kupuje się wyłącznie na słuch oraz wygląd i słucha wyłącznie by kupić. A Audio Show i inne tego rodzaju pokazy, to jedyne okazje by szerszy ogół mógł się z tego rodzaju sprzętem zaznajomić, bo na co dzień nie stoją tej klasy zestawy po sklepowych salonach i nie można wpaść ot tak sobie i posłuchać.
Tego rodzaju popis, nie jedyny, ale najbardziej efektowny, zaprezentowała w tym roku firma Audiofast państwa Orszańskich. Jej codzienny salon odsłuchowy, położony w Łodzi przy ul. Romanowskiej, to jedno z niewielu miejsc w Polsce gdzie można obcować z najwyższej klasy sprzętem w środku tygodnia, czyli pomiędzy wystawami. Jest tam na miejscu prawie wszystko co firma posiada w cenniku, a taki stan rzeczy to sytuacja nieczęsta u innych dystrybutorów. Kto jednak z nas ma czas jechać specjalnie do Łodzi i zawracać głowę prośbami o posłuchanie sprzętu, o którym z góry wie, że go nie będzie kupował. Jakoś to przecież niezręczne, a przy tym wymaga od wszystkich spoza Łodzi sporej ilości czasu, a na Audio Show można rzecz załatwić dyskretnie i bez narzucania, bo po to ten Audio Show jest, żeby można było posłuchać.
Ciekawe w ślepym teście ktoś usłyszy te 30 femtosekund (chyba nietoperz)no ale marketingowo fajnie to brzmi…
Nie wiem czy akurat 30 femtosekund, ale redukcję jittera w przypadku M2Tech HiFace słychać bardzo dobrze.
Wydaje mi się, że w słuchaniu muzyki nie chodzi o femtosekundy tylko o brzmienie, a te są różne między różnymi urządzeniami i torami. Czy to przez femtosekundy czy przez chochliki mi nie robi najmniejszej różnicy. Marketing na mnie nie działa i mnie nie interesuje. Działa na mnie za to efekt końcowy i to na nim lubię się skupiać. Zazwyczaj z zamkniętymi oczami choć nie wiem czy to się klasyfikuje do ślepego testu 😉
Pozdrawiam
To jest taka maniera, żeby koniecznie wyszukać cokolwiek, czego można by się przyczepić. Femtosekundy – skandal. Nanosekundy – też niedobrze. Może z dokładnością do pół godziny by taki zegar działał, to by wszyscy byli zadowoleni?
Z cyklu jak wy….ć audiofilów, zamiast kablem można inaczej (w końcu i tak sie nie połapie…)
http://www.audioholics.com/av-preamp-processor-reviews/simaudio-moon-cp-8-processor
Widzę, że jest nas dwóch Sebastianów.
Oszuści zdarzają się od żebraka po prezydenta a życie tyczy się dalej 🙂 Współczuję tym, którzy kupili ten sprzęt za 18k i uważam, że powinni dochodzić sprawiedliwości tylko prawda jest taka, że komu by się chciało za 18k?
Tak czy siak ja od tej firmy nigdy nic nie kupię… dzięki za ostrzeżenie.
Pozdrawiam