Recenzja: Stax SR-Ω (SR-Omega)

Budowa

STAX_SR-Omega_1   W przeciwieństwie do swego bardzo wyrafinowanego wzmacniacza, mogącego śmiało konkurować z dziełem Sennheisera, same słuchawki SR-Ω wydają się od sennheiserowskiego konkurenta skromniejsze. Nie można powiedzieć, by miały jakąś siermiężną powierzchowność, ale w konfrontacji wypadają trochę ubogo i wyglądają bardziej zwyczajnie. Owszem, pałąk nagłowny (analogicznie jak w modelach SR-Sigma Pro i SR-Lambda Signature) zaopatrzono w sympatyczną welurową opaskę, ale już pady wyścielono sztuczną skórą i ta sztuczność daje się zauważyć z uwagi na nienaturalną gładkość, choć zarazem jest to surowiec lepszej jakości niż we współczesnych flagowych JVC. Cóż, alcantary jeszcze wówczas nie było, ale dobrej jakości welur na obszarze kontaktu z głową słuchacza byłby chyba lepszym rozwiązaniem. Na osłodę kabel przyłączeniowy to bardzo solidna płaska taśma zawierająca wysokiej klasy przewody, a clou stanowią efektowne obudowy przetworników wykonane ze stopu aluminium chropowato wykończonego i polakierowanego czy też wyprażonego na złotawobrązowy kolor, mieniący się feerią odcieni w zależności od kąta padania światła. Brak jednak w tym wszystkim jakiegoś daleko posuniętego wyrafinowania. Prosta konstrukcja zawieszenia, okrągłe muszle, niezbyt zaawansowana estetyka. Ale kiedy się przyjrzeć, dostrzegamy czar bijący z połączenia stylistyki retro z nietuzinkową elegancją opraw. Niewątpliwie mieszka w tym jakiś powab dodatkowo potęgowany sławą. W sumie całość prezentuje się szykownie, aczkolwiek trochę skromniej niż u konkurentów.

Pozytywne uczucia nadchodzą po założeniu. Okazuje się, że słuchawki układają się bardzo dobrze i bez zmęczenia mogą pozostawać na głowie przez wiele godzin. Bardzo ładna jest też drewniana skrzynka służąca za opakowanie.

STAX_SR-Omega_12Jasne jednak, że aby konkurować z Orfeuszem i R10 pod względem brzmienia, wewnętrzna sekcja odpowiedzialna za dźwięk żadną miarą skromniejsza już być nie mogła. Stax poszedł tu na całość, to znaczy stworzył od podstaw nowy przetwornik. Co ciekawe, przetwornik ów występuje w dwóch wariantach – wcześniejszym, ze statorem aluminiowym i późniejszym, w którym aluminium zastąpiono żywicą epoksydową. Zmiana miała podobno związek z trudnościami we właściwym łączeniu statora z siatką i diafragmą. Samą siatkę elektrodową wykonano zaś z czystej miedzi pokrytej złotem, a diafragmę z polimeru o grubości 1,5 µm.

Całość bez kabla waży 380 gramów i może przenieść pasmo od 6 do 41 000 Hz z maksymalnym ciśnieniem dźwięku 120 dB. W momencie pojawienia się na rynku słuchawki kosztowały 180 tysięcy jenów, a w Europie wycenione były na 1695 brytyjskich funtów, które to funty stały wówczas względem innych europejskich walut znacznie lepiej niż obecnie. Wzmacniacz był jeszcze dużo droższy, ale ile dokładnie kosztował nie udało się z całą pewnością ustalić. Prawdopodobnie było to 460 tysięcy jenów. Na pewno w 2003 roku był wystawiony na japońskim eBay z notą „buy it now” za sześćset tysięcy jenów, czyli 5450 ówczesnych dolarów, a w 2009 roku Spitzer z forum Head-Fi sprzedawał swój mocno grzebany i z uszkodzoną obudową sekcji zasilania egzemplarz za 6600 dolarów. W zeszłym roku licytacja (znów na japońskim eBay) doszła do równowartości dziesięciu tysięcy brytyjskich funtów, po czym jej przedmiot został wycofany i prawdopodobnie sprzedany poza aukcją za znacznie wyższą kwotę.

STAX_SR-Omega_5Trzeba jeszcze wspomnieć, że kiedy w 1996 roku firma Stax po wcześniejszym bankructwie zmieniła właściciela, produkcji SR-Omeg zaprzestano i jednocześnie nie zadbano o wytworzenie odpowiedniej ilości części zamiennych, tak więc wszystkie przypadki awarii były później usuwane poprzez zastępowanie oryginalnego drivera tym od następcy, czyli modelu Omega II. W efekcie niezwykle trudno ustrzelić na rynku wtórnym egzemplarz z oryginalnymi przetwornikami. Na szczęście my mamy do czynienia właśnie z takim, bo pisanie recenzji nie miałoby inaczej sensu. SR-Omega którą rozporządzam jest w stanie perfekcyjnym. Nie wiem tylko jaki ma stator, ale najprawdopodobniej epoksydowy. Numer seryjny wynosi 419.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy