Zacznijmy od rzeczy najlepszych, a najlepsze w ocenie Karola były słuchawki Audioquest NightHawk. To będzie według niego prawdziwy pogromca, bo za niespecjalnie złowieszcze 600 $ oferują realizm jeżący włosy na głowie, nie ozdobiony wprawdzie tak piękną sceną jak u referencyjnych Ultrasone Edition 5, ale w zestawach tam słuchanych (grały między innymi z Chordem Hugo) porównawczo lepszym. Kameralna muzyka smyczkowa w wykonaniu tych NightHawk była ponoć ekscytującym przeżyciem, a struny wibrowały niczym prawdziwe. Jeśli to się w testach powtórzy, to za umiarkowane pieniądze będziemy mieli sensację.
Druga rzecz bardzo dobra, to identyczność wspomnianych Ultrasone Edition 5 w wersji Limited i Unlimited. Stały obok siebie i można było porównać, a z porównań tych wynikało, że są nie do odróżnienia. Tak więc za osiem a nie piętnaście tysięcy można posiąść obecną referencję słuchawek dynamicznych.
Bardzo dobrze też grała obecna już w Paryżu zamknięta Audio-Technica ATH-MRS7 – dźwiękiem pełnym, ciepłym, szczegółowym i muzykalnym. W dodatku jest wygodna i nie jakaś szalenie droga, a także bardzo ładna.
Godne odnotowania jest pojawienie się wyższego modelu konkurujących ze Staxem słuchawek KingSound, oferujących w tym wyższym modelu lepszą rozdzielczość od dotychczas prezentowanych. Tak więc konkurencja się nie ociąga ani nie zniechęca, a sam Stax niczego nowego nie pokazał. Można go za to było słuchać do woli, z czym przed rokiem były trudności. Źródła wprawdzie dał nędza, ale dobre i to. Poza tym to co dawny mistrz oferuje, to przecież super sława i legenda rynku, a przy tym te KingSound nie brzmią jak elektrostaty, co dla wielbicieli tego typu brzmienia z pewnością jest zniechęcające.
W paru miejscach można było posłuchać chcących uchodzić za najlepsze w świecie nowych flagowych HiFiMAN-ów. Grały z własnego firmowego odtwarzacza i dedykowanego sobie wzmacniacza, które nie wydają się aż tak dobre, by ten dźwiękowy rekord świata miał zostać przy ich użyciu ustanowiony. Bardzo są w każdym razie te słuchawki szczegółowe, ale poza tym zaprezentowały się w sposób wymagający dokładnego zbadania, gdyż reszta nie okazała się już tak jakościowo oczywista. Zwłaszcza walory sceniczne.
Znów z magnetofonami popisywały się wzmacniacze Eternal Arts dr Burkharda Schwäbe, ale to zeszłoroczna sensacja. Wzmacniacze są jedynie na zamówienie, a jeden już czekał na nabywcę ozdobiony kokardą.
Bardzo dobrze zaprezentowały się licznie przybyłe wzmacniacze słuchawkowe Violectrica, których można było słuchać z wieloma słuchawkami i z wszystkimi spisywały się świetnie.
Jeszcze lepiej, a w każdym razie bardziej nietuzinkowym brzmieniem, popisywał się najbardziej wszechstronny na świecie wzmacniacz słuchawkowy Audiovalve Luminare, z którym Grado GS1000e dały popisowy spektakl. Porównując te słuchawki z egzemplarzem z recenzji Karol nabrał podejrzeń, że coś przy nich poprawiono. Ale może tylko akurat z tym wzmacniaczem tak dobrze się spasowały.
Z kolei firma Questyle pokazała jak w zeszłym roku swe słuchawkowe monobloki, wszakże już stawia na ich następcę – w jednym podobnym pudełku skrywającego słuchawkowy wzmacniacz i przetwornik. Tak więc integracja górą, a podobno niedługo taki zintegrowany zestaw przybędzie po recenzję.
Kosztowne słuchawki oBravo nie przypadły Karolowi do gustu, nie potrafiąc uporządkować brzmienia; lecz nie grały w dobrym torze, tak więc sprawa ich oceny pozostaje otwarta.
Opera Consonance w tym roku nie grała tylko stała. Szkoda, bo w zeszłym świetnie wypadła.
Ekipa Myteka zapraszała na Manhattan z Audeze LCD-XC, czyli w bardzo przyjemne miejsce, pokazując także nowy przetwornik analogowo cyfrowy (a nie cyfrowo analogowy).
Można było także i nareszcie posłuchać Final Audio Design Sonorus X i VIII. Jedne i drugie zaprezentowały się rewelacyjnie, operując znacznie lepszymi scenami niż niższe modele i jeszcze w dodatku wyższą kulturą brzmienia.
Astell & Kern sobie nie żałuje i wystrugał jeszcze wyższy model odtwarzacza przenośnego. Nie potrafi on wprawdzie na razie latać ani anihilować Marsjan, ale niedługo zapewne będzie umiał, a póki co potrafi i tak niemało.
Nowy narybek Sennheisera – model HD 630 – grał mocno problematycznie i wymaga testowego sprawdzenia.
Na miejscu były obecne upragnione przeze mnie do posłuchania Abyss Sound 1266, ale Karol je niestety przeoczył, choć się uwieczniły na zdjęciu. Stały cichutko w kąciku i nie rzucały się w oczy. Ale może będą w Warszawie? Byłyby gratka. Znajomy z Niemiec miał je przysłać do posłuchania, ale jakoś nic z tego nie wyszło.
Kończąc o słuchawkach trzeba dorzucić uwagę, że wbrew pewnym sugestiom nie pojawiły się nowe modele flagowe od Beyerdynamica i Sennheisera. O Sennheiserach nic nie wiem, a obecne na miejscu szefostwo Beyerdynamica na pytanie o nową referencję odparło, że nie mogli zaprezentować rzeczy jeszcze nie w pełni dopracowanej, tak więc premiera będzie miała miejsce dopiero przy następnej dużej okazji, czyli zapewne w Las Vegas albo za rok w Monachium. Albo może odpalą bombę bez żadnej okazji? Przekonamy się.
Zalew zalewem, ale Monachium to przede wszystkim miejsce ekscytujących odsłuchów wielkich i diablo drogich zestawów, zgodnie z nazwą wystawy oferujących przeżycia high-endowe. Bardzo różnie z tym nominalnym high-endem było i bywało, ale znów zacznijmy od rzeczy najlepszych.
A najlepsze według Karola były dwa zestawy – Vox Olympian i Raidho D5.
Jaki dźwięk niesie się na Olimpie – i w Warszawie będzie się można przekonać – jako że wizyta flagowego zestawu firm Living Voice i Kondo została już zapowiedziana. Karol ocenił to brzmienie jako wszechstronne i wszystko potrafiące, a tłumy oblegające spektakl rozstąpiły się przed nim tylko dzięki legitymacji prasowej. Bez niej stać trzeba by było w długaśnej kolejce i stracić masę czasu. Z kolei Iza patrząc na zdjęcia skomentowała, że Shrek miał takie same uszy jak ten Vox Olympian trąbkę, tyle że zielone.
Raidho to natomiast lepsza znacząco wersja zrecenzowanych D2. Dmuchają i czarują aż dech zapiera, a w tym roku także dzięki zintegrowanemu wzmacniaczowi własnej roboty, albowiem Raidho poszło w elektronikę. Wygląda na to, że bardzo udanie.
Ale nie tylko te dwa zestawy ocenić należy jako szczególne. Popisowo grały też pochodzące z estońskiego Talina głośniki Estelon Extreme, napędzane monoblokami szwajcarskiego Solution. Dmuchały ponoć niesamowicie i spektakl dawały maksymalny.
Popisowo grał również zestaw z głośnikami Vivid Audio, które już na Audio Show mimo zdecydowanie za małego pomieszczenia zwracały uwagę.
Świetnie zaprezentowały się szwajcarskie Boenicke ze wzmacniaczem zintegrowanym Trilogy, co nie jest żadną niespodzianką, jako że jedne i drugie – chociaż osobno – popisywały się już w Warszawie.
Rewelacyjnie wręcz wypadł zestaw poskładany na zasadzie „to-tamto”, czyli w jego wypadku z głośników Avantgarde Duo Omega, wzmacniacza Audiopax Maggiore M50, przedwzmacniacza Audiopax Maggiore L50, przetwornika Lampizator B7 (pracującego na plikach DSD 128), zegara magistrali USB Uptone Audio Regen Green zasilanego przez dedykowany zasilacz Uptone Audio JS-2, i ze źródłem w postaci komputera pracującego w systemie Windows 10.
Tak więc okazuje się, iż komputer jako źródło potrafi już stanowić całkowicie równoważną alternatywę i pewnie wraz z upływem czasu zajmował będzie pozycję coraz bardziej eksponowaną. Ten tu akurat miał jeszcze wsparcie w postaci oprogramowania HQ Player 3.7.1, konwertującego pliki PCM do DSD 128, wraz z filtrem polisonicznym i modulatorem sigma delta ASDM7.
Trzeba już tylko czytając to przyznać, że komputerowe audio wymaga sporej wiedzy i umiejętności zestawiania składników.
Nie wszystkiego udało się posłuchać i nie wszystko wypadło tak dobrze. Rozczarowująco grały różne tuby i wstęgi, a fatalnie wręcz nowy Esoteric. Nie oczarował dCS, któremu znów zabrakło wypełnienia, a sławne głośniki szwedzkiego Martena grały wprawdzie dobrze, ale nie w sposób każący paść przed sobą na kolana. Także skądinąd fantastyczne głośniki Wilson Audio Alexia nie pokazały się tak dobrze jak dwa lata temu w Warszawie, gdzie elektronika MSB do spółki z monoblokami Audio Research napędzała je bez porównania lepiej niż tu sławna Nagra.
Przezornie nie usiłował się popisywać Naim Statement, którego występ we Wrocławiu okazał się katastrofą. Tak więc tym razem można go było jedynie pooglądać. A przecież Naim do jasnej cholery potrafi, tak więc co jest?
Głośniki Franco Sebrina też mogłyby odnotować lepszy występ, bo także więcej umieją. Również kolumny AudioSolutions – nie wiedzieć czemu – tylko sobie stały, a przecież grać potrafią że ho, ho. Tym bardziej szkoda, że był na miejscu w najnowszej wersji flagowiec Vantage, ale podobno w czerwcu będzie do posłuchania w gdańskim Premium Sound, tak więc nie wszystko stracone.
Ogólnie mnóstwo było wszystkiego i każdy mógł coś dla siebie wybrać, a w roku przyszłym będzie ponoć jeszcze więcej, gdyż miast czterech hal ma być pięć. Natomiast w tym sezonie kalendarzowym dla miłośników high-endu pozostał już tylko Paryż, Mediolan oraz Warszawa., I jeszcze High End w Szwajcarii. A poniżej galeria zdjęć. Bywaj Monachium.
Ciekawe zdjęcia, szkoda, że bez podpisów. Co to za perełka zapakowana w czerwona kokardę?
Zdjęcia są bez podpisów, ale jest opis ogólny. A tam napisano, że to wzmacniacz Eternal Arts dr Burkharda Schwäbe 🙂
Tak nawiasem ciężko jest wrzucić taką dawkę zdjęć. Internet to przyjmuje w konwulsjach. A taki miał być szybki.
Ponieważ jestem prawie Poznaniakiem, to High End Monachium przypomina mnie Targi Poznańskie :)Czyli głównie marketing… Impreza przeznaczona chyba bardziej dla branży niż melomana/audiofila. Z drugiej strony systemów audio powinno się słuchać we własnym pokoju lub studio odsłuchowym w salonie.
Widać po takich wystawach, zresztą nie tylko, że źródła zaczynają się polaryzować na dwa przeciwległe bieguny: analog i pliki. A gdzieś tam pośrodku trzyma się jeszcze poczciwy CD.
Pewnie masz rację. Producenci pokazują się przede wszystkim dystrybutorom a nie publiczności. Poza tym wynajęcie sali do grania jest na pewno droższe niż samo postawienie klocka. (Bez skojarzeń proszę.)
Panie Piotrze.
Kiedy będzie można przeczytać recenzje obravo hamt-1?
Na targach była modyfikowana wersja, czy nie ruszana toolkitem?
Czy miała nowe czy stare pady gdyż to bardzo dużo zmienia (nowe nie przepuszczają dźwięku i ciśnienia tak bardzo)
Od siebie polecę że fenomenalnie grają z vioelectric hpa v281, czyli jasny, szeroko grający tranzystor o dużym zapasie prądu.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na recenzje.
Słuchawki dotarły do mnie wczoraj z oboma rodzajami padów. Z oboma już ich słuchałem, bo zamiana to banał. Muszą jednak przed recenzją pograć sobie z dobrymi wzmacniaczami; tak ze dwa tygodnie, jak sądzę. Muszę też wypróbować modyfikacji z silikonowymi zatyczkami przy przetwornikach, ale to już zabawa w odkręcanie wielu śrubek.
Jeżeli chodzi o klucz dostarczany w zestawie to jest on dosyć miękki i lichy, przerost formy nad funkcjonalnością.
U mnie zużył się on bardzo szybko, więc nie dałem nawet rady później odkręcić całości śrub.
Jakby pan szukał klucza ampulowego to pasuje rozmiar 1.5.
Co do modyfikacji to szczerze polecam tą użytą w tej recenzji : http://www.absolutesounds.com/pdf/main/press/Obravo%20Review.pdf + mowe pady.
Pozdrawiam.
Dostałem dwa klucze, ale jeden wystarczył w zupełności do otwarcia i zamknięcia. Na początek zatkałem wszystkie trzy bass-refleksy. Jest lepiej. Normalniej.
Ja ten produkt traktuje jako taki pomost pomiędzy graniem słuchawkowym a kolumnowym a tego poszukiwałem w każdej słuchawce.
Pozdrawiam.
Grają poza głową – to niewątpliwe.
Dzięki Piotrze za ożywczą dawkę kolorowych zdjęć 🙂 Najbardziej posłuchałbym zestawu Thoressa, Vox Olumpianów za ich 'Asterixowy’ jednak dość specyficzny look i wzmacniacza Audiotechniki, A czy Tobie udało się posłuchać HE1000?
Nie udało, bo tam nie byłem. Inaczej więcej bym o nich napisał. Ale może uda się na test je ściągnąć.
* asteriksowy oznacza dla mnie, że patrząc na nie mam skojarzenia iż mogłyby to być dyżurne kolumny legionów rzymskich za czasów Juliusza C. Nie wiem dlaczego, może to kwestia tych mosiężnych wykończeń i nawiązania do rogów wojennych.
To chyba trzeba będzie przez te Vox Olympiany przepuścić Symfonię Jowiszową. Ich wygląd budzi najwyraźniej liczne skojarzenia, a cena westchnienia i przekleństwa.
Bardzo ciekawy prawie seans z oglądania tych fotek, dzięki.
Ciekawe czy te Aurioquesty będą u nas dostępne.
Było nawet Albedo, a właśnie testuje sobie ich kabelek, razem z Tellurium,
ale jakoś nie ma szału.
Słuchawki Audioquesta na pewno będą dostępne. Dystrybutorem jest Audio Klan. Mają mnie powiadomić kiedy, ale raczej nie tak zaraz.
Bo kable nie graja, to tylko sugestia he, he, w slepym tescie nikt nie rozpoznaje kabli
Założysz się?
W tekście zapomniałem zwrócić uwagę na nowe, flagowe słuchawki Pioneera. Bardzo ciekawa konstrukcja za bardzo duże pieniądze (2 tys. euro). Na zdjęciu wyglądają trochę niepozornie, ale w rzeczywistości lepiej, a specyfikację mają oszałamiającą. Grały w Monachium świetnie, chociaż głównie szczegółowością a nie wypełnieniem. Ale to kwestia wzmacniacza. Fabrycznie kabel mają symetryczny, bardzo dobrej jakości.
http://pioneer-headphones.com/japanese/se-master1/spec/
Ciekawa konstrukcja pałąka w tych Pioneerach,
a jeżeli chodzi o kabelki to nie grają, ale zmieniają brzmienie, niektóre nieznacznie na granicy percepcji albo wcale,
a niektóre robią wręcz karykaturę z przekazu np. wyostrzając wysokie tak że się nie da słuchać, no ale to już trzeba się samemu
przekonać bo w internecie kabelków nie słychać:)
Coś w tym jest, ja kilkukrotnie choć słyszałem róźnicę w IC i sieciówkach to nie mam pewności któ®e z nich są fakatyczne lepsze. Bo to że przy droższych bardziej słychać różnicę nie oznacza wcale że musi być ona in plus.
Wpadnij kiedyś Macieju, a pokażę Ci co znaczy lepszy interkonekt.
Nie omieszkam, bo u Ciebie faktycznie pomieszkują hi-endy, na których kaucję w lokalnych sklepach mnie nie stać.
Cena nie jest żadnym wyznacznikiem, tańszy może się podobać bardziej i na odwrót, trzeba samemu się przekonać.