Relacja: Audio Video Show 2018 – Golden Tulip

   Hotel Golden Tulip od zawsze oferuje najlepsze warunki akustyczne – duże pomieszczenia, grube ściany, wysokie sufity. Te duże sale nie zawsze o dobrych proporcjach, ale da się z tym walczyć, dzięki czemu właśnie w takiej rozbrzmiał najlepszy w historii AVS dźwięk systemu z wielkimi tubami Vox Olympian. Lecz i w tym roku dawano popisy, zwłaszcza jeden. O nim jednakże w oddzielnym artykule, a teraz o całej reszcie.

Zaraz na wprost wejściowych schodów, jeszcze na obszarze hallu, obrosłe już tradycją stoisko Grobel Audio ze słuchawkami Staksa – ale o słuchawkach już było. Przez ścianę za jego pkecami to właśnie miejsce do opisania osobno, natomiast jeszcze głębiej Sveda Audio i Lampizator z okablowaniem Camey. Po wejściu tam wprost od Grobel Audio (popisującego się  lampową elektroniką francuskiego Jadis i polskimi tubami Destination) wyczuwało się redukcję jakości, ale to tylko na tle najlepszego dźwięku wystawy; ewentualnie jednego z trzech najlepszych, jako że MBL i dCS z DʼAgostino i Wilsonami na Narodowym miały gorsze warunki. Sam z siebie system w sali firmowanej przez Sveda Audio grał na bardzo wysokim poziome; bardziej wprawdzie szorstko i mniej uwodzicielsko, a także z mniejszą odpornością na przester oraz nie tej miary dopieszczaniem dźwięków i całościowym muzycznym obrazem, niemniej z magią przestrzeni, ponadprzeciętnie mocno zaznaczaną obecnością artystów, wysoce powyżej średniej ekspresją, popisową wręcz dynamiką i ogólnie wysoką kulturą.

Dobrze różnicowane plany i dobrze poróżnicowane brzmienia wypełniały przestrzeń do końca, szeroko roztaczając magię, aczkolwiek psuła to trochę nadmierna twardość basu i nieco za szorstki dźwiękowy naskórek. Całość jednakże tryskająca energią, z lampową głębią, światłocieniem i magią brzmieniowych esów-floresów – choć w tym wypadku nie aż tak giętkich, a bardziej dynamicznych, ofensywnych, wysportowanych. Duża w efekcie siła wciągania, sala nabita po brzegi i wszyscy dźwiękiem przykuci do krzeseł, ale jednak za ścianą lepiej. Dla formalności należy przedłożyć, że system składał się z dwuczęściowych kolumn, mających na spodzie oddzielne sekcje basowe Chupacabra za 60 tysięcy PLN i na nich sekcje monitorowe Blipo Home U22 SE za 40 tysięcy. Do tego cała czereda Lampizatorów, z referencyjnym LampizatOr DAC Pacific i sygnał brany tradycyjnie w tym miejscu z plików, tym razem podobno poprzez specjalny Superkomputer, którego nie zobaczyłem, bo było ciemno i tłoczno. A propos tej ciemności: wszystko w imię nastroju punktowo oświetlone, z dbałością o właściwy klimat, co nie było wprawdzie na tegorocznym AVS wyjątkiem, ale też nie regułą.

Drzwi w drzwi z salą Svedy, po drugiej stronie korytarza, produkowały się kolumny FinkTeam Borg, firmowane przez konstruktora Karla Heinza Finka. Dźwięk realizowały cały za sobą, ze słabszą niż u Svedy wizualizacją instrumentarium i artystów, tym niemniej z dobrze wyczuwalną ich obecnością. I znowu pewna twardość, ale też znów ekspresyjność; ogólnie biorąc względem Svedy brzmienie cofnięte ale gładsze. Zaznaczający się jednak niedosyt separacji, a przy tym, mimo niego, także i koherencji. W sumie jednak wysoki poziom, zwłaszcza jak na warunki, ponieważ ta właśnie sala w Golden Tulip jest akustyczne jedną z dwóch najsłabszych. Dla formalności cały system to kolumny FinkTeam Borg z drogą bułgarską elektroniką Thrax Audio i gramofonem Kuzma Stabi R (wkładka TopWing), zamiennie z gramofonem TechDas Three. (Pod moją obecność grał ten Kuzmy.)

Wydobywając się powrotnie z korytarza trafiamy na dwie duże sale zajęte przez Nautilusa, z których dalszą i większą tradycyjnie okupował system Ayona, tym razem nie z flagowymi głośnikami Lumen White White Light Anniversary, a niższym (ale też wielkoskalowym) modelem Lumen White Kyara. Pospołu z tymi Kyara zamiennie jako źródła odtwarzacz plikowy Ayon S10, odtwarzacz SACD o nazwie nieco mylącej Ayon CD-35 HF Edition oraz inny dobry znajomy, gramofon Transrotor La Roccia Reference. I dalej przedwzmacniacz dzielony Ayon Spheris plus monobloki lampowe Ayon Vulcan Evo, a wszystko poustawiane nie tylko na audiofilskim stoliku, ale też dodatkowo na platformach Acoustic Revive. I pospinane topowymi przewodami Siltech Triple Crown, że lepszych na świecie nie masz. Prowadzącym tradycyjnie był Gerhard Hirt – właściciel i główny konstruktor Ayon Audio; pokazy co pól godziny i poczęstunek winem. Ale sedno to brzmienie i w odniesieniu do niego dało się zauważyć pewien dystans dzielący topowe Lumen White Anniversary od mniej topowych Kyar. Wciąż doskonale grało, jednakże w zeszłym roku był tam jeden z dźwięków wystawy, na pewno godny podium, a w tym już nie na tak wysokim stopniu, choć przy najlepszym źródle pierwsza piątka. Redukcja także dlatego, że dźwięk z plikowca S10 nie dorównywał klasą gramofonowemu i z odtwarzacza, a jego używano najwięcej.

 

 

 

 

Mogę oczywiście zrozumieć chęć podążania z modą, niemniej na tle najlepszego na świecie jednoczęściowego odtwarzacza SACD (takie jest moje zdanie) pliki wypadły znacznie słabiej. Za ostro, nie dość wieloaspektowo i nie dość całościowo muzycznie, aczkolwiek niewątpliwie wyraziście. Wyraźność, żywość i dynamika stanowiły ich siłę, ale już nie w tym stopniu płynność, nie obróbka krawędzi i nie całościowa poezja brzmienia. W wymiarze tradycyjnych standardów grało to z nimi znakomicie, ale odtwarzacz i gramofon dobitnie wykazały, o ile można lepiej. O ile głębiej, płynniej, z o ile lepszą zwłaszcza górą. Bardziej trójwymiarową, szumiącą, promieniującą na przestrzeń i rzucającą czar. Czar jeszcze większy w zeszłym roku, kiedy za sprawą jednych z najlepszych w świecie kolumn i tego CD-35 namacalność przekazu dosłownie wgniatała w fotel. W tym roku też tak było, ale już nie tak bardzo. Niemniej odtwarzacz CD-35 w wersji HF Edition jest ponad wszelkie pochwały, a scena idąca hen za kolumny ze zjawiskowo żywą przestrzenią musiała robić wrażenie nawet na najwybredniejszych.

Przez ścianę, w sali bliżej hallu, grał drugi system Nautilusa, nad którym nikt już nie sprawował pieczy i tylko w katalogu wystawy napisano, iż: „W sali Tulip 1 w Hotelu Golden Tulip – topowy system japońskiej firmy Accuphase, w skład którego wchodzą odtwarzacz DP-750, przedwzmacniacz C-3850 oraz monobloki A-250. Całości dopełnia Transrotor Massimo oraz oszałamiająco przestrzenne, aktywne kolumny Boenicke W13.” Zacznijmy od tego, że ani gramofonu Massimo, ani też odtwarzacza Accuphase DP-750 de facto tam nie było. Miast nich za źródło ten sam co za ścianą odtwarzacz plikowy Ayon S10, tym razem już bezalternatywnie, plus wielki baner Boenicke i wszystko pospinane szczytowym okablowaniem Vovoksa.  Wszystko, to znaczy ten plikowiec ze stojącymi po jego bokach (jak on wprost na podłodze) monoblokami Accuphase A-250 i wszystkie kable także chwacko rzucone na podłogę, co nie musi być złe, ale też nie musi korzystne. I tym razem nie było. Czytałem w paru relacjach, przedkładanych na forach internetowych przez zwiedzających, że grało tam zjawiskowo, a już szczególnie pod względem przestrzeni, ale sam tego nie byłem świadkiem. Byłem natomiast największych na całym AVS przesterów i nawet nie chcę myśleć, co powiedziałby Sven Boenicke słysząc podobne rzeczy.

W sali, w której trzy lata temu dawały popis Vox Olympian, wystawia teraz swe audiofilskie precjoza katowicki RCM, który ma, trzeba przyznać, co pokazać – firm wybitnych pod sobą masę. Ale jak w 2016-tym promowane przez niego głośniki niemieckiego Gauder Akustik dały prawdziwy popis, tak rok temu i teraz popisu dać nie chciały. Z zabójczo drogim dzielonym wzmacniaczem Vitus Audio najnowsze Gauder Akustik DARC 100 o diamentowych tweeterach, mając za źródło nie byle jaki gramofon Döhmann Helix Two grały analogowo, ale bez życia. Coś niczym z głośników w kawiarni; tak żeby było przyjemnie, ale broń Boże nie przeszkadzało. Brak udziwnień, chłodu czy nachalności, ale też magii i uczestnictwa. Bardzo więc droga nijakość, a przecież dwa lata wcześniej tak się te Gaudery popisywały. I może także w tym roku, bo system ciągle tam zmieniano, podpinając coraz to inne źródła, ale zaświadczyć o tym nie mogę.

Coś Golden Tulip nie miał w tym roku do wystawiających szczęścia i dwa świetne pokazy Grobel Audio (słuchawkowy i głośnikowy) tego nie mogły odwrócić. Bowiem rok wcześniej na Narodowym przykuły moją uwagę słoweńskie wielkie „groszki” – trójdrożne głośniki SoulSonic Hologramm-X, reklamowane przez producenta jako najwyższe pasywne głośniki świata (240 cm; pasmo przenoszenia 25 Hz – 50 kHz), które także tym razem w domenie cyfrowej obsługiwał przetwornik MSB Select, a w analogowej gramofon Vertere Acoustics SG-1; jednako ślące sygnał na zestaw wzmacniaczy lampowych (przedwzmacniacz, przedwzmacniacz gramofonowy i monobloki) japońskiego Audio Tekne. Wszystko okablowane przez znakomite kable Tellurium Q Black Diamond, które sam też stosuję, ale zdaje się nie dość dobrze zabezpieczone prądowo, chociaż może się mylę. W każdym razie rok temu w teoretycznie gorszej sali podobało mi się zbliżone zestawienie bardziej. (CD od MSB, a nie gramofon lub pliki, inne także końcówki mocy i żadnych Audio Tekne.). Tym razem też duży dźwięk i niewątpliwie efektowny, z wybijającym się nad przeciętność punchem; lecz mimo to słuchacza zobojętniający, nieangażujący, zewnętrzny. Blachy i bębny bez ekscytacji, w dodatku trochę głuche. Można to jednak zwalić na salę, bo tak jak przeklęta Wilanów II na parterze w Sobieskim, tak też Azalia 2 w Golden Tulip mocno nie sprzyja wystawiającym. Niemniej dawano w niej sobie radę, słyszałem tam dobre brzmienia.

Wiadomo, koniec wieńczy dzieło. Tym końcem był tym razem pokaz zorganizowany przez tak usilnie promowane przeze mnie (i nie tylko) podbiałostockie Avatar Audio. Na miejscu nie zastałem nikogo z ekipy, a samo brzmienie z nowych Holophony Numer Dwa i tam nie w pełni nawiązało jakością do zeszłorocznego, a także do popisów ich kolumn jakie przy sporządzaniu recenzji miałem u siebie w domu. Duże papierowe membrany potrafią grać porywająco, ciskając szczękami słuchających o podłogę (słowo daję, bez żadnej przesady – własną z podłogi zbierałem), lecz tu i teraz troszkę za bardzo piaszczyły, o czym nie było z kim pogadać. Bo może jakiś mankament, być może coś do poprawienia? Ale sala bez opiekuna, a na czekanie czy szukanie za bardzo byłem zmęczony. Spakowawszy manatki z hotelowego pokoju (przezornie także w Golden Tulip), pojechałem po sprzęt do zrecenzowania na Stadion Narodowy.

3 komentarzy w “Relacja: Audio Video Show 2018 – Golden Tulip

  1. Tomek P pisze:

    Panie Piotrze, czytając opis systemu Ayona mam wrażenie, że zaszła pomyłka bo to co Pan napisał wygląda mi na na system z AVS 2017
    W tym roku grał przedwzmacniacz Conquistador, monobloki Epsilon na KT150 i kolumny Ayon Black Crane.
    No chyba że grały dwa zestawy Ayona???

    pozdrawiam i wszystkiego NAJ w 2019
    Tomek

    1. Piotr Ryka pisze:

      Możliwe, iż tekst odbiega od stanu faktycznego, bo skład toru wziąłem z katalogu wystawy. Aktualnego wprawdzie, a nie zeszłorocznego, ale jak pokazuje sytuacja z pokoju obok, danych z katalogu się nie trzymano.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za życzenia i także wszystkiego NAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy