Recenzja: Onkyo DP-X1

Odsłuch cd.

Ilości możliwych ustawień i ogólna funkcjonalność muszą wzbudzać sytość nawet wśród najwybredniejszych fanów nowych technologi.

Ilości możliwych ustawień i ogólna funkcjonalność muszą budzić satysfakcję nawet wśród najwybredniejszych fanów nowych technologi.

Beyerdynamic T5p 2nd. Gen

Rozczarowany takim obrotem sprawy, sięgnąłem po flagowe Beyerdynamic dla sprzętu przenośnego, i tu się pojawiła poprawa, bo chociaż nie zagrały tak ciepło ani głośno jak Meze, to jednak na pewno głośniej i cieplej niż NightHawk. Ze zdecydowanie mniejszym wrażeniem obcości, chociaż śladowo też wyczuwalnym, niemniej płynnie, analogowo i z tym ich naturalnym, łagodnym światłem. Bez śladu podostrzania, przesadnej kontrastowości czy jakiegoś efekciarstwa, tylko łagodnie i pięknie.

Sięgnąłem do porównania z Cowonem i sytuacja zdiagnozowana u Meze dokładnie się powtórzyła. Onkyo grało bardziej całościowym, minimalnie bardziej postawnym dźwiękiem, natomiast u Cowona wybijało się to, że soprany były delikatniejsze, co pociągało większą delikatność wokali. Takich w efekcie smuklejszych i z sopranowym zaśpiewem, podczas gdy u Onkyo soprany były scalone ze średnicą, a głosy przez to postawniejsze, mniej się z całości wyodrębniające i niższe. Jakość ogólna identyczna, lecz ujmowanie inne. I trudno powiedzieć, które lepsze, bo sam się nie mogłem zdecydować. Można natomiast powiedzieć, że Onkyo słuchało się łatwiej w sensie przyswajalności, ponieważ było spójniejsze, a z kolei siłę głosu w Cowonie można było ustawiać dużo wyżej (z uwagi na moc a nie jakość dźwięku), co działało bardzo na jego korzyść. Albowiem kiedy gra głośno, pewne muzyczne byty wychodzą z cienia i lepiej można się im przyjrzeć, a poza tym niektóre rodzaje muzyki wolą być głośne, czego Onkyo nie zapewniało. Tak jakby było tylko dla słuchawek dokanałowych, albo jego wzmacniacze nie były w pełni sprawne, co trudno bez porównania z innym egzemplarzem ocenić.

To samo tyczy się doznań brzmieniowych.

To samo dotyczy doznań brzmieniowych.

Final Audio Sonorous VIII

Na koniec sięgnąłem po high-end maksymalny, w osobie kosztujących naprawdę słono Sonorous VIII. Trzykrotnie droższe od Beyerdynamic i ozdobione złotem, impedancję mają szczególnie niską, czyli wysterowanie łatwe.

No tak, to były drugie, po Meze, słuchawki mogące grać bardzo głośno, natomiast jakością potwierdzające cenę. Pewnie, że nie trzy razy od którychkolwiek tu lepsze, ale najlepsze z porównywanych bez dwóch zdań i pod każdym względem. Dynamiczne (nie tylko konstrukcyjnie), gęste, na czarnym tle i misterne. Dzięki należycie głośnemu graniu i klasie przetworników potrafiące drążyć dogłębnie tekstury i pogłębiające brzmienia, a płynność melodyki ozdabiać chropawościami i meszkiem na dźwięku. Mocno akcentujące i mocno wybijające rytm, dbały jednocześnie o każdy detal i każdy niuans brzmieniowy. Czesały nagrania gęstszym grzebieniem i zmuszały do głośniejszego a jednocześnie lepszego grania. Na dużej, gdy to trzeba było pokazać przestrzeni, a jednocześnie z dość bliskim, bezpośrednim pierwszym planem. Były też pierwszymi, którym nie przeszkadzały gorsze jakościowo pliki, przy których nie miały najmniejszych problemów ze zniekształceniami. Może nie tylko dzięki wyższej jakości przetworników, ale także ich wyższej skuteczności – ale jakie to ma znaczenie? Grały wszystko bez zająknienia na całym przekroju pasma. Naprawdę wykwintnie: przestrzennie dzwoniącymi sopranami, akcentującymi każdy indywidualizm wokalami i mocnym, przestrzennym basem. Takim dobrze uwidaczniającym zarówno drgającą membranę, jak i oddającym akustykę bębna; a do tego mocnym, szybkim, rytmicznym, o wyraźnych konturach i akuratnym naprężeniu dźwięku. Na plikach dużej gęstości wyszło też przy ich użyciu, że Cowon nie tylko bardziej wysmukla soprany, ale także ma więcej pogłosu. Poziom całościowy był natomiast u obu odtwarzaczy identyczny i w sumie nie miałbym problemu z zastępowaniem jednego drugim, gdyby tylko Onkyo zaoferowało analogiczną siłę głosu. Tymczasem oferowało w ustawieniu na max o jakieś czterdzieści procent mniejszą aniżeli max Cowona. Przy Sonorous to nie robiło różnicy, ale przy takich NightHawk – zasadniczą.

W odpowiednim towarzystwie Onkyo DP-X1 potrafi obdarzyć słuchającego prawdziwe topowym brzmieniem. Bez żadnych uproszczeń prawdziwie audiofilska uczta. Polecamy!

W odpowiednim towarzystwie Onkyo DP-X1 potrafi obdarzyć słuchającego prawdziwe topowym brzmieniem. Bez żadnych uproszczeń – prawdziwie audiofilska uczta.

Poza tym mniejszy Cowon jest na pewno przez tą swą małość praktyczniejszy, natomiast Onkyo bez wątpienia ładniejsze i ze znakomitym ekranem. W sumie mogłoby być telefonem, bo ekran ma akurat jak smartfon. I to byłoby coś – niewątpliwie.

 

 

 

 

 

 

 

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

29 komentarzy w “Recenzja: Onkyo DP-X1

  1. Hechlok pisze:

    Posiadam mniejszego brata bliźniaka – Pioneera, czyli Onkyo bez balansu. Potwierdza sie to samo. Do Lime Ears Aether doskonały. Do „dużych” słuchawek brakuje mocy.

  2. all pisze:

    Odtwarzacz dostępny na rynku europejskim posiada blokadę głośności. High gain to nie jest wszystko co można z niego wycisnąć. Żeby odblokować „volume cap” trzeba włączyć Variable Line Out. Po tym zabiegu urządzenie się resetuje i zyskujemy jakieś 30-40% mocy więcej. Można też użyć np. odtwarzacza Poweramp, który automatycznie omija blokadę.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Zyskuje moc, ale traci jakość.

      1. all pisze:

        Nie odnotowałem spadku jakości. Używam Powerampa.

      2. lafroy pisze:

        Hej,

        Właśnie wszedłem w posiadanie tego odtwarzacza i widzę, że w trybie Variable Line Out napędza nawet słuchawki o impedancji 300ohm. Z czego wynika pogorszenie jakości w tym trybie?

  3. jacekin pisze:

    Jeśli podłączać T5p v2 pod Onkyo to tylko kablem zbalansowanym. W takim zestawieniu jest spory zapas mocy. Sprawdzone.

  4. navigator pisze:

    Rozumiem z opisu, że to nie jest neturlane brzmienie, raczej ocieplenie widzi się…? Brakło może też porównania do FIIO X7, choć raczej „diagnozuje” z recenzji większy aplauz dla ONKYO 🙂 pzdr

    1. PIotr Ryka pisze:

      Onkyo nie gra ocieplonym brzmieniem. Gra akuratnym i głównie przejętym od nagrania.

    2. PIotr Ryka pisze:

      Od FiiO X7 brzmieniowo jest zdecydowanie lepsze, ale mocowo słabsze. Niestety.

      1. navigator pisze:

        FiiO – jest jednak lepiej chyba zaprojektowane pod styl mobilny. Trudno wsadzać w spodnie sprzęt z gniazdem słuchawkowym u góry i pokrętłem bocznym (które grozi urazem akustycznym przy dousznych). Spodziewam się, że nie można blokować tego pokrętła.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie sprawdziłem, czy można pokrętło blokować, ale nawet jeżeli nie, to nie jest groźne; bo raz, że dobrze schowane, a dwa, że przyrost głośności nie jest agresywny.

        2. all pisze:

          Pokrętło można zablokować w ustawieniach.

      2. crysis94 pisze:

        Jak dalej odsłuchiwał Pan jedynie AM1 ta opinia porównawcza jest wciąż nic nie warta.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie odpowiadam za to, co przysyła dystrybutor. Testuję co otrzymuję. Takie są niestety realia. Jeżeli przyślą inny moduł, możliwe będzie uzupełnienie.

    3. crysis94 pisze:

      Onkyo po SE to praktycznie to samo co Pionek, więc zacytuje sam siebie (X7 był z AM3):
      „X7 jest bardziej nasycony, ma twardszy i mocniejszy, ale bardzo dobrze kontrolowany bas, surowszą, dłużej wybrzmiewającą górę, średnicę również o surowszym charakterze (choć w niektórych utworach jest bardziej intymna) – to MI się bardziej podoba.
      Pionek gra lżej i zwiewniej – lżejszy bas, krócej wybrzmiewająca góra, całość gładsza, ogólnie dość neutralnie, naturalnie i bez większych wad.
      Ale scena…
      No… Pionek po prostu gra głębiej, szerzej, lepiej rozdziela kolejne plany, jest tu dużo powietrza.
      Za to X7 trochę precyzyjniej tą scenę rysuje, choć zauważalnie mniejszą.
      Ta scena w Pionku robi robotę :F”
      To prywatne odczucia, nie żadna recenzja 😉

      1. navigator pisze:

        Zgadzam sie: am1 i am3 to duży przeskok, na korzyść tego ostatniego.

  5. navigator pisze:

    korekta…”neutralne”

  6. Łukasz pisze:

    Ja zgadzam się z 1 komentarzem. Sam mam mniejszego brata XDP-100R i będzie nim IEM-y Dunu DN-2000J i jestem bardzo zadowolony. Jednak duże nauszniki cierpią 🙁

  7. Mateusz281986 pisze:

    Szkoda ze nie udało sie tego Onkyo sprawdzic z Oppo pm3 to moglby byc udany duet.

  8. Jacek78 pisze:

    a jakie poleciłby Pan słuchawki dokanałowe do tego Onkyo w cenie do 1500zł?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Proponuję coś z oferty polskiego CustomArt

      http://www.thecustomart.com/

      Bardzo dobry stosunek jakości do ceny.

      1. crysis94 pisze:

        W sumie +1
        Music Two i Ei.3 super się zgrają 😉

  9. Tom pisze:

    Ciekawe na ile ten Onkyo plus dobre słuchawki do 2500zl będzie grał lepiej niż mój obecny zestaw Marantz SA 7003 plus AKG k550? Czy ta droga to raczej błędne koło?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie znam możliwości tego Marantza, ale tak na wyczucie napiszę, że zestaw Onkyo DP-X1 plus Sonorous VI zagra bardziej wyrafinowanym dźwiękiem.

  10. Piotr pisze:

    Czy ten odtwarzacz da radę napędzić HiFiman HE-400i ?
    Sensitivity: 93 dB
    Impedance: 35 Ohm

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trudno powiedzieć, ale raczej nie. Oczywiście grać będą, tyle że potencjał pozostanie nie w pełni wykorzystany.

  11. Tomasz pisze:

    Czy dobrze rozumiem, że do gniazda 2.5 mogę podłączyć IEMy z wtykiem TRS lub TRRS z mikrofonem i będą grały, czy muszą iść przez przejściówkę 2.5 -> 3.5?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Szczerze mówiąc nie pamiętam. Najlepiej zasięgnąć informacji w którymś sklepie tym Onkyo handlującym, ale przejściówka wydaje się konieczna.

  12. Lafroy pisze:

    A czy ktoś się orientuje gdzie można kupić do niego futerał?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy