Recenzja: Hegel SUPER

Budowa

Hegel_Super_01 HiFiPhilosophy

Skromne opakowanie, a w nim…

   SUPER Hegel wygląda w pudełku jak paczka papierosów, tylko takich dłuższych, bardziej luksusowych. Samo pudełko jest jednak marnej jakości i daleko mu klasą do opakowania Chesterfieldów, nie mówiąc o Dunhilach. Matowa, czarna tekturka z dużym ukośnym napisem Super i logo Hegla u góry. Tandeta. Z drugiej strony jednak signum temporis. Panuje moda na opakowania do recyklingu; żadnego marnowania pieniędzy na lakierowane pudełka o papuziej kolorystyce i atłasowym wyścieleniu. Cała moc w produkt, zero w opakowanie. Po leninowsku. I rzeczywiście; kontrast pomiędzy opakowaniem a zawartością jest szokujący. Wewnątrz lichego pudełka tkwi cacko z dwiema dziurkami. Wygląda jak srebrny batonik wyrzeźbiony w bloku aluminium, z wyfrezowanym dużym logo Hegla na wierzchu. Nie oszczędzano nawet na dolnej pokrywie, która też jest aluminiowa. Na przedniej i tylnej ściance mamy po małej dziurce, z których jedna jest gniazdem micro USB, łącząc funkcje pobierania sygnału i zasilania, a druga gniazdem mini jack dla słuchawek. I na tym koniec. Żadnych regulatorów, światełek, pokręteł czy pstryczków. Jest wszakże jedno światełko – na czerwono podświetla się w środku gniazdo słuchawkowe, by można było przy słabym oświetleniu bez trudu je odnaleźć, co bardzo jest pomysłowe. Wynika to jednak raczej nie z osobnego pomysłu, ale faktu, że gniazdo jest jednocześnie cyfrowym wyjściem optycznym, można zatem wyjść z małego Hegla zarówno analogowo jak i cyfrowo.

Tego rodzaju post regulacyjny ma tę dobrą stronę, że wzmacniacz można kłaść gdziekolwiek bez obawy czegoś uszkodzenia. Jednak ma i słabość, bo siłę głosu można regulować jedynie z poziomu myszki bądź klawiatury. Natychmiast nam to wyjaśnia do czego wzmacniacz jest powołany. Służyć ma wyłącznie do obsługi stanowisk komputerowych, bo nawet do smartfona się nie nada, a w każdym razie nie ma jeszcze pozwalających na ich obsługę sterowników.

Jak się dowiedziałem u źródła, czyli u samego Hegla, nie ma ich, ponieważ urządzenie potrzebuje zbyt wiele mocy by smartfon mógł je zasilić. Ale jeśli się zdarzy, że jak to mówią „chwyci”, wówczas specjalna wersja dla smartfonów powinna też się pojawić. Trzeba przy tym uważać z tym komputerowym regulowaniem siły głosu, bo różnice pomiędzy właściwą głośnością dla niskoohmowych słuchawek dokanałowych a wysokoohmowych nausznych są bardzo duże, tak więc kto zapomni, oberwie po uszach. Ale zwykle używa się jednych słuchawek, więc to nie problem.

Hegel_Super_02 HiFiPhilosophy

…SUPER Hegel!

Jak przystało na aluminiowy bloczek, wzmacniaczyk waży troszeczkę, zatem i pod tym względem unika skojarzenia z plastikową tandetą, prezentując się bardzo wytwornie. Naprawdę sympatycznie wygląda i bardzo miło się z nim obcuje. Przypomina trochę powierzchownością i sposobem podpinania kabli wzmacniacz ifi iCAN, ale jest wielokrotnie mniejszy i bardziej tajemniczy. Bez podpiętych słuchawek trudno zgadnąć do czego służy, bardziej przypominając mały zasilacz niż wzmacniacz.

Zanim zaczniemy słuchać, chciałem wspomnieć o trzech sprawach.

Pierwsza odnosi się do obudowy. Nie tylko nie ma na niej żadnych pokręteł, ale także i śrubek. Nie można zatem naszego Hegelka rozkręcić i zrobić mu a-kuku. Obudowa jest zatrzaśnięta na amen, a środek pozostaje nieodgadniony. Wraz  z pełnym autopromocji opisem, w którym znajdziemy zero technicznych konkretów, czyni to zeń maszynerię tajemniczą niczym szyfrująca Enigma, chiński pokój Johna Searl’a, czy czarna skrzynka behawiorystów. Co tam siedzi, Bóg jeden i Bent Holter raczą wiedzieć, a my na wiarę i ewentualnie jeszcze nasz zmysł słuchu mamy uwierzyć, że są to rzeczy dobre, pożyteczne a także warte naszych pieniędzy. Osobiście stawiam na miniaturową chińską orkiestrę.

Druga rzecz, to załączona do wzmacniacza ulotka, będąca instrukcją obsługi. Stanowi szczególny wyraz pomysłowości, aczkolwiek chyba niezgodny z przepisami. Umieszczono na niej bowiem drobnym druczkiem tekst pozbawiony spacji. W recenzji głośników AudioSolutions napisałem, że recenzje nie są po to, by robić sobie jaja. To samo, jak sądzę, odnosi się do instrukcji obsługi. Teksty pozbawione spacji są niezgodne z regułami pisowni prawie wszystkich języków, a w szczególności języka angielskiego, w którym spisano instrukcję SUPER Hegla. Chyba warto by było o tym pamiętać, bo ktoś się może przyczepić. Sam już się na przykład przyczepiłem. Poza tym przepisy wymagają, aby produkty sprzedawane w Polsce posiadały instrukcję w języku polskim, tak więc i do tego jacyś kontrolerzy mogą się przystawić. Było nie było urządzenie jest elektryczne i choć słabiutki prądzik w nim płynie, warto rzetelnie poinstruować przyszłego użytkownika o jego właściwościach, tym bardziej, że na oko nie są one oczywiste.

Hegel_Super_03 HiFiPhilosophy

SUPER aluminium, SUPER wyszczotkowane!

Trzecia sprawa, to kabel. A ściślej jego brak. Urządzenie nie wyda z siebie żadnego dźwięku nie tylko bez słuchawek, ale także kabla zakończonego po jednej stronie łączem micro USB. Kosztuje taka łączówka grosze i naprawdę dobrze byłoby, by była dostarczana razem ze wzmacniaczem, bo kto małego Hegla znajdzie pod choinką a takiej łączówki nie ma, niczego nie usłyszy aż do po Świąt, bo w Święta sklepy – i to nawet komputerowe – pozostaną zamknięte. Szkoda by było, bo akurat usłyszeć można rzeczy ciekawe.

Dodajmy na koniec, że nasz aluminiowy batonik z tajemniczą zawartością do napędzania słuchawek kosztuje 1299 zł, a producent i dystrybutor wiążą z nim ogromne nadzieje, bo podobnież: – Cuda, Panie, cuda!

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

17 komentarzy w “Recenzja: Hegel SUPER

  1. Daniel pisze:

    A jak SQ tego małego pudełeczka ma się do większych? Pełnowymiarowych?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zależy których. Od Heeda czy Music Halla lepsze, do ifi analogiczne, a nowy bateryjny Ear Stream ma wyższe. No tylko że kosztuje ponad trzy koła.

  2. Daniel pisze:

    Ciekawe co sprawia, że takie małe pudełeczka jak AudioQuest Dragonfly, Meridian Explorer ifi itd nie są w stanie wejść na pułap dużych. Rozumiem. że do wysterowania pewnych słuchawek trzeba mocy a moc najczęściej jest gabarytowo duża. Jednak Denony nie potrzebują na pewno więcej niż jest w stanie bez problemów dostarczyć taki maluch. Ciekawe jak na odczucia tego co serwują te malce miałoby włożenie ich w duże ładne obudowy. Odpadłoby wtedy poczucie że takie małe nie może dobrze grać, bo przecież te większe muszą być lepsze bo tam wszystkiego więcej. Ale to raczej temat dla psychologów i psychiatrów.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Malutki wzmacniacz Hegla gra lepiej niż duży Music Hall, mający nawet lampy. Gra też lepiej niż dzielony Heed. Tak więc małe może grać świetnie. A że są duże konstrukcje potrafiące więcej, to kwestia miniaturyzacji. Nikt jak na razie nie oczekuje, że na przykład karta graficzna wielkości naparstka będzie lepsza niż Radeon 290X, który jest pokaźny gabarytowo.

    2. Michal W. pisze:

      Chodzi o gęstość energii w jej rezerwuarach, jakimi są kondensatory. Tego się nie przeskoczy. Mały gabaryt = kondensatory małej pojemności. Do oddania pełnej skali dynamiki i poniekąd uniknięcia zniekształceń jest potrzebna rezerwa energii, która umożliwia oddawanie dużej jej ilości w krótkim czasie. Duże pojemności mają mniejszą impedancję, a jednocześnie większy zasób energii do jej szybkiego uwolnienia. To tak samo jak z przewodami – przez grubszy można przepuścić więcej prądu naraz. Czyli można powiedzieć, że kondensatory, transformatory itp. elementy przetwarzające napięcie zasilania na potrzeby zamiany na sygnał muzyczny lepsze są większe. Same układy przetwarzające uległy już takiej miniaturyzacji natomiast, że te same kości DAC możemy spotkać i na kartach dźwiękowych PCI czy nawet w odtwarzaczach przenośnych, i w dzielonych odtwarzaczach SACD, tylko że znowu – duże gra lepiej z racji tego, czego pomieści więcej. Oczywiście nie rozpatrujemy przypadków, kiedy duża obudowa jest pustostanem, a to się zdarza.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Rzeczywistość posiada naturalne bariery. Dlatego mózg kury nie potrafi tego co ludzki i tylko w bajkach występują mądre krasnoludki z głowami wielkości czereśni.

  4. janusz pisze:

    czy moglbys krotko porownanac go do schitt mjolnir, ifiican oraz ALO Audio Continental V3?
    w czym odbiega od pozostalych (nie biorac pod uwage ceny).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Każdy z wymienionych jest lepszy. Ta lepszość odnosi się do umiejętności kreowania przestrzeni (wielkość, wewnętrzne relacje), energii dźwięku i przede wszystkim jego finezji. To trochę tak jak z patrzeniem na oryginalny obraz i jego reprodukcję wydrukowaną na papierze. Genialne wzmacniacze są bardzo bliskie oryginału żywej muzyki. A takie mniej genialne nieco dalej. To różnica pomiędzy magią realności a do tej realności tylko nawiązaniem.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Przepraszam – powyższe nie dotyczy ifi iCAN. On jest raczej analogiczny. Nie porównywałem bezpośrednio, tak więc w szczegóły nie wejdę. Ale ifi na przykład potrafi świetnie napędzać Audez’e LCD-2, a mały Hegel zapewne aż tak dobrze nie umie. Za to gra chyba ciutkę naturalniej ze słabszymi źródłami. ifi jest na źródła bardzo wrażliwy. Lubi dobre, gęsto grające.

  5. Marta pisze:

    Dobrze by było, gdyby Redakor zrobił roczne podsumowanie testowanego sprzętu – coś w stylu: największe zaskoczenie, największe odkrycie, najlepsze i najgorsze brzmienie itd.; nagrody hifiphilosophy itp. Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Co do podsumowania, to masz Marto rację, zostanie sporządzone, ale tak w okolicach Nowego Roku. Natomiast co do nagród, to mam mieszane uczucia. Nie chcę sypać nimi jak z rogu obfitości, bo to by się zrobiła karykatura i potem na wyróżnione wyszłyby urządzenia, które nagrody nie otrzymały jako bardziej elitarne. A wyróżnić jedno tylko jako najlepsze, przełomowe, wyrastające nad inne? To już najprędzej bym przyznał taką nagrodę słuchawkom Sony MDR-R10, tylko co komu po takiej nagrodzie? Oczywista rzecz, że dystrybutorom byłoby w to graj, gdyby się sypnęło nagrodami, a i portal pewnie na tym by zyskał. Ale mnie to nie skusi. Jak kiedyś trafię na urządzenie, które wyda mi się przełomowe, szczególne, niesamowite, to wówczas nagrodę przyznam. Ale w tym roku nie było takiego . Wiele było świetnych, wiele bardzo dobrych, ale żadnego godnego miana Tryumfatora.

  6. Marta pisze:

    Rozumiem; w sumie przekonało mnie to, co Pan napisał i myślę, że faktycznie tak będzie chyba lepiej. Te przykładowe tytuły przeze mnie wymienione rzeczywiście trącą kiczem i bardziej nadają się do oceny pudru do twarzy niż urządzeń służacych słuchaniu muzyki, jeśli całość traktować poważnie.
    Jest szansa na Audeze jeszcze w tym roku?

    1. Piotr Ryka pisze:

      W podsumowaniu roku to i owo o tym i owym w kontekście tego i owego, a zwłaszcza jakości, spróbuję powiedzieć. A co do Audez’e, to sprawa jest śliska jak ryba. Dwa razy już miały być, ale za każdym okazywało się, że nie będą. One nawet mają coś jakby polskiego dystrybutora, takiego nie do końca oficjalnego, ale ten mi powiedział, że może dać na odsłuch w zamian za wadium. A nie stosuję takiej polityki, bo ładnie bym wyglądał, gdybym musiał za każdy sprzęt dawać wadium i w ogóle nie ma takiego zwyczaju. Jak ktoś nie wierzy recenzentowi, to oczywiście nie ma takiego obowiązku i grzecznie ale z daleka. Poprosiłem ostatnio Pana Soo In Chae z Bakoon Products o pomoc, bo oni współpracują z Audez’e i obiecał, że się postara, więc może coś wskóra. Ale nie tylko o Audez’e zabiegam. Są jeszcze tajemnicze Abyss i nowy flagowiec Ultrasona, a także nowe flagowe AKG. Co chwilę coś nowego się pokazuje. Jest o co walczyć. Ale w tym roku to Audez’e nie będzie. Nie ma takiej możliwości.

  7. Marta pisze:

    Rozumiem. Domyślam się, że problemów jest wiele; jednym z nich w kontekście wskazania nowej gwiazdy jest to, że albo taka się nie pojawia w ogóle albo jeśli nawet, to recenzent nie ma do niej dostępu. Z kolei opisywanie bardzo dobrych, ale znanych słuchawek jak np. grado GS-1000i nikogo „nie zaskoczy”. A Sony R-10, grado hp, ps-1 nie ma, a nawet jak są to są to stare słuchawki, obecnie nie produkowane już.
    P.S. Jeśl chodzi o nowe ultrasone 5 to nie jest to flagowy model i nie będą lepsze od ed.12.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Robienie gwiazdy na Gwiazdkę ze starych, nieprodukowanych już słuchawek wydaje się czynnością jałową, bo te stare gwiazdy od dawna świecą i nikt nie odbierze im blasku.
      Natomiast co do gwiazd nowych, to mam jedną uwagę: Nadchodzące, limitowane Ultrasone Edition5 na pewno będą nowym flagowcem Ultrasona i obiecują nową jakość oraz nową technologię S-Logic EX. A czy staną się gwiazdą co długo i jasno świeci, czy tylko przelotną kometą, to czas pokaże.
      http://shopworld.ultrasone.com/us/product.php?id_product=85

  8. Marcin pisze:

    Wersja o jakiej impedancji słuchawek Beyerdynamic DT 880 Edition brała udział w teście?

    1. Piotr Ryka pisze:

      250 Ohm.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy