Recenzja: Hegel SUPER

Hegel_Super_08 HiFiPhilosophy   Atomowa pchła, tak komentatorzy i kibice zwą Lionela Messiego, z zawrotną szybkością dryblującego rywali, by zakończyć akcję piorunującym strzałem. Lecz pojawiła się pchła bliźniaczka – wzmacniacz słuchawkowy Hegel. Mały jak batonik, a też potrafiący przygrzmocić. Słyszałem już z wielu kierunków entuzjastyczne relacje o jego możliwościach – że nawet te słuchawki napędził, a nawet tamte, i wyobraźcie sobie, że także planarne. Malutki, a żwawiutki – jak powiadają. Tak więc w małym ciałku Hegla duch żwawo się miota, a tata Bent Holter jeszcze go dopinguje i dźga ostrogami stymulujących opisów, w których możemy przeczytać, że: „W końcu można usłyszeć jak naprawdę brzmią słuchawki.” Albo: „Technika referencyjnych wzmacniaczy Hegla pozwala wzmacniaczowi SUPER na granie w dokładnie taki sam sposób ze wszystkimi rodzajami słuchawek. Bez jakiejkolwiek własnej sygnatury brzmieniowej.”

No jest tam tego trochę z gatunku samochwalstwa i Hegel sam sobie komplementów nie szczędzi, przyrównując przy okazji inne słuchawkowe wzmacniacze do korektorów barwy, z uwagi na nieumiejętność dopasowywania do dowolnej impedancji słuchawek. W odróżnieniu od nich Hegel SUPER tę umiejętność ponoć posiadł, podobnie jak zdolność do wytłumiania szumów generowanych przez laptopy i komputery; z założenia nie konstruowane tak by dźwięk był wysokiej jakości, siejące szumem jak popadnie i w efekcie produkujące sygnał dźwiękowy niskiego sortu.

Brzmi to wszystko bardzo powabnie tudzież zachęcająco, pomijając fakt, że chwalić samego siebie nie jest oznaką osobistej kultury, ale skromność to teraz ramot i stały lokator lamusa, tak zapomniany, że cały zaśniedział. Za to rozpychać się łokciami jest modnie i pożytecznie, tak więc nasz mały Hegel i jego tata Holter rozdają innym kuksańce ile tylko się uda, a siebie pchają na piedestał całkiem bezwstydnie i gromko. Dobrze zatem; weźmy poprawkę na czasy, dajmy spokój zapyziałym ideałom i osłuchajmy tego Hegla, pierwej mu się przypatrzywszy.

Budowa

Hegel_Super_01 HiFiPhilosophy

Skromne opakowanie, a w nim…

   SUPER Hegel wygląda w pudełku jak paczka papierosów, tylko takich dłuższych, bardziej luksusowych. Samo pudełko jest jednak marnej jakości i daleko mu klasą do opakowania Chesterfieldów, nie mówiąc o Dunhilach. Matowa, czarna tekturka z dużym ukośnym napisem Super i logo Hegla u góry. Tandeta. Z drugiej strony jednak signum temporis. Panuje moda na opakowania do recyklingu; żadnego marnowania pieniędzy na lakierowane pudełka o papuziej kolorystyce i atłasowym wyścieleniu. Cała moc w produkt, zero w opakowanie. Po leninowsku. I rzeczywiście; kontrast pomiędzy opakowaniem a zawartością jest szokujący. Wewnątrz lichego pudełka tkwi cacko z dwiema dziurkami. Wygląda jak srebrny batonik wyrzeźbiony w bloku aluminium, z wyfrezowanym dużym logo Hegla na wierzchu. Nie oszczędzano nawet na dolnej pokrywie, która też jest aluminiowa. Na przedniej i tylnej ściance mamy po małej dziurce, z których jedna jest gniazdem micro USB, łącząc funkcje pobierania sygnału i zasilania, a druga gniazdem mini jack dla słuchawek. I na tym koniec. Żadnych regulatorów, światełek, pokręteł czy pstryczków. Jest wszakże jedno światełko – na czerwono podświetla się w środku gniazdo słuchawkowe, by można było przy słabym oświetleniu bez trudu je odnaleźć, co bardzo jest pomysłowe. Wynika to jednak raczej nie z osobnego pomysłu, ale faktu, że gniazdo jest jednocześnie cyfrowym wyjściem optycznym, można zatem wyjść z małego Hegla zarówno analogowo jak i cyfrowo.

Tego rodzaju post regulacyjny ma tę dobrą stronę, że wzmacniacz można kłaść gdziekolwiek bez obawy czegoś uszkodzenia. Jednak ma i słabość, bo siłę głosu można regulować jedynie z poziomu myszki bądź klawiatury. Natychmiast nam to wyjaśnia do czego wzmacniacz jest powołany. Służyć ma wyłącznie do obsługi stanowisk komputerowych, bo nawet do smartfona się nie nada, a w każdym razie nie ma jeszcze pozwalających na ich obsługę sterowników.

Jak się dowiedziałem u źródła, czyli u samego Hegla, nie ma ich, ponieważ urządzenie potrzebuje zbyt wiele mocy by smartfon mógł je zasilić. Ale jeśli się zdarzy, że jak to mówią „chwyci”, wówczas specjalna wersja dla smartfonów powinna też się pojawić. Trzeba przy tym uważać z tym komputerowym regulowaniem siły głosu, bo różnice pomiędzy właściwą głośnością dla niskoohmowych słuchawek dokanałowych a wysokoohmowych nausznych są bardzo duże, tak więc kto zapomni, oberwie po uszach. Ale zwykle używa się jednych słuchawek, więc to nie problem.

Hegel_Super_02 HiFiPhilosophy

…SUPER Hegel!

Jak przystało na aluminiowy bloczek, wzmacniaczyk waży troszeczkę, zatem i pod tym względem unika skojarzenia z plastikową tandetą, prezentując się bardzo wytwornie. Naprawdę sympatycznie wygląda i bardzo miło się z nim obcuje. Przypomina trochę powierzchownością i sposobem podpinania kabli wzmacniacz ifi iCAN, ale jest wielokrotnie mniejszy i bardziej tajemniczy. Bez podpiętych słuchawek trudno zgadnąć do czego służy, bardziej przypominając mały zasilacz niż wzmacniacz.

Zanim zaczniemy słuchać, chciałem wspomnieć o trzech sprawach.

Pierwsza odnosi się do obudowy. Nie tylko nie ma na niej żadnych pokręteł, ale także i śrubek. Nie można zatem naszego Hegelka rozkręcić i zrobić mu a-kuku. Obudowa jest zatrzaśnięta na amen, a środek pozostaje nieodgadniony. Wraz  z pełnym autopromocji opisem, w którym znajdziemy zero technicznych konkretów, czyni to zeń maszynerię tajemniczą niczym szyfrująca Enigma, chiński pokój Johna Searl’a, czy czarna skrzynka behawiorystów. Co tam siedzi, Bóg jeden i Bent Holter raczą wiedzieć, a my na wiarę i ewentualnie jeszcze nasz zmysł słuchu mamy uwierzyć, że są to rzeczy dobre, pożyteczne a także warte naszych pieniędzy. Osobiście stawiam na miniaturową chińską orkiestrę.

Druga rzecz, to załączona do wzmacniacza ulotka, będąca instrukcją obsługi. Stanowi szczególny wyraz pomysłowości, aczkolwiek chyba niezgodny z przepisami. Umieszczono na niej bowiem drobnym druczkiem tekst pozbawiony spacji. W recenzji głośników AudioSolutions napisałem, że recenzje nie są po to, by robić sobie jaja. To samo, jak sądzę, odnosi się do instrukcji obsługi. Teksty pozbawione spacji są niezgodne z regułami pisowni prawie wszystkich języków, a w szczególności języka angielskiego, w którym spisano instrukcję SUPER Hegla. Chyba warto by było o tym pamiętać, bo ktoś się może przyczepić. Sam już się na przykład przyczepiłem. Poza tym przepisy wymagają, aby produkty sprzedawane w Polsce posiadały instrukcję w języku polskim, tak więc i do tego jacyś kontrolerzy mogą się przystawić. Było nie było urządzenie jest elektryczne i choć słabiutki prądzik w nim płynie, warto rzetelnie poinstruować przyszłego użytkownika o jego właściwościach, tym bardziej, że na oko nie są one oczywiste.

Hegel_Super_03 HiFiPhilosophy

SUPER aluminium, SUPER wyszczotkowane!

Trzecia sprawa, to kabel. A ściślej jego brak. Urządzenie nie wyda z siebie żadnego dźwięku nie tylko bez słuchawek, ale także kabla zakończonego po jednej stronie łączem micro USB. Kosztuje taka łączówka grosze i naprawdę dobrze byłoby, by była dostarczana razem ze wzmacniaczem, bo kto małego Hegla znajdzie pod choinką a takiej łączówki nie ma, niczego nie usłyszy aż do po Świąt, bo w Święta sklepy – i to nawet komputerowe – pozostaną zamknięte. Szkoda by było, bo akurat usłyszeć można rzeczy ciekawe.

Dodajmy na koniec, że nasz aluminiowy batonik z tajemniczą zawartością do napędzania słuchawek kosztuje 1299 zł, a producent i dystrybutor wiążą z nim ogromne nadzieje, bo podobnież: – Cuda, Panie, cuda!

Odsłuch

Hegel_Super_04 HiFiPhilosophy

Z jednej strony gniazdo mini-jack…

   Na początek skonstatuję rzecz sobie niezbyt miłą, bo oto kolejny raz okazało się, że komputer na kościach AMD gra lepiej od intelowskiego. Przy najbliższej wymianie płyty głównej wezmę to pod uwagę, choć może niesłusznie, bo niewykluczone, że następna generacja chipsetów Intela będzie właśnie lepiej niż AMD obsługiwała porty USB. Ale jest jak jest i na razie kości AMD na użytek muzyki pracują skuteczniej, aczkolwiek w przypadku małego Hegla różnica okazała się bardzo nieznaczna i może nawet nie tyle jakościowa co odniesiona do stylu prezentacji. Na AMD pierwszy plan był bliższy, a przekaz w związku z tym bardziej bezpośredni, a u Intela trochę bardziej podany w perspektywie. Minimalnie, ale jednak. W sumie nic godnego debaty, chociaż rzecz do odnotowania. Tak jest przynajmniej u mnie, na dwóch domowych komputerach, które mam możność porównywać bezpośrednio.

Skonstatowawszy powyższe przejdźmy do konkretów. A konkret przyrządzimy tym razem nieco inaczej, to znaczy zaczniemy i skończmy na dobrych plikach, bo Hegel jest przede wszystkim dla ludzi młodych, a młodzi ludzie słuchają nowej muzyki, a nowa muzyka pojawia się na dobrych plikach. Dodatkowo zrobimy tak, że nie będziemy słuchać online, tylko zgramy odpowiednie pliki na dysk, bo odtwarzane z dysku brzmią znacznie lepiej niż czerpane bezpośrednio z Sieci. Transfer robi się wówczas płynniejszy, a wraz z płynniejszym transferem płynniej płynie muzyka. (Niezłe zdanie wypłynęło.) Do odtwarzania tych dobrej jakości plików użyjemy darmowego programu Media Classic Player w wersji 1.7.0.203, za którego pośrednictwem odtworzymy kilka clipów w jakości 1080p. Hegel ma gęstość transferu maksimum 96 kHz, tak więc większa gęstość sygnału muzycznego przez niego nie przejdzie, ale to i tak więcej niż wydala z siebie przeciętny odtwarzacz CD.

 

Do rzeczy zatem. Zacznijmy od clipu Nico McBrain of Iron Maiden At Guitar’s Center Drum-Off , gdzie dostajemy pokazową lekcję perkusyjnego grania od weterana heavy metalu.

Grado SR-60

Hegel_Super_05 HiFiPhilosophy

…z drugiej mickro-usb.

Nico gra aż za dobrze, a stare Grado też. W z lekka przyciemnionej atmosferze, akurat pasującej do tego co na wizji, znakomicie słychać przestrzenną artykulację bębnów i ostre syknięcia talerzy. Rytm i szybkość – najwyższa klasa, a całościowy spektakl jak na muzykę przy komputerze z tanim wzmacniaczem i tanimi słuchawkami bardzo wciągający i sycący jakością. No jasne, że da się lepiej, tylko że parę razy tyle taki wzmacniacz musiałby kosztować, a poza tym byłby nieprzenośny, a ściślej przenośny w torbie a nie kieszeni, podczas gdy SUPER Hegel to właśnie mobilny środek wsparcia dla wszelkich komputerów i laptopów, pozwalający mieć doskonałe słuchawkowe brzmienie zawsze na zawołanie. Rzeczywiście zabrzmiał ten Iron Maiden w sposób zdolny zafascynować i porwać. Mocno, rozdzielczo, bez żadnej skazy. Prawdziwe rockowe granie. Uczciwe, rzetelne, w stylu. Żadnej tektury, żadnej sztucznej sykliwości, mocne akcenty, ostry łomot.

Beyerdynamic DT 880 Edition

To hop do góry, i to aż trzy razy na skali cen. Ale żadnych słuchawek kosztujących pośrednio w tej chwili nie mam. Czy warto zapłacić więcej za słuchawki, to zawsze przedmiot sporu ze zwolennikami oszczędzania na każdym kroku. Ale w tym wypadku rzecz wydaje się nie podlegać dyskusji, bo rozdzielczość i przenikanie w muzyczną tkankę pokazał dawny flagowiec Beyerdynamica zdecydowanie lepsze i w ogóle okazał się do małego Hegelka znakomicie pasować. To czego nie było z cztery razy droższym od Hegla odtwarzaczem Astell & Kern, tu się natychmiast ujawniło, czyli synergia. Wyjątkowo dobrze te Beyerdynamiki wypadły, a że w rockowym repertuarze, do którego przeważnie niezbyt pasują, to i zaskoczony byłem niemało.  Słuchało się wręcz rewelacyjnie, a myśl, że słuchawki do wzmacniacza pasują pojawiła się natychmiast. Dużo bogatszym niż z Grado talerzom towarzyszyła także wyraźnie lepsza akustyka bębnów, a przegląd sceny był lepszy o klasę. Bravissimo!

Sennheiser HD 650 z kablem Forza AudioWorks

Hegel_Super_06 HiFiPhilosophy

Obudowa została zaklejona. Klej też był SUPER.

To dorzućmy jeszcze trochę kasy, tak z parę stówek, na ex-flagowe Sennheisery, oraz kolejnych parę na kabel od Forzy.

Pojawiła się na powrót mroczniejsza i bardziej gęsta atmosfera, jaką częstowały już Grado, tyle że z rozdzielczością zbliżoną do Beyerdynamica. Bębny z mocniejszym akcentem, niższa tonacja, a trochę schowane w przekaz soprany. Nie powiem by było to gorsze niż u Beyerdynamica, ale i nie lepsze, chociaż jak ktoś woli mocniejszy punch, to tu będzie go miał więcej. Kosztem jednak przeglądu sceny. Tak czy inaczej ostra jazda i rytm sam się wybijał. Nie sposób było nie wejść w tę muzykę i nie dać się jej porwać. Atak! Atak! Atak! Łubu-dubu, brzdęk, bach, bum! Yeah!

Audio-Technica ATH-AD1000X

Trzeba dołożyć kolejny tysiąc i już władamy wiceflagową otwartą Audio-Technicą. Syn, który ostatnio sporo nagrywa, zwrócił mi uwagę, że zawodowi muzycy często sięgają po słuchawki Audio-Techniki, bo te dają najlepszy przegląd sceny. W tych nausznikach dokładnie wiadomo, z której strony dany dźwięk nadchodzi.

Rozdzielczość każdego rodzaju Audio-Technica od poprzedników miała lepszą, pierwszy plan bliższy i była szybsza. Sprokurowała też większe źródła dźwięku i była pośród tych źródeł ciut jaśniejsza od HD 650 a ciemniejsza od DT 880. Miała czarodziejski styl, którego opisanie odłożę do jej recenzji, a ogólnie było z nią najlepiej – brzmienie okazało się najpełniejsze, pokaz najbardziej efektowny, a jazda już całkiem szalona. Z tego małego skurczybyka takie granie. A to ci łobuz.

Denon AH-D7100

Flagowy Denon kosztuje dziwnie, bo rozrzut cenowy jest ogromny. Najtaniej można go kupić prawie w cenie Audio-Techniki, czyli w okolicach dwa sześćset.

Te słuchawki pokazały dwie rzeczy: najwyższy poziom ogólny i lekkie niedopasowanie do wzmacniacza. Bas schodził najniżej, był najpełniejszy i najbardziej punktowy, a poszczególne dźwięki najlepiej opisane i poseparowane, jednak sfera sopranowa trochę okazała się jazgotliwa, choć niewątpliwie lepiej niż u poprzedników została zaakcentowana i wyrażona. Tak więc to zestawienie trochę było problematyczne, aczkolwiek bezsprzecznie możliwe do łyknięcia i najbardziej zaawansowane technicznie.

Sennheiser IE 800

Hegel_Super_09 HiFiPhilosophy

Sprawdźmy jeszcze, na ile dźwięk jest SUPER.

Dokanałowy flagowiec Sennheisera kosztuje 2900 zł i dość trudno jak na razie ustrzelić go taniej, tak więc był z porównywanych najdroższy, choć nominalnie od flagowego Denona sporo jest tańszy.

Nie da się ukryć, że tak jak w przypadku Denonów synergia okazała się umiarkowana, tak w tym wypadku była rewelacyjna. Te Sennheisery rzadko z kim grywają tak że nie ma zastrzeżeń, ale tu ukazały całą swoją perfekcję. Potęgą basu i rozdzielczością nie ustępowały Denonom, a jednocześnie granie było szybsze – istny piorun. Na górze pasma oraz pośrodku pokazały też te Sennheisery nie tylko brak wad, ale jeszcze artystyczne zacięcie. Wokaliza zabrzmiała naprawdę pierwsza klasa, tak z nutą poezji i autentycznego piękna, toteż nawet cienia wątpliwości nie miałem, że te słuchawki są dla małego Hegla najlepsze spośród testowanych i te bym wybrał. Lekki półcień z błyskami sopranów, znakomicie wypełnione dźwięki perkusji i oszałamiająca szybkość w połączeniu z elegancją wokalizy tworzyły prawdziwy spektakl.

Odsłuch cd.

   Sięgnijmy po coś nieco spokojniejszego, ale też w młodzieżowym duchu i z punchem, a konkretnie po clip Adele – Rolling in the Deep.

Grado SR-60

Hegel_Super_10 HiFiPhilosophy

Niech więc wypowie się najnowsza Audio-Technica.

Płomień płonie w sercu Adele, a w każdym razie tak ona śpiewa, a płomień ten trafiał do moich uszu za sprawą systemu za marne półtora tysiąca, bo tyle te słuchawki i wzmacniacz razem z łączówką kosztują. Rytm, ogarnięcie słuchacza muzyką i artykulacja na poziomie nie budzącym żadnych zastrzeżeń. Tak do słuchania i w sensie oczywistym. Bez żadnego naciągania, perskiego oka do czytelnika czy coś w tym rodzaju. Pełna jazda na pełnym audiofilskim etacie. Zero ustępstw, żadnej umowności. Sama muzyka. Mocna, treściwa, sycąca i prosząca o jeszcze. Super.

Beyerdynamic DT 880 Edition

Cała różnica to więcej powietrza w dźwięku, więcej otwartości na scenie, jaśniejszy dźwięk i wyraźnie dokładniej wypowiedziany. To już high-endowe klimaty; słyszałem systemy za straszne pieniądze grające gorzej, a już na pewno w sensie porywu. Świetna artykulacja wokalizy i świetny realizm. Na wyciągnięcie ręki. Zaznaczony lekki pogłos, jak najbardziej tutaj właściwy i towarzysząca mu mocno punktująca perkusja. Oby tak zawsze, oby tak dalej.

Sennheiser HD 650 z kablem Forza AudioWorks

Mocniejszy, lepiej podany dźwięk perkusji i aksamitna gładkość kobiecego głosu. Mniej w stosunku do Beyerdynamica analizowania, a więcej muzykowania. Styl poszczególnych słuchawek mały Hegel okazuje się rozszyfrowywać bez zająknienia. Temperowane soprany z HD 650 były łatwiejsze do łykania i bardziej relaksujące niż doprawione nutką pikanterii z DT 880. Nie wiem w sumie, które bardziej mi się podobały. Jedne i drugie. Beyerdynamiki mówiły o dźwięku trochę więcej, ale Sennheisery miały bardziej rozrywkowy charakter, no i ten bas.

Audio-Technica ATH-AD1000X

Hegel_Super_12 HiFiPhilosophy

Nic nie powiedziała. Za to wyśpiewała „SUPER!”

Audio-Technica okazała się mieć mniej kameralny charakter od Sennheiserów, bo grała na większej scenie. Więcej sopranu i więcej wysokich tonów czyniło jej przekaz podobniejszym do tego od Beyerdynamica, ale bardziej w głośnikowym i estradowym stylu, co powodowały większe źródła dźwięku. Styl Beyerdynamiców podobał mi się bardziej, ale Audio-Technica była bardziej efektowna. Nawet efekciarska. Ten utwór nie wyszedł jej jednak tak dobrze jak wiele innych, których wcześniej słuchałem. Ale ogólnie na pewno wysoka klasa.

Denon AH-D7100

Natomiast Denon odkuł się nieco za poprzedni, nieszczególnie udany kawałek, zwłaszcza potęgą basu, którym miażdżył konkurencję; jednak nie na zasadzie, że wszystko basem podbarwimy, tylko jak to on – precyzyjnie i z mocą. Soprany wciąż miał wyeksponowane i nieco za ostre; nie tak jedwabiste jak u HD 650, niemniej akceptowalne. Trochę brakowało pomiędzy tym basem a sopranami średnicy, chociaż na pewno nie była ona schowana. Do tych słuchawek lepiej się jednak szarpnąć na nowy wzmacniacz od Ear Stream, który wydaje się do nich po prostu stworzony.

Sennheiser IE 800

Hegel_Super_11 HiFiPhilosophy

U Hegla nawet zapalniczki grają SUPER!

Malutki, ale niestety nie taniutki dokanałowy Sennheiser pokazał na koniec wszystkim jak to nagranie powinno i może wyglądać, łącząc klasę techniczną Denonów (także w rewirze basu) z muzykalnością HD 650 i Grado. I o to chodzi, o to chodzi.  Rewelacja! Możliwościami tych dwóch maluchów byłem zbudowany i szczerze przejęty. Miniaturowy high-end.

Odsłuch cd.

   Na koniec sięgnąłem po trwający ponad dwie godziny clip zawierający koncert noworoczny z Wiednia – Vienna Philharmocic New Year’s Concert 2013.

Grado SR-60

Hegel_Super_13 HiFiPhilosophy

Dwa oblicza audiofilizmu: w skali mikro…

Ukazała się zaskakująco duża jak na przenośne Grado przestrzeń. I to nawet całkiem żywa, a czytelnicy moich recenzji wiedzą czym jest „żywa przestrzeń”. Skupiłem się na fragmencie z Lekkiej kawalerii Franza von Suppé, dynamicznym i popisowym. Ba – ta przestrzeń nie tylko była żywa, ale także holograficzna i falująca. Zupełnie nie jak z takiego groszowego sprzętu i komputera. Oczywiście nie był to przekaz na miarę flagowego Staksa czy jakichś innych piekielnie drogich słuchawek, ale muzyczny popis był to na pewno. Bogactwo opisu przestrzennego i towarzyszącej mu muzykalności, całkowicie separującej słuchacza od zmęczenia nawet podczas słuchania orkiestry symfonicznej, robiły wrażenie. Tanio i świetnie, cóż można dodać?

Beyerdynamic DT 880 Edition

A tu pojawiła się nie tylko przestrzenność ale i silnie wyrażona nastrojowość oraz całościowa wytworność dźwięku. Słuchanie było trudniejsze; bardziej obfite informacyjnie i z mocniej zaakcentowanymi smyczkami, a przestrzeń bardziej spójna.

Sennheiser HD 650 z kablem Forza AudioWorks

Sennheisery wypadły tym razem rewelacyjnie. Mocno, potężnie, z wielkim rozmachem. Ponownie zaznaczyła się nić podobieństwa pomiędzy nimi a Grado. Smyczki znów były całkowicie nie męczące, a zarazem mocne w wyrazie.  Jedwabistej fakturze samych dźwięków towarzyszył światłocień, wielka przestrzeń i dostojeństwo. Jak dotąd zdecydowanie najlepiej. Kapitalne słuchanie.

Audio-Technica ATH-AD1000X

Hegel_Super_15 HiFiPhilosophy

…i MAKRO! I oba grają SUPER!

Audio-Technica zagrała do Sennheiserów podobnie, ale z większym realizmem, a wraz z nim nieco pikantniejszymi sopranami. Nie tak gładko, choć gładko, nie tak relaksująco, chociaż relaksująco, i też dostojnie. I także z lekko przygaszonymi światłami. Jedne i drugie słuchawki operowały dużymi dźwiękami i całościową potęgą. Audio-Technica była troszkę dokładniejsza, ale Sennheiserów słuchało mi się przyjemniej. Jej większa szybkość nie odgrywała tu specjalnej roli i gładkość HD 650 okazała się wartościowsza.

Denon AH-D7100

A co powie nam Denon? Denon nareszcie znalazł coś naprawdę dla siebie. Błysnął jeszcze lepszą przestrzenią, gruchnął niesamowitą potęgą; i tym razem, nie wiedzieć czemu, jego soprany, a konkretnie smyczki, okazały się mimo strzelania wysoko w górę wspaniałym uzupełnieniem całościowego obrazu, a nie czymś co by męczyło. Pięknie to zagrało, naprawdę pięknie. I to bez żadnych ukłonów w stronę tańszych wyrobów, żadnego wybaczania i spoglądania łaskawym okiem. To było już granie w pełnym audiofilskim wymiarze. Szkoda mój drogi Denonie, że dopiero za trzecim razem. Ale może to tylko kwestia wzajemnego dogrania i po kilkunastu godzinach wspólnych prób będą chodzić Hegel z Denonem jak konie z jednego zaprzęgu? I to, zdaje się, cwałem.

Sennheiser IE 800

No i finał. Takie porównania są dosyć męczące, bo strasznie trzeba się skupiać na różnicach, ale pouczające.

Hegel_Super_17 HiFiPhilosophy

Po trzykroć zgadzamy się z Heglem!

Tym razem douszne Sennheisery nie dotrzymały Denonom pola, chociaż dużo im do tego nie zabrakło. Nie miały jednak aż takiej potęgi, choć scenę ukazały nieco większą, a realizm błyszczący klasą. Czuć było wielkość tej sceny w każdej sekundzie, a scena ta żyła autentycznym muzycznym życiem. Jedynie siła grzmotu nie była aż taka i skala rozwartości dynamicznej też nie. Drugie miejsce jest jednak także zaszczytne.

Podsumowanie

Hegel_Super_07 HiFiPhilosophy   Wysyp niewielkich, mniejszych i całkiem małych słuchawkowych wzmacniaczy robi się coraz większy. A wszystkie okazują się grać nielicho. SUPER Hegel zajmuje pośród nich wyeksponowaną pozycję, bo jest najmniejszy a przy tym wyjątkowo ładny. Ładny to nawet za małe słowo – on jest wytworny. Prawdziwe cacko. Wyróżnia się także tym, że nie posiada żadnych regulacji własnych, ponieważ jego przenośność postawiono na pierwszym miejscu. Wyróżnia się też uniwersalnością i mocą. Bezproblemowo napędza najróżniejsze słuchawki, a ich odmienna impedancja faktycznie nie robi na nim żadnego wrażenia. Znakomicie gra z każdymi, nieodmiennie ukazując ich cechy indywidualne w bardzo daleko posuniętym rozwinięciu. Kto zatem zna się trochę na słuchawkach, mając jakie takie co do nich rozeznanie, wiedział będzie jak zagrają te czy tamte z SUPER Heglem, bo grają z nim zawsze po swojemu. Lubisz Sennheisery HD 650? Nie ma sprawy, z Heglem będą sennheiserowskie. Wolisz styl Beyerdynamica? Będziesz go miał. Stawiasz na Audio-Technicę? Będzie i Audio-Technica. Będzie nawet potężny flagowy Denon, z całym orszakiem swego gigantycznego basu. Miniaturowy wzmacniacz Hegla niczym muzyczna soczewka ogniskuje w sobie wszystkie ich brzmienia rozdając je słuchaczom. Pozwala odszukać znane głosy powynajdywane i ustalone z dużą, drogą aparaturą, i cieszyć się nimi gdy na taką aparaturę nas nie stać lub gdy los umieścił nas czasowo poza jej zasięgiem. Godne jest przy tym odnotowania, że szczególnie dobre rezultaty osiągnęły w teście słuchawki o przeznaczeniu tak jak wzmacniacz przenośnym. O ile w przypadku wszystkim przyjaznych Grado SR-60 nie może to być zaskoczeniem, bo one prawie zawsze się znakomicie spisują, aczkolwiek i tu zdarzają się wyjątki, to przypadek Sennheisera IE 800 jest diametralnie odmienny, bo te dokanałówki są wybredne jak wszyscy diabli i naprawdę niełatwo je zadowolić sygnałem. Fakt, że SUPER Hegel nie miał z tym najmniejszych trudności, wystawia mu bardzo wysoką notę.

 

W punktach:

Zalety

  • Wejdzie nie tylko do kieszeni, ale nawet kieszonki.
  • Ekskluzywny wygląd.
  • Perfekcyjne wykonanie.
  • Nadspodziewanie duża moc.
  • Bezproblemowa współpraca z każdymi słuchawkami.
  • Nie sprawiające kłopotów soprany.
  • Dobra, czasami nawet świetna wokaliza.
  • Imponujący bas, nie ustępujący nawet dużym wzmacniaczom stacjonarnym.
  • Potrafi generować piękną przestrzeń.
  • I jeszcze do tego holografię.
  • Świetnie ukazuje indywidualny styl danych słuchawek.
  • Żadnych kłopotów z rozjaśnieniem dźwięku.
  • Raczej nie do zepsucia.
  • Jedyny taki, a więc coś dla indywidualistów.
  • Uniwersalny, a więc także dla wszystkich.
  • Od uznanego producenta.
  • Polski dystrybutor.
  • Przystępna cena.

 

Wady i zastrzeżenia.

  • Marne opakowanie (o ile kogoś to rusza).
  • Brak w komplecie przejściówki na micro USB i duży jack.
  • Regulacja głośności wyłącznie klawiaturą lub myszą.
  • Dziwacznie spisana instrukcja obsługi.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

MojeAudio
Dane techniczne:

  • Wejście cyfrowe: USB micro
  • Wyjścia: mini-jack (analogowe) + optyczne mini-jack (cyfrowe)
  • Interfejs USB: do 24 bit / 96 kHz, plug & play
  • Poziom szumów: -140 dB
  • Impedancja wyjściowa: poniżej 1 Ohma
  • Wymiary: 1,6 cm x 4,1 cm x 8,2 cm (WxSxG)
  • Cena 1299 PLN.

 

System:

  • Źródła: Dwa PC z chipsetami AMD i Intela.
  • Słuchawki: Audio-Technica ATH-AD2000X, Beyerdynamic DT 880 Edition, Denon AH-D71000, Grado SR-60, Sennheiser HD 650 & IE 800.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

17 komentarzy w “Recenzja: Hegel SUPER

  1. Daniel pisze:

    A jak SQ tego małego pudełeczka ma się do większych? Pełnowymiarowych?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zależy których. Od Heeda czy Music Halla lepsze, do ifi analogiczne, a nowy bateryjny Ear Stream ma wyższe. No tylko że kosztuje ponad trzy koła.

  2. Daniel pisze:

    Ciekawe co sprawia, że takie małe pudełeczka jak AudioQuest Dragonfly, Meridian Explorer ifi itd nie są w stanie wejść na pułap dużych. Rozumiem. że do wysterowania pewnych słuchawek trzeba mocy a moc najczęściej jest gabarytowo duża. Jednak Denony nie potrzebują na pewno więcej niż jest w stanie bez problemów dostarczyć taki maluch. Ciekawe jak na odczucia tego co serwują te malce miałoby włożenie ich w duże ładne obudowy. Odpadłoby wtedy poczucie że takie małe nie może dobrze grać, bo przecież te większe muszą być lepsze bo tam wszystkiego więcej. Ale to raczej temat dla psychologów i psychiatrów.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Malutki wzmacniacz Hegla gra lepiej niż duży Music Hall, mający nawet lampy. Gra też lepiej niż dzielony Heed. Tak więc małe może grać świetnie. A że są duże konstrukcje potrafiące więcej, to kwestia miniaturyzacji. Nikt jak na razie nie oczekuje, że na przykład karta graficzna wielkości naparstka będzie lepsza niż Radeon 290X, który jest pokaźny gabarytowo.

    2. Michal W. pisze:

      Chodzi o gęstość energii w jej rezerwuarach, jakimi są kondensatory. Tego się nie przeskoczy. Mały gabaryt = kondensatory małej pojemności. Do oddania pełnej skali dynamiki i poniekąd uniknięcia zniekształceń jest potrzebna rezerwa energii, która umożliwia oddawanie dużej jej ilości w krótkim czasie. Duże pojemności mają mniejszą impedancję, a jednocześnie większy zasób energii do jej szybkiego uwolnienia. To tak samo jak z przewodami – przez grubszy można przepuścić więcej prądu naraz. Czyli można powiedzieć, że kondensatory, transformatory itp. elementy przetwarzające napięcie zasilania na potrzeby zamiany na sygnał muzyczny lepsze są większe. Same układy przetwarzające uległy już takiej miniaturyzacji natomiast, że te same kości DAC możemy spotkać i na kartach dźwiękowych PCI czy nawet w odtwarzaczach przenośnych, i w dzielonych odtwarzaczach SACD, tylko że znowu – duże gra lepiej z racji tego, czego pomieści więcej. Oczywiście nie rozpatrujemy przypadków, kiedy duża obudowa jest pustostanem, a to się zdarza.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Rzeczywistość posiada naturalne bariery. Dlatego mózg kury nie potrafi tego co ludzki i tylko w bajkach występują mądre krasnoludki z głowami wielkości czereśni.

  4. janusz pisze:

    czy moglbys krotko porownanac go do schitt mjolnir, ifiican oraz ALO Audio Continental V3?
    w czym odbiega od pozostalych (nie biorac pod uwage ceny).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Każdy z wymienionych jest lepszy. Ta lepszość odnosi się do umiejętności kreowania przestrzeni (wielkość, wewnętrzne relacje), energii dźwięku i przede wszystkim jego finezji. To trochę tak jak z patrzeniem na oryginalny obraz i jego reprodukcję wydrukowaną na papierze. Genialne wzmacniacze są bardzo bliskie oryginału żywej muzyki. A takie mniej genialne nieco dalej. To różnica pomiędzy magią realności a do tej realności tylko nawiązaniem.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Przepraszam – powyższe nie dotyczy ifi iCAN. On jest raczej analogiczny. Nie porównywałem bezpośrednio, tak więc w szczegóły nie wejdę. Ale ifi na przykład potrafi świetnie napędzać Audez’e LCD-2, a mały Hegel zapewne aż tak dobrze nie umie. Za to gra chyba ciutkę naturalniej ze słabszymi źródłami. ifi jest na źródła bardzo wrażliwy. Lubi dobre, gęsto grające.

  5. Marta pisze:

    Dobrze by było, gdyby Redakor zrobił roczne podsumowanie testowanego sprzętu – coś w stylu: największe zaskoczenie, największe odkrycie, najlepsze i najgorsze brzmienie itd.; nagrody hifiphilosophy itp. Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Co do podsumowania, to masz Marto rację, zostanie sporządzone, ale tak w okolicach Nowego Roku. Natomiast co do nagród, to mam mieszane uczucia. Nie chcę sypać nimi jak z rogu obfitości, bo to by się zrobiła karykatura i potem na wyróżnione wyszłyby urządzenia, które nagrody nie otrzymały jako bardziej elitarne. A wyróżnić jedno tylko jako najlepsze, przełomowe, wyrastające nad inne? To już najprędzej bym przyznał taką nagrodę słuchawkom Sony MDR-R10, tylko co komu po takiej nagrodzie? Oczywista rzecz, że dystrybutorom byłoby w to graj, gdyby się sypnęło nagrodami, a i portal pewnie na tym by zyskał. Ale mnie to nie skusi. Jak kiedyś trafię na urządzenie, które wyda mi się przełomowe, szczególne, niesamowite, to wówczas nagrodę przyznam. Ale w tym roku nie było takiego . Wiele było świetnych, wiele bardzo dobrych, ale żadnego godnego miana Tryumfatora.

  6. Marta pisze:

    Rozumiem; w sumie przekonało mnie to, co Pan napisał i myślę, że faktycznie tak będzie chyba lepiej. Te przykładowe tytuły przeze mnie wymienione rzeczywiście trącą kiczem i bardziej nadają się do oceny pudru do twarzy niż urządzeń służacych słuchaniu muzyki, jeśli całość traktować poważnie.
    Jest szansa na Audeze jeszcze w tym roku?

    1. Piotr Ryka pisze:

      W podsumowaniu roku to i owo o tym i owym w kontekście tego i owego, a zwłaszcza jakości, spróbuję powiedzieć. A co do Audez’e, to sprawa jest śliska jak ryba. Dwa razy już miały być, ale za każdym okazywało się, że nie będą. One nawet mają coś jakby polskiego dystrybutora, takiego nie do końca oficjalnego, ale ten mi powiedział, że może dać na odsłuch w zamian za wadium. A nie stosuję takiej polityki, bo ładnie bym wyglądał, gdybym musiał za każdy sprzęt dawać wadium i w ogóle nie ma takiego zwyczaju. Jak ktoś nie wierzy recenzentowi, to oczywiście nie ma takiego obowiązku i grzecznie ale z daleka. Poprosiłem ostatnio Pana Soo In Chae z Bakoon Products o pomoc, bo oni współpracują z Audez’e i obiecał, że się postara, więc może coś wskóra. Ale nie tylko o Audez’e zabiegam. Są jeszcze tajemnicze Abyss i nowy flagowiec Ultrasona, a także nowe flagowe AKG. Co chwilę coś nowego się pokazuje. Jest o co walczyć. Ale w tym roku to Audez’e nie będzie. Nie ma takiej możliwości.

  7. Marta pisze:

    Rozumiem. Domyślam się, że problemów jest wiele; jednym z nich w kontekście wskazania nowej gwiazdy jest to, że albo taka się nie pojawia w ogóle albo jeśli nawet, to recenzent nie ma do niej dostępu. Z kolei opisywanie bardzo dobrych, ale znanych słuchawek jak np. grado GS-1000i nikogo „nie zaskoczy”. A Sony R-10, grado hp, ps-1 nie ma, a nawet jak są to są to stare słuchawki, obecnie nie produkowane już.
    P.S. Jeśl chodzi o nowe ultrasone 5 to nie jest to flagowy model i nie będą lepsze od ed.12.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Robienie gwiazdy na Gwiazdkę ze starych, nieprodukowanych już słuchawek wydaje się czynnością jałową, bo te stare gwiazdy od dawna świecą i nikt nie odbierze im blasku.
      Natomiast co do gwiazd nowych, to mam jedną uwagę: Nadchodzące, limitowane Ultrasone Edition5 na pewno będą nowym flagowcem Ultrasona i obiecują nową jakość oraz nową technologię S-Logic EX. A czy staną się gwiazdą co długo i jasno świeci, czy tylko przelotną kometą, to czas pokaże.
      http://shopworld.ultrasone.com/us/product.php?id_product=85

  8. Marcin pisze:

    Wersja o jakiej impedancji słuchawek Beyerdynamic DT 880 Edition brała udział w teście?

    1. Piotr Ryka pisze:

      250 Ohm.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy