Recenzja: Albedo Aptica

Odsłuch cd.

Albedo_Aptica_008 HiFi Philosophy

I niewątpliwie są to kolumny, które urzekają swoim namiętnym brzmieniem i świetnie poukładaną sceną.

   Już w relacji z Fusica pisałem, że największym atutem kolumn Albedo Aptica jest spójność brzmieniowa. Związanie pasma mają naprawdę imponujące i pod tym względem dorównują najlepszym. Wielu, a właściwie to każdy, takim związaniem się chwali, ale potem w odsłuchach często wypada to poniżej oczekiwań. Jednak nie w tym wypadku. Lecz w sumie nie ma się zbytnio co dziwić, bo rzut oka na budowę i przypomnienie o zaawansowanych zastosowanych tu rozwiązaniach dużo wyjaśnia. Odchylenie do tyłu, dwudrożność i użycie głośnika średnio-niskotonowego, to wszak analogia z monitorami Reference 3A, które też takie zjawiskowe związanie pasma prezentowały. Tam był wprawdzie bass-reflex, a tu są linie transmisyjne, tam głośnik wysokotonowy ustawiony był asymetrycznie, a tutaj zastosowano oscylatory Helholtza, tam membrany pokryto kewlarem, a tutej korundem, no i przede wszystkim tamto były monitory, a to są głośniki podłogowe, jednakże podobieństwo w dążeniach i uzyskanych efektach okazuje się uderzające. A w rezultacie także u Albedo Aptica koherencja jest tak oczywista i aż tak dobra, że dopiero po chwili dociera do nas jej wyjątkowość, a wcześniej bierzemy ją z marszu, taka jest naturalna. Ale nie tylko na tym polega magia tych głośników i na tym się ona nie wyczerpuje. Równie dużo dzieje się pod względem stereofonicznym i przestrzennym, tyle że w sposób mało charakterystyczny dla mojego salonu odsłuchowego. Przywykłem bowiem, że kiedy dobrze jakieś głośniki u siebie ustawię, cała akcja przenosi się za linię kolumn i od głębi na jaką się to dzieje zależy wyższa lub niższa ocena całokształtu. Albedo Aptica rozgrywkę sceniczną poprowadziły natomiast inaczej. Ustawione metr z kawałkiem od ściany za sobą, a więc cofnięte względem ustawienia poprzedniego, które mniej mi się podobało, faktycznie przeniosły część akcji do tyłu, znacząco pogłębiając scenę, zarazem jednak, podobnie jak czynił to na przykład wzmacniacz Burmestera, wypełniły dźwiękami całe pomieszczenie i więcej działo się z przodu oraz na samej linii głośników niż z tyłu. A na tej linii, jak też to już zdążyłem napisać, rozgrywał się szczególny spektakl popisowej stereofonii, która w przypadku odpowiednio dobranych utworów stawała się rodzajem dźwiękowej ekwilibrystyki, a w przypadku normalniejszego muzycznego materiału pozwalała podziwiać wyjątkową spójność także na osi prawo-lewo, a nie tylko w odniesieniu do związania samego pasma. O wiele lepsze niż zazwyczaj było bowiem rozplanowanie, bez żadnego zwyczajowego silnego rozdzielenia na kanały lewy i prawy, co po trosze brało się oczywiście też z tego, że głośników całościowo najlepiej słuchało się z dużego oddalenia, ale nie tylko z tego powodu. Gdyby bowiem tak było, nie zachodziłaby jednocześnie ta wspomniana przed chwilą ekwilibrystyka i wszystko miałoby tendencję do grania pośrodku, a tak właśnie nie było. Duety wprawdzie były z reguły bliżej siebie stojące, a wokaliści znani przy użyciu innej aparatury ze stania w kącie, stawali bardziej centralnie, ale stereofoniczne zawijasy muzyki elektronicznej czy organowej okazywały się jednocześnie dużo bardziej spektakularne niż w innych wydaniach.

Albedo_Aptica_016 HiFi Philosophy

W zasadzie gdyby nie jakieś tam drobne niedostatki w niższych rejestrach, to można by kolumny Albedo tylko chwalić i chwalić.

Dużo jednocześnie pojawiało się dźwiękowych odbić, źródła pokazywały się w nieoczekiwanych miejscach i ogólnie biorąc nie było to zwyczajowe granie na dobrze określonym i uporządkowanym obszarze, z dużymi, sztucznie powiększonymi dystansami pomiędzy źródłami oraz całą towarzyszącą temu nudną przewidywalnością – tylko pojawiała się orkiestracja wypełniająca cały pokój, potrafiąca zaskakiwać nie słyszanymi kiedy indziej efektami. A poprzez to niewątpliwie ciekawa, choć może nie dla tych, co lubią mieć wszystko pod kontrolą, wszystko przed sobą i wszystko dokładnie, według utartego schematu poukładane. Tu niewątpliwie bardziej byliśmy wewnątrz spektaklu aniżeli przed nim, na pozycji wewnętrznego a nie zewnętrznego obserwatora.

Co do charakterystyki samego dźwięku, to promieniował bogactwem, co też w recenzji Lumina podkreślałem, a jednocześnie był naturalny, bez żadnych przerysowań – i dzięki temu łatwy w odbiorze. Ani nie zbytnio podkolorowany i rzucany pokazowo na smoliste czernie, ani nie przygniatająco ciężki, ani nie zwiewnie lekki, ani też w żadnym razie pikantny. Można wobec tego napisać, że pod każdym względem był prawidłowy, tylko że nie odda to jego audiofilskich walorów smakowych, a smakował tak dobrze, że nie chciało się przerywać słuchania, toteż kiedy na koniec pora nastała późnonocna i w obliczu obowiązków dnia następnego trzeba było zwijać system, bardzo zrobiło się przykro i ogromnie żałowałem, że już ani chwilę dłużej nie będę mógł badać tego brzmienia, bo na pewno skrywało jeszcze niejedną rzecz do odkrycia i na pewno lepiej dałoby się je opisać. Pozostaje w takim razie przypomnieć to, co zawarto już w recenzji Lumina, z którym tych Albedo słuchałem. Ale słuchałem ich także z Accuphase DP-720, a wcześniej z gramofonem The Funk Firm LSD, tak więc przegląd źródeł był spory, a wraz z tym spore wnioski. Albedo Aptica to kolumny świetnie oddające ducha muzyki, a to nade wszystko za sprawą szeroko już opisywanego całościowego związania, ale też nieobecności na jego obszarze jakichkolwiek drzazg sopranowych, a także doskonałego obrazowania średnich tonów. Taki stan rzeczy to oczywiście wymóg stawiany każdym dobrym głośnikom, lecz mimo to zdarza się przecież, że coś tam jednym czy drugim pod różnymi względami doskwiera i czasem za cienko coś piśnie, przestrzenność się zredukuje, albo głosy nie mają należytego powabu. Tu natomiast wszystko było w najlepszym porządku, a jednocześnie, zwłaszcza z gramofonem, pojawiało się fantastyczne nasycenie barwy i całościowa brzmieniowa głębia, podczas gdy źródła cyfrowe popisywały się przede wszystkim koronkowością detali, a także nieco innym sposobem budowania atmosfery. Ta od gramofonu była bowiem przede wszystkim muzycznie namiętna, skłębiona, gęsta i odurzająca, a te od źródeł cyfrowych bardziej pogłosowe, tajemnicze, w większym stopniu skupiające uwagę na dalszych planach i wydarzeniach pobocznych; nie tak bardzo przywiązujące wagę do pierwszoplanowej akcji. Dawało to różne spektakle, a przy tym każdorazowo nakazywało oddać szacunek głośnikom, w których zamieszkuje muzyka i które potrafią objawiać ją w zjawiskowej postaci.

Albedo_Aptica_022 HiFi Philosophy

Albedo Aptica to zarazem popis wizualny, jak i dźwiękowy. Gdyby tylko większa ilość producentów potrafiła tak łączyć te cechy…

Trzeba też podkreślić, że mimo dwudrożności są w stanie Albedo Aptica wypełniać dźwiękiem duże pomieszczenia, bo u mnie było to dwadzieścia sześć metrów przy ponad trzech wysokości, a w Fusicu trzydzieści z okładem i jeszcze wyżej. Tak więc mimo smukłości i dwóch zaledwie niewielkich głośników, otrzymujemy granie mające duży format i dużą moc działania. Towarzyszyć będzie temu cały audiofilski repertuar wyróżników – od zjawiskowej detaliczności i pozycjonowania źródeł poczynając, a na bezpośredniości i emocjonalnych szałach kończąc. Jedynie wielbiciele scen bardzo głębokich, na wiele metrów za głośniki wędrujących, oraz smakosze tektonicznego basu, nie w pełni zostaną zaspokojeni.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: Albedo Aptica

  1. Wlodzimierz Luczynski pisze:

    Witaj Piotrze, czy to te kolumny, które mi polecałeś do mojego nowego pokoju ok 15-16 metrów kwadratowych ?
    Pozdrawiam i dziękuję za opis
    Włodek Łuczyński, Białystok

  2. Piotr Ryka pisze:

    Szczerze mówiąc, Włodku, nie pamiętam. Ale chyba nie, bo ostatnio żeśmy nie rozmawiali więc chyba nie mogłem ich polecać. Ale to nie zmienia faktu, że to świetne i świetnie wyglądające głośniki, doskonale nadające się także do niewielkich pomieszczeń. Ale to z kolei nie zmienia faktu, że przed zakupem musi się samemu i tam gdzie mają grać posłuchać. Bezwarunkowo. Zarazem alternatyw masz masę, choć żadne jakie widziałem nie są takie ładne, a dźwięk tych Albedo jest naprawdę kapitalnej klasy. Ale czy to ujawnią w danych warunkach, w dodatku w niewielkim pomieszczeniu, tego nie da się zgadnąć.

    Pozdrowienia

    1. Wlodzimierz Luczynski pisze:

      Dzięki, postaram się je wypożyczyć jak tylko będę miał wykończone pomieszczenie.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Radzę zwłaszcza zwrócić uwagę na jakość stereofonii. Nie spotkałem dotąd głośników równie znakomitych pod tym względem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy