
Mające wieloletnie doświadczenia w konstruowaniu przetworników oraz cieszące się wielkim prestiżem japońskie Accuphase samo sobie zrobiłoby krzywdę, gdyby nie włączyło się do tej batalii i nie zaproponowało oddzielnego przetwornika dla źródeł plikowych. Faktem jest, że osobne przetworniki japońscy mistrzowie techniki audio proponują od bardzo dawna w ramach swoich szczytowych odtwarzaczy płyt kompaktowych, czyli obecnie w ramach flagowego DP-900/DC-901, tak więc solowy przetwornik można było od nich nabyć na długo zanim się komuś plikowe źródła przyśniły, niemniej faktem też jest, że taki DC-901, podobnie jak jego poprzednicy, kosztuje potężną kasę, co raczej nie stanowi wystarczającej odpowiedzi względem napierającego szeroką ławą rynku przetworników. Kogo stać, może sobie tego DC-901 sprawić, bowiem jak pisałem w jego recenzji, jest to urządzenie pomnikowe, wytyczające najwyższe standardy; ale nie oszukujmy się – wielu nabywców to on nie znajdzie. A chętka posiadania jakiegoś Accuphase w narodzie jest spora, jako że Accuphase to firma nobilitująca nabywcę i mieć je, to tak jakby jeździć Mercedesem albo chodzić w butach od Christiana Louboutin.
Do faktu konieczności odpowiedzi rynkowej na przetwornikowe potrzeby firma Accuphase podeszła z rezerwą i można rzec środkiem drogi. Na razie zaoferowała jeden tylko model; i taki cenowo jak na siebie przeciętny, to znaczy z przedziału okolic trzydziestu tysięcy. Ani to nie jest mało, ani okropnie dużo, tylko tak z szacunkiem dla własnej marki i bez szarpaniny na dolnych pokładach. Przetwornik ma gabaryty normalnego klocka, nie starając się o wygospodarowanie dla swego właściciela dodatkowego miejsca ani orientacją pionową, ani zwężonym frontem wraz z dużą głębokością. Podobnie jak zrecenzowany już Ayon Sigma czy Calyx Femto pasie się na całą szerokość i oszczędności ma w nosie. Za to czym innym obdarza – mianowicie jakością. Producent nie bez ryzyka dla własnych interesów oznajmia, że ma ten DC-37 parametry bardzo zbliżone do samego DC-901, mimo trzykrotnie niemal niższej ceny. Inna rzecz czy to prawda, ale fakt pozostaje faktem. Faktem jest wprawdzie również, że gabarytowo jest ten nowy DC-37 od elitarnego wzorca sporo skromniejszy, ale że technika prze nie tylko w stronę wzrostu prędkości obliczeń, ale także w kierunku zmniejszającym rozmiar, nie musi to nic dla jakości oznaczać. Ewentualnie tyle, iż na wstrząsy mniej będzie odporny i zasilanie ma zapewne nie takie. Jednak obliczeniowo wyrabiać może się równie dobrze i w ramach postępu szybkości kalkulacji oraz skuteczności algorytmów filtracyjnych oferować analogiczne tempo obliczeń. A skoro już nas na obszar technicznych zagadnień rzuciło, pora przeniknąć w nie głębiej.
Witam. Dziękuje z recenzje, jak zawsze ciekawa.
Jest szansa na recenzje jakiegoś Luxmana? Czy dystrybutor dalej nie wyraża chęci?
Polski dystrybutor Luxmana – firma Audio Center – zrezygnował z dystrybucji. Podobno współpraca układała się fatalnie a warunki dyktowane przez Japończyków były skandaliczne. Zwłaszcza w odniesieniu do serwisu.
Trudno, może kiedyś, Luxman z tego co wiem został przejęty przez jakiś koncern Chinski IAG (International Audio Group) w sensie własności. Produkcja jest w Japonii nadal. Ten IAG ma tez brytyjskiego QUADA i inne.
Ten „jakiś” koncern ma połowę jak nie więcej angielskiego audio: Audiolab, Quad, Mission, Wharfedle, Castle, Ekco, Leak.
Tak, to są tacy chińscy bracia, co wykupili kawał świata audio.
Piękna rzecz. Fajnie że są jeszcze takie typowo japońskie urządzenia w takiej narodowej ichniej estetyce. Pilot jest rodem jak z Technicsa. I ma to sporo uroku. Jakby jeszcze tańsze były te Accuphase, jak owe Technicsy. Bo pytanie co bardziej się liczy dla producenta. Trafić pod strzechy czy do ekskluzywnych kręgów bogaczy.
Odpowiedź na to pytanie, zawarta jest w cenie urządzenia, niestety 😉