Odtwarzacze przenośne Colorfly HiFi C4 Pro – HiFiMAN HM-602 – Astell & Kern AK100

_MG_1595Czyli trzej muszkieterowie od plików

– Jeden na wszystkich, wszyscy na jednego!

Prawdziwi muszkieterowie, ci od Aleksandra Dumasa, mieli co prawda nieco inne zawołanie, ale za to byli prawdziwi tylko w sensie fabularnym, podczas gdy nasi są prawdziwi w sensie prawdziwości prawdziwej. Poza tym retorykę mają bardziej aktualną. A tak naprawdę, to nasi muszkieterowie nie mają szpad tylko słuchawkowe wejścia, w których noszą słuchawki przenośne, a sami noszeni są przez użytkowników jak kiedyś szpady i rapiery przy paskach. Tylko wołać naprawdę potrafią. Wołają zaś muzyką odczytywaną z plików, która błyskawicznie podbiła rynek, podobnie jak wszelka aparatura przenośna, na użytek której zaadoptowano te pliki z komputerów stacjonarnych. Tak więc, mówiąc najkrócej, nasi muszkieterowie to komputerki przenośne do zastosowań muzycznych.

Zawodnicy

Trzej_Muszkieterowie_11Jak przystało na muszkieterów jest ich trzech. Oczywiście nie w ogóle, tylko w tym teście. W kolejności alfabetycznej to: Colorfly HiFi C4 Pro 32 GB, HiFiMAN HM-602 8 GB oraz iRiver Astell & Kern AK100 32 GB.

Wszyscy oni to zawodnicy najwyższej ligi, kosztujący od prawie dwóch tysięcy złotych w górę. Za każdym stoi oczywiście reklamowa gwardia własnego producenta, gotowa bić się za jego wyższość, bo każdy ma oczywiście aspiracje bycia najlepszym.  Przyjrzyjmy się im po kolei, a potem ich posłuchamy.

Colorfly HiFi C4 Pro 32 GB

Trzej_Muszkieterowie_1Colorfly ma niewątpliwie najbardziej rozbudowaną aparycję i jest największy. Zdecydowanie największy. Waży tyle co solidny pilot od high-endowego sprzętu, więc jest co wziąć do ręki. Oprawę estetyczną ma kunsztowną, a sposób obsługi sympatyczny, bo wielkość panelu obsługi mu na to pozwala.

Co do estetyki, to przede wszystkim zwraca uwagę korpus z prawdziwego drewna wysokiego gatunku (chyba orzech), bardzo ładnie półmatowo wykończonego. Od spodu drewnianą taflę zdobi duży, bardzo precyzyjnie wygrawerowany rysunek, będącym czymś w rodzaju artystycznego tatuażu, a poniżej umieszczono mniejsze, równie starannie wygrawerowane logo firmy. Całość wygląda bardzo porządnie, niczym elegancki portfel albo futerał na cygara. Panel przedni to mozaika metalowych płytek w kolorze starego złota. Widnieje na nim naturalnie spory ekran o ciemnogranatowym tle i grafice w tonacji złamanej żółci z czerwonymi akcentami. To też świetnie się prezentuje. Siłę głosu regulujemy dużym, pionowym suwakiem po prawej, a po lewej na dole są dwa zblokowane aktywatory regulacji próbkowania i equalizera. Equalizer ten posiada predefiniowane ustawienia „Normal”, „Bass”, „Pop”, „Jazz”, „Classic” i „Rock”, działanie których należy uznać za bardzo dobre. Z kolei próbkowanie może się odbywać w trybach BIT/kHz o wartościach 16/48, 24/88.2, 24/96, 24/176.4, 24/192. Tu także słychać różnicę, ale znacznie mniejszą.

Urządzenie pracuje w oparciu o kości elektroniczne:

– ADI AD823 chip Op-Amp

– Cirrus Logic CS4398 120 dB, 24-Bit, 192 kHz Stereo D/A Converter with DSD

– Cirrus Logic CS8422 chip SRC.

Posiada też w torze wysokiej klasy kondensatory ELNA SICMIC II i Nichicon.

Gros panelu przedniego zajmuje szachownica regulacyjna z wszystkimi podstawowymi funkcjami oraz dostępem do menu i włącznikiem głównym. Szybko można się w niej połapać i nie nastręcza trudności z obsługą.

Na spodzie mamy włącznik słuchawek z do wyboru małym lub dużym jackiem, parę wyjść RCA, wejście dla karty Micro SD/TF i port Mini USB 2.0

Trzej_Muszkieterowie_12Odtwarzacz potrafi czytać pliki: MP3 (≥320 kB/s), WAV (24bit/192kHz), APE oraz FLAC (24bit/92kHz). Dołączono do niego ładowarkę sieciową podpinaną kablem USB (w komplecie), a całość zapakowana jest w piękne czarne pudełko wyłożone aksamitem, dodatkowo osłonięte tekturową osłonką. Jakby tego było nie dość, znajdujemy w nim czarny, skórzany pokrowiec na sam odtwarzacz oraz wydrukowaną na kredowym papierze instrukcję obsługi.

Wszystko to razem stanowi wzorzec elegancji i co tu kryć, niekłamanego przepychu w wydaniu mini. Jeśli się komuś zdaje, że chińszczyzna to sama tandeta, to bardzo, bardzo się myli.

Za całość trzeba zapłacić 2 699 złotych i oczywiście samemu zaopatrzyć się w słuchawki.

HiFiMAN HM-602 8 GB

Trzej_Muszkieterowie_2HiFiMAN też jest chiński, ale o połowę mniejszy i prezentuje się skromniej. Skromniej, nie znaczy, że marnie. Cały jest z doskonałej jakości tworzywa i cały połyskliwie czarny, a przy tym miły w dotyku i z ładnie zaokrąglonymi wszystkimi krawędziami. Zwyczajnie sympatyczny. Waży trochę i czuć go w dłoni.

Od przodu ma sporo mniejszy ekran niż konkurent; także z granatowo-czarnym tłem, ale białym tekstem i kolorowym barem przebiegu słuchanej ścieżki. Na prawo, pod ekranem, są trzy chromowane guziczki, będące suwakowymi przełącznikami „Power”, „Hold” (blokada klawiszy) i „Mute”. Na lewo od nich widnieje niewielki joystick, którego używanie nie jest specjalnie trudne, ale wymaga wprawy i dużej precyzji przyciskania.

Na lewej ściance jest gniazdo rozszerzenia pamięci SDHC class 4, o maksymalnej pojemności 32 GB (ale łącznie z ośmioma, które odtwarzacz ma na pokładzie, bo więcej niż 32 GB nie jest w stanie obsłużyć). Jest tam także nieco powyżej chromowany suwak „Gain”, zapożyczony od technologii wzmacniaczy gitarowych. Po jego zastosowaniu następuje podbicie dźwięku, czego nie polecam, bo muzyczny obraz staje się nienaturalny. Dobry „Gain” we wzmacniaczach kosztuje masę pieniędzy i nie daje się łatwo naśladować. Na prawej ściance mamy port ładowarki sieciowej i gniazdo Mini USB 2.0, a od góry port słuchawek (tylko mały jack), wyjście optyczne i pokrętło regulacji dźwięku.

Trzej_Muszkieterowie_13Odtwarzacz oferuje funkcję equalizera, ale tylko do własnego ustawiania, bez wartości predefiniowanych. Brak mu sprzętowego wsparcia próbkowania, które odbywa się wyłącznie zgodnie z częstotliwością zapisu pliku. Pliki potrafi zaś obsługiwać następujące: MP3 16bit, Wav, FLAC (16 i 24bit/96kHz), OGG (full); APE, ACC, WMV (partial).

Praca układu oparta jest o

– 16-bitowy przetwornik analogowo cyfrowy TDA1543

– wzmacniacz operacyjny LPF Op-amp: OP275, OPA2604

– wzmacniacz słuchawkowy  Burr-Brown OPA2107

Całość zapakowano w czarne pudełko z bardzo ładnie satynowo lakierowanej twardej tekturki, nawiązujące wyglądem do tradycyjnych chińskich opakowań. Znajdziemy w nim obszerną instrukcję z mnóstwem ilustracji poglądowych na eleganckim, błyszczącym papierze oraz mięciutką ściereczkę do czyszczenia. Za wszystko to żądają 1 699 złotych.

iRiver Astell & Kern AK100 32 GB

Trzej_Muszkieterowie_3To cacko nie jest chińskie, tylko z Korei. Jest malutkie. Mniejsze od paczki papierosów. Całe jest czarniuteńkie i ma niewiele przycisków, bo komunikujemy się z nim głównie za pośrednictwem ekranu dotykowego. Poza jednolitą czernią, w którą zapada się także ekranik kiedy go nie używać, jedynym akcentem jest małe czarne pokrętło potencjometru, wystające po prawej stronie u góry ze ścianki bocznej, rodzące pewne obawy co do możliwości przypadkowego uszkodzenia. Po przeciwległej stronie, na ściance lewej, znajdujemy trzy małe (oczywiście czarne) guziczki. Obsługują, licząc od góry, funkcje „Back”, „Pause” i „Next”, którymi rozporządzamy także z poziomu ekranu. Na górnej krawędzi znajduje się niewielki, podłużny włącznik główny oraz wejście na mały jack, będące jednocześnie wejściem optycznym. Obok umieszczono identyczne z wyglądu optyczne wyjście. Na ściance dolnej jest gniazdo Micro USB 2.0 oraz osłonięty odsuwaną osłoną (rozkoszne) podwójny interfejs kart pamięci Micro SD, chowających się w całości, a po naciśnięciu sprężynowo wyskakujących. Poza tym na tylnej ściance widnieje napis Astell & Kern.

Całość sprawia ujmujące wrażenie małego, magicznego pudełeczka. Brakuje tylko wyskakującego dżina, ale nim będzie muzyka

Tło ekranu, jak wspomniałem, jest smoliście czarne, a napisy i symbole białe albo brązowe. Jest też wygaszacz ekranu. W menu znajdujemy jeden predefiniowany equalizer, który można włączać lub wyłączać poprzez suwakowe nasilanie bądź osłabianie jego działania. Nie polecam go, gdyż dźwięk bez niego wydaje się naturalniejszy. Equalizerowi można też zadawać ustawienia własne.

Całość pracuje w stylu menu ze smartfonów i jest przyjazna w użyciu. Młodzi ludzie będą się tu czuć jak u siebie.

Urządzenie wyposażono w bardzo wysokiej klasy przetwornik analogowo cyfrowy

– Wolfson WM8740 24-bit DAC

pozwalający mu bezstratnie odtwarzać płyty SACD i DVD-Audio oraz osiągać wyjątkową klasę dźwięku. Nasz iRiver może też pracować w trybie bezprzewodowym za pośrednictwem standardu Bluetooth.  Obsługuje pamięć do 96 GB.

Trzej_Muszkieterowie_14Ładowanie akumulatorka odbywa się poprzez podłączenie z komputerem przez gniazdo Micro USB (przejściówka na zwykłe USB w komplecie). Ciekawostką jest dołączona do zestawu karta Micro SD z pokazowymi plikami w standardzie MQS (Mastering Quality Sound), czyli o parametrach 24/192kHz. Mają one 6,5 razy większy strumień danych od tradycyjnej płyty CD i łapczywie pochłaniają obszar pamięci. Składa się na nie sześć utworów o łącznej pojemności 650 Mb, a sama karta ma pojemność 2 GB. Utwory te, powiedzmy od razu, dają czadu.

Opakowanie Astell & Kern, podobnie jak konkurenci, ma efektowne. Ładnie lakierowane, tekturowe pudełko z dużym srebrzystym logo na wierzchu. Oczywiście też czarne.

Urządzenie obsługuje formaty WAV (8 – 192 kHz, 8/16/24 bit), MP3 (8 – 320 kbps), WMA (8 – 320 kbps), APE (poziom kompresji: normal, fast, high), FLAC, OGG i MQS. Jest lekkie jak piórko i podobnie jak HiFiMAN nie ma możliwości sprzętowego upgradu do wyższych częstotliwości. Szacowany czas pracy na jednym ładowaniu to 15 godzin. Cena – 2 299 złotych, a pliki MQS do pobrania niestety jedynie na stronie producenta.

Jak oni grają?

Trzej_Muszkieterowie_15Tu jest problem metodologiczny, bo w grę wchodzą całe zastępy słuchawek gotowych oceniać, jednak odtwarzacze są przenośne. Nie znaczy to, że wyłącznie do noszenia się nadają (o, bynajmniej), jednakże pozostaje faktem, że zastosowania mobilne są ich główną rolą. Pozostaje także kwestią otwartą, co należy rozumieć przez słuchawki przenośne. Oczywiście są nimi dokanałowe, a także takie maluchy jak Koss PortaPro. Ale czy na przykład Grado SR-60 albo RS-1 to jeszcze przenośne, czy już nie?

Nie ma tu innego wyjścia jak być arbitralnym i innego wyboru jak skorzystać z tego co ma się pod ręką. Poza tym trzeba się ograniczyć ilościowo, żeby z porównań nie zrobiła się jajecznica. Arbitralnie przeto wybiorę trzy pary słuchawek: dokanałowe Westone 4, nauszne Grado SR-60 i audiofilskie, nieprzenośne Beyerdynamic DT 880 w wersji 250Ω; czyli jak sugeruje producent, pośredniej pomiędzy sprzętem przenośnym a stacjonarnym. (Najlepsze wg. producenta dla sprzętu przenośnego byłyby te w wersji 32 Ω). Na nich każdego z delikwentów osłuchamy i porównamy z resztą.

Trzej_Muszkieterowie_16Jest wszakże jeszcze kolejna kwestia metodologiczna, mianowicie jakość plików. Tu będę się starał sięgać po jak najlepsze, bo nie ma się sensu oglądać się do tyłu i zmuszać odtwarzaczy wysokiej klasy do marnego muzykowania. Ale dwa słowa o tradycyjnych MP3 też trzeba będzie powiedzieć.

Lecz dlaczego mielibyśmy się ograniczać, poprzestając na brzmieniu samych odtwarzaczy, skoro zaczynają one wypierać dominujące od trzech dekad stacjonarne czytniki CD? W zasięgu wzroku mamy przecież stosowną aparaturę i grzechem byłoby nie skorzystać. Podepniemy zatem na koniec wszystkich zawodników do wzmacniacza Shiit Mjølnir kablami RCA przez przejściówkę z wyjścia słuchawkowego i posłuchamy ze słuchawkami Hi-FiMAN HE-6, czyli na wysoce audiofilską modłę.

Do dzieła.

Colorfly i Westone 4

Na jedynym odtwarzaczu potrafiącym zmieniać próbkowanie, różnica pomiędzy skrajnymi ustawieniami okazuje się bardzo mała i polega na tym, że tryb 16/44,1 jest odrobinę gładszy a za to mniej wyrazisty. Nic nowego. Zdarza się to odtwarzaczom stacjonarnym i w ogóle takie coś jest niemal regułą.

Trzej_Muszkieterowie_18Poza tym całościowo dźwięk w najwyższym próbkowaniu był nieznacznie ocieplony i bardzo ostro obrysowany, sprawiając przy tym wrażenie pewnej sztuczności. Przestrzeń ogólnie niezła, ale trzeba bardzo dbać o właściwe ułożenie słuchawek w kanale słuchowym, bo najmniejszy błąd skutkuje natychmiastową degradacją. Dobra stereofonia i dobra separacja źródeł. Mocny, wyraźny bas, w ustawieniu „Bass” jeszcze mocniejszy, ale mnie rock dużo bardziej podobał się w ustawieniu „Rock”. Szczegóły pozbierane bardzo starannie i uwydatnione. Dźwięk sprawiał lepsze wrażenie na niższych poziomach głośności. Był wówczas naturalniejszy i głębszy. Względem reprodukcji słuchawkowych najwyższego lotu ze wzmacniaczy stacjonarnych i wybitnych słuchawek zabrakło modelunku przestrzennego brzmień, głębszego oddechu i elegancji. Tak jakby ktoś pozostawił samą wyrazistość, a zabrał resztę. Soprany były nie dość rozciągłe przestrzennie i pozostała część pasma też. Słuchało się tego znośnie, ale bez zachwytu. Mimo pewnych ograniczeń zachowana została w miarę naturalna tonacja i uchwytny pierwiastek emocjonalny. Natomiast czarowania – zero.

Odtwarzacz nie dogadał się z pożyczonymi od Astella plikami MQS, z którymi natychmiast się zawieszał. Ma na szczęście igiełkowy przycisk resetu, bardzo pomocny w takich razach.

Zaskakująco dobrze na tle tego wypadły plik MP3, bardzo nieznacznie odbiegające jakością.

Hi-FiMAN i Westone4

Trzej_Muszkieterowie_17W jego przypadku czarowanie powraca, a dźwięk jest naturalniejszy. Pliki FLAC ze słuchawkami Westone wypadły o klasę lepiej i nie ma co udawać, że było inaczej. Stereofonia okazała się wprawdzie węższa, a głębi sceny było bardzo niewiele albo i wcale, ale sam dźwięk ujmował większą głębokością i dużo łagodniejszym krawędziowaniem, zamieniającymi się w muzykalność. Podobnie jak u Colorfly uwidaczniał się techniczny nalot, ale nie aż tak bardzo. Słuchać dzięki temu dało się głośniej i z większą satysfakcją. Bardzo dobrze wypadł rock, z lepszą wokalizą i dobrym instrumentarium, w tym dobrą perkusją. To już była muzyka, a nie technologia jej obróbki, można powiedzieć.

Także w tym wypadku różnica między MP3 a FLAC nie była duża i polegała na mniejszej głębi brzmieniowej i większej techniczności mniej gęstego formatu.

Osobną historię opowiedziały podebrane Astellowi pliki MQS. Zupełnie inny świat. Z nimi warstwa techniczna całkowicie zanika i nasze uszy odradzają się w eleganckim muzykowaniu. Nawet przestrzeń zaczyna się pojawiać, a sam dźwięk staje się gładki, wielowymiarowy i już naprawdę głęboki. Wydatnie poprawia się dynamika, wyrastają muzyczne plany i cały obraz ożywa wielowarstwowym spektaklem. Przewaga brzmienia instrumentów i wokalizy była tak przepastna, że okazało się to wręcz niesamowite.

Astell & Kern i Westone4

Trzej_Muszkieterowie_19Pliki FLAC z Westonami Astell & Kern odczytywał zdecydowanie najlepiej. Przejrzyście, niemal gładko, dynamicznie i z atakiem. Technicznego nalotu pozostał tylko niewielki ślad, aczkolwiek dla kogoś obytego z wysokiej klasy brzmieniem natychmiast wyczuwalny. Gorzej z całościową kompresją jakości, która po plikach MQS czytanych na HiFiMAN dawała się we znaki.

Muzyka postawiona została blisko, ale po raz pierwszy bez jednoznacznego grania w głowie, a krawędzie dźwięku okazały się ostrzejsze niż u HiFiMAN’a, ale bez większego wpływu na muzykalność. Za to z lepszym wyjściem na realizm.

Po raz kolejny powtórzyła się historia z MP3 vs FLAC. Aż musiałem sprawdzić w odczycie informacyjnym odtwarzaczy, czy aby na pewno puściłem MP3. Poprzednio były jeszcze jakieś różnice, a tu nic prawie. Dopiero po pewnym czasie zaczynało się odczuwać większe zmęczenie słuchając MP-trójek.

Pliki MQS Astell potrafił odczytać jeszcze lepiej niż HiFiMAN; z większą wyrazistością, lepszą dynamiką i lepszym uchwyceniem szczegółów. To była już muzyka w zasadzie high-endowa. Oczywiście w takim nieco pomniejszym znaczeniu, ale jednak technicznie na tyle perfekcyjna i tak ujmująca, że jak na coś dobywającego się z tak małego pudełeczka absolutnie poza krytyką i dyskusją. Tym samym jesteśmy świadkami pojawienia się nowego high-endu – high-endu kieszonkowego. Wraz Astellem rozkwitły też Westone4, ukazując wspaniałą klasę, a wszystkiemu temu towarzyszyło wyświetlanie na ekraniku odtwarzacza czegoś co możemy nazwać okładką pliku, z kolorową grafiką. Mocne. Zbudowany byłem jakością. Soprany, bas, naturalność, realizm, namacalność, atak. Rewelacja.

Colorfly z Grado SR-60

Trzej_Muszkieterowie_20Pliki FLAC z Grado zabrzmiały znacznie przyjemniej niż z Westone – spokojniej, łagodniej, muzykalniej, głębiej. Słuchać ich można było dużo głośniej bez wrażenia sztuczności i narastającego zmęczenia dźwiękiem. Jest jednak w tym graniu Colorfly jakiś pierwiastek dziwności, coś jakby nieprecyzyjne ogniskowanie, powodujące podwajanie się obrazu.  Nieumiejętność trafienia w sam środek muzycznej tarczy. Mam podejrzenie, że jest to wynikiem nie do końca prawidłowego działania sprzętowego podnoszenia częstotliwości, bo efekt był tym słabszy, im niższe próbkowanie. Ale to tylko domysł. Korzystne było natomiast to, że z Grado pojawiła się całkiem ładna przestrzeń i lepsze obrazowanie dźwięków na zasadzie oblejszych ich kształtów i większej przestrzenności własnej. Takie podwójne działanie przestrzenne – w samych dźwiękach i w samej przestrzeni. Gdyby nie ta niemożność precyzyjnego zogniskowania, byłoby już bardzo dobrze. Nie wiem, może ten egzemplarz był uszkodzony. W każdym razie grał tak od początku.

Pliki MP3 znów okazały się niewiele różnić od FLAC, ale były wyczuwalnie bardziej techniczne i mniej brzmieniowo głębokie. A plików MQS Colorfly niestety nie czyta i bardzo na tym traci. Miejmy nadzieję, że da się do niego wgrać oprogramowanie pozwalające usunąć tę wadę, choć z drugiej strony pliki te są jak na razie drogie, więc ich popularność jest mała.

Hi-FiMAN z Grado SR-60

Trzej_Muszkieterowie_21HiFiMAN problemów z muzyczną ogniskową nie ma i jego dźwięk się nie podwaja, choć celność mógłby mieć odrobinę lepszą. Z plikami FLAC i u niego pojawia się minimalne rozchwianie ogniskowej, ale ogólna przyjemność słuchania jest znacznie większa. Dźwięk okazuje się nasycony, wibrujący, muzykalny, całkiem nawet plastyczny. Scena jest trochę gorsza niż na Colorfly, ale nie atakuje wnętrza głowy, a obraz muzyczny układa się w całość bardziej pociągającą i technicznie lepszą. Jego wyrazisty i nasycony dźwięk ma odpowiednią gęstość i obszar działania. Bas jest solidny, a soprany spokojne i należycie zaznaczone. Głosy sprawiają wrażenie sporej realności. Rock był wartki, rytmiczny i atakujący.

Różnica między MP3 a FLAC znów okazała się minimalna. Wiadomo, że MP3 oszukuje zmysły i okazuje się robić to bardzo dobrze.

Pliki MQS pokazały to samo co z Westone, bez wysiłku demaskując oszustwa MP-trójek i ich marność. Różnica dwóch klas lekko licząc. Także względem FLAC.

Astell & Kern z Grado SR-60

Trzej_Muszkieterowie_22Kłamstwem byłoby nie napisać, że pliki MP3 na Astell & Kern nie są lepsze niż FLAC na HiFiMAN. Są prawie tak dobre jak jego MQS. Ten odtwarzacz udał się Koreańczykom niesamowicie. Gra zachwycająco i aż trudno się go nachwalić. Mecz do jednej bramki – brzmiała opinia syna – który na odtwarzaczach przenośnych się wychował. A w odróżnieniu od poprzedników Astell pokazuje różnicę między MP3 a FLAC całkiem wyraźnie, czerpiąc z większej gęstości strumienia danych większą gęstość i elegancję brzmienia.

– Jego MQS?

– Szkoda gadać. Bajka. Nie mogłem się oderwać. Te SR-60 potrafią tak grać? Nie wiedziałem. „See you soon” – wyświetlił mi Astel na pożegnanie. Tjaaa…

Colrfly i Beyerdynamic DT 880

Trzej_Muszkieterowie_4Nauczony poprzednimi doświadczeniami ustawiłem Colorfy na najniższe próbkowanie i z Beyerdynamicem nareszcie zagrało to tak jak powinno. Przestrzennie, celnie, ujmująco, fizjologicznie. Z wokalizą na wysokim poziomie i wiatrem w saksofonie, że sobie rymnę. Może ten odtwarzacz tylko z wysokiej klasy słuchawkami chce grać, albo tylko z wybraną impedancją? Nie wiem. Przecież Westony to także wysoka klasa, a SR-60 też nie ułomek. Ale Colorfly dopiero z Beyerdynamicami zagrał jak należy, o dwie klasy lepiej niż wcześniej. Jego sprawa, co mu poradzę? Mogę tylko napisać – ja pierniczę, ale różnica. I co ci chłopie szkodziło wcześniej tak zagrać? Ale widać szkodziło. Myślałem już, że jesteś zepsuty, ale ty jesteś po prostu wybredny.

MP3 względem FLAC zagrało jaśniejszym i trochę płytszym dźwiękiem, z uwidocznioną technologią, ale też bardzo dobrze i przede wszystkim przestrzennie. Szkoda, że tego MQS nie udało się Colorfly odczytać, bo by było wiadomo na co naprawdę go stać. (Ściśle rzecz biorąc się dało, tyle że był to pokaz trzasków i warkotów.)

HiFiMAN i Beyerdynamic DT 880

Trzej_Muszkieterowie_5Teraz to się już nie na żarty rozochociłem, bo skoro poprzednikowi poszło tak dobrze, to HiFiMAN też powinien ukazać klasę. I się nie pomyliłem. Z DT 880 on również pięknie zagrał – muzykalnie, bezpośrednio, naturalnie, smakowicie. Czar jakiś te Beyerdynamiki rzucają, czy co? Na przenośne trzeba je w szybkich abcugach przerobić i kasę tłuc, bo to są rewelacyjne słuchawki do sprzętu przenośnego i tylko udają normalne.

Dźwięk? Co ja się będę rozpisywał – kop w górę o dwie klasy i zero problemów z ogniskowaniem. Żadnego rozmycia, podwojenia – nic. Jakbyś telewizorowi nareszcie odpowiednią antenę podłączył. A dlaczego tak? A to już, proszę szanownej publiczności, nie moja broszka. Są spece, niech wyjaśniają, niech się głowią. Może jakieś rezonanse, a może co innego? Nie chcę zgadywać. Ja się tylko smacznego dźwięku dzięki DT 880 najadłem i odszedłem od stołu bardzo zadowolony, bo nie lubię krytykować i pluć na cudzą robotę, jak to niektórzy mają we zwyczaju.

Co do samego dźwięku w szczegółach, to zwłaszcza przestrzeń doznała fenomenalnej przemiany i była całkiem jak z dobrej aparatury stacjonarnej, a reszta właściwie też.

Względem plików MP3 – też kapitalnie to zagrało. Normalnie zadyma jakaś z tym dźwiękiem, czy co? Co te DT 880 takiego w sobie mają, bo ja mam tylko opad szczęki. MP3 gra teraz jak poprzednio MQS, albo mam zwidy. Coś piłem albo paliłem? –  bo sobie nie przypominam. To na pewno jest HiFiMAN, czy może ktoś Astella podpiął?

A prawdziwe MQS? No cóż, są jeszcze muzykalniesze, jeszcze głębsze, jeszcze bardziej szczegółowe. Co za bas, jaki rytm, a jaka wokaliza. High-end. Normalny high-end. Tylko tego tła i głębszej wibracji występujących u najlepszych trochę brakuje, ale ogólnie rewelacja.

Astell & Kern i Beyerdynamic DT 880

Trzej_Muszkieterowie_6Astell mimo wszystko zachował pozycję lidera także z DT 880. Jednak gdy pozostali bardzo się z tymi słuchawkami poprawili, on już nie bardzo miał z czego dodawać, bo już wcześniej grał fantastycznie. Jego zwykłe pliki FLAC z Beyerdynamicem dają prawdziwy popis muzykalności, przenikliwości i precyzyjnego rysunku. Nie jest to oczywiście poziom Staksa czy HE-6; brakuje czarowania w głębi sceny, całościowej wibracji, bogactwa samych dźwięków, całej tej najwyższej dźwiękowej maestrii i tego teatru w tle. Ale jest naprawdę znakomicie i ani mi się śniło, że te maluchy tak będą grały, a już zwłaszcza ten najmniejszy. Nawet na MP3 nie ma u niego śladów technicznego nalotu, no chyba że ktoś naprawdę uważnie zacznie się przyglądać, a i wówczas widać tylko lekką sybilację i kompensację wokali oraz pewną sztuczną szorstkość powłoki. Dopiero bezpośrednie przejście z MP3 na MQS pokazuje co to jest analogowa gładź, subtelność, pełnia brzmienia i prawdziwie wysoka kultura dźwięku. Jak wiele jeszcze na muzycznym obszarze może się zdarzyć.

Podsumowanie odtwarzaczy

Trzej_Muszkieterowie_7Tak to już jest, że testy porównawcze przebiegają zwykle inaczej niż byśmy oczekiwali i niż byśmy sobie życzyli. Wolałbym aby trzy podobnie kosztujące odtwarzacze plików grały bardzo podobnie, a wybór pomiędzy nimi odbywał się na zasadzie preferencji jakiegoś stylu niż całościowej lepszości. W tym jednak wypadku tak nie jest, a już na pewno nie na słuchawkach Westone i Grado, gdzie dominacja Astella była wyraźna. Na Beyerdynamicach wcześniejszy dystans wyraźnie się skrócił, ale Astell i tak zachował prymat. Brzmienie z tymi słuchawkami w przypadku Colorfly możemy określić jako bardzo dobre, HiFiMAN’a jako znakomite, a Astell & Kern fantastyczne.

Odnośnie słuchawek

Westone 4 okazały się bezlitosne, obnażając wszelkie niedociągnięcia. Grado SR-60 znane są ze świetnej współpracy ze sprzętem przenośnym, ale brakuje im względem Beyerdynamiców klasy. Z kolei Beyerdynamiki okazały się lekiem na całe zło i wspaniałym przyjacielem muzyki.

W roli źródła

Na koniec po staremu, dostojnie, wielgachnie, audiofilską sztuką. Bierzemy przejściówkę jack plug 3.5 mm/RCA od Hamy, interkonekt van den Hull „First Ultimate” i wpinamy naszych wojowników do wysokiej klasy wzmacniacza, który tę też posiada właściwość, że został zaprojektowany niedawno i z pewnością uwzględnia źródła w postaci plików. W gniazdo wzmacniacza ładujemy końcówkę kabla słuchawek HiFiMAN HE-6, będących przedstawicielem słuchawkowej elity – i niech się stanie audiofilska światłość.

Colorfly – Shiit – HE-6

Trzej_Muszkieterowie_8Wygląda na to, że słabością Colorfly jest wzmacniacz, bo z zewnętrznym wzmacniaczem w rol/ai źródła pracuje bardzo udanie, a dźwięk w formacie 24/192 okazał się bogatszy i całościowo lepszy niż w 16/44,1. Zasadniczą rolę odgrywa przy tym korektor graficzny, którego ustawienia zmieniają brzmienie radykalnie i gdy na przykład wokaliza w ustawieniu „Pop” jest ciepła, gładka i zmysłowa, w innych okazuje się szorstka albo dudniąca. Rzadko przy tym najlepszy okazuje się neutralny tryb „Normal” i prawie zawsze któreś ustawienie konkretne jest od niego lepsze, a jak już napisałem, różnice są bardzo wyraźne.

Sam dźwięk, zbierając go pospołu z tych różnych ustawień, jest dynamiczny, szczegółowy, przestrzenny i przede wszystkim mocny. Taki z wykopem i basem.  Ciężki rock chodził jak ciężka maszyna, a słuchawki Hi-FiMAN HE-6 pokazywały jak świetnie się w nim sprawdzają, ładując podbitymi equalizerowym basem lepiej niż z CD-ków. Żeby było śmieszniej, rock ten najbardziej podobał mi się w ustawieniu „Classic”, choć na ustawieniach „Rock i „Bass” też było nieźle.

Na pochwałę zasługuje także Shiit Mjølnir, najwyraźniej konstruowany pod takie źródła i tego typu dźwiękowe kombinacje, podając ze swej strony obraz przejrzysty i przestrzenny, a oczekując od otoczenia basowych wykopów.

Całościowo do takiego pełnego high-endu zabrakło głównie tego o czym już przy samych odtwarzaczach pisałem. Akcja rozgrywa się głównie na pierwszym planie, a życie muzyczne w tle ulega silnej redukcji. Widać pliki na obecnym poziomie już tak grają.

HiFiMAN – Shiit – HE-6

Trzej_Muszkieterowie_9Nie ulega jednak wątpliwości, że HiFiMAN HM-602 gra od Colorlfly przyjemniej i bardziej naturalnie. Jest gładszy, bardziej analogowy, lepiej ułożony w całość, w sposób oczywisty i bezdyskusyjny bardziej trafiając do słuchacza. Absolutnie wszystko jest lepsze – precyzja, wybrzmienia, przestrzeń, całościowe obrazowanie, tonacja. Pół sekundy wystarcza by określić to jako inny świat. Świat niewątpliwie ciekawszy i piękniejszy. Taki, o którym bez przesady możemy już powiedzieć, że jest to brzmienie chwytające za serce i ujmujące jakością. Wszystkie gatunki muzyczne sprawdziły się doskonale i tylko te dalsze plany, jak zwykle w przypadku plików, były słabsze niż z dobrym sprzętem stacjonarnym.

Na szczególną pochwałę zasługuje idealne utrafienie w tonację i dociążenie dźwięku. Bez całej tej equalizerowej ekwilibrystyki HiFiMAN ewidentnie udowodnił swoją wyższość.

Na plikach MQS jego i tak już świetny dźwięk stał się gorętszy lepiej teksturowany, żywszy i już naprawdę zdumiewająco dobry. W wielu salach na Audio Show słyszało się gorszy. No ale nie przesadzajmy z pochwałami i nie popadajmy w euforię. W wielu słyszało się też dużo lepszy.

Astell & Kern– Shiit – HE-6

Trzej_Muszkieterowie_10Astell na plikach FLAC grał od HiFiMAN’a dźwiękiem bardziej wyrazistym i z szerszym pasmem, a także bez analogowego zaokrąglania. Rytm wybijał dobitniej i lepiej wyciągał z rockowego tumultu wokalizę. Miał też wyższą dynamikę (nieznacznie) i mocniej kładł wszelkie akcenty. Lepiej też ukazywał głębię sceny i życie dalekich planów. Nie była to jednak całościowo jakaś zasadnicza różnica, a przy tym dźwięk HiFiMAN’a był bardziej relaksujący.

Na plikach MQS brzmienie się pogłębiło i stało bardziej płynne, nie tracąc nic ze wspaniałej szczegółowości i precyzji. Było bardzo wyraziste a przy tym nie tracące muzycznego uroku i bez żadnych sopranowych zjawisk ujemnych. Byłem pod wrażeniem.

Odnośnie Mjølnira trzeba zauważyć, że jego moc była nieco niewystarczająca dla napędzenia słuchawek HE-6, skutkiem czego takiego naprawdę głośnego brzmienia nie udało się z nim i przenośnymi odtwarzaczami plików uzyskać. A przecież to podobno 8 watów na kanał. Dla porównania sięgnąłem po HiFiMAN’a EF-6 i ten podobnych problemów nie miał, aczkolwiek z potencjometrem również musi w tym wypadku wędrować bardzo daleko. O jego walorach  brzmieniowych będzie osobna recenzja.

PS

Napisawszy to wszystko dla spokoju ducha poprosiłem o drugiego Colorfly, by mieć pewność, że nie sporządziłem recenzji na podstawie egzemplarza szwankującego. Porównanie nie wykazało odmienności brzmieniowych. On już tak gra i nic nie pozostaje do dodania.

Sprzęt do testu urzyczyły firmy:

mp3_store

RMS_sklep_1

 

 Dane techniczne testowanych urządzeń

Colorfly HiFi C4 Pro 32 GB

FLAC (do 44,1 kHz, 16 Bit)

WAV (do 192 kHz, 24 Bit)

MP3 (do 320 kbps VBR, 44,1 kHz, 16 Bit)

Monkey‘s Audio (do 44,1 kHz, 16 Bit)

AAC (do 320 kbps VBR, 44,1 kHz, 16 Bit)

OGG Vorbis (do Q10)

1ppm TCXO Oscylator (kompensowany temperaturowo kryształ)

ADI AD823 chip Op-Amp

CIRRUS LOGIC CS4398 DAC chip

CIRRUS LOGIC CS8422, chipy SRC

Dostosowane ELNA SICMIC II kondensatory AUDIO (obwód analogowy)

kondensatory Nichicon polimeru aluminium (obwód zasilania)

Osłonięte dławiki

1% dokładność rezystora SMT 0805 (układ Analog)

Black PCB 3U-Gold Immersion technologia

TDA1308 NXP układu wzmacniacza (wersja Performance)

3U pozłacane RCA SPDIF IN / OUT (high-end version)

3U złocone gniazdo słuchawkowe na 6.3 (w wersji high-end)

AIPS PRO mikser audio (w wersji high-end)

Cena: 2 699 zł.

 

HiFiMAN HM-602 8 GB

Audiofilski odtwarzacz przenośny audio klasy hi-end pracujący w trybie NOS (non-oversampling)

Przetwornik D/A:  TDA1543

LPF Op-amp: OP275, OPA2604

Pasmo przenoszenia: 20 – 20 000 Hz

Wzmacniacz słuchawkowy: Burr-Brown OPA2107

Zniekształcenia THD: 0,09%

Skuteczność S/N: 92dB

Obsługa plików:

APE: Fast-Normal-High Mode

AAC: 16K-320Kbps

FLAC: 16bit 44.1 kHz and 24bit 96 KHz

WMA:/strong 8-355kbps

OGG: Quality 0- 10

WAV:PCM,MS-ADPCM, IMA-ADPCM

MP3: (VBR+CBR) 8-320Kbps

Obsługa słuchawek do 300 Ohm

Przełącznik High/Low Gain dla monitorów dousznych lub pełnych

słuchawek nausznych

Separacja stereo: 74dB

Wyjście: 1.1V dla 32 Ohm – 2.2V dla 150 Ohm

Złącza: USB, USB DAC, Liniowe wyjście, SD card (do 32 GB)

Moc wyjściowa: 30mW dla 32 Ohm – 26mW dla 150 Ohm

Pamięć flash na stałe: 8 GB

Obsługa kart SD: do 32 GB

Trwałość baterii: 9 – 10 godz – potwierdzona w testach

Rozmiar wyświetlacza: 2 cale

Wymiary (G x W x S): 26,5 x 103 x62 mm

Waga: 200g

Cena: 1 699 zł.

 

iRiver Astell & Kern AK100 32 GB

Wymiary: 59.2(W) x 79(H) x 14.4(D) mm

Waga: 122 g

Wyświetlacz: 2.4″ QVGA (320×240) IPS Touch Screen

Odczyt plików: WAV, FLAC, WMA, MP3, OGG, APE, MQS

Próbkowanie:  FLAC, WAV: 8kHz ~ 192kHz(8/16/24bit)

Poziom wyjściowy: 1.5 VRMS (No Load)

DAC: Wolfson WM8740 24bit DAC

Dekodowanie: 24bit/192kHz

Port ładowarki: Micro USB Type-B

Interfejsy: USB 2.0, Optical In/Out, Headphone Out

Pasmo przenoszenia:  10Hz – 20kHz +/- 0.02dB (24bit 48kHz)

Stosunek szumu do sygnału > 110dB

THD < 0.0009% (1kHz 0dB, 24bit 48khz, No Load)

Jitter: 90ps

Pamięć: 32GB (NAND)

Pamięć zewnętrzna: Micro SD (Max 32GB x 2)

Bateria: 2,000mAh 3.7V Li-PolymerBattery

Czas pracy: do 15 godzin (MUSIC : FLAC, 16bit, 44kHz Volume 37, EQ Off, LCD Off)

Czas ładowania: około 5 godzin

Systemy operacyjne: Windows 2000/XP/Vista/7

Zawartość opakowania: odtwarzacz, pokrowiec, kabel micro USB, instrukcja obsługi, karta pamięci z plikami pokazowymi.

Cena: 2 299 zł.

Pokaż artykuł z podziałem na strony

33 komentarzy w “Odtwarzacze przenośne Colorfly HiFi C4 Pro – HiFiMAN HM-602 – Astell & Kern AK100

  1. Lord Rayden pisze:

    Warto wspomnieć,że w C4 często pękają obudowy drewniane. Ludzie mają problem z reklamacją u producenta.
    Żadne z tych urządzeń na razie nie obsługuje trybu gapless.

  2. Lord Rayden pisze:

    Jesli chodzi o słuchawki portable to jest jeszcze trochę do wyboru aby sparować je z tymi sprzetami. na przykład :
    – Beyerdynamic T50p
    – Beyerdynamic DT1350
    – Bowers & Wilkins P5
    – Sennheiser Momentum

    To tylko kilka par słuchawek przenośnych (portable) z wyższej półeczki.
    Inne tutaj : http://www.head-fi.org/t/433318/shootout-107-portable-headphones-reviewed-astrotec-as-100hd-as-200hd-added-12-02-12

    Grado moze i są fajne ale słabo „portable” ze wzgeldu na konstrukcję.

  3. Lord Rayden pisze:

    Aha – jeszcze do domu i na ulicę AKG K550, do domu jeszcze Beyery T70 i T90.

  4. szklarz22 pisze:

    Dla mnie test jest nie rzetelny. Gdyż dobór słuchawek na których przeprowadzony był test zrobiony był typowo pod Hifimana. Dla mnie C4 jest dźwiękowo zdecydowanie zawodnikiem nr1! Co prawda jego walory użytkowe są znacznie mniejsze, tu zwycięża AK100. Niestety 602 to zwykły grajek, nie jest zły, ale przy konkurencji wypada blado. Hifiman to raczej konkurencja dla „Cowonowego” J3 niż dla pozostałych „muszkieterów”. Autor powinien najpierw zapoznać się ze sprzętem i dobrać tak szeroką gamę słuchawek aby można było przedstawić wady i zalety wszystkich trzech graczy. Niestety autor najbardziej sie skupił na dobraniu najbardziej odpowiednich słuchawek dla Hifimana. Wątpię też w rzetelność samego testu. Szczególnie po obserwacji zdjęć. Pozdrawiam wszystkich i zdecydowanie namawiam na odsłuch wszystkich trzech urządzeń. Nie ma to jak osobiste doświadczenie.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Test jest faktycznie w pewnym sensie nierzetelny, ale to da się poprawić. Nierzetelność polega na tym, że poprosiłem RMS o przysłanie odtwarzacza 602, a oni omyłkowo przysłali 601. Ponieważ zewnętrznie się nie różnią poza kolorem klawiszy (o czym nawet nie wiedziałem), w teście de facto uczestniczył model 601, co jest tyleż zabawne co irytujące. Model 602 ma przyjść do mnie jutro i napiszę jego osobne porównanie z 601, którego jestem bardzo ciekaw. Może doproszę do tego porównania jeszcze coś z MP3 Store i byłaby jeszcze jedna runda porównań.

    Nie bardzo rozumiem natomiast zarzut o nierzetelność doboru słuchawek. Słuchałem Colorfly także na HD 650 i T90. Na żadnych nie brzmiał tak dobrze jak na DT 880, a co do Grado, to można się spierać. Mnie ich prezentacja z Colorfly też bardzo się podobała względem innych słuchawek. Ale chętnie się dowiem jakie z C4 byłyby odpowiednie i rozważę jego ponowne posłuchanie, choć z Astellem szans moim zdaniem żadnych nie ma i sam dostawca Colorfly zgodził się tu z moją opinią.
    Oczywiście jest mi przykro z uwagi na posiadaczy najdroższego z recenzowanych odtwarzaczy, ale recenzje nie po to przecież się pisze, żeby komuś zrobić przyjemność, tylko żeby poznać prawdę.

  6. Lord Rayden pisze:

    Mi akurat nie chodzi o dobór słuchawek pod odtwarzacz, ale o dobór słuchawek portable z wyższej półki. Bo przecież AK100 i HiFImana możemy słuchać na dworze, na ulicy, w tramwaju, kawiarni. C4 można ale jest bardziej gabarytowy. T50p, DT1350, B&W P5 i parę innych są typowo przenośne, nie za duże a równocześnie spełniają warunek „wyższej półki” ;). Przecież do sprzetu za 2500 zł nie dokupimy słuchawek do 300 zł. Poszukamy czegoś lepszego a równoczesnie spełniajacego warunki portable.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jutro porozmawiam z MP3 Store. Powinni coś wykombinować.

  7. szklarz22 pisze:

    To już w ogóle nie rozumiem wyniku testu! 601 to sam szum i buczenie elektroniki w momentach ciszy między utworami. Pewnie audiofile nazwaliby to uroczym szumem analogowym, ale dla mnie cos takiego jest nie do przyjęcia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niech będzie, pozostańmy przy tym niezrozumieniu. Dla mnie też jest niezrozumiałe, dlaczego odtwarzacz za 2700 złotych gra słabiej od tańszych. Ale które to są te słuchawki, z którymi Colorfly brzmi dobrze?

  8. Piotr Ryka pisze:

    Jak czytam Pan Wojtek C. pozwolił sobie podczas forumowej dyskusji na forum MP3 Store wyrazić o mnie pogląd następujący: „Gość ma sprzęt Hifimana, a Hifiman ma najlepszy player”

    Opinia to dość osobliwa i to z dwóch powodów.
    Przede wszystkim, skąd Pan Wojtek wie, że jestem posiadaczem sprzętu HiFiMan’a? Czy gdzieś coś takiego kiedykolwiek napisałem? Czy Pan Wojtek mnie o to pytał?
    Tytułem wyjaśnienia oświadczam, że nie jestem ani nigdy nie byłem posiadaczem żadnego wyrobu HiFiMAN’a. Użyty w teście odtwarzacz HM-601 nie stanowił mojej własności, a słuchawki HE-6 goszczą teraz u mnie wyłącznie na okoliczność testu wzmacniacza Hi-FiMAN EF-6.
    Nie mniej interesująca jest supozycja, jakobym w teście utrzymywał, że odtwarzacz HiFiMAN’a jest najlepszy. Zdaję sobie wprawdzie sprawę, że według badań odsetek potrafiących czytać ze zrozumieniem nie jest szczególnie wysoki i biorę też pod uwagę rozgoryczenie słabym wynikiem odtwarzacza Colorfly, jednak mimo to supozycja o wyższości HiFiMAN’a pozostaje idiotyczna. W teście zawarte są bowiem takie sformułowania jak „mecz do jednej bramki” (w sensie przewagi odtwarzacza Astell & Kern nad resztą), albo „Kłamstwem byłoby nie napisać, że pliki MP3 na Astell & Kern nie są lepsze niż FLAC na HiFiMAN. Są prawie tak dobre jak jego MQS.” Również cały tekst „Podsumowania” uwypukla dominację Astell & Kern, zwłaszcza w odniesieniu do słuchawek Westone i Grado. Ale Pan Wojtek najwyraźniej wyczytał co innego. Może po prostu pomylił recenzje, albo mojej nie czytał wcale? Miejmy nadzieję, że nie czytał, bo jeśli czytał i wyczytał, że HM-601 wypadł najlepiej, to żal mi Pana Wojtka.

    Wyjaśniam też, że odtwarzacze Colorfly i Astell otrzymałem bezpośrednio od MP3Store, a HiFiMAN 601 od RMS. Dodam jeszcze, że bez trudu mógłbym ukryć fakt pomylenia w teście odtwarzacza 601 z 602, ale nie mam zwyczaju bazować na oszustwach i ukrywać własnych błędów. Poza tym w sumie dobrze się stało, że testowałem model 601 de facto na ślepo. To bardzo dobra szkoła prawdy dla recenzenta.

  9. szklarz22 pisze:

    601 jest strasznie słaba, szumi i ogólnie brzmi tanio. Zrozumiałbym zauroczenie 602 bo znam osoby którym się podoba, ale porównywanie 601 z AK100 czy z C4 to pomyłka. Wciska sie nam kit. Przeczytałem cały watek na mp3store.pl plus wiadomość, że faktycznie testowany był nie model 602 a 601 stawia uczciwość pana testu pod dużym znakiem zapytania. Z pana tekstu wynika, że to jednak 601/602 jest najlepsza bo „mamy” dźwięk nie wiele gorszy od pozostałych playerów, a w kieszeni prawie 1000zł.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przede wszystkim z tekstu nie wynika, że w przypadku HM-601 mamy dźwięk niewiele gorszy od Colorfly i Astella za mniejsze pieniądze. Wynika, że za mniejsze pieniądze mamy dźwięk wyraźnie lepszy od Colorfly i wyraźnie gorszy od Astella. A jeśli mamy tu do czynienia z jakąś pomyłką, to jest nią jedynie cena odtwarzacza Colorfly, całkowicie nieadekwatna do jakości dźwięku. Dźwięk ten był na tyle słaby względem konkurentów, że aż poprosiłem o drugi egzemplarz by mieć pewność, że nie recenzuję urządzenia niesprawnego. Poza tym może ktoś mi wyjaśni, dlaczego tak drogi odtwarzacz nie czyta plików MQS, stanowiących niewątpliwie nową jakość, a podobno tak strasznie marny HiFiMAN jakoś daje sobie z nimi radę?

      Pytałem kilkakrotnie stawiających zarzuty, z jakimi słuchawkami Colorfly gra dobrze i nie doczekałem się odpowiedzi. Miast niej słyszę tylko, że porównywanie Colorfly z czymkolwiek nie ma sensu, bo on jest taki dobry. Trudno nazwać to inaczej niż zakłamywaniem rzeczywistości i propagandą. Ale oczywiście otwarty jestem na dowody rzeczowe. Koledzy z krakowskiego MP3 Store wiedzą gdzie mieszkam i w każdej chwili mogą podjechać z wybranymi przez znawców słuchawkami, by dowieść mi niezbicie, że Colorfly gra najlepiej. Nie mam nic przeciwko temu i chętnie o tym napiszę. Tylko najpierw rzeczowy dowód. Sam odtwarzacz Colorfly wizualnie wzbudził moją sympatię i naprawdę było mi przykro, że nie mogę jego dźwięku pochwalić. Ze słuchawkami DT 880 i SR-60 nie było źle, ale dwaj pozostali wypadli lepiej, a jeden z nich lepiej deklasująco.

  10. Sebastian pisze:

    Ja nie wiem o czym niektóre, gościnne komentarze piszą.

    Przeczytałem recenzję (jeszcze przed pojawieniem się jakiegokolwiek komentarza) i dla mnie treść owej była prosta do zrozumienia, z której jasno wynika, że na testowanym sprzęcie najlepiej, i to znacznie, wypadł odtwarzacz Astell & Kern (co mnie cieszy bo lubię recenzję i opinie, z których coś jasnego wynika… choć zdaję sobie sprawę, że to nie zawsze możliwe).

    Jest to, oczywiście jak to z recenzjami bywa, zdanie recenzenta więc po co te wojenki w polskim stylu? Macie inne zdanie to nikt Wam nie każe kupować tego czy innego produktu po co ten cały jad i zarzuty, szczególnie, że większość z nich ewidentnie została wyssana z palca czy też wynika, jak już było wspomniane, z nieumiejętności czytania ze zrozumieniem?

    Bardzo trudno znaleźć w polskim internecie forum czy posty, na choć by, minimalnym poziomie kulturalnym i widzę, że świat audio niestety nie jest także wyjątkiem od reguły i poziomem ludzi udzielających się nie grzeszy.

    Na szczęście znam jedno, dosłownie jedno forum w naszej ojczyźnie, które reprezentuje poziom zbliżony do cywilizowanego świata.

    Oczywiście go tu nie zdradzę bo bym się obawiał o najazd typowości.

    Pozdrawiam

    1. Arkadiusz pisze:

      No cóż, tak już ten świat się poukładał, że najwięcej mają do powiedzenia Ci, którzy najmniej wiedzą… Szkoda tylko, że Piotr Ryka daje się w to wciągać i tłumaczy, to co słyszy i do czego jest przekonany. Ja też kiedyś myślałem, że powinni mnie wszyscy lubić i się ze mną zgadzać, ale to mit. Proszę pisać swoje, a na prostackie zaczepki najlepsza jest ignoracja, która najczęściej cechuje zaczepiającego…

      1. Piotr Ryka pisze:

        To nie jest kwestia lubię-nie lubię. Po prostu zarzucono mi stronniczość.

  11. Tomasz pisze:

    Koledzy z MP3Store zapewne bez pytania dystrybutora wysłali sprzęt do testów i teraz ratują sytuacje nie do uratowania…

  12. Piotr Ryka pisze:

    Ponieważ Pan Wojtek z forum MP3 Store najwyraźniej ubrdał sobie, że jestem utajnionym posiadaczem sprzętu firmy HiFiMAN i z pozycji posiadacza toczę walkę o jego dobre imię, pragnę wyjaśnić, że jestem w posiadaniu wyłącznie słuchawek AKG K000, Audio-Technica ATH-W5000, Sennheiser HD 600 & 650 oraz Grado SR-60. Byłem też posiadaczem słuchawek Grado PS-1000, Sennheiser HD 800 i Ultrasone Edition9, a także Stax SR-3. Natomiast nigdy nie miałem żadnych słuchawek firmy HiFiMAN, a ponieważ recenzję wzmacniacza EF-6 już napisałem, będące teraz u mnie HE-6 niebawem zwrócę dystrybutorowi.

  13. Lord Rayden pisze:

    Posłuchałem dziś zestawu AK100 i Beyerdynamic T50p. Zestaw na pewno portable. I niestety w porównaniu z moim normalnym zestawem T50p plus „kanapka” (iPod 5G/FiiO E07K) wyszło mniej interesująco. 32-omowe T50p nie zgrywały się najlepiej z AK100. Brzmienie nie przewyższało muzyki z „kanapki”. który to zestaw bardzo mi odpowiada – jest dynamiczny, muzykalny, przestrzenny, ma tyle basu ile trzeba. T50p są po rekablowaniu kabelkiem Tonsil (grubszy od oryginalnego, na pewno ma więcej miedzi niż tamten) i stały się jeszcze lepsze niż były (skąd sięto bierze ? Nie wiem). Głośność w AK100 musiałem znacznie podnieść. Dodatkowo obsługa korektora graficznego w AK100 jest mniej komfortowa niż w iPodzie z RockBoxem. mamy tylko 5 pasm a ustawienie precyzyjne jest nieco problematyczne.

    Przewagą AK100 jest oczywiscie WM8740 obsługujący pliki 24/192 HiRes. Jednak tych nie mam praktycznie w kolekcji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Do tego porównania nie mogę się niestety ustosunkować. Nie znam ani tego odtwarzacza, ani słuchawek T50p. Słuchawki mam obiecane na odsłuch, ale to dopiero przyszłość.

      1. lasttime pisze:

        Jaką oporność mają BD880?

  14. Grzegorz pisze:

    Witam! Nie jestem audiofilem, chce zapytac czy Bowens&Wilkins P5 pasuja do AK100?

  15. Lord Rayden pisze:

    Po zmianie oprogramowania AK100 na 2.10 wszystko się zmieniło. Player zgrywa się z BD T50p oraz AKG K550. Fajne brzmienie, choć oczywiście nadal głośność trzeba podkręcać bardziej niż AK120. Przy okazji – Piotrze – potestuj AK120 – rewelacja ! Tylko drogi okrutnie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wierzę, że AK120 jest znakomity. Jutro zapytam Mp3 Store o możliwość jego odsłuchu i porównania z AK100, ale nie za bardzo jestem optymistą.

  16. paczek68 pisze:

    Mam takie pytanie, bo nie znalazlem w artykule czy w przypadku testu colorflya było używane tylko wejście słuchawkowe na małego jacka . Podczas ostatniego AS porównywalem ak100 z colorflayem i na małym jacku rzeczywiście bardziej mi sie podobało na ak100 ale juz po podłączeniu przez duzego jacka góra był colorflay . Słuchałem na bayerdynamicach 880 edytion 32 om ( które moge w razie czego porzyczyc do jakiegoś porównania ) oraz na denonach 5000

  17. Piotr Ryka pisze:

    O ile mnie pamięć nie myli, w przypadku Colorfly używałem głównie dużego jacka. Nie było sensu inaczej skoro ma takie wejście, bo każda przejściówka zawsze pogarsza brzmienie.

    Dziękuję za gotowość wypożyczenia DT 880. O ile nie zdołam tych słuchawek wydobyć od dystrybutora, pozwolę sobie skorzystać z oferty. Ale to tak nie prędzej niż za dwa miesiące, bo na razie jest już na miejscu aż za dużo sprzętu.

    Pozdrowienia

  18. paczek68 pisze:

    W sprawie sluchawek kontakt na mnie ma michał od sonic pearl, rownierz mieszkam w krakowie wiec nie bedzie zadnego problemu z dostarczeniem pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      W takim razie z góry dziękuję i będziemy w kontakcie.

  19. Kamil pisze:

    Panie Piotrze, czy miał Pan możliwość posłuchania posiadanych W5000 z C4? Ciekawi mnie takie połączenie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Miałem. Nie polecam. Te słuchawki są za trudne dla odtwarzaczy przenośnych. Nawet dla AK120.

      1. Kamil pisze:

        Dziękuję bardzo za odpowiedź. Obecnie używam z C4 DT880 250ohm i D600. Chyba jednak nic lepszego nie wysteruje. Cóż, trzeba poczekać na HM-901 i pod niego dobierać słuchawki, żeby się cieszyć przenośnym hi-fi.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Wysteruje. Fosteksa TH 900. Nie słuchałem, ale dam głowę, że tak.

  20. laq pisze:

    Kto to pisze?! 😛 Przecież to jest śmieszne, to jest żałosne. 😛
    Cudowne są te fragmenty w stylu:
    „ale sam dźwięk ujmował większą głębokością i dużo łagodniejszym krawędziowaniem, zamieniającymi się w muzykalność. Podobnie jak u Colorfly uwidaczniał się techniczny nalot, ale nie aż tak bardzo. Słuchać dzięki temu dało się głośniej i z większą satysfakcją. Bardzo dobrze wypadł rock, z lepszą wokalizą i dobrym instrumentarium, w tym dobrą perkusją. To już była muzyka, a nie technologia jej obróbki, można powiedzieć.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy