Podsumowanie
Sytuacja z Phonitorem bez wątpienia jest nadzwyczajna. Z jednej strony urąga audiofilskim standardom, nie stawiając na dźwięk wyjątkowo bogaty, wilgotny, dźwięczny i wielogłosowy. Z drugiej tkwi w realizmie nomen omen po uszy i od tak groźnych konkurentów jak Ragnarok czy Phasemation wypadł w moim odczuciu lepiej. To dziwna bestia, niepospolita, innymi kryteriami się rządząca. Oczywistą naturalnością, oczywistą łatwością słuchania, jednoznacznością życiem samym potwierdzaną i brakiem przesady. Wiele razy już o tym pisałem, o takiej prostszej a jakże skutecznej drodze przekonywania słuchacza. Phonitor operuje nią po mistrzowsku i dlatego ciągle uważam, że należy do wąskiego grona najlepszych tranzystorowych napędów słuchawek. I wcale przy tym się nie wysila. Nie ma osobnej sekcji zasilania, nie waży parunastu kilogramów, nie stawia na wyjątkowo krótkie, niczego nie zakłócające ścieżki ani lampowe single ended. Przeciwnie, sygnał u niego wędruje poprzez skomplikowane regulacje, umożliwiające szczególnie głęboką ingerencję w brzmienie. A mimo to na końcu, po wycyzelowaniu regulowanych parametrów, dostajemy sygnał szczególnie naturalny, zdolny przewyższyć konkurencję. W dodatku bez problemu radzący sobie z każdymi słuchawkami, niezależnie od ceny i impedancji. I jeszcze, jakby było mało, potrafiący nawet stosunkowo niedrogie napędzać jakby kosztowały majątek, a wszystko to z wyjątkową łatwością słuchania, nie skażoną przesadą i dziwactwami. Taka prosta ścieżka sukcesu poprzez gąszcz regulacji. Za sześć tysięcy, a więc całkiem przytomnie; z samymi tranzystorami, a więc tanią eksploatacją i bez grzania pomieszczenia. Z ciekawym także wyglądem w solidnym wykonaniu. Profesjonalnie, made in Germany, symetrycznie i z niespotykanymi możliwościami strojenia dźwięku. Rekomendacja.
W punktach:
Zalety
- Prostota i naturalność.
- Osiągane drogą skomplikowanych regulacji brzmienia.
- Rzadko widziane poczucie realizmu.
- Wyjątkowo przejrzysta, czytelna scena.
- Szczególne podejście do sfery sopranowej, nadzwyczaj przekonujące.
- Oszczędnymi środkami w stronę perfekcji.
- W efekcie niespotykana łatwość słuchania.
- Suchy dźwięk, a jakże prawdziwy.
- Jasne, wszystko wydobywające światło.
- Żadnego czary mary, tajemniczości, zagadek – sama trzeźwość.
- Ludzkie głosy całkiem jak z życia.
- Doskonała separacja planów.
- Każdy dźwięk jak na dłoni.
- Bezbłędna obsługa każdych słuchawek.
- Bonus w postaci świetnego napędzania tych relatywnie tanich.
- To niewątpliwie inna szkoła dźwięku, jedyna w swoim rodzaju.
- Niepospolity wygląd.
- Masa regulacji.
- W tym krzyżowanie kanałów, podbijanie środka i kąty ustawienia głośników/słuchawek.
- Funkcja przedwzmacniacza.
- Symetryczność.
- Precyzyjny potencjometr.
- Wskaźniki wychyłowe mają swój czar.
- Napędzi każde słuchawki, nawet najbardziej prądowo wymagające.
- Dobra relacja jakości do ceny.
- Staranne wykonanie.
- Do wyboru wersja srebrna lub czarna.
- Made in Germany.
- Uznany, profesjonalny producent.
- Polski dystrybutor.
Wady i zastrzeżenia
- Nie dla zwolenników mokrego, wzbogaconego brzmienia.
- Obsłuży każde słuchawki, ale źródła potrzebuje dobrego.
- Tak samo jak okablowania.
- Brak gniazda symetrycznego słuchawek. (Jest w nowszej wersji.)
Sprzęt do testu dostarczyła firma:
Dane techniczne:
- Wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz.
- Obsługa słuchawek o impedancji powyżej 10 Ω.
- Innowacyjna technologia naśladownictwa brzmienia głośnikowego w słuchawkach.
- Kontrola balansu kanałów.
- Mono/Stereo.
- Pilot.
- Moc wyjściowa: 2 x 2W (1kHz/300Ohm).
- Pasmo przenoszenia: 4 Hz – 480 kHz (+-3dB).
- THD+N: 0.00091% (HP), 0.00085% (Line)
- Dynamika: 133,62 dB (HP), 134,37 dB (Line).
- Made in Germany.
- Cena 6300 PLN.
System:
- Źródła PC, Accuphase DP-700.
- Przetwornik: Ayon Sigma.
- Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Phasemation EPA-07, Phonitor 2, Schiit Ragnarok.
- Słuchawki: Audeze LCD-3, AudioQuest NightHawk, Final Audio Sonorous VIII, Sennheiser HD 600, Technics EAH-T700.
- Kabel USB: ifi Gemini z ifi USB3.0.
- Interkonekty: Tellurium Q Black Diamond XLR, Tonalium Audio XLR, Siltech Royal Queen Signature RCA, Sulek Audio RCA.
Ha ,czyli w skrócie, dla kogoś poszukującego prawdy w muzyce,nie zafałszowanej niczym Phonitor II to rewelacja, Twin Head to jednak już bajkowa prezencja dla melomana.
To nie jest takie proste, ponieważ wymagałoby konfrontacji z rzeczywistością; weryfikacji poprzez porównanie z sytuacją nagraniową. Nie można przesądzić, jak brzmiał na przykład wokalista – bardziej jak w T-H czy Phonitorze – nie mając wiedzy o warunkach nagrania. Można tylko powiedzieć, które brzmienie wydaje się prawdziwsze. A nawet nie tyle prawdziwsze, co zwyklejsze. A nawet to jeszcze nie wszystko, ponieważ czasami to Phonitor wydaje się zbyt prosty, a czasami T-H zbyt podrasowany. Czasami jeden wydaje się prawdziwszy, czasami drugi, a i tak to zawsze jest „wydawanie się” a nie definitywna weryfikacja. Gdybym miał jednak przesądzać, powiedziałbym, że T-H jest częściej prawdziwy, natomiast Phonitora słucha się nieraz łatwiej, a jego prostota ma dar przekonywania. Dlatego chciałbym go mieć. Reprezentuje łatwo przyswajalny realizm w stopniu nieosiągalnym dla innych. Być może nieraz zafałszowywany prostotą, zbyt oczyszczony, ale bardzo skuteczny.
A jak wypada Phonitor na tle ifi iCAN PRO ?
Dość podobnie, ale dźwięki bardziej ujednoznacznia, a scenę bardziej porządkuje poprzez separację źródeł.
To ciekawe, bo separacja w iCAN PRO była bardzo dobra, trzeba będzie posłuchać.
A czy Phonitor X zawita może na testy?
U Phonitora usłyszysz jak separacja dokładną być może a prostota prostotą. Co do Phonitora X, to podobno od 2 nie różni się niczym poza tym 4-pinem z przodu, ale że mam kable 4-pinowe do paru słuchawek, to ma zjechać i dać się posłuchać porównawczo w symetrycznej konfiguracji. Lecz na razie w Polsce go nie ma.
A który dodaje mniej od siebie, pewnie Phonitor?
iCAN ma możliwość dostrojenia poprzez tryb pracy, powinien być bardziej uniwersalny.
Wydaje mi się, że mniej dodaje iCan (z wyłączonymi procesorami), ale wrażenie jest takie, jakby mniej dodawał Phonitor.
Dynamiką i zniekształceniami Phonitor pokonuje iCANa,
no ale i tak liczy się to co się słyszy. Coraz ciekawiej na rynku wzmacniaczy.
Ciekawe dlaczego X jest droższy od 2, jak to prawie to samo.
Czy ja dobrze widzę X ma DACa?
Moc ma zwiększoną do 3,7W, a DAC jest opcjonalny. Poza tym włącznik ma z przodu i, co mnie trochę martwi, kąt minimalny 22 stopnie a nie 15.
Super recenzja. Jako posiadacz potwierdzam wiele obserwacji. Phonitora przy lampie owszem bardziej suchy, ale przy innych tranzystorach jest raczej jak Mullard przy Siemensie 🙂
Teraz pytanie jak musi grać Phonitor X po XLR?…ciekawość.
Tak samo jak Phonitor 2 po balansie, tylko trzeba zrobić kabelek do tylnego wyjścia xlr, wyjście preampowe ma pełną funkcjonalność słuchawkowego 🙂 2 x 3pin xlr i gendrr changer lub po prostu od razu prawidłowy wtyk. Ale mamy wtedy bodajże 2.5W Phonitorowej wspaniałości zbalansowanej
Idę dalej opoczywać z armaturami Phonaka na leżaku. To lepsze niż nie jedne nauszne.
Dokładam swoją małą cegiełkę do wątku ponieważ od dwóch dni posiadam u siebie Phonitor-a X i z HD800s gra świetnie. Bardzo technicznie i studyjnie, detalicznie (przy włączonym systemie Matrix). Szczerze powiedziawszy nie mam obecnie dobrego źródła i myślę że przez to dźwięk jest wychudzony. Sprzęt sprawdza się też wyśmienicie jako przedwzmacniacz z moimi monitorami aktywnymi. Gdy wyłączymy wszystkie procesory robi się na pewno mniej analitycznie a bardziej relaksacyjnie.
Pierwszy raz jako komentujacy: witam. Można się spodziewać jakiejś recenzji nowego Myteka Brooklyna, z MQA i z sekcją wzmacniacza słuchawkowego? Ponoć z uwagą konstruowanego. Bo to wyszłoby, DAC plus wzmocnienie, w cenie jednego Phonitora X; i jeszcze blisko z serwisem w razie czego; pzdr. (lepiej tę wersję komentarza, literówki poprawiłem 🙂 pzdr)
Szansa na pewno jest, ale na razie nic konkretnego poza nią. Tak więc nie prędzej niż za parę miesięcy. Ale słuchałem tego Brooklyna na AVS i spisywał się bardzo dobrze.
Podobno już jest Mytek Manhattan II. To było by chyba jeszcze ciekawsze.
W takim razie spróbuję się dowiedzieć.
Sprawdziłem. Jest faktycznie nowy Mytek Manhattan, który różni się tym, że będzie umiał czytać zapowiadane pliki najwyższej jakości z Tidala. Mytek życzy sobie za to dopłaty trzech tysięcy dolarów, a inni dają to darmo w nowych firmware. Cóż, każdy ma własną politykę…
Z moich doświadczeń wynika, że połączenie hi-endowego wzmacniacza słuchawkowego z dacem to zadanie karkołomne w praktyce. Ale może Manhattan II lub Brooklyn pokażą niemożliwe.
Pozwolę sobie wtrącić jeszcze: z odsłuchanego poniższego filmiku instruktażowego SPL wychodzi na to, że system Matrix łączy się jednak z utratą szerokości sceny w odsłuchu słuchawkowym, szczególnie przy ustawieniach głośników małego kata, 15-22, wiec też i tego preferowanego przez Pana. Rozumiem, ze przy HD 600, jako scenicznie „szczupłych” (jak dobrze pamiętam) nie ma drastycznego odczucia tego cięcia sceny, ale w bardziej „width-soundstage” słuchawkach już pewnie będzie. Czyli chyba robiłby się paradoks: włączamy Matrix, by mieć bardziej głośnikowy odsłuch, tniemy zarazem szerokość sceny, której szukaliśmy jako kompensacji braku głośników. Dobrze sobie „Matrixuje” zagadnienie? 🙂 Pzdr https://www.youtube.com/watch?v=0Rn3siX93fM
Zależy co rozumieć przez szerokość sceny głośnikowej. Wiele słuchawek, zwłaszcza te gorsze, gra w głowie, i wówczas o szerokiej scenie oczywiście nie ma mowy, ale jest sporo takich, które grają po bokach głowy, a wówczas scena staje się nienaturalnie szeroka, też całkiem nieprawdziwa. Dobre głośniki w dobrym pomieszczeniu scenę powinny budować przede wszystkim w głąb. Gdy scena wyłazi bokami za ściany, nie jest przecież prawdziwie. U samych słuchawek sceny są bardzo różne – zarówno okropne jak i fascynujące. Najprawdziwsza jest w AKG K1000, ale na mnie większe wrażenie robiły te mniej prawdziwe – można powiedzieć przedobrzone – z Grado GS1000 czy Stax SR-Omega. Nie tak trójwymiarowe, ale głębsze i obszerniejsze. Ogólnie biorąc kształt i odbiór sceny to bardzo indywidualny parametr odbioru. A co do Matrix i kątów głośników, to dla mnie ważne było poczucie naturalności samego dźwięku a nie kształt sceny. Tym się kierowałem wybierając 15 stopni, a nie samą scenę. Bo cóż po scenie, kiedy dźwięki są mniej prawdziwe? Ale, jak napisałem w recenzji, każdy może wybierać ustawienie sobie najbardziej odpowiadające. U mnie było to akurat 15 stopni i nikomu takiego nie narzucam. Dodatkowo w grę wchodzą jeszcze zapewne kształty małżowin, które każdy ma inne. <poza tym można woleć scenę od samych dźwięków. To subiektywny wybór i nie można tu za kogoś decydować.
Dodam tylko od siebie, że mi najbardziej pasuje jak wszystkie te matrixy w Phonitorze są wyłączone. Wtedy daje mi to najlepszy efekt.
Polecam posłuchanie AKG Q701 z Phonitorem. Po tym doświadczeniu planuję zakup tego modelu AKG. Mój największy błąd to to że wcześniej nie spróbowałem. Fenomenalne nauszniki, jeśli ktoś lubi przekaz nautralny a nie pokaz fajerwerków na jeden wieczór.
w skrócie: SPL Phonitor czy IFI iCAN Pro, do Meze Empyrean?
Sobie bym kupił Phonitora. Ale wymaga muzykalnego źródła.
Czy rekomanduje Pan zakup hd 600 do phonitora xe?
pozdrawiam