Recenzja: Grado GS1000e

Odsłuch cd.

Z odtwarzaczem Ayona i Cary CAD-300 SEI

Grado_GS1000e_002_HiFi Philosophy

I żeby jeszcze bardziej namieszać, swoje trzy grosze do odsłuchu dorzuciły flagowe AKG.

   Akurat się ten wzmacniacz pojawił, to co sobie będziemy żałowali. Od praczasów wiedzianym powszechnie było, że słuchawki Grado najlepiej pasują do wzmacniaczy lampowych, to niech on i Twin-Head będą ostatecznymi rozjemcami w sporze pomiędzy dawnymi a nowymi laty.

Cary jest teraz sprzedawany z lampami mocy Golden Lion, co jest jedynie pozostałością nazwową odkupioną od legendarnej marki Marconi – Great Britan, realizowaną fizycznie w fabrykach rosyjskich na zlecenie biznesu amerykańskiego. Na ile są te 300B odkupionego Golden Liona udane, to będziemy dopiero sprawdzać w recenzji samego wzmacniacza, porównując je z KR Audio i Takatsuki Electric, a teraz musimy brać je takimi jak dają, bez żadnego grymaszenia. Niezależnie jednak od tego zastrzeżenia trzeba zauważyć, że wzmacniacz miał w tym momencie zaledwie kilka godzin przebiegu, co musiało się odzwierciedlać w surowości brzmienia i się odzwierciedlało. Nie było to wszakże takie całkiem bez sensu w wymiarze poznawczym, jako że zaraz miał nastąpić kompletnie wysmażony Twin-Head, dla którego surowy jeszcze Cary był niczym krwisty befsztyk naprzeciw wysmażonego.

Owa lekka surowość powinna przypominać stylistycznie sytuację przy komputerze, ale tamte doznania nie do końca się powtórzyły. Cary bowiem okazał się bardzo energiczny i z bardzo szeroko rozpiętą dynamiką, a przy tym źródło miał wyższej jakości. Podpiąłem go Harmonixem Improved, tak bez żadnej kalkulacji tylko na zasadzie, że akurat pierwszy się napatoczył, choć z drugiej strony to raczej kabel łagodzący i wypełniający, a zatem nowicjuszom bardzo na rękę. Nas jednak interesują w tym momencie głównie słuchawki a nie wzmacniacze, tak więc skupmy się na nich.

Prawdę rzekłszy, za wiele do powiedzenia nie ma, bo nic nowego się nie pokazało. Stare Grado ciągle były cichsze, bardziej aksamitne, bardziej powłóczyste i bardziej przestrzenne, a także z mocniejszym basem. Naprzeciw nich nowe grały dużo głośniej, dużo szybciej, bardziej zawadiacko i dynamicznie. Górną linię melodyczną miały bardziej poszarpaną, a bas bardziej ukierunkowany na rytm i prędkość niż na głębokie schodzenie.

Grado_GS1000e_011_HiFi PhilosophyGrado_GS1000e_025_HiFi PhilosophyGrado_GS1000e_013_HiFi Philosophy

 

 

 

 

Słowo o samej głębokości w odniesieniu do brzmienia. Jedne i drugie słuchawki grały bardzo głębokim, świetnie nasyconym dźwiękiem, tak więc nie należy podejrzewać, że te nowsze są jaśniejsze i jazgotliwe. Jednakże nie sposób też nie zauważyć, że te nowe mają wyższą tonację. Zdecydowanie większy nacisk kładą na górne rejestry, w żadnym stopniu ich nie cofając ani łagodząc. Tych sopranów miały naprawdę dużo, więcej nawet niż stale brane do porównania flagowe AKG, co jednak nie znaczy, że brakło tym sopranom kultury i innych cech pożądanych. Przeciwnie, bardzo okazywały się efektowne i dzięki nim cały przekaz skrzył się i bardzo świeżo wyglądał, a także nabierał tempa, niczym lisztowski popis błyskawicznego palcowania wysokich nutek, doskonale znany i stanowiący wyzwanie dla wszystkich wirtuozów. Dochodziła do tego lepsza przejrzystość – taka na wskroś – a co za tym idzie jednoznaczne odejście od charakterystycznego dla starszych wersji kłębienia się dalekich planów, ech wszelakich spiętrzonych i mrukliwego, stanowiącego wszechobecną niemal dekorację basu, tworzącego wraz z tym kłębieniem swoistą atmosferę przymroczonej tajemniczości i wyjątkowo gęstego esencjalizmu. Miast tego nowa wersja proponowała sopranową strzelistość, krystaliczną przejrzystość i rytmiczne tętnienie w o wiele szybszym tempie. Inna też była proponowana przez nią scena, co wraz z tą szybkością, przejrzystością i sopranowością stanowiło clou nowości. Nowe GS1000e grają bowiem trochę jak w stylu RS-1. Kiedy w 2006 roku pierwsze GS1000 się pojawiły, niektórzy narzekali na ich daleko odsunięty pierwszy plan i wielki spektakl sceniczny rozpościerający się daleko przed słuchaczem w miejsce jego poczucia bezpośredniej obecności na scenie. No cóż, nie można mieć zarazem deszczu i pogody. Albo wielka scena i rozległe plenery widziane z jakiegoś podwyższenia, albo bezpośrednie uczestnictwo i wmieszanie się w tłum z otoczeniem na wyciągnięcie ręki. W tej mierze nowe Grado próbują znaleźć złoty środek. Nie wrzucają nas na scenę, a tylko pierwszy plan przybliżają i wyciągają wokalistów przed muzykę, a cały plener próbują zachować w dużej formie, jednak bez tego wsparcia ze strony pogłosów i spowijającego dal mroku, co nie pozwala im budować tamtej atmosfery tajemniczego ogromu.

Grado_GS1000e_007_HiFi Philosophy

I w sumie wypada powiedzieć, firma Grado starała się odnaleźć złoty środek – coś pomiędzy przejrzystością K812, a muzykalnością GS1000i.

W efekcie scena ląduje bliżej i okazuje się mniejsza. Widać ją za to na wskroś i jeżeli ktoś nie lubi muzycznych niedomówień tylko chce mieć wszystko dokładnie na oku, to tutaj znajdzie czego mu trzeba.

 

 

Z ASL Twin-Head

Po tak szczegółowych porównaniach na trzech doskonałych wzmacniaczach uzupełnianie tego kolejnym to już tylko kosmetyka. Nic nowego nie miało się prawa ukazać i nic się nie ukazało. Pojawiły się oczywiście różnice w sposobie gry obu urządzeń lampowych, ale ich charakterystykę musimy odłożyć do czasu aż się Cary wygrzeje, czyli do jego własnej recenzji. Tyle tu można napisać, że oszlifowany i wyprażony latami użytkowania Twin-Head był z natury rzeczy bardziej przyjazny wersji GS1000e w tym sensie, że potrafił łagodzić jej zawadiackie maniery i narowistą porywczość. Wcale jednak nie było tak, że z Cary lepiej wypadły Grado stare, a z Twin-Head nowe. Nic z tych rzeczy. Bo weźmy taki przykład: Płyty XRCD uważane są za najlepsze i faktycznie dawkę bitów od zwykłych większą mają. Dlatego czas nagrania z reguły jest u nich krótszy, bo je to oczywiście czasowo ogranicza, wcześniej wyczerpując dostępną pojemność. Ale nie w tym rzecz, bo nie tylko ilość bitów decyduje o jakości nagrania. Decyduje także inżynieria operowania sceną i dynamika. Kwestie sceniczne tu pominiemy, a skupimy się na dynamice. Jak mówiłem Grado GS1000e są znacznie dynamiczniejsze niż GS1000i. Z kolei płyta XRCD Vienna, z nagraniami złotych czasów wiedeńskiego walca, jak to już kiedyś było mówione przy okazji porównywania słuchawek elektrostatycznych z dynamicznymi, dynamikę ma nienaturalnie spłaszczoną, co jest wprawdzie generalną zasadą sposobu prezentacji przez wszystkie niemal płyty CD, jednak zaznaczają się w odniesieniu do tej siły spłaszczania wyraźne różnice indywidualne, a poza tym są od tego chlubne wyjątki, które niezwykle cenię. Niektóre wydawnictwa wręcz ostrzegają, że ich płyty nie zostały dynamicznie skompensowane i każą brać to pod uwagę przy ustawianiu siły głosu. A dynamika jest jednym z elementów kluczowych i osobiście nie znoszę kiedy flet okazuje się grać prawie równie głośno jak cała orkiestra, a ludzkie głosy są głośniejsze od saksofonów i puzonów. A już szczególnie nie znoszę kiedy forte jest tylko trochę głośniejsze niż piano, bo wówczas z muzyki robi się błazenada i jakieś kretyńskie lelum polelum. Tego rodzaju błazeńską karykaturę płyta Vienna, za ciężkie w dodatku pieniądze nam oferuje i jedynym dla niej ratunkiem pozostaje wsparcie sprzętowe.

Grado_GS1000e_008_HiFi Philosophy

GS1000e to nie żaden odgrzewany kotle, tylko odważna i całkiem udana próba unowocześnienia brzmienia, które firmę Grado lata temu wyniosło na audiofilski piedestał.

No i tu nie da się ukryć, że Grado GS1000e tego rodzaju wsparcie oferowały w dużo większym rozmiarze niż GS1000i, a w efekcie pomimo mniejszej sceny i mniejszego czarowania zawsze w ich kreacji wypadała wyraźnie lepiej, zarówno z Cary jak i z Twin-Head. Nie było zatem generalizacji ani w odniesieniu do wzmacniaczy, ani gatunków muzyki. Była jedynie w odniesieniu do dynamiki zawartej na samych płytach, a to w tym sensie, że te dynamicznie kompletnie skopane zawsze wypadały lepiej na nowych GS1000e. Reszta pozostawała kwestią wyborów i oczekiwać słuchającego.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

33 komentarzy w “Recenzja: Grado GS1000e

  1. Marcin pisze:

    Zdanie moje na temat nowych i starych GS-ów jest podobne.
    1. Co do aspektu widzialnego – nowe grado sprawiają lepsze wrażenie; bardziej podobały mi się drewniane komory, sam driver również wydaje się być lepiej, precyzyjniej i solidniej wykonany. Robi to nie tylko lepsze wrażenie niż gs1000i, ale ogólnie jest na co popatrzeć. Na minus nowych grado jest to, że są wyczuwlnie cięższe, a z kablem powyżej łącznika dzieję się to, co w grado sprzed serii „i” – bardzo się skręca, a na usta ciśnie się jedno – katastrofa. Gąbki są także inaczej osadzone na komorze, głębiej, co sprawia, że kontakt z małożowiną jest bardziej bliski niż w wersji „i” i dla mnie wyczuwalnie mniej komfortowy niż w starych gs1000.
    2. Co do dźwięku – pewne jest to, że grają głośniej, szybciej i żwawiej, a sygnatura z bardziej ku dołowi (gs1000i) jest przesunięta na bardziej ku górze (grado gs1000e). Trudno mi powiedzieć czy lepsze są stare czy nowe grado, bo są inne i grają inaczej. Po wypuszczeniu modelu gs1000 do Johna dochodziły głosy niezadowolenia, że owszem komfort większy, scena dużo większa itd., ale nie ma tej bezpośredności i życia z RS-1. John odpowiadał, że nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko. Większa gąbka to większa komora, inny przetwornik i w rezultacie taki, a nie inny dźwięk. Przy okazji nowych gs1000e historia okazuje się podobna – nie da się mieć jednego i drugiego, gdy nawzajem się one wykluczają. Nowe gs1000e bardziej mi przypominały RS-1i niż GS-1000i; oczywiście, tonacja nowych gs-ów jest ciemniejsza niż w RS-1i, scena większa czy po prostu inna, góra nie tak krzykliwa,a potęga większa, ale jednak.
    Daleki jestem jednak od stwierdzenia, że skoro mam stare grado to te są lepsze; są inne i w danym repertuarze, pod dany tor są lepsze, a w innym gatunku są gorsze i sam nie wiem, które bym kupił, gdybym miał wybierać. Nowe gs1000e są chyba bardziej…uniwersalne, ale pociąga to za sobą i to, że są bardziej zwyczajne. Jeśli ktoś ma gusta powszechne, a ucho zwyczajne to chyba lepsze dla niego okażą się nowe gs1000e; jeśli zaś z niejednego przetwornika muzyki słuchał, wie, co go interesuje, ma swoją płytotekę, pociąga go muzykalność, baśniowość i w tę stronę kieruje swój słuch to nie tylko, że wyniesie gs1000i ponad gs1000e, ale także ponad każde inne słuchawki, bo pod tym względem gs1000i były faktycznie wyjątkowe, niepowtarzalne.
    3. Na koniec pozostaje oddać głos samemu Grao, z któym swego czasu korenspondowałem:
    „if you compare the GS1000 to the GS1000e
    you will find that the definition of the music is improved, harmonic structure is more accurate and the speed/response is quite remarkable”.
    według mnie przyszli nabywcy lub starzy użytkownicy wersji „i” sami muszą zadecydować czy kupić nowe gs1000e czy pozostać przy starych jako lepszych. Ja nowych gs1000e nie kupię, ale to z powodów finansowych czy żeby być bardziej precyzyjnym – „ideologicznych” i czasowych, więc nie przystoi mi tu cokolwiek radzić. Wciąż jednak interesują mnie nowe PS-1000e, które mimo zdania recenzenta uważam za lepsze (choć sam ich na własność nigdy nie miałem). Grado pisze:
    „Martin – the PS1000 is just better than the GS1000.
    It has more of everything.
    Deeper , tighter bass, smoother more defined highs.
    and a midrange that is open and spacious.
    That said, you do need the source equipment to hear what it can do.”
    Pozostaje mieć nadzieję, że hifipilosophy będzie miało okazje nowe PS-1000 przetestować i poddać próbie „przechwałki” Grado. Ciekaw jestem także nowych RS-1e, bo sam RS-1i posiadałem przed dłuższy czas i one rónież jako słuchawki były oryginalne.
    Na koniec dodam ogólną, ale dla mnie ważną rzecz – po przesłuchaniu Audeze, Hifimanów czy Staxów mogę powiedzieć, że czymś bardziej zasadnym jest mówić o inności tych technologi czy po prostu o cechach danych słuchawek jak Audeze 2/3, ich zaletach, wadach, przewagach nad innymi słuchawkami, a także miejscach, gdzie okazują się one po prostu gorsze od konkurencji. W mojej ocenie błędem jest twierdzić, że Staxy są najlepsze, bo przecież to elektrostaty i nie ma siły, bo już z konstrukcji przetwornika wynika, że są lepsze albo że Audeze są lepsze niż dowolne dynamiki, bo to Audeze, planary, a poza tym to wszyscy tak mówią.

    1. Michal pisze:

      Osobiscie, nigdy nie lubilem w pelni PS1000, zawsze uwazalem je za slabsze muzycznie nauszniki, mimo wyzszego pozycjonowania i ceny, ktore maja niektorych rzeczy wiecej, jak wspomniany bas (dla mnie jednak zbyt ospaly i przyciezkawy), wiecej zageszczenia na srednicy, ujmujacego jej lekkosci i swobody, bardziej stonowana gore, wypadajaca na mniej dzwieczna i dojmujaca, no i bardziej ospala przestrzen, mniej ochocza do lotow i ezoterycznych niedpowowiedzen. Owszem, dol pasma mialy PS1000 w lepszej rozdzielczosci i ogolna masa dzwieku byla wielce zwalista, mogaca stlamsic dokumentnie, bardziej napowietrzony przekaz GS1000, idacy w strone live i zywosci. Po 3 tygodniach obcowania u siebie z PS1000, oddalem je wlascicielowi, z pelnym przekonaniem, ze wole wlasne GS1000, ale to specyfika mojego gustu i przyzwyczajen.

      GS1000 wole tez zdecydowanie wzgledem posiadanych K812, ktorym moze i kupie kiedys lepszy kabel, tak z ciekawosci, skoro i moje Grado takowy posiadaja.

      Pastwa

    2. Michal pisze:

      Wlasnie sobie uswiadomilem, ze GS1000 ktore ostatnio sluchalem w salonie musialy byc z chowu markowanego przedrostkiem „e”, graly one bardziej sferycznym dzwiekiem wzgledem mojego egzemplarza, ze znacznie wezsza scena (u mnie jednak lekko splaszczona w porownaniu z Gs1000e). To byl szybki test i nic wiecej nie analizowalem, nie bedac nawet swiadomym, ze mam w rekach najnowszy model.

      Szkoda ze Abyssy sie nie pojawia w najblizszej przyszlosci, bo to jedyne sluchawki ktore mnie nurtuja intelektualnie, jako takie inne od calej reszty nausznikowego towarzystwa z obecnej produkcji, ktore mimo pewnych roznic, graja w sumie na jedna modle, sluchawkowa, ma sie rozumiec, a te Abyssy, tak jakos kolumnowo potrafily zarysowac przestrzen i wlasciwa instrumentow mase, wielce mnie to zaintrygowalo i nurtuje po dzis dzien, czy inni mieliby podobne wrazenia…

      1. Marcin pisze:

        Grado na 2-3 miesiące przed premierą serii „e” wstawiało nowe drivery do wersji „i”, nie mówiąc o tym, więc całkiem możliwe, że słuchałeś już tych nowych. PS-1000 na własność nie posiadałem ani nawet nie miałem ich u siebie na dłużej do odsłuchu, więc nie wiem jak ma się sprawa ich jednoznacznej wyższości czy niższości, ale z PS-1000 jest też tak, że według doniesień producenta i kilku poważnych testerów są to tzw. słuchawki audiofilskie, czyli o ile GS-1000 zagrają z przeciętnego wzmacniacza i źródła poprawnie czy dobrze to ponoć z PS-1000 jest inaczej – tu trzeba już wysokiej jakości źródła i wzmocnienia; ja osobiście nie lubię gadania audiofilskiego, że z kablem firmowym dane słuchawki grają słabo i trzeba im dokupić takiego szwedzkiego za dwukrotną ich wartość, bo wtedy grają i lampy wymienić, i nawilżacz powietrza też kupić, bo wtedy to już pokazują pełną moc. Ale ponoć z tymi PS-1000 tak jest – że wymagają „audiofilskiego” zestawu. Ja tego nie sprawdzałem, więc nie wiem. Abysów na oczy nie widziałem, więc nie wiem co potrafią, czytałem jedynie na blogu jednego zaufanego audiofila japońskiego, że jedyną dla niech konkurencją jest Orfeusz (a miał i porównywał go z tym Orfeuszem, Sony R-10 i Stax 009, więc chyba wie, co pisze; zresztą – http://www.head-fi.org/t/693696/abyss-ab1266-a-greatest-headphone-in-the-world-now-compare-with-009-lcd3-r10-and-so-on-in-this-thread; http://blog.sina.com.cn/s/blog_40f078a90100cw8a.html ; a tor miał do tego dobry:) Jedynym minusem w tych Abysach jest ich cena, ale i tak taniej i pewniej niż Orfeusza je kupić; tor też by się przydał taki jak u tego Japończyka.

  2. Alucard pisze:

    Mnie interesuje tylko kwestia awaryjności. Jak będzie tak jak ze starymi Grado to ja dziękuję, ale na to trzeba poczekać jeszcze. Chyba że już się komuś zepsuły 😉 Może wiadomo coś więcej o tym przetworniku? Bo jak na razie wygląda na to, że to wciąż ten sam staroć tylko znowu inaczej podany. Jak myślicie będą padać znowu trzy razy na rok czy nie? Osobiście mam złe przeczucia i będę czekał na rozwój wydarzeń. A co z tymi HP1000 (zdaje się tak się nazywa ten ich nowy flagowiec)? Są już?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Awaryjność pozostaje nieznana, natomiast Grado HP1000 już były. Pomiędzy 1989 a 1996 rokiem.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Co do trudności z napędzaniem PS1000, to myślę że tanim rozwiązaniem będzie tutaj Black Pearl, znakomicie wszystkie słuchawki napędzająca. Co do relacji GS1000-PS1000, to poświęciłem im dużo uwagi w poprzedniej recenzji i mam tutaj jasno zdeklarowane stanowisko. PS1000 są bardziej zamknięte i były łatwiejsze do napędzania od dawnych GS1000, przez co wydawały się bardziej nasycone i bogatsze. W istocie są jednak według mnie uboższe, bo scenę i aranżację uboższą mające. Ale to tylko względem GS1000 i GS1000i, bo scena w GS1000e lepsza już nie jest. Przynajmniej nie w sensie oryginalności. Podobno PS1000e są lepsze niż PS1000, co może uda się sprawdzić. A Abyss, jak to Abyss – chowa się w otchłani.

    1. Michal pisze:

      Piotrze,

      Czy jest choc mala szansa na test/opinie (nie musi byc w formie oficjalnej, wystarczy kilka zdan w komentarzach) kabelka sluchawkowego FAW Noir HPC Mk2 ? Ciekawila by mnie jego sygnatura brzmieniowa w polaczeniu z K812 wzgledem juz posiadanego przez Ciebie Noir Hybrid (ktorego opisales swego czasu, pamietam). Nie mialem az tak duzego cisnienia na wymiane kabla fabrycznego, ale mi on zwyczajnie czasem 'trzeszczy’ przy ruszaniu glowa, co mnie powoli drazni i mysle o czyms solidniejszym.

      Michal P

      1. Piotr Ryka pisze:

        Szansa jest, ale czy FAW przyśle egzemplarz do testów, tego nie wiem. Poproszę i może. Tylko musiałby się jeszcze wygrzać. Że oryginalny trzeszczy, to nic nowego. Mój dwa razy musiałem rozbierać. Raz go naprawiał Michał Wyroba, drugi raz sam naprawiłem. Ostrożnie potem odłożyłem i niech sobie leży. Tyle z niego pożytku, że dużo miejsca nie zabiera.

        1. Michal pisze:

          Ten kaprawy kabel to jednak wstyd, przy sluchawkach w tej cenie. Ja grzecznie poczekam jak cos, na opis miedzianego FAW, no chyba, ze mi calkiem padnie fabryczny i bede dzialal pod presja.

          MP

          1. Piotr Ryka pisze:

            Już napisałem do FAW. Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie.

          2. Michal pisze:

            Super ;’))

          3. adam pisze:

            Gdzies wyczytalem ze akg twierdzi w kwesti kabli, ze to poprostu przedszkole i tyle :), czy w slepym tescie potrafi Pan ropoznac kabel faw i stockowy (nie twierdze ze kable nie dzialaja pytam tylko o slyszalna roznice)

          4. Michal pisze:

            Sam kabel to pol sukcesu, a druga polowa wynika z jakosci uzytego, duzego jacka, czyli jakosci polaczen, stykow.

            U mnie kabel stockowy od tego od FAW bedzie pewno dosc latwo rozroznic, ten pierwszy zafaluje od czasu do czasu psujac stereofonie i natezenie dzwieku lub wygeneruje jakies skwierczenia przy ruchu glowa. FAW licze, ze bedzie wolny od tych oczywistych dolegliwosci, szkoda tylko, ze za taka cene ;’)

          5. Piotr Ryka pisze:

            To jest naprawdę przedszkole montować taki kabel do takich słuchawek. Był wczoraj u mnie ktoś, kto nie wiedział czy kable działają. Pokazałem mu różnicę pomiędzy dwoma interkonektami podpiętymi do Lebena i tylko się zaczął śmiać z tych co to negują. Ale każdy ma prawo wątpić dopóki sam nie usłyszy.

  4. Michal W. pisze:

    Ja już parokrotnie pisałem czemu 5 lat temu wybrałem PS1000 zamiast GS1000i po długiej i zaciętej walce. GS1000(i) są magiczne przestrzennie, potrafią skołować błędnik jak by się huśtać na huśtawce – jeśli tylko tor dostarczy odpowiedniej jakości dźwięk, począwszy od źródła. Niestety jest w nich pewne zubożenie średnicy zastąpione słodkim podbarwieniem, góra w stosunku do PS1000 lekko sybilująca, a bas nie tak dobrze schodzący. PS1000 mają gorszą, bo zwykłą, realną przestrzeń, ale holografię brył dźwiękowych lepszą. Podbarwienie GS1000i słyszałem na fortepianie solowym. Uwydatnia się ono szczególnie na nagraniach z krótkiego dystansu, gdzie obraz instrumentu jest duży, a wybrzmienia atakują zewsząd. Natomiast niedostatek harmonicznych wyszedł na pewnej płycie z ciężką muzyką gitarową, która zresztą w 1994 pokazała mi po raz pierwszy w życiu, że brzmienie instrumentu może być przyjemne dla ucha, a to gdy sprzęt hifi jest odpowiednio dobry. Porównując do tamtego doświadczenia – PS1000 zagrała jak mój wzmacniacz do kolumn przez wejście bezpośrednie, a GS1000i bardziej jak przez całą sekcję przedwzmacniacza wraz z jej korektorami, przełącznikami, itp. ale już tak nie łechcąc ucha. Styl GS1000i przypomina szybowiec lub paralotnię, PS1000 samolot myśliwski albo bolid. Ja wolę więcej prawdy, a mniej czarów, bo jak się czary puści kablem na dobry przetwornik, to i usłyszeć się je powinno. Odwrotna sytuacja powoduje, że czary są zawsze, nawet gdy się nie chce.

    Z powyższej recenzji wnioskuję, że te nowe słuchawki powinny nazywać się RS1000. Spodziewam się, że PS1000e z racji spodziewanego zagęszczenia dźwięku względem GS1000e będą ciekawsze.

  5. Miroslaw pisze:

    czy jest moze przewidziana recenzja daca ami music ds5?

    1. hifiphilosophy pisze:

      Na razie niestety nie. Ale jak dystrybutor się zgłosi albo ktoś inny go prześle, to proszę bardzo.

  6. AAAFNRAA pisze:

    Blisko rok mija. Czy opinia dotycząca porównania GS1000i oraz GS1000e uległa może zmianie, czy zostaje podtrzymana? Miał ktoś z Was dłuższą styczność z nową wersją Grado? Jak grają po długim wygrzaniu? W przyszłym miesiącu będę dysponował nadmiarem gotówki i zamierzam zainwestować w słuchawki. Zastanawiam się już od dłuższego czasu nad GS1000i. Mam w domu PS500 oraz RS1i więc znam trochę brzmienie Grado, nigdy natomiast nie miałem okazji posłuchać serii Statement 🙁

  7. Grzesiek pisze:

    Słyszałem sporo głosów że grają gorzej od modelu sr325 i właściwie większość słuchawek w podobnej cenie(£900) zagra co najmniej o klasę lepiej niż gs1000e.

  8. Alucard pisze:

    Piotrze, Grado GS1000e w Polsce można teraz kupić za 3700zł a Focale Utopia za 17 000. Jeśli brać pod uwagę aspekt wartość/jakość/cena które wypadają lepiej? Już dawno myślałem o GS1000, i chętnie bym je wciągnął a mogę zrobić to od razu, na Utopie muszę poczekać. Opłaca się brać te Grado dla miłośnika muzyki rockowej ale też piękna w muzyce?
    Słuchałem ostatnio w salonie Utopii i moje SR225e niestety trzeba było zdrapywać żyletką z podłogi, Focale je rozsmarowały 🙁 No i tu pytanie jeszcze jedno, czy z GS1000e byłoby to samo czy mają choć trochę startu do Utopii? Miały być te GS1000, ostatecznie nie przyjechały i teraz nic nie wiem.

    P.S Na tym odsłuchu Utopie rozbiły wszystko, opór postawiły tylko D8000. Szkoda że nie było SR009 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Też byłem entuzjastą Utopii, dopóki nie odkryłem, że dla mnie grają za ciepło. Oczywiście chodzi o własny wzmacniacz, bo z innym może być chłodniej. Sam wybrałbym jednak Grado PS2000e. Tańsze i mnie bardziej odpowiadają. Natomiast GS1000e są dla mnie ciut za ostre. Detaliczne i w ogóle, ale od nich wolałbym Kennerton Vali. Mało popularne a kapitalne słuchawki.

  9. Alucard pisze:

    Zależy mi na szybkości i detalu, dobrej średnicy. Wszystko to słyszę w SR225e, jednak dużo brakuje jeśli chodzi o pozycjonowanie, scenę, skupienie basu, powietrze w przekazie no i kontrola też mogłaby być lepsza. Holografii to one nie mają, może taką podstawową aby zaznaczyć i postawić osobno instrumenty, no ale nie ta półka, jedynie jakieś tam rozkładanie planów zależnie od DACa zresztą. Poza tym są za delikatne właśnie i więcej tej ostrości nie zaszkodzi. Oczywiście jak na tą cenę są kosmiczne, uważam że najlepsze słuchawki do tysiąca złotych, dla dojrzałego słuchacza nie jątrzącego tematu małego basu (na początku mało, potem po wypaleniu wszystko równe w paśmie). Jednak chciałbym więcej impaktu w brzmieniu, konturów w basie, lepiej zaznaczonych krawędzi i twardości na dole, przejrzystości, napięcia w dźwięku, taka analiza poparta „fun factorem” no i oczywiście dynamika plus drapieżność. Z recenzji wynika że GS1000e to mają.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak jak napisałem – sam wolałbym Kennerton Vali. Ale GS1000e można oczywiście kupić. Szybkie i detaliczne są niewątpliwie.

  10. Alucard pisze:

    Jeszcze tylko dwa pytania, jak u nich jest z rozdzielczością i przejrzystością? Jest te wrażenie takiej czystości dźwięku porównywalne chociaż połowicznie do Utopii?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wszystko jest świetnie, tylko trójwymiarowości sopranom brakuje.

  11. Alucard pisze:

    Kupiłem GS1000e i jestem bardzo zadowolony, słuchawki aktualnie się układają i wygrzewają grając z wzmacniaczem Black Pearl który wydaje się być naturalnym partnerem dla nich. Naprawdę piękny dźwięk, świetny performance już z pudełka. Nie zgadzam się z opiniami niektórych tutaj że słuchawki grają gorzej od wysokich modeli serii prestige. Słuchawki są genialne i z pudełka kasują moje wypalone całkowicie 7 miesięczne SR225e. Szacunek dla rodziny grado, stworzyli piękny instrument muzyczny. Jedna uwaga co do basu, pomimo że mają literkę E, bas odbieram jako taki jak kiedyś opisywałeś go dla grado bez literek, wszechobecny i silnie wpływający na barwę, nie do końca tylko tam gdzie powinien być. Moim zdaniem pokrywa się z opisem starych grado, szybki i kontrolowany, uderzający dość mocno jak na grado ale dalej taki audiofilsko delikatny, grający dużą objętością ale bez potężnego ciężaru. Daje do świetny efekt głębi i dobrze gra z rockiem. Daje dobrą podstawę do ciężkich nagrań ale czyni je niemęczącymi. Góra jest wyraźna i oddająca dobrze barwę perkusji, trzyma nieźle wybrzmienia talerzy, średnica upłynniona, może nei takie mleko jak w D8000 ale też nie taka czysta krystaliczna woda jak w Utopiach. Potrafią zaznaczyć dobrze wszystkie dynamiczne i mocne przejścia w muzyce ale robią to z kunsztem baletnicy – szybkość i dokładność połączona ze zwiewnością i płynnością, wszystko widać, są szarże, przyspieszenia, natarcia, ale nic nie kuje w ucho i nie męczy. Miękki, muzykalny, delikatny, jasny, wypełniony po brzegi i ciepły dźwięk. „Piątka z plusem i fallusem” – jak mawiał Ferdynad Kiepski – dla Grado GS1000e 😉 Brawo. Cena również znakomita jak na Polskę, 3700zł za nowe.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zostaje pogratulować zarówno Tobie, jak i samemu Grado. Znakomicie, że się podobają, a wzmacniacz Black Pearl pod Grado był konstruowany i wiele lat temu pisałem, że gra z nimi znakomicie.

  12. Marek pisze:

    Czy Grado gs1000e nadaja sie do muzyki klasycznej?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jak najbardziej.

  13. Tomasz pisze:

    Czy te sluchawki Grado zgraja sie z wzmacniaczem sluchawkowym iFi Audio iCan SE? Czy to nie ta liga? Chodzi o muzyke klasyczna…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Z niedrogich wzmacniaczy dla Grado polecam Ear Stream Black Pearl (o ile jest jeszcze dostępny). iCan SE tak, ale z iTube. Wzmacniacza samego Grado nie słyszałem, ale podobno jest całkiem, całkiem.

  14. Alucard pisze:

    Jest dostępny, wystarczy napisać do Michała na PW audiohobby albo mp3 forum. Nieraz można kupić z hifi giełdy albo allegro używany za jakieś śmieszne 6, czy 7 stów, jak za darmo do tych Grado. Jak one wychodziły to mało co grało z nimi przyzwoicie, to był wtedy „duży dźwięk”. Teraz GS1000e są nowe za 3700 a używki pierwszych GS1000 stały na ebay po 1900zł. Za 2500zł można mieć już taki dźwięk 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy