W trakcie pisania często nachodzi mnie wątpliwość: – Czy aby za bardzo nie chwalę? Może lepiej byłoby operować suchszym językiem, odfiltrowanym z emocji? Chwalić zdawkowo, o ile w ogóle, skupiać się na niedociągnięciach, wytykać i wyolbrzymiać wady, a zasługi umniejszać i mieć za rzecz normalną. Jest, a dokładniej była, tego rodzaju szkoła wychowawcza, wg zaleceń której w ogóle nie należy chwalić, za to rączo smagać krytyką. „Zimny chów cieląt” to zwano, w czasach gdy ojca trzeba było całować w rękę, a dzieciom przy stole nie wolno było się odzywać, chyba że w ostateczności nagłego wypadku. Kto odbywał służbę wojskową, ten wie, że pan kapral tej właśnie pedagogiki się trzyma; za byle co drze mordę, a chwali tak zdawkowo, że już bardziej się nie da. Kto w wojsku nie był, może obejrzeć jeśli jeszcze nie widział „Full Metal Jacket” Stanleya Kubricka, tam spotka pana kaprala. I przyznać trzeba, że gdzie jak gdzie, ale w wojsku dyscyplina być musi, bo jak zwykł mawiać Szwejk: Gdyby w armii dyscypliny nie było, żołnierze powłaziliby na drzewa i jak by to wyglądało?
A wobec tego pisać z serca, czy pod rygorem obranego stylu? Przyznam, że niczego samemu sobie nie mam ochoty narzucać, dość mi się w życiu nawrzucało paskudztwa z różnych stron. Dlatego piszę co mi myślowa ślina na końce palców przyniesie, ani się wzdragam, ani napędzam, ani się z niczym nie pilnuję. Gdy chwalę, to z radością, gdy krytykuję, to raczej w sposób żeby krzywdy nie zrobić, bo tak mnie wychowano. A najlepszy unik przed niszczącą krytyką to wstępnie sprawdzać i brać do oceny rzeczy godne chwalenia. Nie jest to teraz kłopotliwe, bo rynek strząsnął z siebie większość produkcji marnej, nawet tanie rzeczy są od niezłych po dobre, a czasem zaskakująco wręcz świetne. Gorzej z tymi drogimi, które adekwatne do ceny nie są, to sytuacja częstsza. Ale i tego dużo nie ma, bo wdrapać się na wysoką jakość też przestało być sztuką; generalizując można powiedzieć, że sytuacja się unormowała – producenci drogiej aparatury wiedzą jak organizować jakość, a producenci taniej jak chronić się przed wpadką. Ale te stany to przeciętność, tego nie należy nagradzać, to się jedynie chwali. Nagrody należą się tym, którzy nad stany średnie się wybili niezależnie od grupy cenowej.
Z powyższych racji tyle aż nagród względem ilości ogólnej, a mógłbym przyznać więcej, ale „Miarkuj się waść!” brzęczało rezonująco przy uchu. Nagrodziłem więc jedynie tych, których nie nagrodzić się już nie dało.
Na koniec jeszcze o tym, że coraz mniej recenzji w roku. Ani nie czułem potrzeby napisania większej ilości, woląc uważniej badać niż pisać na chybcika udając wielką redakcję, ani – i to ważniejsze – nie powstały same recenzje. Ale publikacja tych tekstów… – jakoś nie mogę się przemóc, bo ci, którzy je poznali powpadali w panikę. Rzeczywiście są nieprzyjemne, nieprzyjemne aż bardzo. Jeden z pewnością nie do publikacji, odbierałby smak życia. A drugi? – Heh, no nie wiem, także on nie jest miły. Niech więc na razie posłużą za doraźne wytłumaczenie.
Kategoria absolutna
Audio Reveal Hercules
Przetwornik Audio Reveal dostaje nagrodę z zastrzeżeniem. Dotyczy ono lamp, nagradzam jedynie wersję wyposażoną w Emission Labs. Nie żeby ta z tańszymi nie była godna pochwały, ale skoro mówimy o przetworniku za przeszło czterdzieści tysięcy, musi on się wyróżniać i być rzeczywiście szczególny, a taki dopiero z tamtymi. Ale kiedy już z nimi, to ma naczelną cechę o nieprzecennej wartości – brzmienie za jego sprawą nie tylko jest high-endowe, ale też i intrygujące. To jest clou, bo cóż ci po brzmieniu choćby i najładniejszym, ale przepływającym mimo? Audiofilska muzyka to nie ma być coś letniego, ona się musi odciskać. Ten przetwornik to umie – nie tylko cię pogłaska, odciśnie też pieczęć świetności.
Circle Labs P300 i M200
Dzielony wzmacniacz Circle Labs tak dobrze się sprzedaje, że nie nadążają z produkcją. Amerykański rynek zassał, europejski i azjatycki wcale nie chcą być gorsze. Tak było już z integrą, to samo jest i z tym. Dobry wzmacniacz, tym bardziej nobilitowany dzielony, to jest serce systemu, musi bić jak należy żeby utrzymać rytm i jakościowo daleko zajść. Tak właśnie tu się dzieje, a gdy do tego dołożyć wspaniałą powierzchowność w wysmakowanym stylu i cenę nie z kosmosu, to cóż – nagroda pewnie bez znaczenia, bo wzięcie i tak duże, tym niemniej się należy.
Destination Audio WE417A
Są urządzenia dobre, są świetne, wspaniałe też bywają. Ale najrzadsze te, od których lepszych nie ma. Lampowy przedwzmacniacz gramofonowy Destination Audio należy do tej grupy, lepszych takich już nie ma. Zbyteczne przeto słowa, które mogłyby paść dalej, te wszystko wyjaśniają.
Falcon Acoustics M10
Nareszcie coś najcenniejszego z punktu widzenia nabywcy zwykłego. Nagroda za wspaniałą jakość i jednocześnie druga, za stosunek jakości do ceny. Owiane jedną z najstarszych legend pamiętne monitory BBC w rozwojowym wydaniu Falcona, powiększone i z subwooferem, dają słuchającemu dwie rzeczy, obie na równi cenne – roztaczają ogromną scenę i na niej naturalizm. Muzyka jak prawdziwa na ogromnej połaci – tego się słucha i słucha, i aż się nie chce wierzyć. Za te pieniądze? Przy takiej cenie powraca wiara w sens istnienia.
Final D8000 PRO Da Capo
Rozwijanie czegoś znakomitego nie jest łatwym zadaniem, pierwsze Final D8000 z 2017 już były znakomite, byłem pod ogromnym wrażeniem. Potem nadeszła wersja PRO z trochę obniżoną tonacją, potem Limited z innymi padami i kolejnymi poprawkami, a teraz nastał czas dwóch wersji z oznakowaniem Da Capo, gruntownie udoskonalonych. Większa otwartość i jeszcze większa scena to największe walory, a trzeba przyznać, że jak na słuchawki półzamknięte otwartość ta bez precedensu. Poza tym tak w ogóle high-end, a ponieważ to określenie cokolwiek już zerodowało, powiedzmy „przynależenie do korony” – to słuchawki z absolutnego topu. I ten top mając na względzie trzeba dodać adnotację – „Nie aż takie drogie” – już pośród samych planarnych bywają dwakroć droższe. Czyli co, czyli nagroda. Nie mogło być inaczej.
HiFiMAN Susvara Unveiled
Na owe dwakroć droższe nie przyszło długo czekać, nimi te właśnie nowe Susvary. I cóż takiego mają, prócz tej straszliwej ceny, że warto na nie zwracać uwagę, a nawet warte są nagrody? Mają technologiczną nowinkę, która może wydać się nieistotna, ale w praktyce nie jest. Jak jedni mają klapki na oczach (aczkolwiek bardziej myślowe), tak tu mamy je na uszach po założeniu tych słuchawek. Ale jedynie gdy zapomnieliśmy zdjąć dekle osłonowe, które mają osłaniać od zewnątrz przetworniki w czasie pomiędzy odsłuchami. Po zdjęciu za to ta otwartość, o której audiofile marzą – tak otwartego brzmienia o takiej bezpośredniości nie oferują chyba żadne. Jeden warunek do pełni szczęścia, trzeba poszukać lepszego kabla, ale oryginalny jest odpinany.
Kondo Overture
Recenzja tego wzmacniacza poprzedza ten artykuł, łatwo odszukać uzasadnienie, czemu otrzymał nagrodę. Wystarczy przelecieć wzrokiem przez résumé punktowe i wszystko będzie jasne. To urządzenie szyte na miarę w najwyższych kryteriach ocen, na miarę wyrafinowanego brzmienia hen daleko od przeciętności. Albo – mówiąc inaczej – z nim będzie słychać rzeczy, których normalnie się nie słyszy. A nie tyczy to tylko szczegółów i tylko rozdzielczości, tyczy także emocji oraz prawdziwości brzmieniowej.
Magnepan LRS+
Podłogowe kolumny wstęgowe, a nie sam tweeter wstęgowy; ktoś wpadł na taki pomysł, nazywał się Jim Winey. W 1969 wprowadził na rynek i z powodzeniem trwają. Nie będę się rozwodził, tylko najzwięźlej powiem, że gdybym nie miał kota (co nie wchodzi w rachubę), kto wie czy te albo o oczko większe planarne nie stałyby u mnie w domu. Spójność brzmieniowa i piękno dźwięku są nad wszystkie pochwały, a cena 7,5 tys. prawie odbiera mowę. Za tyle? Tak, za tyle. W związku z tym obie nagrody.
Next Level Tech (NxLT) ETHER
Niedawno, w trakcie poszukiwania lepszego niż byle jaki kabla do portu Display, salon internetowy podsunął mi pod nos ofertę interkonektu Nordost Odin za 350 tys. złotych. Pewnie, można i tak, ale pytam się – po co? Next Level Tech (NxLT) ETHER za trochę ponad dziesięć tysięcy wcale nie będzie gorszy. Sądzę tak na podstawie odsłuchów i za sądem poszła decyzja – zostałem posiadaczem i bardzom z tego rad. Interkonekt bada mikroskopowo, niczego nie maskuje. Nadaje się wyłącznie do podkreślenia zalet torów już jakościowo spełnionych bądź do ukazywania wad tych, które jeszcze nie są. Jedno i drugie narzędziem ze wszech miar pożytecznym.
RAAL 1995 Immanis
Żaden laureat nagrody nie wpędził mnie w takie tarapaty. Badałem te słuchawki w trzech podejściach, a w każdym były inne. Ale w ostatnim takie, że trzeba je nagrodzić. Mimo że są jeszcze droższe od nowych Susvar, warto się wykosztować. Nie aż tak bezpośrednie i nie takie otwarte, potrafią jednak modelować dźwięki wyjątkowo trójwymiarowo i wyjątkowo je cyzelować. Architektura dźwięku jest u nich nadzwyczajna, nie gorsza melodyka.
PS
Firma zmieniała nazwę z RAAL Requisite 1995 na RAAL 1995.
Sulek Red
Sulek Red, zgodnie z nazwą czerwony interkonekt, każe za siebie płacić słono, ale łączy nadzwyczajności. Nadzwyczajnie jest precyzyjny, a nie mniej melodyjny. Tam, gdzie Next Level Tech (NxLT) ETHER będzie już tylko krytykował, Sulek poda pomocną dłoń. A tak w ogóle pieści uszy, arcy przyjemnie się go słucha. Słucha się kabla? Ano tak – wystarczy podpiąć inny, by zaszła słyszalna zmiana. Według wszelkiego prawdopodobieństwa będzie to zmiana na gorsze. Dlatego on też mój, z satysfakcją używam.
VivA Audio Egoista 845
Jeden z największych i najdroższych słuchawkowych wzmacniaczy na rynku długo mi się wymykał, bo nie miał polskiej dystrybucji. Już ma, toteż zawitał, pozwolił się ocenić. Jemu także można stawiać warunek – tak samo jak rozpoczynającemu listę za sprawą kolejności alfabetycznej przetwornikowi AR Hercules narzucać lepsze lampy. W jego wypadku jednak mniej twardo i bez nich ma szlachetny dźwięk. Tym niemniej nie jest prawdą, jak wmawia konsumentom producent, że sprzedażowe to optimum. Z lepszymi będzie lepiej, daję za to mą mądrą głowę.
Wygląd fascynujący, moc aż 15 W w kanale, nie ma dopasowania impedancji, toteż najlepsze do współpracy będą nisko skuteczne słuchawki. Lecz moda na planarne zarzuca nimi rynek, a średnio skuteczne dynamiczne też jak najbardziej się sprawdzą. Triodowe brzmienie z wielkich triod, dwakroć potężniejszych od 300B, to wyjątkowa gratka. A przy tym – jakież to nienormalne – te 845 są znacznie tańsze od 300B gdy nie brać pod uwagę NOS.
Kategoria cena jakość
Astell & Kern KANN ULTRA
Odtwarzacze przenośne to dzisiaj drugie serce rynku, pierwszym oczywiście smartfony, ale dźwięk z nich dalece gorszy. Można je wprawdzie wspierać wzmacniaczami, ale wówczas ani to stuprocentowo funkcjonalny telefon, ani z prawdziwego zdarzenia muzykant. Smartfony więc do grania raczej innego niż muzyki; przyznajmy – oprócz połączeń telefonicznych wszystkie pozostałe dopięte dopięte do nich funkcje to z uwagi na rozmiar mniejsza czy większa cesja, aczkolwiek jak chodzi o filmowanie i fotografowanie producenci stają na palcach i dużo osiągnęli. Astell & Kern KANN ULTRA ani trochę nie musi się spinać, brzmienie ma zaledwie śladowo mniej wyrafinowane od najdroższych DAP-ów na rynku, a kosztuje połowę. Posiadam go, używam i nie czuję potrzeby posiadania droższego. Z dobrymi słuchawkami brzmienie jest prima sort.
Aura VA-40 Rebirth
Oto wzmacniacz zintegrowany o nieprzeciętnym rodowodzie. Dawno temu jego pierwowzór odcisnął się w pamięci rynkowej, odcisnął się na tyle, by do niego wrócono. Wrócili Japończycy i oczywiście udoskonalili, jak to mają w zwyczaju. Udoskonalili dalece i obecnie to wzmacniacz jeszcze bardziej niezwykły, nawet gdy szacować niezwykłość w teraźniejszych kryteriach. Jak napisałem w podsumowaniu recenzji: „Dwa stylistyczne dania główne to tajemniczość i pytająca cisza”. Wydobyć takie coś z tranzystorów, na dodatek w układzie push-pull, to naprawdę nie lada sztuka. A my tu właśnie nagradzamy to, co wyrasta nad przeciętność. Tym bardziej nagradzamy, gdy nie kosztuje kroci.
CREEK 4040 CD i CREEK 4040 A
Czy w cenie „wypasionego” smartfona można dostać odtwarzacz CD ze wzmacniaczem zintegrowanym sporej mocy, a jeszcze na dodatek z wbudowanym odczytem plikowym, dzięki wbudowanemu przetwornikowi? Taki komplet oferuje Creek Audio, a że dźwięk całościowo jest pozbawiony wad, ma za to wiele zalet, nagroda się należy, nie ma co do tego dyskusji.
Divaldi AMP-05 SE + Sbooster
W dziale nagród szacującym stosunek jakości do ceny ta jakość musi być niemal równie wysoka jak w kategorii absolutnej. Wzmacniacz słuchawkowy Divaldi nie ma z tym najmniejszego problemu, większy problem mam ja, nie zaliczając go do szczytowej. Ze słuchawkami RAAL Immanis grał jedną nogą w absolucie, a bez mała i dwiema. A choć potrzebował do tego lepszego zasilacza niż dołączany do kompletu, nie był to zasilacz kosztowny. Nawet zaskakująco tani, kiedy porównać do najdroższego oferowanego kiedyś przez Naima, którego zestaw ‘niewielki wzmacniacz słuchawkowy plus duży zewnętrzny zasilacz’ kosztował wiele inflacji temu przeszło trzydzieści tysięcy. Ten tutaj to 11 800 za wzmacniacz plus 1650 za zasilacz, jak wziąć pod uwagę te inflacje, będzie cztery do pięciu razy mniej. A jakość jest ta sama, a moc jest dużo większa. A kompatybilność też, i design też ciekawszy.
Ultrasone Signature PURE
Miałem nagrodzić poza tymi także słuchawki MOONDROP Venus, ale z przyczyn nieznanych w tempie superekspresu zjechały z rynku i zniknęły – pewnie były za tanie. Pociechą to, że te Ultrasone wielokrotnie są tańsze – MOONDROP chciały za siebie trzy tysiące, te tylko 795 PLN. Bardzo bym dziwił się tej cenie, ale Beyerdynamic też umiał kiedyś robić gremialne słuchawki za tak nikczemne pieniądze, a nie inaczej AKG. Takie okazje cenowe się u słuchawek zdarzają, te kolejnym przykładem. W odróżnieniu od Beyerdynamic i AKG, także od niewiele droższych Sennheiser, ich atutem jest bas przy jednocześnie rozciągniętym paśmie. Super wyraźne brzmienie posadzone na super basie przy wyciągniętych lecz kulturalnych sopranach, to jest tych słuchawek atutem. Ale na tych walorach atuty się nie kończą – brzmienie jest naładowane energią i potęgą, fun factor niczym goryl. Za niecałe osiemset złotych? Chyba się przesłyszałem.
Zwęszyłem sprawę z Moondrop Venus i udało mi się kupić jedną z ostatnich na polskim rynku par . Przeczuwałem że zaraz znikną.
Słuchawki piękne pod każdym względem 🙂
Machnęli następcę Moondrop Cosmo z dołączonym dwa kilo wyjaśnień jakie też są wspaniałe, a przy okazji cena skoczyła na 4400 PLN. I tak, można powiedzieć, skromnie.
Dziękuję za poświęcony czas Panie Piotrze. Nagrody Są bardzo ważnym elementem całej tej zabawy w audio. Bo przecież wszyscy się odwiecznie ścigamy, komu lepiej zagra(śmiech). Stały czytelnik.