Wydarzenie: Nagrody Golden Analog za rok 2023

     Która to już edycja? Któraś tam, nasta bodaj. Czy coś od pierwszej w otoczeniu uległo takiej zmianie, że warto odnotować? Odpychając od siebie politykę – i słusznie, jest odpychająca – wyrzucając za burtę dyskursu te wszystkie zewnętrzne i wewnętrzne wojny, napływy obcych i nie obcych kulturowo migrantów oraz natrętne zmiany obyczajowe, trzeba, trzymając się naszego tematu, odnotować dwutorowość źródłową, w postaci plików i winyli, jako chwilowo ugruntowaną, jak również tryumf aparatury przenośnej i słuchania w tle albo przelocie nad uroczystym zasiadaniem do stacjonarnego odsłuchu. A na przeciwnym biegunie tryumfy aparatury ekstremalnie kosztownej nad średnią i drogą tak sobie; ceny nieustająco pną się w górę, aż po granice szaleństwa. Co jest pochodną i odzwierciedleniem pierwotnej dywersyfikacji społeczeństw pod względem ekonomicznym – umacniają się kasty bogatych, górujących coraz potężniej nad pariasami i przeciętnymi.

      Lecz my nie o tym – my o sprzęcie i nagrodach, tamto zostawmy na kiedy indziej.

      Odnośnie tematyki audio można odnotować postęp zarówno ilościowy jak jakościowy. Wybór kolumn, słuchawek, przetworników oraz wzmacniaczy uległ znacznemu poszerzeniu, to samo tyczy okablowania. To dobrze, ale jedna plamka – nie przewyższono jakościowych szczytów. Najlepsi pod względem czystej jakości przedstawiciele danej kategorii nie wyprzedzili najlepszych ongiś, jedynie czołówki się rozrosły. Ale przynajmniej zwiększył się wraz z tym wybór; także nadzieja, że z czasem wykiełkują z tej większej obfitości nowi absolutni liderzy.

      Historia trochę nam więc psuje odnośnie aspektu naj-naj, ale poprawia humor wyborem, który stał się o wiele szerszy. Wraz z tym osiołkowi w żłobie dano, można zwariować od alternatyw. Ku której by się cenowej strefie nie zwrócić odnośnie danego typu sprzętu, będziemy mieli minimum kilkadziesiąt możliwości oraz praktyczną niemożliwość dokonania wyboru w oparciu o własne testy. Nie ma miejsc, gdzie by można takie odsłuchy wykonać, a dusza nie ma też cierpliwości na choćby fragmentaryczne tego zbadanie. Jest wprawdzie zlot warszawski pod szyldem AVS i inne tego typu imprezy, ale właśnie ostatnie AVS dowodem, że próżno się wysilać. Np. odnośnie wyboru najlepszych elektrostatycznych słuchawek: aż kilku spośród potencjalnych zwycięzców tam spotkać nie było można. A już najlepsze odtwarzacze CD/SACD – zapomnij o chęci porównania; jedne są, innych brak, te co są, w różnych systemach. A i tak biją je vintage magnetofony, dla których nie ma z kolei nagrań, dobrze więc, że szeroki nawrót gramofonów, można się pławić w winylowych sosach.

      Sumarycznie wynika z tego ogólny błogi bałagan – można chodzić i machać rękami, gdzieś przysiąść, potem wstać, dalej się błąkać na oślep. Gdy więc tak sobie wędrujecie, siadając to tu, to tam, ja prędziutko porozrzucam nagrody pomiędzy tych, których w zeszłym roku udało się posłuchać.

 

Kategoria absolutna

Dan Clark Audio CORINA

      Najczęściej recenzuję słuchawki, ich z nagrodami więc najwięcej. Ale nie tylko z tego powodu są w ilościowej przewadze, ich segment zdobył w ostatnich latach największą popularność. Czego następstwem wysyp nowości, co odnosi się też do działu najbardziej ekskluzywnych. Wyrażając rzecz prosto z mostu: nowych, ekskluzywnych słuchawek jest więcej niż głośników czy wzmacniaczy, trwa wyścig o zapewnienie sobie jak największego udziału w tym coraz intratniejszym rynku. Też przy okazji o to, by zyskać chlubny tytuł „najlepszych słuchawek na świecie”, którym obdarzano już wielu, a nigdy jednoznacznie. Nikt go nie dzierżył samowładnie kiedyś i teraz nikt nie dzierży, ale to może nawet dobrze, bo wielu kandydatów i każdy coś od siebie wnosi do tematyki brzmienia. Przykłady są spektakularne, a nagrodzeni to same asy. Przy ustawieniu wg alfabetu, pikowym będzie Dan Clark Audio CORINA.

      Spośród trzech głównych segmentów słuchawek wokółusznych – elektrostatycznych, planarnych i dynamicznych – te pierwsze najmniej są popularne, za to uchodzą za najekskluzywniejsze. Co znajduje odzwierciedlenie w cenach, to one są najdroższe. Między innymi z tego powodu te elektrostatyczne CORINA się wyróżniają, jako zarazem ekskluzywne, a jednocześnie nie przeraźliwie drogie.
Manufaktura Dana Clarka ma odnośnie elektrostatów niewielkie doświadczenie, dlatego podchodziłem do tych CORINA z rezerwą, nie oczekując, że okażą się tak dobre jak flagowe Stax czy Sennheiser. Ale strachy na lachy, okazały się równie dobre. To prawda, że niełatwe do zaspokojenia torem, ale kiedy to już się staje, ich ciepłe i finezyjne brzmienie, o większym niż to zwykle bywa u elektrostatów wypełnieniu, mocniejszym basie i wyższych akustycznych ciśnieniach, pospołu Warwick Acoustic i Audeze CRBN wyznacza nowy trend u tego typu, nawiązujący stylem do dynamików i planarów. Ale dla tamtych nie ma złudzeń, elektrostaty to wzrost finezji, a w każdym razie średnio biorąc. Niezwykle rzadkie są wyjątki, by któreś planarne czy dynamiczne okazały się tak finezyjne. Dlatego Dan Clark Audio CORINA muszą otrzymać wyróżnienie – to słuchawki z samego topu, a radykalnie tańsze od najdroższych.


ERZETICH Charybdis

      Co ja przed chwilą napisałem? – że planarne nie dorównują elektrostatom? Ale z małymi wyjątkami, i to właśnie taki wyjątek. Kto te słuchawki założy i podepnie do rasowego wzmacniacza, otrzyma dawkę tego wszystkiego, czego się oczekuje od najlepszych. Bas i ogólną potęgę brzmienia, a równocześnie szczyty finezji i eksplozje szczegółowości plus namacalną obecność muzyków. Do tego jeszcze walory sceniczne i wygodę noszenia. Lekkie, wygodne i z daleka rozpoznawalne flagowe planary Blaza Erzeticha już moment po wejściu na rynek zyskały same pochwalne opinie i grono entuzjastów. Zwłaszcza że nie tylko tamte walory mają, ale też są relatywnie najtańsze. Kiedy ktoś ma marzenie o szczytowej jakości słuchawkach, może je sobie najtaniej zmaterializować kupując te Charybdis. Tym bardziej tak się stanie, że nie potrzeba zmieniać kabla; oryginalny jest wystarczająco dobry, co nieczęsto się zdarza. Nagroda więc oczywistością.


Grandinote CELIO

    Gramofony wróciły do łask, co dla wielu jest szokiem. Dla mnie też; swego czasu byłbym gotów zakładać się o każde pieniądze, że odnośnie funkcjonuje wyrok „już po nich”. Płyt ze sto kilo porozdawałem, tymczasem one wróciły. Dziś tryumfują, jako dostarczające najwyższą jakość, też największego audiofilskiego misterium. Magnetofony im nie zagrożą, nie ma dostatecznego wyboru taśm. W dodatku te są od płyt droższe. Ale nie będę wyrokował, bo może znowu się mylę. W każdym razie wraz z nawrotem do gramofonów pojawił się rynek przedwzmacniaczy gramofonowych, który to rynek ma ekonomiczny początek w konstrukcjach bardzo tanich wbudowanych w gramofon, ale ekonomiczny finisz w cenach przyzwoitego auta. Zarówno te tanie, jak i te bardzo drogie, bywają bardzo udane, a ten CELIO jest tak udany, że dorównuje najdroższym, a kosztuje nie tak jak one. Za 26,5 tysiąca dostajemy przedwzmacniacz gramofonowy jak te za setki tysięcy, który na upartego możemy jeszcze podwoić, aby pracował jak monobloki. Nie wiem, co z dźwiękiem wtedy robi, ale nawet bez tego dorównuje najlepszym, wobec tego nagroda.


Grandinote SHINAI

     Ten sam włoski producent oferuje potężne wzmacniacze o szczególnej konstrukcji. Potężne, po kilkadziesiąt kilo ważące, a szczególne dlatego, że mają obwody lampowe, a lamp żadnych we wnętrzu, w ich miejsce same tranzystory. Za to brzmienie też jak od najlepszych lampowych, na skutek czego częsty przypadek: po odsłuchu natychmiastowe kupno. Mimo iż Grandinote SHINAI to najtańszy wzmacniacz od Grandinote, nie jest cenową okazją; kosztuje ponad 50 tys. Ale jego jakość robi takie wrażenie, że właśnie decyzja kupna. Bo wiadomo – audiofilizm to ta choroba, bez której żyć się nie da i której się nie da wyleczyć.


Hijiri HDG-R Million

  Czasami, bardzo nieczęsto, zdarza się, że coś jest szczytowo dobre, a kosztuje przystępnie. Czy cena kilku tysięcy za cyfrowy kabel koaksjalny to faktycznie cena przystępna? Tak, jeśli wziąć pod uwagę że najdroższe tego rodzaju kosztują dziesięć razy więcej. A to nie są przelewki, te wariacje cenowe, ale i nie drobnostką to, że ten Hijiri Million czyni dźwięk tak radykalnie lepszym względem koaksjalnych już bardzo udanych, niejednokrotnie też znacznie droższych, że sprawa jego posiadania staje jako coś o kluczowym znaczeniu. Dla mnie stanęła, dlatego teraz jestem posiadaczem, mimo iż z poprzedniego „koaksjala” byłem bardzo zadowolony. Każdy takt muzyki branej poprzez komputer stał się dzięki temu Hijiri lepszy, lepszy bardzo wyraźnie. Bowiem kable cyfrowe, wbrew zdaniu ignorantów, nie mających pojęcia, czym jest cyfrowy kabel, na dźwięk mogą wpływać zasadniczo, a ten jest taki dobry i tak relatywnie tani, że otrzymuje obie nagrody – i główną, i cena/jakość. Co, jak już mówiłem, sporadycznie się zdarza.


Mola Mola Tambaqui

     Konwertery D/A, popularnie zwane przetwornikami, to wraz ze słuchawkami i magazynem plików nagraniowych najpopularniejszy dziś sprzęt do zapewniania muzycznych emocji. Pod warunkiem, że taki przetwornik ma wbudowany słuchawkowy wzmacniacz, bo inaczej ten też musi być. Mola Mola Tambaqui to holendersko-belgijski DAC właśnie z wbudowanym wzmacniaczem, ale ten wzmacniacz jest tylko dobry, podczas gdy sekcja przetwornika genialna. Lepiej więc mieć osobny wzmacniacz – głośnikowy czy słuchawkowy albo oba – tor nam się wówczas zaczyna rysować szczytowego poziomu. Najbardziej urzekła mnie u tego Mola Mola obsługa serwisu Roon, bo miałem ten sposób sięgania po pliki za nie najwyższej jakości, podczas gdy to nieprawda. W ogólności i każdym szczególe Mola Mola Tambaqui to przetwornik z najściślejszej elity, a że jest w dodatku tranzystorowy, to i tańszy w eksploatacji, jak również dużo mniej kosztuje niż większość elitarnych, chociaż skądinąd słono. Nagroda bez dyskusji.


RAAL requisite SR-1b

     Te natomiast słuchawki, korzystające z technologii wstęgowych głośników oraz zastosowanej po raz pierwszy przez AKG zupełnej otwartości pracy w zawieszaniu na głowie, zrodziły u mnie dyskusję wewnętrzną, bowiem ich pierwsza wersja, przystosowana do współpracy z głośnikowymi, a nie słuchawkowymi wzmacniaczami, podobała mi się bardziej. Potrzebują te RAAL dużej mocy, większej nawet niż dostarczana przez słuchawkowy wzmacniacz opracowany specjalnie dla nich przez samo RAAL. Ale na szczęście nowy moduł dopasowujący, ten dla słuchawkowych wzmacniaczy, akceptuje maksimum mocy wejściowej aż 25 W, a wówczas, właśnie przy takiej, ziszcza się to samo, co przy module dla wzmacniaczy głośnikowych – pojawia się królewski dźwięk. Nie ma dzisiaj na rynku i w przeszłości nie było lepszych całościowo słuchawek; są oraz były jedynie takie, które pewne aspekty potrafiły czynić lepszymi kosztem gorszości drugich. Te RAAL są rewelacją. REAWELACJA to jest, nie RAAL.


Spirit Torino Valkyria

     Tak się korzystnie składa za sprawą alfabetu, że tych słuchawek potrafiących pod pewnymi względami więcej od RAAL nie musimy daleko szukać. Italskie Spirit Torino Valkyria, ten słuchawkowy Duch Turynu (nie w sensie zjawy przemierzającej zaułki, a duchowości muzycznej) posiada gamę walorów sobie tylko właściwą i jednocześnie nadzwyczajną. Pośród tej gamy przede wszystkim „power” muzycznej strugi, którą przez nas przepuszcza. Nie ma i nie było słuchawek o tak namacalnej bezpośredniości i takiej sile rażenia brzmieniową potęgą. Muzyka się wokół nas zaciska z siłą zapaśniczego splotu, a jednocześnie jest perfekcyjna odtwórczo, realizm jej przytłaczający. Nie ma obecnego u RAAL słyszenia przez każde ucho obu głośników (a w każdym razie jest to słabsze), ale pompa brzmieniowa Spirit Torino Valkyria pracuje jeszcze wydajniej, więcej dźwięku wyrzuca w jednostce czasu. Jest niczym większa trąba albo większe głośniki, potrafi to, co niedostępne mniejszym. To więc słuchawki do maksymalnych przeżyć, jakby się weszło między orkiestrę lub było tuż koło niej. To przeżycia niezapomniane, byłem pod ogromnym wrażeniem.


Wells Audio Headtrip II

      Z kolejną wersją czegoś mieliśmy już do czynienia u RAAL, to samo tyczy Wells Audio. Flagowy wzmacniacz słuchawkowy Jeffa Wellsa doczekał się drugiej wersji, takiej z wydobytym na zewnątrz zasilaczem, innym potencjometrem, innym zestawem przyłączy. Pozostało natomiast to, że może być w wersji podstawowej lub dwakroć droższej ekskluzywnej. Z ekskluzywną nie miałem przyjemności, ale już podstawowa daje najlepszy tranzystorowy wzmacniacz słuchawkowy jaki w życiu słyszałem. Perfekcja w każdym calu, całkowity realizm, ta dwakroć droższa ekskluzywność to mogą być najwyżej niuanse. Być może ważkie, pozwalające komuś jeszcze mocniej przeżywać, ale zrośnięcie użytkowe z wersją podstawową to też są szczyty przeżyć. Budzący szacunek wygląd i zdolność napędzania nawet najtrudniejszych słuchawek dopełniają całości.

 

Cena/jakość

Quad ERA-1

      Czy to słuchawki jeszcze dostępne? Nie ma odnośnie pewności. Ale może w jakimś salonie zostały, a wtedy warto się skusić. Najczęstszym bowiem pytaniem dotyczącym słuchawek jest kwestia: czy są takie, które są jak najlepsze, ale nie kosztują wiadra pieniędzy. Dokładnie co do joty może te Quad nie są, ale niewiele brakuje. Mają to wszystko, co potrzebne do zaspokojenia muzycznego głodu w wykwintnej restauracji, a tych kilka małych dystansów do szczytowych poziomów – któreż takich nie mają? Dostajemy całkowite zaangażowanie w realistyczną prezentację z towarzyszeniem energii zdolnej wprawiać w ekstazę. A że takie CORINA są trochę bardziej finezyjne, RAAL bardziej realistyczne, a Valkyrie energetyczne? Ale ile kosztują – od siedmiu do piętnastu razy więcej. O czym tu w ogóle mówić, tamte są dla bogatych entuzjastów. Te zaś dla zwykłych zjadaczy chleba z audiofilskim konikiem albo tylko chęcią słuchania. A oprócz dźwięku oferują też elegancki wygląd, modną technologię planarną oraz dobrą wygodę. Napędzanie nie stanowi problemu, sprzęt przenośny wchodzi w rachubę. Gdyby reszta sprzętu na rynku oferowała takie walory, ten rynek byłby dużo lepszy, a życie przyjemniejsze.

 

Aune S9c Reference DAC

     Ten sam passus kubek w kubek odnosi się do przetwornika Aune, który analogicznie jak kilkanaście razy droższy Mola Mola ma lepszą sekcję przetwornika niż słuchawkowego wzmacniacza. Ale tą sekcję przetwornika – naprawdę rewelacja! – a cena szokująco niska. W dodatku sekcja słuchawkowego wzmacniacza nie jest o wiele gorsza, bezproblemowo można się obywać bez zewnętrznego wsparcia. Takiej obsługi Roon, ani w ogóle aż takiego brzemienia, jak z Mola Mola, nie będzie, ale poczucie niezwykłości na pewno się zjawi, a budżet nie dozna uszczerbku. Przy średnich zarobkach dzisiejszych można zakup ukryć przed żoną, opowiadając jej klasyczną bajkę o kupnie czegoś z drugiej ręki za zaledwie kilkaset złotych. Mistrzowie potrafią takie bajki opowiadać o sprzęcie nawet za setki tysięcy, ale oni te setki mają, a zwykli ludzie nie. Niemniej bajka każdemu się przyda, kto żyje w reżimie żony, a nie ma ochoty znosić długotrwałego dąsania. Prucie flaków gadaniem „Myślisz tylko o sobie…” skraca życie obiektowi gderania, lepiej więc go unikać. Za to Aune wydłuży życie, jak każda piękna muzyka. Dobrze znajdować wyspę piękna pośród oceanu marności.


HEED Obelisk SI³ & Obelisk X2

     Poczucie niezwykłości to ten atut, który dotyczy także tego wzmacniacza. Bo wzmacniacze bywają teraz najczęściej dobre, bardzo dobre lub świetne, ale rzadko kiedy porywające. A ten nie jest aż jakiś genialny, że zaraz szczyty szczytów – węgierski HEED ma takie w swej ofercie za konkretniejsze kwoty. Tym niemniej jest porywający, i to jest jego atut. Szczypty tu i ówdzie brakuje to bycia takim naj-naj, ale za to ma iskrę, co roznieca pożary. I dopowiedzmy też sobie: te szczypty są de facto tak mikre, że trzeba by było mieć możliwość bezpośredniego porównywania do tranzystorowego wzmacniacza za setki, a nie dziesiątki tysięcy, by zawartości ich posmakować, a i wówczas mogłoby się zdarzyć, że byłyby zerowe. Całkiem poważnie komunikuję czytającym, że ten wzmacniacz ma takie walory, iż bezpośrednio nawiązuje do konstrukcji najdroższych wyraźnością, czystością dźwięku, obróbką światłocieniem, dźwięcznością, separacją źródeł i jednoczesną spójnością brzmienia wespół z melodyjnością. Pojawia się na zbiegu tego czynnik „Ach!”, czego po tranzystorowym wzmacniaczu za te pieniądze nie przyszło by mi do głowy oczekiwać. A jednak! Na rzecz tego pracuje spotykany tylko w drogich, zaawansowanych technicznie konstrukcjach układ kaskady Darlingtona, jeszcze podciągany brzmieniowo przez unikalny dla HEED jego własny patent Transcap, gwarantujący natychmiastowy dopływ energii w razie wzrostu jej zapotrzebowania. Czego rezultatem potężny bas i nieustanne czucie energii w dźwięku. – Ależ to dobry wzmacniacz, ten mały HEED Obelisk z zewnętrznym zasilaczem.


Final ZE3000

    Gadamy i gadamy o słuchawkach za krocie do stacjonarnego toru, a przecież nie z nich żyje rynek, nie o nie głównie pytają klienci. Lwia część zakupów dotyczy słuchawek dokanałowych z łącznością bezprzewodową, tak żeby wprost ze smartfona, bo smartfon teraz wszystkim. Zrobi zdjątko, puści muzyczkę, pozwala pograć i pogadać. No i ryje się nim w Internecie, gdzie życie tętni dużo mocniej niż w realu. Of course więc, że headphones for smartfones są cool i w ogóle, trzeba mieć takie absolutely, inaczej bummer oraz shame. „Pust’ wsiegda budiet smartfon” będziecie śpiewać jak przyjdą ruscy, a na razie nagrodzę wyjątkowe takie słuchawki japońskie produkowane przez Final Audio. Czysto i realistycznie na dużej scenie grające za 650 złotych; wyjątkowa kultura sopranów i całkiem mocny bas, a uszu nie trzeba męczyć głębokim wciskaniem tipsów, którego wielu, w tym piszący, nie ma ochoty znosić. Oczywiście łączność bezprzewodowa najnowszej generacji i całe wewnątrz ucha bez tego uwierania. Pomimo niskiej ceny dostajemy głębokie poczucie niezwykłości brzmieniowej, bo słuchawki dokanałowe brzmieć potrafią bardzo niezwykle, ale też i kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy. Tymczasem te na każdą kieszeń i są naprawdę „cool”.


Music Hall STEALTH z wkładką Shelter 501 MKIII

      Najmodniejsze są teraz smartfony, bardzo modne dokanałówki dla nich, ale kiedy już siedzieć w domu i akurat nie walczyć ze złem na ekranie przy pomocy kontrolera gier, to też modnie będzie posłuchać gramofonu. Są liczne tańsze od tego i dużo tańsze wkładki, ale załóżmy, że nasz domownik ma budżet trochę większy, aczkolwiek wciąż nieduży. Albo że nie ma ochoty na wydawanie kroci za sprzęt high-endowy, a mimo to chciałby mieć brzmienie z ekstraklasy, a już zwłaszcza realistyczne. Czy on, w budżecie poniżej dziesięciu tysięcy, może się stać właścicielem ekstremalnie realistycznie grającego gramofonu? Tak żeby jemu i innym słuchającym dreszcze latały po skórze, gdy obcy ludzie wtargną do domu za sprawą włamu na muzykę? Gdy zjawi się Elvis Presley, który przecież nie żyje, albo Filharmonia Berlińska, która jest duża i niemiecka. Takim gramofonem od powodowania dreszczy jest za mniej niż dziesięć tysięcy ten nagradzany Music Hall STEALTH, który uzbrojony we wkładką kosztującą następne pięć – Shelter 501 MKIII – gra jakby kosztował majątek.


CEntrance HiFi-M8 V2

   Niektóre wybory są podejmowane z wahaniem, a niektóre nie są. Ten z pewnością należy do takich, który padł bez cienia wahania. Bo smartfon, jak dobrze wiecie, to może być niezła muzyka, ale kiedy chce się naprawdę dobrej, sam smartfon nie wystarczy. To samo tyczy tabletu, laptopa i PC, które mają przetworniki cyfrowo-analogowe najwyżej przeciętnej jakości, chyba że do PC włożymy drogą kartę muzyczną, ale to też może być mało. Poza tym kwestia słuchawkowego wzmacniacza rozwidla sprawę językiem węża. Na to wszystko sposobem jest mały CEntrance z trzy tysiące sześćset, który po kablu lub bezprzewodowo nawiąże łączność i się wywiąże. Dźwięk uczyni wybitnym i obsłuży każde słuchawki swym przetwornikiem i wzmacniaczem – nawet te prądożerne, nawet te high-endowe. Można go zabrać na spacer, w podróż, albo używać w domu jako stacjonarnego sprzętu. Tak gra, że go kupiłem, bo głupio byłoby nie kupić.

2 komentarzy w “Wydarzenie: Nagrody Golden Analog za rok 2023

  1. MarekP pisze:

    Grandinote, moim zdaniem, zasłużenie na liście. Celio już posiadam, Shinai na razie pozostaje moim marzeniem, a Panu gratuluję zakupu! Przy okazji życzę w Nowym Roku wielu dobrych decyzji, tych testowych jak i zakupowych 🙂

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy