Nie samym chlebem żyje człowiek, coś z grilla też mu się należy. Był zatem grill – szaszłyki i kiełbaski, a przede wszystkim złowione w Norwegii różne gatunki ryb, bo Robert Szklarz – właściciel Nautilusa – jest zapalonym wędkarzem. Do ryb różne dodatki – surówki i przede wszystkim sos grzybowy z grzybów leśnych, a nie straganowych pieczarek. Ze swojej strony zaś audiofile okazali się mieć nie same uszy, ale też i nosy nie od parady, bo mając nosa licznie przybyli.
Ale ja sobie dworuję, na dodatek z pełnymi ustami, a sednem była muzyka. Na rzecz której najpierw koncert połączony z prelekcją odnośnie zawiłości sporządzania nagrań i samego sposobu percepcji muzycznej w zależności od zajmowanego miejsca i sali koncertowej; koncert na bazie kontrabasu szarpanego i uciskanego palcami, jak również piłowanego smyczkiem przez czołowego polskiego kontrabasistę – Marcina Olesia; kontrabasu produkującego się solo, bądź z towarzyszeniem gitary elektrycznej, obsługiwanej przez znanego gitarzystę Pawła Ścierańskiego. Oprócz tego był popis solowy gitarowego brzmienia i umówiliśmy się (tzn. wykonawcy z publicznością) na kolejne spotkania, prawdopodobnie w poszerzonym gronie koncertujących, a pretekstem całego zdarzenia był pokaz i konfrontacja z żywą muzyką serwowanych przez Nautilusa kolumn głośnikowych Estelon X Diamond MKII (74 900 €).
Estelon to nowe danie w jadłospisie dystrybutora Nautilus – robiąca światową karierę estońska marka produkująca głośniki w domenie najdroższych i najlepszych. Stworzona w 2010 przez estońskiego inżyniera Alfreda Vassilkova, jako zwieńczenie poprzedzających jej powstanie 25 lat poszukiwań najlepszego kolumnowego dźwięku.
Kolumny Estelona wyróżnia kilka cech, z których wiodącymi najlepsze głośniki od Thiel & Partner GmbH oferowane pod marką Accuton; głośniki o membranach ceramicznych lub diamentowych (tweetery), po części projektowane specjalnie dla kolumn Estelona. Drugą cechą węzłową szczególnie wyrafinowane obudowy – takie o specjalnych kształtach i materiałach, które to kształty są – można powiedzieć – liryczne i oniryczne, ale też wielu kojarzące się ze sportowymi bolidami. Materiały je budujące owiane są tajemnicą, ale wiadomo, że generalnie to kompozyty i żywice epoksydowe szpikowane kawałkami marmuru oraz różnego rodzaju maty tłumiące do wyścielania wewnętrznych komór.
Dominującym wyznacznikiem jest bowiem wytłumienie – idea stwórcza kolumn Estelon to całkowite wygaszenie pasożytniczych rezonansów, tak aby pozostały jedynie te obecne w nagraniach.
Oprócz tego wyróżnikami okablowanie wewnętrzne marki Kubala Sosna oraz w zwrotnicach szczytowej klasy kondensatory Mundorf SilverGold-Oil i rezystory Carbon-Silver bądź Supreme.
Podobnie jak w kolumnach Focala i Audioforma (ale bez cięcia obudów na pod różnymi kątami ustawione sekcje głośników, jedynie płynnym profilowaniem) zadbano o to, by dźwięki z wszystkich membran zbiegały się idealnie w jednym miejscu i czasie, atakując uszy słuchającego z większą niż to ma miejsce zazwyczaj koordynacją i spotęgowaną siłą, dzięki czemu kreuje się doznanie akceleracji ataku i wzrostu dynamiki.
Kolumny są trójdrożne z tylnymi bass-refleksami, każda z jedenastocalowym wooferem, siedmiocalowym mid-wooferem i diamentowym tweeterem o odwróconej kopułce, na pokrycie której diamentową posypką poszedł karat diamentu. Przenoszą pasmo 22 Hz – 60 kHz przy skuteczności 88 dB; moc zalecana wzmacniacza to minimum 20 W, zalecana powierzchnia odsłuchu co najmniej 25 metrów. Każda Estelon X Diamond MKII waży 86 kg i wypiętrza się na 1,37 m w górę. Zbieranie nagród to ich drugie życie, zebrały ich całą masę.
Pośród liczącej dwanaście standardowych pozycji oferty głośników od Estelon model X Diamond MK II jest (pomijając serie jubileuszowe) trzecią propozycją od góry, kosztującą zaledwie ułamek szczytowego modelu Extreme MKII (212 000 €). To i tak jednak worek pieniędzy; i niech nikogo nie zmyli gibka kibić tych kolumn – są ciężkie i są twarde.
Do napędzania swych najnowszych podopiecznych Nautilus skierował monobloki Accuphase P-7500 (formalnie pracujące w klasie AB, ale naprawdę „semi A”), najwyższy od tegoż Accuphase odtwarzacz SACD DP-1000/DC-1000 oraz gramofon Transrotor La Roccia z wkładką Analog Relax EX-300. (Ta wkładka to najtańsza z trzech pozostających w ofercie też nowej w katalogu Nautilusa tokijskiej firmy, kosztująca dwanaście tysięcy, gdy szczytowa sześćdziesiąt.)
Jak grało? Słuchałem tylko z gramofonem i tylko płyt jazzowych, bowiem jazzowe towarzystwo okupowało odsłuch. Atak z pewnością był nadprzeciętny, rytm znakomicie podawany, ekspresyjność naturalistycznie wysoka i zbieżność dźwięku pierwszorzędna, pewne natomiast zastrzeżenia budziła długość podtrzymania, ale to należałoby zweryfikować, bo cóż można powiedzieć o brzmieniu na podstawie kilku nieznanych sobie płyt jazzowych z tych w stylu raczej właśnie rytm i atak, na pewno nie tych romantycznych, duszoszczypatielnych, skarżących się.
Uatrakcyjniającymi spotkanie eventami była też pogawędka o dokonaniach i przygodach mieszkającego na stałe w Nowym Jorku, obracającego się w tamtejszych kręgach artystyczny, także muzycznych, artysty malarza Janusza Gilewicza oraz wystawa prac rzeźbiarki Marthy Mulawy.