Recenzja: Beyerdynamic T1

Wrażenia odsłuchowe

Beyerdynamic_T 1_2  Zacznijmy od tego, że słuchawki mają konstrukcję półotwartą. Powinna zatem teoretycznie rzecz biorąc ograniczać nieco ich możliwość budowania dużej, otwartej sceny, aczkolwiek przykłady całkowicie zamkniętych Sony MDR-R10 i Audio-Techniki ATH-W5000 dowodzą, że wcale tak być nie musi. Sony wprawdzie osobiście nie słyszałem, ale opinia o ich wspaniałej scenie jest jednozgodna, a Audio-Technikę posiadam i nie mam wątpliwości, że jej scena jest obszarowo wybitna.
Ze swej strony pod względem wielkości scenicznej T1 jednak nieco rozczarowują, nie nawiązując do tamtych spektakularnych osiągnięć.
Ich scena nie jest mała, ale też i nie wielka. Może trochę większa od średniej powierzchni słuchawkowego metrażu i potrafiąca powędrować z dźwiękiem czasami naprawdę daleko, wszakże bliżej jej pod tym względem do flagowych Ultrasonów niż Sennheiserów HD 800 czy AKG K701.
O takiej scenie mówi się często na pociechę, że jest koherentna. I faktycznie, ta taka jest. Bardzo wyraźnie odgięte od osi głowy przetworniki okazują się formować obraz muzyczny dużo bardziej na wprost słuchającego niż ma to miejsce zazwyczaj i tworzą widok o niepowszedniej spójności. Pod względem głębokości i koherencji nawet także odgięte HD 800 i W5000 pozostają wyraźnie w tyle. Jest to zatem scena – aczkolwiek mniejsza – idąca podobnie w głąb co scena z AKG K1000 i jednocześnie głębsza niż także ukierunkowane ku przodowi sceny z obu szczytowych Ultrasonów – E8 i E9. Nie jest zatem źle, aczkolwiek jak dla mnie ta z HD 800, mimo iż cokolwiek rozrzucona na boki, jest jednak co najmniej o klasę lepsza.
Co w zamian?
W zamian powinno być to co producent tak reklamował, czyli dźwięk niebywale mocny, pozbawiony zniekształceń, swobodny, szczegółowy, nasycony powietrzem oraz detalami. Szczęściem lubiących słuchawki, a przede wszystkim szczęściem samej firmy Bayerdynamic, ten dźwięk rzeczywiście taki jest.

Powiem co następuje: takiego dźwięku jeszcze nie słyszeliście. Owszem, były już podobne, zwłaszcza Staksa 4040 i Ultrasonów E8, ale takiej szybkości narastania i propagacji fal dźwiękowych nie dane Wam było słyszeć. Te same utwory na T1 wydają się krótsze niemal o połowę. Powie ktoś – bzdura! Przecież licznik czasu na odtwarzaczu zawsze pokaże to samo. Rzeczywiście, pokaże, ale tu nie chodzi o czas wirowania płyty tylko sumaryczną długość zawartych na niej wybrzmień, a te same dźwięki ciągnące się i ścielące niczym dym na takiej dla przykładu Audio-Technice, Beyerdynamic T1 skraca bardzo wydatnie. W efekcie muzyczny obraz staje się bardzo czytelny, wyrazisty no i przede wszystkim piekielnie szybko się zmieniający.
Napisałem w pierwszej recenzji HD 800, że swym uprzestrzenniającym stylem spowolniają muzykę, dzięki czemu powolne, zamyślone utwory stają się na nich jeszcze bardziej refleksyjne. Później okazało się, że wraz z wygrzewaniem HD 800 nabierają jednak prędkości, a kiedy połączyć je z bardzo dynamicznym źródłem, stają się wcale szybkie. W tym sensie Beyerdynamic T1 jest jednak przeciwieństwem swojego konkurenta, bo u niego szybkość jest naturalną dominantą, a nie trudną do zaszczepienia właściwością zapożyczoną od systemu. Nie jest jednak tak, że te dwa flagowce nie mają punktów wspólnych. Mają je jak najbardziej, a w pierwszym rzędzie wspaniałą czystość dźwięku i wybitną szczegółowość. Łączy je także trafność uchwycenia całej tonacji, choć pod tym względem T1 wydają mi się odrobinę lepsze. To słuchawki grające dźwiękiem z natury jasnym, jasnym wszelako w tym sensie, że po prostu nie przyciemnionym. Nie łączy się to na szczęście z żadnym zubożeniem bogactwa kolorystycznego i głębi brzmieniowej. Oto więc kolejne punkty styczne z HD 800; dźwięk jest nadzwyczaj barwny i głęboki.
Beyerdynamic_T 1_6Beyerdynamic_T 1_6Beyerdynamic_T 1_6Beyerdynamic_T 1_6Beyerdynamic_T 1_1Poza formatem sceny są jednak i inne przeciwieństwa. Przede wszystkim górne rejestry są w T1 bardziej otwarte, a także przyrządzone i podane z większą maestrią. Może wynika to z ich szybkości, a może z braku dodanego echa, w każdym razie wydają się piękniejsze. Najpiękniejsze obok tych z Orfeusza i K1000.
Co do reprodukcji średnicy i oddania ludzkich głosów, moim zdaniem jest remis, choć są to dwie zupełnie różne średnice i dwa zupełnie różne podejścia do ludzkiego głosu. To oczywiste następstwo wyrażania wszystkiego przez HD 800 w aurze pogłosowej, a przez T1 w otoczeniu szybko zmieniającej się dźwiękowej scenerii. Mimo tych różnic jedne i drugie brane z osobna wydają się brzmieć bardzo naturalnie, z łatwością stwarzając miraż obcowania z żywą muzyką i żywymi wykonawcami.
Różnica zaznacza się też na obszarze niskich częstotliwości. Tu jednak HD 800, choć trochę bardziej od T1 w bas zaopatrzone, także nie epatują słuchacza jakąś nadzwyczajną ilością najniższych rejestrów i głębią w nie zejścia. Prawdziwy kontrast dla T1 stanowi na tym odcinku nowy flagowiec Grado – PS-1000. Kwantum przydanego mu basu jest wręcz wstrząsające, tworząc obrazy nacechowane potęgą i mocą, a jednocześnie spowite wszechobecnym niemal basowym łoskotem. Tymczasem T1 niczego w tym zakresie nie wyróżniają.
Podkreślmy – nie one się nie wyróżniają, tylko one nie wyróżniają niczego – bo to nie jest to samo. Traktują bas jako nie wymagający żadnego specjalnego podejścia fragment spektrum, tak samo jak cała reszta wyróżniający się u nich szybkością i czytelnością obrazu. Wydawać by się przeto mogło, że dla miłośników rockowego grania i nisko wibrujących syntezatorów muzyki elektronicznej są to słuchawki stracone. Tymczasem nic podobnego. Bo oto w rockowej muzyce nie liczy się jedynie fizjologiczny huk bębnów, a powiem nawet, że on wcale nie jest tam najważniejszy. Najważniejszy jest drajw. A takiego drajwu jaki mają T1 nie mają żadne inne słuchawki.
By się o tym przekonać puściłem płytę „Pulse” Pink Floyd i możecie mi wierzyć albo nie, ale słuchanie jej na T1 stanowi przeżycie jedyne w swoim rodzaju. To zdumiewające połączenie czystości, energii i piękna. Nasycenie medium powietrzem jest zaiste fascynujące, a cała muzyka staje się jakby falującą przed wami ścianą o hipnotycznych właściwościach. Żadnych przymgleń, żadnego ściemniania, żadnych przeciągniętych fraz. Wszystko widoczne jest jak na dłoni a zarazem nie odczuwa się nawet śladu zmęczenia dosłownością – jakimiś zbyt poszarpanymi sopranami, przeostrzonymi krawędziami czy naporem zbytecznie akcentowanych szczegółów. Ta muzyka jest jak holograficzny ekran o nie stwarzającej żadnych fizjologicznych ograniczeń rozdzielczości; trójwymiarowy, barwny, nasycony i czytelny, akcja na którym rozgrywa się z oszałamiającą prędkością.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

27 komentarzy w “Recenzja: Beyerdynamic T1

  1. Tomek pisze:

    Słuchawki niezwykłe, klasę zaczęły pokazywać po 100h grania. Pobiły u mnie takie słuchawki jak LCD 2 , D7100, HE500,D7000. Usłyszałem je kiedyś parę minut i juz wiedziałem że to jest to COŚ! Dzisiaj mam je na własność i tylko zastanawiam się czemu tak późno je kupiłem.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A czym je napędzasz? Bardzo jestem ciekaw jak grałyby z Bakoonem, który wyraźnie preferuje słuchawki o wysokiej impedancji.

      1. Tomek pisze:

        Witaj Piotrze! Obecnie T1 podłączam pod Asusa One Muse, który ma podobny przekaz jak te słuchawki, gra przestrzennie ale neutralnie z dobrym basem.Góra jest lekko złagodzona, nawet łagodniej zagrał ten Asus od Perły Majkela. Pewnie dla tego przekaz T1 wypada u mnie gładko an górze.
        Swoją drogą warto by rozważyć recenzję tego Asusa w wersji Muse,dobry sprzęt mimo że rodowód od firmy komputerowej.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Z daleka Tomaszu jesteś? Nie wybrałbyś się do mnie przypadkiem posłuchać tych T1 z Bakoonem, bo bardzo mi ich brak doskwiera. On się strasznie lubi z wysokoohmowymi słuchawkami a tylko z HD 800 go słyszałem.

          1. Tomek pisze:

            Mieszkam niedaleko Warszawy, chyba Piotrze dobrze kojarzę że jesteś z Krakowa? Trochę za bardzo nie jestem chętny rozstawać się akurat teraz z T1 bo mam je od niedawna a niewygrzane do końca też bo raptem ponad tydzień je mam. Ale za jakiś czas mógłbym pożyczyć…

  2. Piotr Ryka pisze:

    Nie, nie, jak jesteś z daleka to absolutnie nie chcę Cię fatygować. Gdybyś był z Krakowa albo okolic to mógłbyś podjechać i razem byśmy posłuchali. Mnie by wystarczyło parę minut. Ale żadne tam wysyłanie.

  3. Mario pisze:

    Ja mam nie daleko do Krakowa,mógłbym podjechać z T1.Sam jestem ciekawy jak zagrają z Bakoonem

    1. Piotr Ryka pisze:

      W tej chwili nie mam Bakoona, ale jest nadzieja, że niedługo przyjedzie, a wówczas zapraszam. Zasygnalizuję gdyby przyjechał.

      1. Mario pisze:

        Fajnie,czekam

  4. Kamil pisze:

    Panie Piotrze, czy Pana zdaniem mój Sonic Pearl (dac to cs4396 na lampie) da radę dobrze wysterować T1? Myślę nad dobrymi słuchawkami stacjonarnymi do klasyki/opery. Obecnie do tego służą mi HE-500 i DT880, ale ciągle czegoś mi brakuje jeśli chodzi o separację i rozmieszczenie instrumentów. Czy T1 by się do tego nadawały?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mam Sonic Pearl i mam też T1. Brakuje tylko odrobiny czasu. Postaram się jutro posłuchać tego duetu i porównać z możliwościami HD 800, które też mam. Zobaczym jak to wypadnie z klasyką i operą.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Posłuchałem dzisiaj Sonic Pearl z NuForce DAC-9 i doskonale napędzał zarówno T1 jak i HD 800 oraz K812. O nowych AKG nie chcę się wypowiadać przed ich recenzją poza stwierdzeniem, że tamtym nie ustępują, a co do pozostałej dwójki, to T1 grają bliżej słuchacza i mają dźwięk bardziej połyskliwy, a HD 800 są prezentacyjnie teatralne i bardziej pastelowe. Jedne i drugie znakomicie uchwytują prawidłową tonację i grają bez zniekształceń. Tak więc co się woli.

    1. Kamil pisze:

      Dziękuję Panu bardzo. Bardzo dobre porównanie. Nie ma to jak opinia eksperta, a właśnie na takiej mi zależało.

      1. Kamil pisze:

        Ostatnio kupiłem wspomniane T1. Jeszcze raz bardzo dziękuję za recenzję. Słuchawki są właśnie takie, jak Pan opisywał. Jeśli chodzi o klasykę, to nigdy czegoś takiego nie słyszałem na słuchawkach. Jestem bardzo zadowolony.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Cieszę się, że mogłem pomóc. T1 to niezwykłe słuchawki. Potrafią oczarowywać.

  6. Łukasz pisze:

    Piotrze,

    Współpracę T1 z którym wzmacniacze z Twojej stajni oceniasz najlepiej ? ASL Twin Head?

    pozdrawiam!

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, zdecydowanie Twin-Head. Ale on jest najlepszy nie tylko z T1, tylko tak ogólnie, tak więc to żadne zaskoczenie. Lampa to lampa, ma bogatsze brzmienie.

  7. Maciej pisze:

    Tak się zastanawiam dzisiejszego wieczora czy aby nie dać T1 drugiej szansy…

    1. Piotr Ryka pisze:

      A czemu nie dać? Pewnie, że dać.

      1. Maciej pisze:

        Ale romantyzmu w nich uświadczę? Czy zasługują ostatecznie na miano flagowca?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Jak dla mnie, to te słuchawki mają szczególnie dużo romantyzmu, o czym pisałem w recenzji AKG K812. Faktem jest jednak, że grają wyjątkowo pięknie z moim wzmacniaczem i głównie na podstawie tego je oceniam. Na miano flagowych z całą pewnością zasługują, ale na przyszły rok Beyerdynamic zapowiada nowego flagowca. Na razie tylko nieoficjalnie.

          1. Maciej pisze:

            No tak, nisza słuchawek w przedziale 2000 Euro czeka na wypełnienie, w ślad za AKG, Ultrasone i Audeze..

  8. Bogusław pisze:

    Chciałbym zapytać o wnętrze muszli BeyerdynamicT1. Na prezentowanych przez Pana zdjęciach osłona przetwornika jest ażurowa. Na zdjęciach prezentowanych przez blog „Audiofanatyk” osłona jest nietransparentna, jakby trochę błyszcząca. O co chodzi, zastanawiam się?

    1. Piotr Ryka pisze:

      W mojej recenzji wystąpiły słuchawki z samego początku produkcji. Po kilku latach Beyerdynamic dokonał modyfikacji, która nie znalazła odzwierciedlenia w cenie i nazwie – i to pewnie takie zmodyfikowane są na zdjęciu Audiofanatyka. Na dniach ma się pojawić wersja jeszcze nowsza, która niestety będzie też zdecydowanie droższa.

  9. patryk pisze:

    ktory model Beyerdynamic nada sie do muzyki klasycznej i do ukazania piekna wokali? i z jakim wzmacniaczem warto polaczyc sluchawki Beyerdynamic? fundusz calosciowynna sluchawki i wzmacniacz sluchakowy to 8000zl.

    1. Piotr Ryka pisze:

      T1 V2 z FEZZ Omega Lupi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy