Relacja: Eter Audio – Nautilus na Audio Show 2014

Audio_Show_2014_033_HiFi Philosophy   Eter Audio pospołu z Nautilusem w jednym stali domu, a dom ten jest jednym z najważniejszych miejsc na mapie audiofilskiego Krakowa. Dwie sale odsłuchowe i masa sprzętu gwarantują moc uciech, nawet kiedy się w danym momencie nic nie kupuje. Nie kupuje się także na Audio Show, choć i tu w razie czego można wstępnie dobić targu; przychodzi się jednak głównie posłuchać i wybadać teren. To badanie w przypadku tytułowych gospodarzy oznacza spotkanie z wieloma najbardziej znanymi markami, których część opisałem w głównej relacji z imprezy, a teraz pozostaje uzupełnić to sprawozdaniem osobnym z ich flagowego pokoju odsłuchowego, którym jak zawsze była sala Kiepura w hotelu Bristol. Sala duża, o dobrych proporcjach, ale za niskim względem rozmiarów pułapie. Gdyby sufit był wyżej, na pewno grałoby tam jeszcze ciekawiej. Lecz i tak nie ma co narzekać, bo zgromadzony sprzęt i doświadczenie osób za niego odpowiedzialnych gwarantowało audiofilski popis.

Odsłuch, którego byłem uczestnikiem, poprzedziła prelekcja właściciela i w jednej osobie głównego konstruktora marki z Nautilusem nierozłącznie się kojarzącej – Ayon Audio.

Audio_Show_2014_006_HiFi PhilosophyMr Gerhard Hirt w krótkich słowach przedstawił oddelegowanych przez siebie do odsłuchu zawodników, a w składzie jego reprezentacji znalazł się najnowszy czytnik plikowy S-5, dzielony przedwzmacniacz Ayon Spheris III – Linestage i monobloki lampowe Ayon Crossfire Evolution Monoblock, o mocy 2 x 30 W.

Dla osób znających firmę pisanie „lampowe” jest zbędnym przedłużaniem wywodu, wiedzą bowiem, że Ayon to lampy, lampy i jeszcze raz lampy. W pancernych, aluminiowych i nieodmiennie czarnych obudowach zawsze znajdzie się miejsce na jakąś lampę, albo cały ich poczet ustawiony na wierzchu, gdyż sama idea założycielska firmy wiąże się z technologią lampową, której tryumfalnego powrotu do łask na początku lat 90-tych była jednym z głównych na terenie Europy animatorów. Lampy były zatem w czytniku plików, były w dedykowanym mu i zrecenzowanym już na łamach HiFi Philosophy przetworniku Sigma, a także w dzielonym przedwzmacniaczu, jak również całą czeredą stały na monoblokach, w których za siłę wzmocnienia odpowiadały ekskluzywne dla Ayona, tylko dla niego produkowane, lampy mocy 62B. Prelekcja obejmowała zwięzły opis każdego z urządzeń, a także zaznaczenie, że użyte do odsłuchu pliki nie będą żadnymi specjalnie wyszukanymi o jakości mającej maskować ewentualne niedociągnięcia, tylko najzwyklejszymi ze zwykłych, jakimi każdy z nas rozporządza.

Audio_Show_2014_032_HiFi PhilosophyAle Nautilus to, rzecz jasna, nie tylko Ayon. Tak więc pojawił się prelegent kolejny, w osobie właściciela – Pana Roberta Szklarza – który odniósł się nie tylko do Ayonów i witanego wraz z nimi gościa z Austrii, ale także do pozostałych elementów obecnego tu toru. Tak więc była w pierwszej kolejności mowa o niezwykłym – kolosalnym, arcyciężkim i arcywykwintnym gramofonie Transrotor Artus FMD, stanowiącym zwieńczenie jakościowe wysiłków tego znanego producenta.

Chromowana bryła ustawiona na ośmiu amortyzowanych podstawach okazuje się mieć konstrukcję żyroskopową, całkowicie separującą talerz i ramię od podłoża. Koszt tego monstrum także jest monstrualny, wynoszący ponad sto tysięcy euro, ale po to się między innymi przychodzi na imprezy w rodzaju Audio Show, by i takich bajkowych smoków posłuchać. A ci, co gotowi są brać je w posiadanie – bo i tacy bywają – z reguły wolą pozostawać anonimowi, tak więc i my pozostawmy ich w anonimowym spokoju.

Gramofonowi, jak niemal zawsze w wysokiej klasy torach, towarzyszył oddzielny przedwzmacniacz mu dedykowany, którym był tutaj fantastyczny Phasemation EA-1 – urządzenie warte według mnie każdej złotówki jakiej za nie chcą. Naprawdę nieczęsto się zdarza, żeby coś grało tak dobrze i wnosiło taką poprawę.

Audio_Show_2014_031_HiFi PhilosophyNa koniec zostały jeszcze do przedstawienia wielkie tuby od Avantgarda – kolejnej marki związanej od dawna z Nautilusem – tym razem w postaci naprawdę pokaźnych, na chłopa wysokich i jak na tuby przystało rozłożystych, kolumn półaktywnych Duo Mezzo. Pan Robert zapewnił zgromadzonych, że dźwięk głośnika tubowego to inna jakość niż takich o zwykłych membranach czy wstęgach, a także o tym, że mimo swojej wielkości nadają się te Avantgardy do pomieszczeń zaledwie siedemnastometrowych, choć jednocześnie bez trudu mogą nagłaśniać choćby dwustumetrowe.

Pozostały jeszcze przewody, a te wzięte zostały od również związanych z Nautilusem marek Siltech i Acrolink, przy czym najważniejszymi dla treści dźwięku kablami głośnikowymi były Siltech Double Crown, a wszystkie przewody zasilające pochodziły od Acrolinka.

Odsłuch wystartował, ruszyły pliki, a wraz z nimi pojawiło się pokazowe, estradowe brzmienie, z żywą przestrzenią i plastyką dźwięku. Sto razy już pisałem, ale raz jeszcze powtórzę, że dźwięki z głośników tubowych wychodzą jakieś inne, bardziej przestrzennie uformowane, nie spłaszczone jak obraz, tylko sferyczne jak rzeźba. Dobre głośniki innego rodzaju także to wprawdzie potrafią, ale raczej nie do tego stopnia i nie na każde zawołanie.

Audio_Show_2014_018_HiFi PhilosophyA z tuby, nomen omen, dźwięk się wyciska jak pasta, nie wylatując w plasterkach; tyle że ma postać obszerną, na całą scenę się rozchodzącą, a nie trwale wąską jak rura. To jest inne i ja to lubię, choć sporo jest też takich, co przywykłszy do typowego grania z membran nie chwytają tubowego bakcyla i czują się z takim obrazem dźwięku nieswojo. Moim zdaniem to kwestia przyzwyczajenia, choć ustawić głośniki tubowe jest trudniej niż normalne, a dobrze je napędzić jeszcze trudniej. I nie chodzi o moc, bo tej nie potrzebują, tylko o zestrojenie toru. Dla chcącego nic jednak trudnego. Karol słuchał Avantgardów Duo Omega w Paryżu z najnowszym wzmacniaczem zintegrowanym samego Avantgarda i był to dźwięk numer jeden wystawy, w dodatku samotnie liderujący, bez żadnej w pobliżu konkurencji. Tak więc można, a nawet trzeba tub próbować, bo tuba to pierwowzór głośnika, a stare rzeczy, dawno temu wykoncypowane, bywają dobre – by wspomnieć taki sopran koloraturowy albo chorał gregoriański – podczas gdy nowe często oznaczają gorsze, wbrew temu co trąbią po telewizjach.

No i ten najdawniejszy wzorzec głośnika chwacko tu sobie poczynał, mimo iż z nie specjalnie podeń strojony wzmacniacz Avantgarda go napędzał, tylko przedwzmacniacz i monobloki Ayona. Ale także lampowe, a tuby kochają lampy, choć trzeba od razu zaznaczyć, że urządzenia lampowe marki Ayon dalekie są od maniery typowej lampowości, z jej ciepłem, głębią i słodyczą. Przeciwnie – są żywe i realne, często nawet bardziej niż przypisuje się to wysokiej klasy tranzystorom. Bardzo dobrze się to mieszało z brzmieniem tubowym – porozciąganym w przestrzeni i samym z siebie magicznym.

Audio_Show_2014_030_HiFi PhilosophyOd tub wychodziła sferyczność i głębia sceny, a od rześkich i wartkich lamp Ayona realizm, drajw i poczucie trzeźwości, nie pozwalające uciekać w sfery psychodeliczne, zamglone, dalekie od życiowej normy. Można nawet powiedzieć, że realizm miał tutaj przewagę, a tubowa i lampowa magia były jedynie dodatkami do jego zwycięstwa. Dźwięk się nie chował w przygaszone światło, podając barwy w oświetleniu wyraźnym i nie mając przy tym śladu ostrości, tylko delikatnie budując nastrój nieznacznym światłocieniem. Z kolei krawędzie dźwięków na pierwszym planie były bardzo mocno zaakcentowane, ale jednocześnie zupełnie pozbawione ostrości i dopiero na planach dalszych pojawiało się coś więcej niż sam realizm; pewna malarskość i poetyczność w miejsce wszędobylskiej dosłowności. Dawało to znaną z wielu najlepszych odsłuchów mieszankę, pozwalającą radować się zarówno tym co konkretne, frontalne, jak i tym co w tle tylko, domyśle lub pieśni.

Tak się przecież powiada, nieprawdaż? – że coś przechowało się tylko w pieśni, a dosłowność, bitowa trywialność i nagi konkret to nie wyłączne ani najlepsze środki do przekazania muzyki. Przydają się, ale nie można polegać tylko na nich. Trzeba jeszcze czegoś, co sprawi, że fotograficzność reportażowa przeistoczy się w artystyczną i po co sięga teraz – mniej czy bardziej udanie – nawet kino, odkąd technika cyfrowa umożliwia ingerencję w tonację i plastykę obrazu.

Audio_Show_2014_021_HiFi PhilosophyNo i ta właśnie plastyka i malarskość miały tu swoje miejsce, budując inny wymiar przeżywania. Nie tak eksplozyjnie realny jak u JBL z Mark Levinsonem i nie tak nastrojowo wzbudzony jak w pokoju lampizatora, tylko mieszający te style w obrazowanie godzące jedno z drugim.A wszystko na spójnej scenie, znów – jak zawsze u najlepszych i tylko u nich – nie zostawiającej milimetra martwego pola pomiędzy głośnikami. Scenie, jak już mówiłem, głębokiej, o bliskim i na słuchacza wychodzącym pierwszym planie, zasiedlonej przez duże, wyraźne i sferycznie upostaciowione dźwięki, o pierwszoplanowej realności i poetyckim w dal odchodzeniu.

Pomimo użycia wyłącznie plików rozdzielczości 44.1 kHz/16-bit nie czuć było granulacji czy nie dość starannej obróbki krawędzi, a ludzkie głosy nie zdradzały śladu sztuczności czy niedostatku melodyki. Pozostawały realistyczne i jednocześnie miło brzmiące, co wcale nie jest zbiorem synonimów, gdyż realistyczność może być szorstka wciąż pozostając sobą, a tutaj poziom był zdecydowanie wyższy, nie nastręczający tego rodzaju udręk.

Śladu nie było w tym nerwowości, co przy takich plikach zawsze jest osiągnięciem, a jednocześnie śladu ocieplenia, co z kolei charakterystyczne jest dla szkoły Ayona. Zaznaczyło się także silne promieniowanie od źródeł, wraz z żywością przestrzeni, sferycznością i plastyką dźwięków decydujące o całościowym sukcesie. Jedyne czego mógłbym tu użyć z repertuaru zawsze noszonych ze sobą zastrzeżeń, to to, że wszystkie trzy puszczone przez Gerharda Hirta utwory wywodziły się z muzyki rozrywkowej, a to uniemożliwiało bardziej szczegółową analizę aspektów dźwiękowych.

Audio_Show_2014_012_HiFi PhilosophyNiezależnie jednak od tego pokaz ze skromnymi plikami o zwykłej rozdzielczości należy uznać za bardzo udany, choć szkoda, że pod moją obecność nie poszedł w ruch sławetny gramofon, ale był to pokaz zdominowany przez Ayona i jemu poświęcony.

 

14 komentarzy w “Relacja: Eter Audio – Nautilus na Audio Show 2014

  1. Pawlo pisze:

    Czy przewidziana jest dogłębna kilkustronowa recenzja wszystkich poszczególnych pokoi na as(każdego z osobna) ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie. Ale twoją mogę napisać od ręki. Chcesz?

      1. Pawlo pisze:

        szkoda 🙂 mojej nie musisz pisac

        1. Piotr Ryka pisze:

          Czemu nie? Porządna porcja recenzji trolla, dobrze osolona i posypana pieprzem, mogłaby być całkiem smaczna.

  2. sebna pisze:

    Avantgardy. Świetne głośniki 🙂 Wielkim fanem tub jestem. Czekam na recenzje pokoju gfmod choć ogólnie chyba się nikomu Zingali za bardzo w tym roku nie podobało bo ani widu ani słychu o nich w różnych relacjach czy to z forum czy z innych serwisów 🙂

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Mnie się podobały. Relacja niebawem.

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Wszystko bylo niesamowite ten wspanialy gramofon,przepiekne kolumny tubowe i caly sprzet lampowy, czyli wszystko co kocham.
    Sluchalem tego toru odsluchowego w sobote prawie jako pierwszy i puszczono taki jednostajny repertuar z trabka w tle na jedna nute, ze caly czar odsluchu prysna.Nie pomogly te wszystkie piekne i drogie sprzety,wyszedlem rozczarowany ,tak jak tam wszyscy siedzacy, bo slyszalem pomruki niezadowolenia, az ktos glosno powiedzial dziekujemy za taki repertuar.Nie wiem co tobie Piotrze puszczali? ale mnie ich wystep tak jak dwa lata temu byl dla mnie nieudany.
    Moze czasami na takich wystawach sa lepsze i gorsze chwile,lepsze i gorsze dni,nie powiem ze bylo zle ,ale przy takim sprzecie musi dobrze grac a nie gralo.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Właśnie napisałem, że mam zastrzeżenia do repertuaru. Dobrze, że nie były to jakieś ultra pliki w rozdzielczości 384 czy 512, ale z drugiej strony jedyny pokój na Audio Show gdzie puszczano repertuar naprawdę pozwalający analizować brzmienie, to był salon Harman/Kardona. Inna sprawa także jest ważna – mianowicie to, gdzie się siedzi. Siedziałem u Nautilusa w pierwszym rzędzie, bo kiedy usiadłem z tyłu, gospodarze od razu podnieśli larum, że tutaj dźwięk jest niedobry i wykluczone żebym tam siedział. Tak więc zostałem poproszony na miejsca zarezerwowane dla organizatorów, i tam grało jak napisałem. Jak było w głębi sali, tego nie wiem, podobnie jak nie wiem, czy repertuar był zmieniany.

  4. Przemek pisze:

    Dzieki Mirek za szczere relacje z show.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Grunt to uczciwość, prawda, kolego Przemysławie?

  5. Przemek pisze:

    Lepiej bym tego nie ujął!!!

    1. Piotr Ryka pisze:

      No i właśnie. Są tak jakby dla niektórych dwa światy: jeden pokazowy, na wynos, przed światem; gdzie uczciwość jest sprawą absolutnie priorytetową i trzeba jej pilnować nawet kiedy nie trzeba, a drugi własny grajdoł i tam to już można co się chce, a uczciwość w najlepszym razie pozostaje w stanie bezobjawowym. I nic to, że się ukradło czyjeś wątki i wypisuje pod czyimś adresem kalumnie. To już pod kategorię uczciwości nie podpada, podobnie jak to, że się zniszczyło czyjeś konto i nikt nawet przeciw temu nie pisnął. Wszyscy ci moi „przyjaciele”…
      W sumie jest to kapitalne, jak niektórzy potrafią radzić sobie sami ze sobą.

  6. Przemek pisze:

    Tylu ilu ma Pan fanów i osób którzy bazują na Pańskich recenzjach i tych którzy nigdy się do tego nie przyznadzą to powód tylko do dumy, dumy nie tej pysznej lecz twórczej i takiej Panu życzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy