Relacja: Audio Video Show 2025 

     Po zeszłorocznej absencji potraktowałem tegoroczny AVS migawkowo, a właściwie to wyrywkowo. Przyjechałem na jeden dzień – niedzielę – wyszkolony doświadczeniami, że ostatniego gra najlepiej, już się cośkolwiek ograło. Co oczywista wykluczało całościowe zwiedzanie – odebrawszy w Sobieskim akredytację pojechałem na Narodowy, gdyż to na „Strefie słuchawek” najbardziej mi zależało. Ale hałasowanie zaczęło się wcześniej – w przedziale Intercity, gdzie dwie Włoszki z Sycylii mówiły jedna do drugiej bez sekundy wytchnienia, nierzadko jednocześnie. Totalny magiel w italskiej mowie, na finał włoską wycieczkę musiałem jeszcze zastopować – rzuciła się do wysiadania na stacji Warszawa Zachodnia, przemagając chęć zemsty powstrzymywałem błędny zapał.

 

 

 

 

    Na połaci przed Narodowym dwie interesujące rzeczy – dwie imponującej wielkości klasyczne czarno-szare wrony. Spacerujące i przytupujące, od czasu do czasu też zbliżeniowo podlatujące, w nadziei poczęstunku od audiofilskich tłumów. Nikt przy mnie ich nie poczęstował, toteż wyjąłem kanapkę i rozdzieliwszy na połówki każdą czarno-szarą dostojność obdarowałem – poodfruwały z łupem do parku za ulicą. Niemal natychmiast jedna wróciła, a druga się spóźniała; dotarła akurat w chwili, kiedy ta szybsza już wracała z koleją, tym razem całą. Dostałem naonczas lekcję srogich wroninych pretensji – okrzyków oburzenia i nerwowego tupania – wszak było to nie czym innym, jak straszną niesprawiedliwością. Efektem trzecia kanapka odleciała do parku, a że więcej nie miałem, mogłem się już udawać długim korytarzem wyścielonym purpurą do miejsca audiofilskich wzruszeń. Szatnia, winda i jestem w kolejnym korytarzu, poszukiwana „Strefa słuchawek” na końcu lewej czeluści. Ale wpierw salka wynajęta przez dystrybucję Audio Klan, w niej kilka par słuchawek. Nowe Audio-Technica ATH-ADX7000 grały obiecująco: jak na tę markę przystało z super szczegółowością i nutką przechodzącego w efekt tajemniczości pogłosu, tym bardziej, że czernie tła spowijające; no i w ogóle ciekawie brzmiąca nowa Audio-Technica.

 

 

 

 

   Poszukiwałem tam zwłaszcza flagowych Yamaha YH-5000, które tak mnie rozczarowały dwa lata temu, lecz nie zostały wystawione. Za to obecne Audeze CRBN w poprawionej, drugiej już wersji, jak również nieobecne wtedy, dawno zrecenzowane flagowe Stax SR-X9000. Te grały ze swojego flagowego wzmacniacza i jak na możliwości średnio, ale coś z ponadprzeciętności było, strzępy magii się zachowały. Audeze pruły zaś z gorszego, półkę niższego energizera, i to już było nieakceptowalne granie pustą melodyjnością. Poprosiłem o przełączenie do stojącego obok flagowego, zasobnego w dwa wyjścia – i stało się ciekawiej, choć wciąż, jak to u tych CRBN, wysoce nieelektrostatycznie. (Co ma też swoje plusy.) Pocieszające prócz tej poprawy to, że Stax SR-007S grały znacząco lepiej niż miało miejsce przed dwoma laty (wtedy dramat), ale wciąż nie rozumiem i pewnie nigdy nie pojmę, jak to możliwe, że dwie dekady temu pierwotna wersja tych „siódemek” (tzw. złoto-brązowa) dawała z tym samym, wtedy jeszcze nie tkniętym późniejszymi „poprawkami” energizerem SRM bajeczną, zgoła niepowtarzalną magię, a teraz nie ma po tym śladu. Spospolitowało się to brzmienie okrutnie, jakby na miejscu czarodzieja zjawił się nieudolny uczeń i magię niezdarnością zepsuł. (Przesadzam, ale w duchu.) Próby odszukania u Audio Klanu kogoś decyzyjnego, kto mógłby zdecydować o wypożyczeniu absencyjnych Yamah nie dały rezultatu, wszyscy decydenci się zapodziali na ścieżkach własnych spraw.

 

 

 

 

    Jeszcze przed Audio Klanem zawadziłem o salę z nowymi TV OLED Philipsa, ażeby skonstatować, że optymalnym ustawianiem obrazu raczej nikt tam się nie kłopotał, bo jeśli tak, to za taki najuprzejmiej dziękuję. (Ewentualnie może źródła były nieodpowiedniej jakości.)

     Po drodze trafiłem też na chwilę do sali Audiofastu, gdzie wielkie Wilson Audio Alexia V VFX, napędzały monobloki Dan D’Agostino – i grało wyraziście, popisowo, wkielkoskalowo, wielkoscenicznie. Tłum towarzyszył temu wykluczający intymność czy głębsze wejście w kontakt, najbardziej przy tym irytujący ci, którzy koniecznie muszą zajrzeć na tyły urządzeń nawet wtedy, gdy gra muzyka. (Tacy dosłownie wszędzie.)

    Kawałek dalej popis równie ogromnych kolumn, tym razem u Gryphona. (Także spod skrzydeł Audiofastu.) Gęstwa, że aż trudno się dopchać – a kiedy się dopchałem, przytłoczył mnie bas-gigant, więc zaraz sobie poszedłem. (Szkoda było mi czasu na dopraszanie się muzyki innej od basu-giganciaka, ktoś by się jeszcze mógł obrazić, że nie doceniam takiej.)

     Skoro jesteśmy przy kolumnach w lokalizacji Narodowy, prędko dorzucę, że odwiedziłem na wyrywki oba poziomy wystawowe i wtykając głowę do grania odnotowałem dwa wyróżniające się miejsca: jedno za sprawą podłogowych Diapason, drugie dzięki zawijasom od Vivid Audio i gramofonowi E.A.T. (Drugie wydało mi się lepsze, takie aż wyjątkowo dobre.)    Wracając na szlak słuchawek. Nie trafiłem do Sennheisera, który albo zmienił lokalizację, albo stał się niewidzialny, a na stoisku konkurencyjnego Beyerdynamic nowości wyłącznie w mniej mnie interesującym segmencie popularnym. Flagowych słuchawek T1 V3 zdaje się, że nie było, ale może też przeoczyłem, a na pytanie, czy szykują się może T1 V4, otrzymałem odpowiedź, że nic na to nie wskazuje.

 

    Stoisko z SIVGA pominąłem, skoro to ode mnie wracały udostępniane tam flagowe Sendy Audio Peacock (nie chcę się puszyć, tak po prostu), za to zderzyłem się frontalnie ze stoiskiem Finala. Tam bowiem nie same znajome, ale też nowe Final DX3000CL – zamknięte, zapowiadane jako przystępne cenowo, mające jakościowo przewyższyć pamiętne Sonorous VI. Posłuchałem chwileńkę – i potencjał faktycznie – w recenzji się go zmierzy, o ile udostępnią. Posłuchałem też chwilę modelu prototypowego mającego kosztować drożej; na ile mogłem wyłapać, bardziej wyrafinowanego. Doświadczyłem tam również aktu słuchawkowej przemocy, bowiem zmuszony zostałem do zakosztowania ekskluzywnych dokanałówek Final A10000 Collector’s Edition – limitowanej do 300 sztuk edycji w oparciu o przełomową technologię True Diamond „w której diament jest krystalizowany na podłożu krzemowym, a następnie oddzielany, tworząc ultralekką i wyjątkowo sztywną membranę. Ta innowacja pozwoliła na stworzenie przetwornika o ultraniskich zniekształceniach, gwarantującego czystość, precyzję i wyjątkową rozdzielczość brzmienia.” Po perypetiach z zaaplikowaniem do mych niechętnych dokanałówkom uszu dostałem porcję brzmienia o wyjątkowej realności, że aż skusiłem się na zakosztowanie go powtórnie, tym razem w napędzaniu przez znowuż limitowany, przenośny, lampowy wzmacniacz Auris Audio (maleństwo do schowania w dłoni), który objawił mi sam twórca marki i który (znaczy wzmacniacz) okazał się niesamowity, a nie ma być zaporowo drogi. (Tu limitacja będzie wynikać z ograniczonej do 500 sztuk ilości potrzebnych lamp NOS, a z czego będzie u Final nie wiem, ale może z wysokiej ceny.)

 

 

 

 

   Audeos rozparł się powszędy, zasypując swe rozsiane stoiska aparaturą Auris, Denafrips, VivA, HiFiMAN, Feliks Audio, Audma, Nur, Spirit Torino, Aune, Fosi, Bursona, LOtOO, SAEQ, ZMF i mnogą jeszcze inną, ale nie słuchawkami Bandoss Avija, których nie udało się ściągnąć, ani wzmacniaczem Zähl HM1, który chce się na razie sprzedawać bezpośrednio. Mnie pośród tego gatunkowego bractwa szczególnie interesowały nierozpoznane jeszcze badawczo HiFiMAN Shangri-La, których można było posłuchać nie tylko z nowym Feliks Bliss, ale także dedykowanym wzmacniaczem samego producenta (oba na czterech 300B). Przy każdym inne brzmienie – przy własnym bardzie obłe i rozdmuchane przestrzennie, przy Bliss bardziej realistyczne, mocniej wchodzące do krwiobiegu. Pośród wspaniałości już znanych wyróżniały się te nieznane – flagowy u SAEQ wzmacniacz Astreus, poprawiona wersja Spirit Torino Valkyria, garnitur świetnych wzmacniaczy Auris, z wyróżniającym się na 300B i wzmiankowanym przenośnym, wspomniany Bliss, nowy Burson i nowe ZMF, przenośny Audma z niesamowitym układem przestrzennym Electronic Loudspeaker Imaging Simulating, Fosi z już napisaną połową recenzji, całkiem nieznane Opal, MIRPH, Noble i Palma.

    Za przepierzeniem Mp3store na stołach ustawionych w wielki kwadrat i obok właścicielem udzielającym akurat wywiadu. Tam min. te Shangri-La z dedykowanym firmowym wzmacniaczem, robiące furorę (i słusznie) FiiO FT7 w wielu kombinacjach sprzętowych, w tym z najbardziej rzucającym się w oczy własnym, jeszcze prototypowym, złoto świecącym i lampowym kombajnem przetwornik/wzmacniacz – ponoć mającym mieć przystępną cenę i niezwykłe osiągi. Także zrecenzowane już RAAL 1955 Immanis i Abyss Diana, plus multum sprzętu przenośnego spod herbów FiiO i Astella.

 

 

 

 

     Naprzeciw, pod oknami, stoisko dokanałowych Croft Ears z Poznania, gotowych zjechać do Krakowa, by zrobić mi odlewy customów, ażebym mógł nareszcie zasmakować dokanałówek dobrze pasujących.

    Obok stoisko Myteka, ale bez flagowego wyrobu, który jedynie na ulotkach, za to znów u nich wzmacniacz Blue Hawaii, tym razem ze Stax SR-007 (w poprzednich latach SR-009), brzmiącymi lepiej niż z firmowego wzmacniacza na stoisku dystrybutora.

    Oprócz tego stoiska iFi, Audiomagic ze sławnymi dokanałówkami Noble, RCM z Erzetich i HiFiMAN-ami oraz oblegana przez poszukiwaczy cielesnych wrażeń Wibroakustyka z fotelo-leżem wibratorem Graal, mającym zastępować grawitację akustycznym masażem niskimi częstotliwościami, co ponoć daje szczególny relaks.

 

 

 

 

   Pofatygowałem się jeszcze do Golden Tulip, gdzie mają sale najbardziej przyjazne pod względem akustycznym. Dwie największe obsadził Nautilus – jedną elektroniką lampową Kondo, kolumnami Estelon i gramofonem Transrotora; drugą elektroniką i kolumnami Ayona – prestiżowymi Lumen White Light III. Pierwsza miała reprezentować maksymalizm, czego wyrazem też ekstremalnie drogie okablowanie Siltech Master Crown; druga bardziej się pilnujące cenowo potrzeby, ale niewątpliwie też duże. Rezultatem dwa typy brzmienia – w droższej bardziej upiększające, wygładzające i wyoblające, w drugiej mocniej zabiegające o prosty naturalizm. Ogólnie analogia do dwóch zestawów z Shangri-La; i znowuż do mnie bardziej przemawiał styl stricte realistyczny, również i w tym wypadku zbiorczo tańszy, choć znów dalece nietani, a nawet bardzo drogi.

     Tuż obok katowicki RCM z ogromne cenionymi przeze mnie kolumnami YG Acoustics, modelem Hailey 3. Daremną okazała się jednak próba usłyszenia ich dźwięku, akurat trwała prelekcja któregoś z prelegentów, opowiadającego ze swadą o własnych dokonaniach. Akustycznie poprawna, pan prelegent dykcję miał dobrą i na pewno też coś ciekawego od siebie do powiedzenia, ale mnie to nie obchodziło, więc obróciwszy się na pięcie poszedłem jeszcze się przywitać z Sebastianem Kienitzem z Grobel Audio, gdzie zgodnie z tradycją wystawową elektronika lampowa Jadis napędzała kolumny Franco Serblina, tym razem podłogowe Accordo Unica. Nie grało to aż tak bajecznie jak z tubami od Destination Audio, które tam kiedyś prezentowano, mimo iż źródłem i tym razem był magnetofon wielkoszpulowy. Niemniej grało urzekająco i jak to mawiają klimatycznie – nigdy tam nie ma rozczarowań, już taki genius loci.

 

 

 

 

     To tyle, moi mili oraz moi niemili – wystawa się rozrasta, a ja się w przeciwieństwie kurczę. Wszystko ma swój czas rozrostu oraz swój czas kurczenia, taki mamy bieg rzeczy. Na przykład Pendolito, ten onegdaj cud świata z krain wielkiego przemysłu – miało stanowić przełom i wnieść na nasze tory prędkości niewidziane – ileż to było krzyku! Tymczasem powrotną drogą w polu sobie stanęło i dołożyło pół godziny spóźnienia do pół godziny pierwotnej, albowiem z dworca Warszawa Centralna (ziejącego menelstwem i brudem) już startowało z półgodzinnym, ażeby, jak się tłumaczono, mogli zdążyć podróżni z innych pospóźnianych pociągów. Tak oto okazało się, że na wyrost chwaliłem w poprzedniej relacji PKP, tu też czasy komuny wracają, dołączając do prób przywrócenia cenzury i pozbawienia zwykłych ludzi samochodów. Ale jest fajnie, bardzo fajnie, a nawet fajniście. Kto tego nie dostrzega, ten niefajny, a takich znać nie chcemy. Malkontenci zawsze marudzą na ścieżkach postępu i zmian klimatu, jaki to klimat by nie był. To wywrotowcy i wstecznicy, element anty coś tam. Nie chcą jedności, podkładają nogi, nie uczestniczą we wspólnotowych harcach. Ale jak się nie zaczną uśmiechać, to znajdą się sposoby, żeby się uśmiechali.

15 komentarzy w “Relacja: Audio Video Show 2025 

  1. Michal Pastuszak pisze:

    Tez mam takie odczucia ze te wystawy to w duzej mierze strata czasu, no chyba ze jezdzi sie raz na kilka lat albo czysto towarzysko, stanowiska sluchawkowe rzadko sa tak skomponowane aby daly jakies miarodajne wyobrazenia.Od tego sa wizyty w dobrych salonach audio gdzie mozna dokonac wstepnej selekcji, a w domowu finalnej, juz za kaucja.

    Te niemrawe pociagi to widze szerszy problem, a nie tylko moje odczucia, regularnie zdarza mi sie doswiadczyc tej absolutnej nielogicznosci gdzie celowo opoznia sie pociag z setkami pasazerow aby kilka osob moglo nim pojechac.

    Same dygresje, odnosnie sluchawek zatem, ciekawostka, porownalem niedawno, dosc przypadkowo, wlasne Finale 8k DC Pro z egzemplarzem sklepowym, ten sklepowy wykazywal mocno slyszalne bzyczenia w niskich rejestrach, a posiadany nie wykazywal zadnych znieksztalcen, zgodnie z oczekiwaniami biorac pod uwage cene. Warto zatem przed zakupem sprawdzic, jesli to mozliwe,jakis Hans Zimmer juz wystarczy aby wylapac czy sluchawki zostaly zlozone perfekcyjnie czy tez bubel prrzeszedl QC.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Aż strata czasu to może nie, ale jak chce się czegoś posłuchać, to trzeba dokładnie wiedzieć czego i w to wcelować. Najlepiej nie w sobotę, bo wtedy największe tłumy, przynajmniej tam, gdzie drogo i popularnie. Ale posłuchać można, pozyskać wstępną i nawet szerszą wiedzę o interesującym przedmiocie czy systemie.

      Polskie koleje to inna sprawa – wygląda na to, że się ostatnio mocno popsuły. Przykro i wstyd. W dodatku niewygoda. A jak ktoś jedzie, żeby zdążyć na samolot? Ma robić wielogodzinną zakładkę? Wygląda na to, że tak. Z megafonów leciało o pociągach ze stuminutowym opóźnieniem, które może się zwiększyć. Kompletne dziadostwo. Oprócz tego Warszawa robi przygnębiające wrażenie. Kraków przy niej jak salon i na dodatek bardziej ludzki. Jedyny warszawski plus, to wszyscy napotkani bardzo uprzejmi, za wyjątkiem kierowcy taksówki Wasyla – spóźnionego i kombinującego, jak by tu nie wydać reszty. (Zawsze daję napiwek, ale kombinatorów chcących większego nie lubię. Dycha to mało?)

      To o Final ciekawe. Nie podejrzewałbym.

      1. Michal Pastuszak pisze:

        Widze ze komentarze nie wszystkie przechodza (jeden wciaz oczekuje na 'moderacje’), a dodalem tylko notke o sluchawkach Eta Uli bo wydaja mi sie bardzo ciekawe.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie wiem co to z tymi komentarzami, niektóre swoje muszę zatwierdzać, dogadywanie się z informatykami to beznadziejna historia. Słuchawki wyglądają ciekawie, ale czy ktokolwiek ich słuchał?

          1. Michal Pastuszak pisze:

            Sa na etapie przedsprzedazy. Byly jednak prezentowany na ostatnich wystawach audio w US, wrazenia takie, ze graja duzym i swobodnym dzwiekiem (to pewnie efekt tych niewiarygodnie wielkich muszli). Mnie zwlaszcza ten 50mm papierowy przetwornik intryguje, majac grubosc ledwie 7 mikronow.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Jeden z polskich dystrybutorów jest podobno w kontakcie i podobno ich słuchał. Ale na razie to wszystko palcem na wodzie pisane, żadnych konkretów odnośnie terminów i czegokolwiek w ogóle.

  2. Michal Pastuszak pisze:

    Mnie by te sluchawki ciekawily jak graja, jak juz sie pokaza na salonach audio, glownie z racji 50mm przetwornika papierowego (grubosc 7 mikronow) oraz rozmiaru samych muszli, sa ogromne, to musi byc duzy i swobodny dzwiek.

    https://etaheadphones.com/products/uli

  3. Sławek pisze:

    „Oprócz tego stoiska iFi, Audiomagic ze sławnymi dokanałówkami Noble, RCM z Erzetich i HiFiMAN-ami”

    Jakże to, Erzetich i HiFiMAN poszli do Rogera?!

      1. Sławek pisze:

        Aha 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      U Adamka kolumny YG.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Słuchawkowe pokłosie AVS: kończy się recenzja Bursona Solist Voyager Max, dokończy odesłanych Fosi i5, przyjechały ArcTec/Berlin AB 92, w drodze Final A10000 Collector’s Edition, na horyzoncie Feliks Bliss.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Final już na miejscu, dojechały MIRPH-1. Te ostatnie to mocny zawodnik za 3 tys. PLN, groźny konkurent chińskich.

    2. Michal Pastuszak pisze:

      Z powyzszych chetnie bym przeczytal recenzje tych ArcTec Berlin AB92, schludnie wykonane, a i wygladaja solidnie, przy czym cena nie siega jeszcze stratosfery, bezposredni konkurent nowych ATH DX7000, tyle ze niemiecki.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Na razie są niewygrzane. Ale brzmienie i tak ciekawe, a dystrybutor słuchał wygrzanych i wyraża same zachwyty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© HiFi Philosophy