Relacja: Audio Video Show 2019 – telewizory

  Jadąc na AVS z bagażem dawnych doświadczeń z góry wiedziałem, że rzeczy się będą powtarzać. Zdecydowana większość wystawców pokaże znów to samo z niewielkim przekombinowaniem, jako że to nie pokaz mody; w audio nie ma nowych kreacji na każdy sezon pogodowy. Gramofony, wzmacniacze, odtwarzacze, kolumny – wszystkie mają rynkowy żywot kilku, lub nawet kilkunastoletni. I nie ma w tym niczego złego, ale z punktu widzenia odwiedzających wystawę trochę. Do sprawy można podchodzić dwojako: cieszyć się z ponownego kontaktu z czymś znanym i lubianym, albo odczuwać rozczarowanie ponownym brakiem nowości. Co do mnie, to się nigdzie nie śpieszę i wcale nie oczekuję, że dany producent, choćby nawet był wielką firmą, co roku czymś zaskoczy. Niemniej też i ambaras, bo trudno rok po roku mielić to samo mięso. Więc umyśliłem sobie, że jak w poprzednich latach telewizory pomijałem, tak teraz właśnie nie – się przyjrzę.

Tak w ogóle telewizory to inna branża produkcyjna – w grze sami duzi gracze ostro ze sobą konkurujący; każdy rokrocznie zmienia ofertę, a entuzjaści tematu na nowe modele Sony, Panasonica czy LG nie mogą się doczekać. Potem mlaskanie z zachwytu, że to a to jeszcze w tym roku lepsze, albo kręcenie nosem, że znowu brak postępu. Mnie jednak interesował telewizyjny obraz z pozycji bardziej całościowej: czy mianowicie warto rozstać się z mającą już swoje lata plazmą i nabyć najnowszy model OLED? Wpierw jednak sprawdziłem głośno reklamowaną nowość – nowatorski panel chińskiego TCL na diodach mini LED. Ten producent jest stosunkowo nowym graczem, ale bardzo potężnym, gdyż tak naprawdę telewizory znanych marek odmiany LCD są prawie wszystkie od niego, to znaczy z ich matrycą. Akurat w Polsce ogromny zakład, obsługujący większość Europy – i jak wszystkie OLED-y są z matrycami od LG, tak większość LCD z matrycami od TCL. (Różnice między markami to wygląd wykończenia, zastosowane rozwiązania odnośnie dźwięku i przede wszystkim obsługujące te matryce własne Philipsa, Panasonica, Sony i całej reszty sławnych oprogramowanie.) Ta wiedza jednak jako margines, bo LCD – wiadomo – słabsza technologia obrazu. Samsung wyłazi wprawdzie ze skóry, by udowodnić konkurencyjnemu LG, że nieprawda – i doszedł w tym aż do kropek kwantowych, ale nie udowodnił. Walczy teraz tymi kropkami i technologią 8K, ale matryce 8K w OLED-ach też już są, chociaż piekielnie drogie. Z innego rodzaju nowatorstwem wyszło w tym roku właśnie to wielkie TCL, prezentując swój nowatorski telewizor 8K X8 z matrycą na diodach  o nowej technologii mini LED, na dodatek pogrupowanych w aż 786 stref jasności światła. (Czemu i tak daleko do technologii OLED, gdzie każda dioda osobną strefą.) Być może wyrokuję przedwcześnie – telewizora z technologią mini LED u siebie w domu kalibrować okazji nie miałem – lecz to, co zobaczyłem na AVS, do podejmowania takiej akcji nie skłania. Jeżeli tym chciano pobić OLED-y, to raczej im nie wyszło. Za blady obraz, bez malarskości, ja tego nie kupuję.

Ale czy zakupić OLED-a, a jeśli tak – którego?

Kiedy umarły plazmy, dokładnie w 2014-tym, przez chwilę matryc OLED nie było, potem wjechały z wielkim hukiem. Wrzask poniósł się pod niebiosa, że czerń będzie od dziś absolutna i na jej bazie nieskończony kontrast – no, słowem raj na Ziemi. Ale czy rzeczywiście? Popatrzmy dokoła siebie. Gdzie w mieszkaniu lub krajobrazie mamy do czynienia z głęboką, jednolitą czernią? U mnie w domu taką czerń reprezentuje jedynie ekran wyłączonego telewizora – wszakże też nie do końca, gdyż się odbija w nim światło. Oraz ewentualnie żona, kiedy założy czarną suknię z materiału zjadającego odbicia. Mogłoby jeszcze w jakiejś mierze tło ulubionego obrazu Paula Klee Fish Magic, lecz posiadana reprodukcja jest bardzo kiepskiej jakości – w sensie kolorystycznym i fakturowym złom. Podobnie w krajobrazie głębokiej czerni nie widać, nawet gawron jest granatowy i Czarny Staw Gąsienicowy także kompletnie czarny nie. Gdybyśmy żyli w autentycznym faszyzmie, a nie cwaniacko podrzucanym przez pseudoliberalną propagandę, moglibyśmy zobaczyć czarne koszule lub swastyki, ale tego też nie ma. Z czego płynie banalny wniosek, że dla matrycy telewizora, jako zwierciadła świata, czerń absolutna nie jest ważna – ważne gradacje szarości i czernie prawie, prawie. Ważne również gradacje innych barw oraz jak najbogatsza paleta tak zwanych barw złamanych, a także jak najbardziej płynne pomiędzy kolorami przejścia. I tego – no, niestety – telewizory OLED nie oferują. Już telewizory plazmowe nie dorównywały pod tym względem tym najdawniejszym CRT; dobrze się temu kiedyś przyjrzałem i mogę autorytatywnie stwierdzić, że mój kineskopowy Philips z technologią Pixel Plus (a więc niemalże HD) był w stanie oddać ciekawsze, bo bardziej złożone odcieniowo i z lepszą saturacją  barwy od najlepszej w historii matrycy plazmowej Panasonica. (Na przykład w wyrafinowanej estetycznie kreskówce Kung Fu Panda.) O LCD lepiej nie wspominać.

A OLED-y? Te mają nieprzyjemne światło, za bardzo jarzeniowe. Chwalą się swoją jaskrawością, lecz czy obrazy Velazqueza, Rembrandta, Klee, Gauguina, Cézanne’a dlatego są estetycznie świetne, że najbardziej jaskrawe?  W kolorze najważniejsze jest wzajemne pasowanie (nie pomijając kontrastów), przejścia tonalne i całościowa aura, także wycieniowanie. Z tym wszystkim panele OLED mają zasadnicze problemy. Obrazy na nich wyświetlane w pokazach reklamowych to cukierkowe kicze, estetycznie nie do zniesienia. No tak – dochodzi jeszcze sposób prezentacji – który woła o pomstę do nieba. Czy ktokolwiek na tym AVS się postarał, by na prezentowanym telewizorze wyświetlić obraz z satelity, albo film puścić z płyty, pliku 4K? Pytałem o to w paru miejscach, nigdzie nie było możliwości. W kółko te same, do mdlącego znudzenia oklepane filmiki pokazowe od Sony i LG, z nieodmiennie wypychaną na plan pierwszy oleiście obleśną czernią w dawce zupełnie anormalnej. Fragmencik meczu piłkarskiego natomiast nie do przyjęcia, na plazmie jakość dramatycznie lepsza. Nie wszędzie byłem, przyznaję się bez bicia, ale większość telewizorów na Narodowym widziałem i tylko jeden mi się spodobał. Stał w korytarzu i wyświetlał oczywiście też pokazówkę, ale przejścia tonalne dawał lepsze. A chociaż ogólną gamę miał wykrzywioną w stronę zieleń-błękit z domieszką czerni do wszystkich barw, to mimo wszystko był jedynym, który mógłbym brać pod uwagę. Chętnie bym więc go przetestował i pewnie trzeba będzie, bo plazma długo już nie pożyje, sześć wiosen ma za sobą i jest nienaprawialna. Gwoli ścisłości – ten Sony to model A9G OLED w rozmiarze 55 cali, ale w wersji profesjonalnej, o jedną trzecią droższej (circa 15 tys. PLN) W zamian z gwarancją na trzy lata i w jej ramach wymianą, gdyby w tym trzyletnim okresie, niezależnie od sposobu użycia, zjawiły się powidoki. Tego wersja non-Pro nie uwzględnia, przy niej z powidokami cackanie. Niezbyt długo można wyświetlać obrazy o elementach trwałych (jak paski informacyjne, loga stacji, znaczniki ekranowe itp.)

Jeszcze jedna rzecz w nowych telewizorach mnie martwi: na stale przyspawane marniusie kabelki zasilające. Oto najnowszy trend (że nawet się tym chwalą), kompletnie nie biorący pod uwagę, że z lepszym kablem lepszy obraz. Z tym dużo jest roboty – odpowiedni trzeba wyszukać (nie wszystkie dobre się nadają, niektóre zbyt jaskrawią albo mdlą), spasować z listwą lub kondycjonerem i od nowa skonfigurować obraz, bo ten się zasadniczo zmieni. Ale gra warta świeczki, za cholerę bym nie chciał mieć nowego telewizora zasilanego oryginalną lipą. Czyli co? – kiedy kupię, to kabel trzeba będzie wyharatać i założyć porządny wtyk. O ile w ogóle da się… Gwarancja w tej sytuacji z głowy – i taki głupi świat.

PS
Zadzwoniłem do Sony i podobno w A9G jest gniazdo kabla zasilania.

8 komentarzy w “Relacja: Audio Video Show 2019 – telewizory

  1. Fon pisze:

    Rok temu jak kupowałem tv to też miałem dylemat OLED czy Led tym bardziej po plaźmie Panasa, w końcu padło na Sony Led xf9005 i na dzień dzisiejszy nie żałuję, zasilany przez filtr sieciowy bo jest lepszy kontrast i kolory tak było też z plazmą, zasilanie też ma tu znaczenie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ciekawe, trzeba będzie się przyjrzeć. Tak przy okazji, to do oglądania w rozdzielczościach poniżej 4K rewelacyjną poprawę daje procesor Darbee Vision, a nie jest to droga inwestycja. Co ciekawe, nominalnie 4K on nie obsługuje, ale u mnie kanał Canal+ 4K przechodzi przez niego i wychodzi w lepszej jakości niż normalne HD. Mam go wbudowanego w odtwarzacz Blu-ray OPPO 105D, który potrafi interpolować 2K do 4K i na nominalnie będącej 2K plazmie efekty tego widać – to znaczy i interpolacji, i działania samego Darbee.

  2. Marcin pisze:

    Nie byłem na AVS, nie widziałem wystawionych tam OLEDów, ale z całą pewnością profesjonalna kalibracja rozwiązałaby większość bolączek obrazu. Recenzenci z najpopularniejszego w Polsce portalu twierdzą, że np najnowsze OLEDy od LG i Panasonic po kalibracji bardzo mocno zbliżają się jakością do profesjonalnych monitorów studyjnych. Wspominają również, że bezpośrednio z pudełka to właśnie SONY ma najlepiej skonfigurowany obraz.
    Również jestem użytkownikiem plazmy Panasonica z 2014, która dostała przepięciem podczas burzy i spaliła się płyta główna. Również przymierzam się do OLEDa i zamierzam go profesjonalnie skalibrować po odpowiednim wygrzaniu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To wszystko prawda, tylko że ten profesjonalny monitor do filmowego montażu produkcyjnego to też OLED od Sony. Różni się od normalnego telewizora brakiem zamontowanych za ekranem głośników, tworzących zaburzające pola magnetyczne, większymi możliwościami kalibracji obrazu, trzema z tyłu wentylatorami, zapobiegającymi zbytniemu nagrzaniu, i ceną ponad stu tysięcy złotych. Sporo o porównaniach telewizorów można zobaczyć na YouTube, o ile ma się odpowiedniej klasy komputerowy monitor. Wystarczy wpisać nazwę danego telewizora i wyskakują wideorecenzje. Na ile wartościowe, to inna sprawa. Porównań OLED do plazm prawie nie ma. Jedno bodaj zrobione przez Koreańczyków na jakimś pokazie. Jest natomiast trochę porównań między OLED-ami i OLED-ów do LCD, także tych 8K na kropkach kwantowych.

      https://www.youtube.com/watch?v=KkXE_n4Pn2Q

  3. Piotr Ryka pisze:

    Ciekawe porównanie, w ramach którego dość rozpaczliwa moim zdaniem próba obrony postępu:

    https://www.youtube.com/watch?v=iLdkiyYeod8

    1. Piotr Ryka pisze:

      Plazmę można zresztą ustawić znacznie lepiej – ten telewizor (mam taki sam tylko mniejszy) posiada osobne, rozbudowane regulacje nasycenia dla każdej barwy i także temperatury bieli, dzięki którym obraz przestaje być taki blady przy zachowaniu dalece lepszej niż na OLED-ach plastyki, malarskości i poprawności tonalnej. Zewnętrzny procesor Darbee Vision dodatkowo bardzo podnosi trójwymiarowość.

      1. Marcin pisze:

        Również swojego czasu byłem zachwycony plazmą – w sklepie nie było tak tego widać, ale w domu telewizor potrafił oczarować. To był chyba największy gwóźdź do trumny tej technologii, gdyż przeciętny człowiek wybierał w sklepie to, co „lepiej świeciło”, a plazma w warunkach sklepowych nie miała odpowiednich warunków, by pokazać co potrafi.

        Jednakże uważam, że dobry oled bije plazmę pod większością względów, a przede wszystkim poziomem czerni i kontrastu. Oled ma bardzo dobrze oddane kolory, plazmę określił bym jako bardziej marzycielską, chociaż faktycznie kolory wydawały mi się nieco bardziej plastyczne.

        Nie mniej jednak oled bije plazmę w możliwościach wyświetlenia kolorów i poziomem czerni. Dlatego to właśnie oled używany jest dziś w studiach filmowych, a nie plazma.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Plazmy to niewątpliwie już przeszłość. Choćby tylko dlatego, że produkcję zarzucono w 2013, czyli najmniej zużyte mają po siedem lat. Żywotność ekranów plazmowych szacowana jest na lat 15, zatem te najmniej zużyte wypalone są już w połowie. Trochę to widać, chociaż podbijając nasycenie można to niemal usunąć. Odnośnie czerni, to ta z plazmy porównywanej w teście jest bardzo słaba i nie wiem czy nie umyślnie. U mnie czerń gdy nie pada na ekran światło jest smolista i w razie potrzeby tłusta – żadnej lepszej nie potrzebuję; tym bardziej, że Darbee dodatkowo przyciemnia obraz. Natomiast nigdy nie udało mi się zobaczyć na ekranie OLED poprawnie wyświetlonych barw w sensie zarówno naturalności głównych, jak i ilości półtonów. Efektem brak plastyki zarówno w sensie samego bogactwa odcieni, jak i wydobywania półcieniami trójwymiarowości obiektu. Osobna jeszcze kwestia to oddanie ruchu. Jeżeli ten OLED w teście (uważany teraz za najlepszy na świecie) jest w stanie przy szybkim ruchu kamery dać rozdzielczość zaledwie trzystu linii, co potem próbuje rozpaczliwie nadrabiać interpolacją (czyli przecież fałszerstwem), to ja za dzisiejsze OLED-y najuprzejmiej dziękuję, poczekam aż będą lepsze. (Nie bez powodu w teście zabrakło odwołań do zawodów sportowych.)
    Dla mnie obraz OLED-ów zbyt przypomina neony, nie odnajduję w nim dostatecznego zbliżenia do realności. Ale fakt – nigdy nie oglądałem rzeczywiście perfect wyskalowanego OLED-a – zakładając, że te na AVS takie nie były. (Pewnie nie, chociaż powinny. A jeśli tak, to katastrofa.) Zapewne daje się z tych telewizorów dużo wycisnąć, ale gamę szarości mają prawie na pewno też kompromitująco słabą. Do tego ta posteryzacja, też przecież redukowana sztucznie.

    Odnośnie natomiast powodów zarzucenia plazm, to poza tą słabszą pracą w jasnych pomieszczeniach chodziło głównie o większy ciężar plazmowego ekranu, przekładający się na wyższe koszty transportu. A jeszcze bardziej o większe przez te telewizory zużycie energii, co w dobie histerii klimatycznej bardzo było ciążące.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy