Relacja: Audio Video Show 2019 – Golden Tulip

  Dwa hotele i stadion to od lat paru lokalizacyjny standard wystawy, który zmieni się w przyszłym roku. W co, tego jeszcze nie wiadomo, ale ma być inaczej. Gdzie zatem rzuci audiofilizm, o tym dopiero się dowiemy, na razie rzućmy okiem wstecz; oczywiście także i uchem, które w tym najważniejsze.

Hotel Golden Tulip

Zaczynam od tego miejsca, bo w tym hotelu mieszkałem, czyli dwa kroki i już. Stara dystrybutorska wiara rozlokowała się tam w tych samych co rok temu salach, żadnego ducha zmian. Tradycyjnie na korytarzu z prawej od schodów stoisko słuchawek Staksa, obecne tam od wielu Show. Na nim za całą nowość nowy przetwornik dobrze znanego Jadis z towarzyszeniem gamy rok temu już obecnych słuchawek, wśród których odświeżony model środkowy SR-Lambda mk2. Ale o słuchawkach już było, toteż przejdźmy przez ścianę. Drzwiami na razie, bośmy jeszcze nie duchy. Za ścianą, w sali Magnolia, ten sam dystrybutor, więc też Jadis, ale z towarzyszeniem innych niż rok temu kolumn – w miejsce tubowych Destination Audio konstrukcja tradycyjna, zaproponowane przez nieżyjącego już Franco Serblina, który w tej sytuacji mógł przez ścianę, a kolumny zrobili jego następcy. To odświeżone do wersji Essence flagowe Franco Serblin Accordo – i jak zawsze grało tam popisowo (przed rokiem dźwięk wystawy), ale sam jestem miłośnikiem tub, dźwięk od nich zwykle wolę. Franco Serblin Essence zabrzmiały trochę twardszym i bardziej pogłosowym dźwiękiem, któremu przejście z odtwarzacza CD na magnetofon studyjny (mimo iż też odtwarzający nagrania z płyt CD przerzucone na taśmę) dobrze się przysłużyło. Ogólnie high-end w wysokiej formie: szybkość, moc i poczucie obcowania z żywą muzyką. Nie aż tak dojmujące jak rok temu, ale wysoce ponadprzeciętne i z mocnym piętnem magiczności.

Za następną ścianą tradycyjne lądowanie u Sveda Audio, czyli duże monitory studyjne też z napędem lampowym, grające dla odmiany lepiej niż przed rokiem. Zasługa to podobno okablowania i kondensatorów Duelunda, a przy okazji także tego, że w roku zeszłym głośniki były mniej ograne i grać na pełny regulator zaczęły dopiero trzy miesiące po Show. Nauczony tym Sveda drugi raz błędu nie popełnił, toteż w tym roku sala pękała od publiczności i grało naprawdę ekstra. Mocno, treściwie, koncertowo – pełne wrażenie dźwięku estradowego w najlepszym wydaniu, po prostu bycie na koncercie.

Vis a vis w sali Krokus znów jak przed rokiem stały mocno promowane kolumny Borg, teraz współpracujące z gramofonem Thrax – i tu też lepiej grało. Przyjazne, sympatyczne brzmienie; w odróżnieniu od w wielu miejscach chorych na obcość dźwięków prostodusznie naturalne i jak najbardziej do lubienia. Wolne od akustycznych dziwactw, stylistycznie podobne do Svedy. Nie aż tak jak u niego żywiołowe i nie tak wyrafinowane jak Serblinów z Grobel Audio – bez takiej magii i tak sprężystego realizmu – ale ogólnie in plus.

W pod kątem prostym biegnącym dłuższym korytarzu pierwsza po lewej sala Tulip 2, a w niej duże głośniki Boenicke W13 SE+ z towarzyszeniem streamera i przedwzmacniacza marki Ayon oraz końcówki mocy Accuphase. Nie chcę się pastwić, ale muszę napisać, że te Boenicke potrafią dużo, dużo więcej.

Za koleją, w sali Tulip 1, tradycyjny popis Ayona w oprawie kolumn Lumen White z monoblokami Ayon Vulcan Evolution. Nowością był nowy odtwarzacz CD10 mkII, a skrajnie ekskluzywnym dodatkiem okablowanie Siltech Triple Crown. Grało bardziej jak u mnie w domu z Zingali 3.15, aczkolwiek nigdzie na całym tym AVS nie grało równie dobrze. Niemniej głębokim i sztucznie  niepogłębianym dźwiękiem na głębokiej i spójnej scenie. Mocny, nieprzesadzony bas i mocny całościowy udział trzeciego wymiaru dawały satysfakcję.

 

 

 

 

Przez ścianę, w Azalia 1, jak od lat trzech RCM – więc tradycyjnie kolumny Gauder Akustik (tym razem premierowy model Darc 140), karmione sygnałem z topowego gramofonu z dodatkiem kalorycznym elektroniki Vitus Audio – konkretnie od najnowszej integry Vitus SIA-030. Zmieniają tam z roku na rok modele, bez zmian pozostaje styl. Ta sala jest niewdzięczna i wdzięku tam nie było. Była kinowa atmosfera ze sztucznie pogłębioną i poszerzoną sceną. Podbity bas i cały dźwięk sprawiający wrażenie przerobionego z muzyki w coś innego, na pewno mniej strawnego. Udziwniony i obcy jak fioletowa trawa był przeciwieństwem prezentowanego opodal z kolumn Borg i wielokrotnie tańszego gramofonu; grających przecież też spod skrzydeł RCM, a tak diametralnie lepiej. W Azalia 1 zaś audiofilski cyrk – astronomiczne pieniądze na rzecz kosztownej niestrawności.

W kolejnej Azalia 2 stał magnetofon szpulowy, wysyłający sygnał na lampową elektronikę Audio Tekne i zamiennie podłogowe kolumny Natural Sound Samurai lub podstawkowe Audio Tekne Full Range Speaker System SP-8716-3.5C. (Też wymyślili nazwę.) I tam grało dziwniej niż z Borgami, ale cieplej niż w sali obok i z dobrą pracą przestrzeni. Sygnał z płyt winylowych zgranych na magnetofon prezentował należytą analogowość, coś chwytającego za serce niewątpliwie przy większym zaangażowaniu w oprawę akustyczną i dobór okablowania dałoby się z tego zrobić.

 

 

 

 

W Azalia 3 jak co roku Avatar Audio. W bambusowe obudowy włożone i co do dostrojenia zwrotnicy poprawione Holophony №3 z towarzyszeniem firmowego streamera Livebit oraz lampowego przetwornika i hybrydowych wzmacniaczy Audio-Akustyki. Wszystko na Avatara platformach antywibracyjnych i z własnym Avatara okablowaniem – a od strony odbiorczej nareszcie więcej muzyki w muzyce niż czego innego. I mimo że trochę nadto pogłosu, i tak brzmienie bardziej niż w dwóch poprzednich salach po ludzku naturalne. Bez udziału stukilowego gramofonu czy wielkiego magnetofonu coś do słuchania, a nie ilustrowania muzyką horrorów. Mocny bas, przestrzenny sopran, naturalna średnica. Dwa lata temu grało tam wprawdzie lepiej, ale jak na ogólny poziom tegorocznych popisów było wyróżniająco.

5 komentarzy w “Relacja: Audio Video Show 2019 – Golden Tulip

  1. Sławek pisze:

    Marton z Acapella i łukowate „dwudziestotysięczniki” Pylona z Fezz Audio to na pewno były w Sobieskim.
    Byłem, widziałem, słuchałem.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niewątpliwie. Fotograf pomylił zdjęcia. Ma poprawić. Natomiast opis jest adekwatny – sam się nie pomyliłem. Przynajmniej odnośnie lokalizacji, bo odnośnie dźwięku zdania na pewno będą różne.

  2. Miltoniusz pisze:

    Co do RCM też byłem zawiedziony. Znam nagrania które leciały. Są dla mnie przykładem idealnej barwy i dużego realizmu. RCM barwę miał mocno zakłamaną i z realizmu nici. Pomimo że grał gramofon.

  3. Andrzej pisze:

    „ale jak na ogólny poziom tegorocznych popisów było wyróżniająco”

    Czy to znaczy, że generalizując jakość dźwięku jest coraz niższa na audioshow?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Generalizując przez ostatnie lata przyrastała, a w tym się obsunęła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy