
W kółko rzecz powtarzam, lecz cały czas i z dnia na dzień bardziej jest prawdą – Chińczycy mieszkańcom kultury łacińskiej (zapomniane pojęcie), dadzą ostro popalić, ponieważ chińska kultura na produktach domowego użytku się od tysiącleci skupiała i osiągnęła pod ich względem mistrzostwo, a czasy barbarzyńskiego komunizmu mają Chiny za sobą i w szybkim tempie nadrabiają kilkudziesięcioletnie zapóźnienia. Idzie im to tym łatwiej, że Zachód kulturowo zmizerniał i się jakościowo rozcieńczył, a Chiny przeciwnie – okrzepły i ambitnie prą naprzód. Skupmy się jednak na pojedynczym tego przejawie a nie ogólnokulturowych wynurzeniach. Zdążył się już ten Questyle tu i ówdzie pokazać, aczkolwiek gównie w zapowiedziach, wywołując poważne zainteresowanie. Bo nie tylko wygląda i jest uniwersalny, ale też brzmienie obiecuje wysokiej jakości, co pierwsze wyrywkowe na wystawach odsłuchy zdążyły potwierdzić. No i przede wszystkim ta cena. Cena jest zaskakująco niska jak za tego typu wysokiej klasy urządzenie, aczkolwiek bardzo udany Aune S16, czy wcześniej też bardzo dobry Audiolab M-DAC, zdążyły przedłożyć widowni świetną jakość i użyteczność przy niższych nawet cenach. Ma jednak nad nimi Questyle jedną wyraźną przewagę – oferuje mianowicie symetryczność całego toru, a na to dzisiaj jest moda. Jedne po drugich najbardziej popularne słuchawki z działu wysokiej jakości przeszły lifting w znaczeniu między innymi dodatku symetrycznego kabla, a chociaż na tą całą symetryzację niektórzy kręcą nosem, to niezależnie od tego biznes się dzięki niej bardziej kręci, zwłaszcza w domenie tranzystorów. Wytworzyło się przy okazji swoiste współzawodnictwo, kto bardziej zawojuje rynek – niesymetryczność zasobna w lampy, czy tranzystorowa symetryzacja. Niektórzy postanowili te pierwszoplanowe atuty nawet połączyć i mamy tego przykład w postaci symetrycznego wzmacniacza lampowego Studio od Eddie Currenta, a wcześniej symetryczny wzmacniacz lampowy (ale głośnikowy) oferowało Ancient Audio. Niemniej główna oś zmagań to wałka tranzystorowej symetrii z lampowością. W te zmagania nasz Questyle wpisuje się jednoznacznie, a z jakimi efektami, o tym za chwilę.
Budowa
Podstawowe wyznaczniki konstrukcji mamy już określone – napisałem kto zacz i jak się prezentuje. Teraz bardziej konkretnie. A skoro już zaczęliśmy od powierzchowności, to w nią brnijmy.
Urządzenie prezentuje się świetnie. Stoi tuż koło mnie, świecąc dwiema niebieskimi diodami selektora cyfrowych wejść i trybu odtwarzania (PCM/DSD), ani trochę nie męcząc wzroku. A taki Headtrip? Dziesięć razy wyższa cena, a świecił niczym niebieski diabeł, że nie szło bez zaklejania jego niebieskich ślepiów wytrzymać. Ale jak się postarać, to widać można.
Płaski fronton centymetrowej grubości o ładnych bokami skosach zaprojektowano schludnie i pod dyktando kółek. W kolistych lejkach tkwią dwa regulacyjne skobelki – włącznika wewnętrznego wzmacniacza oraz wyboru wejścia; w kolistych zagłębieniach są dwa gniazda słuchawek na duże jacki i zdecydowanie większe na symetryczny 4-pin, a zaraz obok niego identycznej wielkości kółko potencjometru. To Alps, także osadzony w kolistym wgłębieniu; średniej wielkości i dobrze pasujący do ręki, chodzący z ułatwiającym regulację oporem; za czym stoi silniczek, bo urządzenie obdarzono pilotem. Ten jest mały, czarny, lekki i schludny, a pozwala nie tylko ustawiać głośność, ale także selekcjonować wejścia, włączać i wyłączać całość oraz wyciszać.
Z tyłu jest równie bogato, ponieważ te cyfrowe wejścia są trzy: USB, koaksjalne i optyczne, a oprócz nich analogowe RCA oraz trzy wyjścia: cyfrowe SPDIF (aktywowane włącznikiem) oraz po parze analogowych gniazd RCA i XLR. Prócz tego jeszcze wtyk zasilania z łatwo dostępnym bezpiecznikiem, a także oznakowany na czerwono przełącznik napięcia 230/110V, którego nie należy ruszać.
Wraz z urządzeniem dostajemy zdawkową instrukcję obsługi i opatrzony wykresami certyfikat jakości, będący świadectwem tego, że urządzenie wygrzewano u producenta przez 72 godziny, a następnie dokładnie pomierzono i odsłuchowo zweryfikowano. Prócz tego jeszcze dostajemy w komplecie płytkę ze sterownikami USB, które bezproblemowo można też ściągnąć z Sieci.
Całość stoi na czterech ładnie frezowanych aluminiowych nóżkach z miękkimi podkładkami, które bardzo chwaliłem, jako że naprawdę nie lubię odgłosów tarcia metalu o metal przy stawianiu na sobie niezabezpieczonych urządzeń. Wszystko to przychodzi do nas w porządnym pudle lakierowanym na biało i za wyposażenie ma oprócz pilota kabel zasilający.
Równie ciekawie jak na zewnątrz jest w środku, przede wszystkim dlatego, że wzmacniacze od Questyle posługują się tą samą technologią wzmacniania prądowego co sławny Bakoon. Pozwala im to osiągać dużą moc w klasie A, bezproblemowo mogącą napędzać nawet bardzo trudne słuchawki, dodatkowo jeszcze mnożoną przez cztery na wyjściu symetrycznym. Pozwala też redukować zniekształcenia do rekordowo niskiego poziomu 0,00042%, przy bardzo jednocześnie szerokim spektrum pasma, sięgającym na górze aż do 600 kHz (+0,-3dB), a także godnym uznania odstępie szumu od sygnału 113 dB. Dochodzi do tego funkcja przedwzmacniacza, a także przetwornika; który to kolega przetwornik urasta ostatnimi czasy do rangi czegoś w całym audiofilizmie najważniejszego. Jaki masz przetwornik? – to teraz pytanie padające chyba najczęściej, ale także pod względem przetwornika Questyle CMA600i może być z siebie dumny. Dano mu bowiem przetwornikową kości AK4490EQ, czyli od wiodącego teraz producenta Asahi Kasei Microdevices (AKM), zapewniającą – zgodnie z nazwą „asahi kasei” – obwody śpiewające niczym ptaszyny o brzasku…

Sekcja wzmacniacza słuchawkowego otrzymała to, co firma Questyle ma najlepszego – napięciowy układ wzmacniający.
Kpiny kpinami, a kości AKM uchodzą teraz za najlepsze i alternatywą dla nich w najdroższych przetwornikach są tylko te od Sabre (mniej chętnie) lub niegdysiejsze od Analog Devices (chętniej). Dzięki tej kości – pojedynczej niestety – Questyle CMA600i może obsługiwać na wejściu USB próbkowanie z przedziału 44.1-384 kHz/16-32bit PCM, a także bez żadnej redukującej konwersji DSD-64, DSD-128 i DSD-256 oraz DoP 64 i DoP 128 (czyli DSD over PCM) dla użytkowników MAC. Na wejściach koaksjalnym i optycznym wartości te spadają do 192 kHz/24bit, ale co to w praktyce oznacza, to niebawem okaże się niespodzianką.
Przyznam szczerze, że jak na cenę 3990 PLN urządzenie jest w środku naprane jakością, choć pojedyncza a nie podwójna kość przetwornika studzi nieco entuzjazm. Bo nie tylko mamy tam to innowacyjne wzmacnianie napięciowe oraz najlepsze przetwarzanie od AKM i potencjometr Alpsa z silnikiem, ale też tor symetryczny z dodatkową siłą wzmacniania, a także wysokiej jakości transformator toroidalny od specjalistycznej firmy Plitron; i jeszcze kondensatory od WIM-y oraz Nichicona wraz z przyłączami zewnętrznymi Neutrik. Jak dodać do tego gruby panel przedni i całą obudowę wyfrezowaną super starannie w technologii CNC, to otrzymujemy pokaźny naprawdę pęk zalet, godny urządzenia o wiele droższego. A tu jeszcze dochodzą najlepsze oporniki DALE i super staranny montaż, że słowa złego nie można powiedzieć, nawet gdyby chcieć. Ewentualnie te przetworniki mogłyby być chociaż po jednym w kanale, bo współdzielenie międzykanałowe to nie jest najlepszy pomysł. Jednak i z nimi aż tak źle nie jest, bo Questyle słusznie chwali się oddzielnym przetwarzaniem sygnałów PCM i DSD, za co odpowiada łańcuszek trzech przetworników: WM8741 (24-bit 192kHz DAC z obsługą PCM i DSD) – CS4398 (Cirrus Logic 192kHz Multibit DAC z natywną obsługą DSD) – AK4490EQ. Ta trójprzetwornikowa obsługa standardów PCM i DSD została nawet przez firmę Questyle opatentowana pod nazwą „True DSD” i ma oznaczać o wiele czystszy, staranniej przetwarzony sygnał.
Dodajmy na koniec, że producent mocno akcentuje kwestię długotrwałego strojenia swego urządzenia na słuch, które to strojenie w procesie projektowym traktowano jako ważniejsze od samego zaprojektowania obwodu i laboratoryjnych pomiarów, w czym pomagało sześć par referencyjnych słuchawek: Sennheiser HD 800, Beyerdynamic T1, Fostex TH-900, Audeze LCD-3, Final Sonorous X oraz dokanałowe DITA Balanced. Ponoć o wiele szybciej skonstruowano niż nastrojono, co ma stanowić dowód szczególnej dbałości o brzmienie.
Odsłuch
Wobec tego i my posłuchajmy, mając akurat na podorędziu cztery pary słuchawek spośród wymienionych. Nim to jednak nastąpi, muszę wrócić do kwestii przyłączy cyfrowych, o której już zdążyłem nadmienić, że będzie niespodzianką. Chodzi o relację pomiędzy transferem USB, oferującym wg danych technicznych szersze spektrum przekazu, a węższym koaksjalnym.
Nie oszukujmy się – plików DSD, i w ogóle tych o częstotliwościach wyższych niż 44,1 lub 96 kHz, przeciętny użytkownik nie posiada i nie ma też do nich dostępu w Sieci. Tak więc gros dobrego dźwięku w Internecie i na dyskach to 44,1 FLAC lub WAVE, a nie jakieś super-duper DSD o niebotycznych częstotliwościach. Wprawdzie TIDAL od prawie roku odgraża się wprowadzeniem jakościowego odpowiednika MQS, a serwis Roon oferuje już (ale za wysoką cenę) dostęp do rzeczywiście wysokiej jakości plików, ale póki co tych MQS od TIDAL-a nie ma, a Questyle CMA600i nie oferuje kompatybilności z Roon. Spokojnie możemy więc założyć, że nabywca będzie używał przede wszystkim 44,1 kHz FLAC albo WAVE i na nich powinniśmy się skupić.
Historia z tym nowym Questyle była taka, że przyjechał i podłączyłem go kablem koaksjalnym od Tellurium poprzez interfejs M2Tech HiFace, bo akurat z tego przyłącza poprzednio korzystałem. Posłuchałem i bardzo mi się spodobał, a tu znajomy prosi o pożyczenie na chwilę, bo szuka czegoś niedrogiego dla swoich HD 800S, więc może ten Questyle. Pożyczyłem i dostałem zwrotnie z uwagą, że do gustu nie przypadł. A potem pojechał na AVS i dopiero teraz za niego się wziąłem. Tym razem podpiąłem na starcie przez USB – i to nie ot tak, tylko poprzez iUSB3.0 z kablem Gemini. Sennheisery HD 800S pod ręką też miałem, więc zaraz wypróbowuję. Faktycznie, to jakoś nieszczególnie zagrało – za mało muzyki w muzyce przy ogólnie bardzo wysokiej ilości informacji. Ale pamiętałem, że po koaksjalu grało inaczej i znacznie przecież lepiej, tak więc wypiąłem to USB i podpiąłem ponownie Tellurium. Teraz niewątpliwie zabrzmiało to lepiej: ciemniej, gęściej, bardziej muzycznie i bez licytowania się ilościowego samych szczegółów przy ograniczonej melodyce. Test zatem przeprowadzony został po złączu koaksjalnym, jako dla zwykłych plików dobrej jakości odpowiedniejszym, przynajmniej w moim przypadku. To ewentualnym nabywcom pod rozwagę polecam, jako że granie po USB jest teraz najmodniejsze, ale niekoniecznie najlepsze. Wiem, komputery kapryszą i różnie z nimi bywa, ale dwa przykłady gorszego grania z USB dają już do myślenia. A zatem nuże w koaksjal!
Sennheiser HD 800S
Te słuchawki (aczkolwiek w tańszej wersji) postawił producent na pierwszym miejscu w swoim wyliczeniu użytych, tak więc i my od nich zaczniemy. Po symetrycznym kablu rzecz jasna, no bo ta, panie tego, symetria… Bęc zatem symetrycznym wtykiem w Questyle i jazda.
Klarownie i melodyjnie – te dwa określenia przyszły do mnie wraz z dźwiękiem. Akurat puściłem pierwszy Koncert Chopina spod klawiszy Rubinsteina, i tak to zabrzmiało. Bez śladu rozjaśnienia ani podostrzenia – nastrojowo i płynnie. Świetny ten fortepian – klarowny a jednocześnie śpiewny. Krągłe dźwięki potoczyły się niczym kuleczki w dziecinnym bilardzie, tyle że ciepłe i bardziej złote niż srebrne. Połyskiwały na tle ciemnym ale nie czarnym i w wyczuwalnym rozmiarze przestrzeni. Tak, przestrzeń tam się pojawiała rozległa i ten fortepian okazywał się stać w wielkiej sali, której obecność mocno się czuło. Bez żadnych tunelowych pogłosów a tylko naturalnym, śladowym niemal elementem odbicia, czyli najlepiej jak można. Smyczki orkiestry nie brzmiały już tak świetne i rozbicia na instrumenty nie było, niemniej jako całość pracowała ta orkiestra poprawnie i całkiem dynamicznie, stanowiąc bogate i zajmujące tło fortepianowych popisów.
Przeszedłem do czegoś z wokalem i basem. Tu znów uderzyła klarowność. Precyzja artykulacji, nasycenie brzmieniową treścią i jej indywidualizmem, a także moc i rozdzielczość basu okazały się godne uznania. W najmniejszym stopniu nie miałem się do czego przyczepić. Leciutki powiew świeżości – przyjemnie ciepły – dotyczył samego wyłącznie medium, a głosy ludzi i instrumentów były odpowiednio ciężkie, nasączone i szlachetne brzmiące. I znów wyczuwało się duży obszar, mimo iż muzyka rozrywkowa z reguły nie przywodzi go tak mocno jak symfoniczna. I jedna jeszcze myśl temu towarzyszyła – jak to w ogóle było możliwe, że tego samego dnia rano te Sennheisery grające z Questyle czerpiącym sygnał po złączu USB mogły mi się nie podobać. A przecież się nie podobały. Tymczasem teraz… Ale już nieraz pisałem, że linia oddzielająca audiofilskie szczęście od nieszczęścia jest ruchliwa i cienka, co znów się pokazało.
Beyerdynamic T1 V2
Drugie na swojej liście umieścił Questyle flagowe Beyerdynamiki, a więc za nim.
Nie tak ciepło i nie tak złociście zagrały. Bardziej w normalnym świetle dnia, takiego lekko pochmurnego. Bliżej też słuchacza i z wyraźnie mniej gładkim wykończeniem dźwięków. Jak to one – otwarcie, chropawo, ze strzępieniem krawędzi, i tak życiowo a nie odświętnie. Zdecydowanie mniej narzucała się przejrzystość medium, któremu udzieliła się szarość i które było bardziej gęste. Nie kryształowo przejrzyste i złotawo podświetlone, tylko takie jak w dzień normalny, kiedy horyzont nie rysuje się w sposób całkowicie czytelny. To było bardziej normalne, bardziej jak z życia wzięte, a to z HD 800 niecodzienne, niezwykłe. W muzyce rozrywkowej T1 zagrały kameralnie, nie narzucając słuchaczowi czucia przestrzeni, natomiast w symfonicznej wielką przestrzeń generowały jak najbardziej. Pomimo gęstszego powietrza czucie sali koncertowej też było u nich bardzo mocne, a jej rozmiar podobnie duży, odpowiadający rzeczywistości. Sam dźwięk miały zaś szybszy i bardziej otwarty; surowszy też nieco i mniej wypolerowany. Taki ukierunkowany na parcie naprzód razem z muzyczną akcją, a nie kontemplacyjne podziwianie i cieszenie się każdą nutą. Bas też bardziej wpisany w akcję, bardzo prawdziwy i blisko postawiony, a nie stanowiący samego raczej mocnego tła – wolniejszego i bardziej obłego na obrysach.
Przejście od jednych do drugich było dosyć powolne i ładnych kilka minut zajmowało odnalezienie się w nowej sytuacji, by czerpać z niej samą przyjemność. W obu wypadkach to jednak po chwili następowało i nie wymagało żadnego „tłumaczenia sobie”. Mózg sam się adaptował i żadne racjonalne tłumaczenia nie były mu potrzebne. Zachowywał jednak pamięć o różnicach i gdy je przywoływać natychmiast informował, że bas u T1 jest prawdziwszy a przestrzeż w HD 800 efektowniejsza.
Odsłuch cd.
Fostex TH-900 Mk2
Podążajmy więc dalej za producentem, tym razem na wiśniowo. Drewniane muszle kryte wiśniowej barwy lakierem Urushi skrywają przetworniki podobno także od Beyerdynamica, które brzmią jednak inaczej, a w niedawnych zmaganiach świetnie wypadły z własnym wzmacniaczem Fostex HP-V8 (zwłaszcza przy lepszych 300B), a nieco gorzej z Wells Audio Headtrip.
Przejście na Fostexy do pewnego stopnia równoznaczne było z przejściem od T1 na HD 800. Znowu narzucająca się super przejrzystość medium, z nieznacznym ozłoceniem (śladowym) i ociepleniem. Mniej gęsto, nie tak chropawo, i nie z taką otwartością strzępień na obrysach, tylko bardziej z krągłym domknięciem i czuciem dużego obszaru – aczkolwiek z pierwszym planem wyraźnie bliższym niż u flagowych Sennheiserów. Tak więc ten pierwszy plan podobny był co u T1, a reszta bardziej do HD 800, niemniej flagowe Sennheiser moim zdaniem do tego Questyle lepiej pasują. Dawały mocniejsze poczucie dużego obszaru, a przede wszystkim dźwiękowy obraz bardziej złożony i staranniej co do detali powykańczany. Taki bardziej wieloskładnikowy i rozfalowany, a jednocześnie o bardziej dopieszczonych szczegółach. Flagowe Fostexy też bardzo przejrzyście grały, ale nieco mniej ujmująco. Trochę twardszym dźwiękiem i trochę surowszym; nie tak pieszczącym uszy. Ich bas bardziej się narzucał, ale gorzej był osadzony w całości prezentacji, zarówno poprzez tą twardość, jak i poprzez mniej wyraźne widzenie horyzontu oraz poukładanie sceny. Na pewno grały te Fostexy bardzo w sumie dobrze, ale z Questyle HD 800S dla siebie bym wybrał. Niemiecki flagowiec nie dudnił na basie i bardziej był zjawiskowy. Także T1 (tu wspierane kablem Tonalium) podobały mi się od Fosteksów bardziej, chociaż te wszystkie międzysłuchawkoew różnice były nieznaczne i inni mogliby inaczej wybierać. Wszakże moim zdaniem różnica między T1 a HD 800S zależała już tylko od repertuaru i do większych realizacji wolałbym Sennheisery, a do kameralistyki czy rocka Beyerdynamiki.
Audeze LCD-3

Jako wzmacniacz słuchawkowy radzi sobie wyśmienicie – bez kompleksów potrafi wysterować nawet najtrudniejsze przypadki!
No to jeszcze Audeza, także za koleją. Też wsparte kablem Tonalium i też z listy producenta. O, te zagrały wybitnie. Z nie tak wyrazistymi wizerunkami dźwięków jak HD 800 i T1, ale bardziej intymnie i z pięknym, sferycznym swych dźwięków obrobieniem. Że aż holografia z tego się brała, a całkiem bezpogłosowa; no i najgładszy to był obraz muzyczny, a przy tym też złocisty i ciepły. Głębokie zejścia na basie, ale bez żadnej twardości czy dominacji nad resztą, a do tego szczególna zmysłowość głosów, że aż prawie lubieżna. Night in Gold Satin, można by sparafrazować tytuł rockowego klasyka, a jednocześnie – i to w tym szczególnie jest ważne – żadna nie towarzyszyła temu nuda.
Te słuchawki z nie dość pasującym wzmacniaczem potrafią przynudzać jednostajną gładkością brzmienia, ale Questyle zaoferował im delikatne a jednak wyczuwalne pazurki, że było się czym podrapać. Szczególnie łatwo ta ich prezentacja wchodziła, ale na szczęście była z przyprawami a nie jak pasza treściwa. Nie działo się tak dużo jak u HD 800 i scena tak wyraźnie się nie rysowała, ale muzyka sunęła ciekawym spektaklem i była taka rwąca do tańca a nie do samego patrzenia. Zmuszała co najmniej do kiwania się i podrygiwania, a nie tylko przyswajania świetnie podawanych dźwięków. Najbardziej ze wszystkich koherentne było tu pasmo i najbardziej homogeniczne same dźwięki, co oczywiście nie jest nowością i zwykle taka opinia brzmieniu tych Audeze towarzyszy. Ale raz jeszcze podkreślę – z Questyle było to ciekawe a nie przynudzające granie, i to dla chińskiej maszyny jest okazja do dużych braw.
AudioQuest NightHawk
Na koniec ktoś spoza listy i przy okazji najtańszy, aczkolwiek z kablem Tonalum te NightHawk tanie już nie są. Ich prezentacja okazała się wysoce odmienna, mimo iż nie całkowicie. Oczywiście wrzuciły do przekazu pogłos, czego się należało spodziewać. A wraz z tym mocno akcentowane a nie pomijane rysowanie wokół muzyki pomieszczeń, przy jednocześnie samej tej muzyce o wiele bardziej wyraźnej. Zdumiałem się, ale tak było ponad wszelką wątpliwość. Bardzo wyraźnie wzmogły ilość sopranów i uczyniły je narzędziem złożoności brzmieniowej tudzież precyzji obrazowania. Sopranowa składowa niczym ołówek w ręku rysownika wydobywała kształty i portrety, nadając im wyrazistość i kontrast. A samo brzmienie ciemne, dość ciepłe ale bez złota; i z gąstością ogólną brzmienia, lecz zarazem transparentnością medium. To nie był muzyczny rosół Audeze, ani czyściutkie powietrze HD 800, tylko gęste dźwięki osadzone w rysowanej pogłosem przestrzeni o pełnej przejrzystości, ale cienistej. W uzupełnieniu najpotężniejszy bas o też świetnej wyraźności a bez dudnienia. Wyraźne pulsy membran, czucie basowego ciosu na sobie. Jak ostra jazda sportowym wozem z głębokim rykiem silnika, a nie jak u Audeze na miękkiej kanapie limuzyny i tylko z pomrukami kulturalnego dwunastocylindrowca. Nie zatem tylko relaks i przyjemne kiwanie do taktu, ale tak nerwowiej, żywiej, zadziorniej. Jakbyś się z kimś trochę pokłócił i ci adrenalina skoczyła.
Questyle jako słuchawkowy wzmacniacz

W zasadzie tylko słabszą postawę na złączu USB można zaliczyć na konto wada CMA 600i. Tak poza tym – najlepsze combo do 4 tysięcy złotych.
Sam opis poszczególnych słuchawek to oczywiście nie wszystko, co powinno zostać zrobione. Tak więc podpiąłem kablami symetrycznymi Tellurium do wyjść analogowych Questyle znacznie kosztowniejszy odeń wzmacniacz Phasemation i porównałem. Różnica się pojawiła, ale nie tyle w jakości co stylu. Oczywiście można powiedzieć, że Phasemation był ograniczony przetwornikową i przedwzmacniaczową częścią Questyle; i faktycznie – napędzany Ayonem Sigmą grał lepiej, ale nie była to jakaś duża różnica. Wyraźniejszy nieco rysunek, bardziej dopracowana przestrzeń i większa dynamika. Natomiast wzmacniacz wbudowany w Questyle vs zewnętrzny Pasemation to było trochę jak przechodzenie z Beyerdynamic T1 na HD 800. Bardziej miękkie i dopieszczone w japońskiej maszynie dźwięki, większa zarysowująca się przestrzeń; i jako już rys swoisty, takie srebrzenie się nieznaczne dźwięku na całym obszarze tej przestrzeni. Także całościowo większe tego dźwięku rozfalowanie – czucie jak się przemieszcza, pracuje. Ale to były niewielkie różnice, a nieco twardszy dźwięk u Questyle rysował zarazem ostrzejsze kontury. Ogólnie więc zaskoczenie, bo przewidywałem większą różnicę. Nie myliłem się zatem przy pierwszym podejściu, ten nowy Questyle jest wybitny.
I jeszcze jedna uwaga, niemało zaskakująca. Na zakończenie porównałem wyjścia w Questyle symetryczne i niesymetryczne. Żadnej różnicy jakościowej, a nawet można powiedzieć, że wyjście niesymetryczne grało w bardziej zbliżony sposób do prezentacji Phasemation. Bardziej miękko i też z taką lekką aurą – srebrzeniem się całej przestrzeni. Kto wie, może nawet po niesymetrycznym bym wolał?
Podsumowanie
Wzmacniaczy słuchawkowych z przetwornikami i przetworników ze wzmacniaczami jest teraz na rynku legion. Nawet się muchy nie pędzą na obskoczenie tego wszystkiego. Od maluchów w rodzaju DragonFly, po pełnogabarytowe urządzenia od MSB, Chorda czy Myteka. Zrecenzowany Questale jest mniej więcej pośrodku – nie jest mały ani duży, nie kosztuje malutko ani dużo. Trzeba nawet pochwalić polskiego dystrybutora, który względem Zachodniej Europy cenę o trzydzieści procent obniżył. W efekcie są to czetery tysiące, czyli jak za wybitne brzmienie gratka. Pytanie, czy takie brzmienie faktycznie otrzymujemy? I tu sytuacja jest i jednocześnie nie jest klarowna. Po drogim kablu USB (licząc z przystawką ifi3.0) nie był to dźwięk w pełni zadowalający pod względem melodyjności, choć niewątpliwie detaliczny. Nie mogę oczywiście wykluczyć, że są kable USB (a może inne płyty główne w komputerach?), gdzie to brzmienie uzyskiwane poprzez najpopularniejszy teraz sposób transferu będzie w pełni satysfakcjonujące. Sam jednak nie miałem z takim do czynienia i znajomy też nie. Co innego jednak po kablu koaksjalnym. Można powiedzieć, że to co przy USB się zgubiło, to przy koaksjalu znalazło, i to jeszcze z nawiązką. Uważnie się wsłuchiwałem, robiłem porównania, użyłem wielu słuchawek. Każde grały co najmniej dobrze, a większość znakomicie. Wielokrotnie, ponad trzykrotnie droższy zestaw, nie zdołał tego Questyle pogrążyć, grając wprawdzie lepiej, ale nie zdecydowanie. Bynajmniej nie dlatego, że sam miał mankamenty, tylko ten Questyle jest taki dobry. Naprawdę dobry. Faktem jest, że konkurencja nie śpi i dobrych przetworników ze wzmacniaczami w okazyjnych cenach nie brak, a nowi konkurenci wyrastają jak grzyby po deszczu. Lecz mimo to z czystym sumieniem mogę tego Questyle włożyć wam pod choinkę, tym bardziej, że prezentuje się świetnie i oferuje pełną symetryzację. Że nie daje ona przewagi brzmieniowej, to inna sprawa, ale święty spokój zwolenników większej liczby żył w kablu z pewnością gwarantuje. Dwie tylko uwagi mają odcień krytyczny. Transfer po USB trzeba jakoś poprawić (może to tylko kwestia sterownika?), a druga kość DAC od AKM, tak żeby było po jednej w kanale, na pewno poprawiłaby nabywcom humory. Ale może za dużo oczekuję. Może jeszcze nie czas na takie rzeczy za te pieniądze. Pamiętajmy też o obecnym tutaj opatentowanym łańcuszku trzech przetworników do osobnej obsługi plików PCM i DSD, dowodzącym że na przetwornikach wcale nie oszczędzano. Tak czy owak, z jednym czy wieloma (zależy jak liczyć), gra ten Questyle wysoce zadowalająco i producent może z siebie być dumny. Przysłowiowej jeszcze do niedawna chińskiej tandety nie ma tu ani śladu.
W punktach
Zalety
- Kawał dobrej muzyki.
- Analogowość i nasycenie.
- Dobra dynamika.
- Nie podlegająca krytyce detaliczność.
- Żadnych podostrzeń ani rozjaśnień w transmisji koaksjalnej.
- Świetna transparencja i duża przestrzeń.
- Bardzo dobre operowanie pogłosem.
- Odpowiednio ukazane tekstury.
- W zależności od samych słuchawek większy nacisk na gładkość lub chropawość.
- Dobrze dozowany, niedokuczliwy sopran.
- Bogata brzmieniowo, odpowiednio uwodzicielska średnica.
- Mocny, rozdzielczy bas.
- Drajw i rytm.
- Przyjemne ciepło..
- Łagodny światłocień ze złotawym podświetleniem.
- Całość strojona na ucho.
- Pasuje do każdych słuchawek i każde dobrze napędza.
- Wzmacnianie prądowe.
- Duża moc wzmacniacza.
- Klasa A.
- Bardzo dobre parametry.
- Najlepsza z dostępnych kości DAC.
- Opatentowany obwód „True DSD”.
- Wysokiej klasy kondensatory.
- Obudowa z aluminium wyfrezowana w CNC.
- Podobnie jak aluminiowe nóżki.
- Dobrze dobrana siła świecenia diod.
- Trzy gniazda słuchawkowe, w tym jedno symetryczne.
- Funkcja przedwzmacniacza.
- Mały, poręczny pilot.
- Bardzo dobry stosunek jakości do ceny.
- Znany, nagradzany producent.
- Polski dystrybutor.
Wady i zastrzeżenia
- Nieco za agresywne brzmienie po złączu USB.
- Osobny przetwornik w każdym kanale byłby nobilitacją.
Sprzęt do testu dostarczyła firma: MIP
Dane techniczne
Wzmacniacz
- Wzmocnienie 13.4dB
- Moc: 220 mW/300Ω; 950 mW/32Ω (niezbalansowany)
- 630 mW/300Ω; 1900 mW/32Ω (zbalansowany)
- THD: 0,00057%
- Stosunek szumu do sygnału 113 dB.
- Pasmo przenoszenia: DC-100kHz(+0, -0.7 dB); DC-600kHz(+0, -3dB)
- Czułość: 1.7Vrms
- Wejścia: Wejście Dac, albo wejście RCA (niezbalansowane), zmienne
- Wyjścia: Podwójny jack stereo 6,3 mm oraz zbalansowany 4-pin.
Sekcja DAC oraz Pre-amp
- Sygnał SPDIF wejście i wyjście: PCM 44.1-192kHz/16-24bit standard
- USB: 44.1-384kHz/16-32bit PCM oraz Natywne DSD
- DSD64, DSD128, DSD256
- Wymagania sprzętowe: Win XP, Vista, Win7, Win8, Win10, MAC OS.
- Cyfrowe wejścia i wyjścia: SPDIF we/wy, Optyczne, USB typ B.
- System transmisji: WASAPI, ASIO, KS..
- Wyjścia analogowe: 1 x XLR; 1 x RCA..
- THD: RCA: < 0.00082%; XLR: < 0.00064%.
- SN: RCA: >105dB; XLR: >121dB (nie obciążone).
- Napięcie: 100-120V lub 220-230V (zmienne).
- Pobór mocy: 18 W.
- Wymiary: 330 x 300 x 55 mm.
- Waga: 3,2 kg.
- Cena: 3990 PLN.
System
- Źródło: PC (YouTube, TIDAL, pliki, płyty CD).
- Przetworniki: Ayon Sigma, Questyle CMA600i.
- Wzmacniacze słuchawkowe: Questyle CMA600i, Phasemation EPA-007.
- Słuchawki: Audeze LCD-3 (kabel Tonalium Audio), AudioQuest NightHawk (kabel Tonalium Audio), Beyerdynamic T1 V2 (kabel Tonalium Audio), Sennheiser HD 800S.
- Kabel USB: ifi Gemini + iUSB3.0.
- Kabel koaksjalny: Tellurium Q Black.
- Interfejs: HiFace M2Tech
Ciekawa jak zwykle dogłębna recenzja,podlinkowałem mojemu niecierpliwemu koledze 🙂
Swietna recenzja.(w ogole jak zwykle wspaniala z pana strony)Ten Questyle musi grac naprawde swietnie, poniewaz czytajac oraz dzieki temu jak jest opisywany przez pana mozna sobie wyobrazic jego dzwiek. Mam pytanie: Czy sluchal pan Piotr juz Burson Conductor Virtuoso?
Pozdrawiam i mam nadzieje ,ze nastepny rok przyniesie nam duzo nowych „zabawek-HIFi” i dalszych, wspanialych recenzji.
Patryk.
P.S: Mam na mysli nowego V2 lub V1.
Nie, nie słuchałem. Jak już kiedyś wspominałem – dystrybutor Bursona nie podnosi słuchawki, a bez tego raczej trudno o posłuchanie.
Skoro główny dystrybutor się nie odzywa, to proszę spróbować wypożyczyć Conductora Virtuoso w Audeos. Mają wersję z DAC-iem i bez. Jak mniemam, wielu czytelników Pana recenzji czeka na jego test.
Szkoda bardzo.Moze znajdzie sie ktos z czytajacych i wypozyczy panu swojego Bursona Virtuoso na test?
Może?
Panie Piotrze wiem,ze trudno przywoływać z pamięci i porównywać brzmienie ale jak się ma obiekt recenzji do M-DACa czy czy „800-setki” tegoż Producenta ?
Oczywiście jako wzmacniacz słuchawkowy .
Od „osiemsetki” po koaksjalu podobał mi się bardziej, bo grał muzykalniej. Odnoszę to do pojedynczej, bo jako monobloków Questyle 800 nie słyszałem. Co do M-DAC, to Questyle gra żywiej i dynamiczniej, a także prawdopodobnie szczegółowiej, natomiast nie sprawdzałem go z Beyerdynamic DT 880, ale wątpię by dawał z nimi taką jak M-DAC holografię.
Dziękuje za opinię ,mam podobne odczucia co do M-DACa i Beyerdynamiców .
Z Sennkami HD800 grało poprawnie ,rozdzielczo i z niezłą dynamikom ale nie było takiej przyjemności słuchania jak z Bayerami 🙂 .
Panie Piotrze ten Questyle ma wejście RCA można chyba podłączyć „normalne” żródło ,czy miał Pan okazję wypróbować z odtwarzaczem CD ?
Po USB nie do końca hula? A jakby odpiąć ten ifi usb power + Gemini i w kablu USB od strony wtyczki A (czyli od strony komputera) zakleić styk nr 1 – próbował Pan? Oczywiście ma to sens gdy gniazdo USB w przetworniku ma własne dobre zasilanie z tegoż przetwornika.
Ja próbowałem i jest lepiej niż z tym cudem od ifi (przetwornik Audio-gd NFB-1 2014, kabel USB WireWorld Starlight 7).Dzwięk jest bardziej naturalny, z ifi jest bardziej „zrobiony”, zwłaszcza bas się rozmiękcza.
Szczerze mówiąc nie bardzo mam czas na nietypowe eksperymenty, bo sprzęt do opisania w kolejce czeka, a niestandardowe połączenia i tak się szerzej nie przyjmą. Trudno więc na nich opierać wycenę sprzętu. Ale jeżeli tak faktycznie może być lepiej, to czemu nie, można próbować.
Oczywiście, rozumiem sytuacja pojedynczego słuchacza jest inna niż recenzenta.
Pozdrawiam
Czy tylko do sluchawek ?
Jak sie zgra z lampami ?
Szukam czegos do polaczenia z lampa, zrodlo tidal. Stawialem na lampizatora ale podejscie tej firmy do klienta w Polsce….
Dobry DAC pozostaje dobrym DAC-kiem, tak więc z lampowym wzmacniaczem nie powinno być problemu, tak jak nie było go z Phasemation.
Lampizator do Tidala? Nie szkoda kasy? ifi iDAC2 wystarczy. A jak chcesz coś lepszego to posłuchaj Cayin iDAC-6 ma taki sam chipset jak omawiany Questyle czyli Asahi Kasei AK4490, ale po 1 na kanał. A jak chcesz zaszaleć, to Chord 2Qute (to taki Hugo tylko, że stacjonarny i sam DAC) i myślę, że pozamiata 🙂
W czasie ostatniego spotkania forumowego mp3store Questyle z przymusu robił za główne źródło odsłuchowe. Muszę przyznać, zresztą jak i większość osób uczestniczących w spotkaniu, że 600i w tej roli sprawdził się bardzo dobrze. Nie sprawdzaliśmy go pod USB, jedynie po optyku, i było naprawdę mięsiście i z przytupem, a kiedy trzeba delikatnie, kojąco. W tej cenie dla mnie bomba 🙂 Warto odsłuchać osobiście.
Panie Piotrze pisząc o wyjściach zbalansowanych i niezbalansowanych i małej pomiędzy nimi różnicy ,miał Pan na myśli wyjścia do połączenia słuchawek czy wyjścia z dac-a na wzmacniacz ?
Wyjście na słuchawki.
To dobrze ,pocieszył mnie Pan 🙂
Jak wspomniałem kolega kupi sobie ten przetwornik/wzmacniacz słuchawkowy ,on ma HD800s a tam teraz na wyposażeniu dwie pary kabli: niezbalansowany Jack 6,3mm i XLR to on nie będzie miał problemu .
Natomiast ja jak bym się zdecydował to mam „stare” HD800 z kablem Jack ale jak gra podobnie to zaoszczędzę na wydatkach .
I jeszcze jedno ,pytałem wcześniej czy testował Pan urządzenie z odtwarzaczem CD ?
Do odtwarzacza CD nie podłączałem. Porównałem jedynie do przetwornika Ayon Sigma używając napędu CD w komputerze.
Udało mi się posłuchać CMA600i. Źródłem był też Questyle -tym razem mój prywatny Qp1R podłączony do CMA600i po optyku.
Jak dla mnie rewelacja. W zasadzie nie było słuchawek, które by źle z nim zgrały. Miałem możliwośc odsłuchu na: Sennheiser HD800, Fostex Th900MK2, Pandora VI, beyerdynamic T90, T1V2, Audeze LCD2, Grado PS100, Focal Elear. W zasadzie już nie musze szukac , ale biorę pod uwagę wersje CMA800 lub CMA800R + CS192.
Po USB słuchałem tylko przez moment -Mac Book, kabel ADL (by Furutech) -oczywiście było inne granie, ale równie bardzo donbre chociaż nie takie jak z przenośnego grajka QP1r, który jest znakomity sam w sobie.
Polecam zestawienie CMA800R + CS192. W Polsce i tak cena duzo ciekawsza niz w Europie.
Pozniej jest jeszcze opcja zeby dokupic kolejnego CMA800R i zrobic tor z dwoma monoblockami dla sluchawek. Nie trzeba tego robic od razu, ale różnica w brzmieniu warta takiej inwestycji. Wrecz zalecam bo to niesamowity skok jakosciowy. U mnie gra to po syemtrycznym, zasilanym z dwom CMA800R z HD800 oraz zamknietymi Fostex THA900 MK2. Rewelacyjne zestawienie. Wyciaga z tych sluchawek tyle, ze poki co niewiele rzeczy gralo podobnie. Swietnie rowniez zgrywalo sie z Audeze LCD3 mojego kolegi
Takie dwa „monobloki” CMA800R to wyjdzie pewnie w okolicach Bakoona HPA-21 ,pytanie czy zagra to lepiej ?
Z HD 800 nie.
Bakoon gra pewnie bardziej cieplo, lampowo. Przyznam ze Bakoon + Chord 2Qute to tez ciekawe zestawienie.
Cena wyjdzie podobna jak za zestaw Questyle. Ale i ten zestaw i ten nie ze wszystkim idzie w parze wiec ostatecznie kwestia co kto lubi.
Panie Piotrze, posiadam Sennheisery HD 600 i zastanawiam nad zakupem Aune S16. Po przeczytaniu tej recenzji mam trochę mętlik w głowie. Jak wypada w skrócie konfrontacja brzmieniowa S16 i CMA600i ? Czy warto trochę dołożyć i kupić CMA600i ? Proszę o opinie i radę.
Sprawa przybrała niestety banalny obrót – Aune S16 (tak mnie powiadomiono) wypadł z rynku. Zostaje więc sam Questyle. Ale jest na pewno nie gorszy, może nawet lepszy. Nie porównywałem bezpośrednio, ale stawiałbym na Questyle.
aune s16 wypadl bo wszedl s6 jako Dac/amp zabalansowany i do kompletu odzielny zbalansowany wzmacniacz s7. Swoja droga bedzie recenzja? 😉
Jak podeślą, to będzie 🙂
Tak zgadza się. Coraz ciężej dostać S16. Jeszcze można się załapać na ostatnie sztuki. Za S16 wchodzi S6, tak mnie poinformowano u dystrybutora. Czekamy w takim razie na recenzję S6 :).
Piotrze czytałem Twoją recenzję tego urządzenia ,nawet go zakupiłem ,gra u mnie z HD800 bez „s” po coaxialu i jestem zadowolony .
Rozważam zakup jeszcze drugiej pary słuchawek takich alter ego dla Sennheiserów pomyślałem o Audeze .
Chwaliłeś LCD-3 jak myślisz czy LCD-2 też by się sprawdziły czy to jednak trochę inna liga w stosunku do „3” ?
Nie jestem wielkim fanem LCD-2, więc ich nie polecę, chociaż to dość ciekawe słuchawki, mające swoje atuty. Trudno mi też polecać LCD-3, w sytuacji gdy z czterech słuchanych egzemplarzy każdy grał inaczej. Alternatywa dla HD 800S? Wydaje mi się, że przy kablu Tonalium nie potrzebują alternatywy. Ale znowuż tego kabla nie ma. Jak chodzi o odmienność stylu na wysokim poziomie, to chyba HiFiMAN HE-6. Im też wprawdzie trzeba wymienić kabel, ale wystarczy wymiana na niedrogi.
Witam.
Co według Pana najlepiej będzie pasować do Sonorous 6, HE400S oraz Edifierów R2600:
Aune S6, Questyle cma400i czy może Questyle cma600i?
Do tego posiadam PS4 i przez optyka łączę ją z X1S – który obecnie jest moim głównym sprzętem.
I czy Pana zdaniem warto iść w kable zbalansowane czy nie?
Zastanawiam się też nad tym,by może ten sprzęt był uniwersalny – tj. dobry pod różne słuchawki.
Zbalansowanie bym sobie darował, a kupił CMA600i. To naprawdę świetne urządzenie.
Oprócz
Dzięki – tamta odp. to błędnie musiałem wysłać. A to będzie brzmienie naturalne, detaliczne i przestrzenne z cma600i? Nieprzebasiowione i uniwersalne?
Uniwersalne w sensie synergii ze słuchawkami czy głośnikami i dostępną mocą.
To będzie brzmienie jedno z najlepszych, jakie można mieć za te pieniądze.
A brzmienie cma400i i cma600i są b. podobne? i jak jedne – cma600i – napędzają planary typu LCD-3 to i drugie?, bo w tej chwili myślę między cma400i a cma600i, bo chyba słuchanie Aune S6 sobie odpuszzę bo to wzorem X1S w pełni techniczne brzmienie, bo jednak Questyle’e dają Sonorousom 6 muzykalności myślę najkrócej, a HE400S tchnienie życia, bo z X1S się źle zgrywają.
Jutro będę miał jeszcze może możliwość posłuchania przynajmniej cma400i i cma600i i się zastanawiam czy w ogóle jeszcze coś innego słuchać. Słyszałem, że Aune S6 to taki trochę lepszy X1S, słyszałem, że tonalność ta sama, a więc muzykalnośći i pewnego ugładzenia może brakować, a już z własnych odsłuchów wiem, że cma400i dobrze się zgrywają – choć jutro się upewnię – z Sonorous 6 i b. dobrze chyba z HE400S.
No i funkcjonalność też ma jakieś znaczenie i Questyle w tej cenie mają najwięcej chyba opcji, nie wiem czy 400i wszystkie słuchawki na przyszłość napędzi, ale jest jednak tańszy i podobno bardziej muzykalny z werwą (tak przynajmniej słyszałem), 600i ma więcej mocy i może robić jako klasyczny wzmak jak rozumiem, a 400i nie, ale DAP-y chyba nie będę podpinać pod DAC-a(?) by używać wzmaka z DAC-a, za to cma400i ma wyjścia zbalansowane aż 2 – w tym 2,5 mm jack, co może mieć znaczenie przy chęci wpinania naraz kabla do DAP i DAC-a (na razie mam AK Jra bez zbalansowanego i tak). Optyka mają oba (do dźwięku z konsoli potrzebne np. albo jakby na przyszłość przesyłać dźwięk z DAP-a na DAC-a) i oba jak rozumiem mogą po balansie i nie po balansie po 2x RCA puścić sygnał na głośniki z regulacją z poziomu głośników przy opcji fixed (przy cma600i zgaduje taka opcja też jest) albo z potencjometru również przy adjust.
Przy cma400i podoba mi się takie dotykanie, nurzanie się pewne w muzyce, jest substancja, pewna kleistość i spoistość – jak rozumiem z Aune’m S6 tego nie uzyskam.. i będzie technicznie trochę jak z X1S, gdzie Sonorousy 6 grają trochę za pikantnie myślę, a HE400S zbyt matowo.
Pytanie wraca pierwsze – jutro może się dowiem – czy cma400i i cma600i grają b. podobnie.
Grają podobnie. Mają ten sam DAC i wzmacniacz. Różnią się m.in. sekcją zasilania, co ma wpływ na sposób, w który napędzają słuchawki. Tak w skrócie 600i lepiej napędzi wymagające słuchawki. Jak nie masz ekstremalnie wymagających słuchawek, to wybór się sam narzuca 🙂 Ale wiadomo, lepiej samemu posłuchać.
Posłuchałem, dla mnie gra inaczej – cma600i oraz cma400i, z Sonorousami 6 cma600i i z HE400S wg mnie słabo się zgrywa, co innego z cma400i gdzie wszystko zdaje się brzmieć lepiej zdecydowanie i odpowiednio.
Kwestia też preferencji i kto jaką prezentację lubi myślę może.
A to się może zgadzać co do Sonorousów 6. Z ich niską impedancją i wysoką skutecznością, mogą idealnie zgrywać się z cma400i, który jest przystosowany do współpracy z IEM, które z natury są bardzo „czułe”. HE400S też mają niską impedancję, może cma600i „woli” słuchawki o wysokiej impedancji? Z drugiej strony bardzo dobrze się zgrywa z Fostexami. Jeżeli Twoim zdaniem 400i gra dla Ciebie lepiej, to super… przynajmniej zaoszczędzisz 🙂
Może wiesz to bardziej kwestia synergii i ze po prostu wykresy częstotliwości i kształt krzywej tego powoduje, ze Sonorous 6 i HE400S lepiej zgrywaja się z cma400i. Może słuchawki, które nie są idealnie równe mają może problem z nadmiarem informacji od cma600i?.. bo moje słuchawki to nie są chyba deski. Jakby co zamówiłem cma400i. Nie znam się dokładnie wiec gdybam + źródła pozorne na 400i słychać dobrze,a na Cma600i są dźwięki zawieszone nie wiadomo trochę gdzie a bas się też wylewa trochę w Cma600i. Może po prostu nie lubię też za dużo basu i gęstego sosu i mięsa a poza tym z moimi słuchawkami grało to dla mnie fałszywie.
No dla mnie nie grało to dobrze i nie było przyjemności z Cma600i. A na cma400i czułem, że to gra dobrze chyba dla mnie . Lekko, zwiewnie, dynamicznie.
Mam CMA600i, słuchałem z niego Audeze LCD2F i LCD3 i bez problemu dawał radę,
może nie mistrzostwo świata ale najlepiej kontrolowany i przyjemny bas jaki słyszałem z tych słuchawek.
Miałem swego czasu Bakoona HPA-21 może z tymi Audeze było bardziej „szlachetnie” ale miałem
wrażenie ,że na ostrej muzie brakowało trochę mocy (temu Misiu) 🙂
Nie słuchałem z Audeze, bo w sumie po co, skoro najważniejsze by dobrze grało z moimi słuchawkami. Inna sprawa ze może niektórym zawsze mało basu a ja nie lubię jak się rozpycha np. Z Sonorous 6 i HE400s grało to po prostu źle do przeciętnie. Nierówno a do tego lubie wiedzieć skąd dźwięk dochodzi. No juz nie pamiętam wszystkich aspektów , bo wybrałem zadowolony cma400i.
HE400S mają trochę zaburzoną równowagę i uciętą nieco górę myślę – wiem ze to nie mistrzostwo świata . Sonorousy 6 zdecydowanie jaśniejsze i ostrzejsze i bardziej przestrzenne – wyższy poziom ogólny dźwięku. Ale 400s lubiłem i może nadal się przydadzą czasem jako takie miłe miśki :). Audeze przyznam, że jeszcze nigdy nie słuchałem – podobno naprawdę ciemne a ja jednak chyba preferuję jasne słuchawki ;).
Ale grunt ze jesteś zadowolony – ja będę czekać teraz trochę dni na dostawę 400i ale wierzę , że warto.
Zastanawiam się czy przy moim sprzęcie – Questyle cma400i wkrotce, X1s (oba póki co pod kompa przez Wireworlda Starlight 7 lub optyka do Ps4), Sonorous 6, HE400s, Edifier R2600 warto iść w zbalansowane kable – co do głośników jestem pewien że nie i może wkrótce je zmienię.
Nie znam szkoły Audeze jeszcze – podobno specyficzna bardzo i pze nie każdy lubi. Może dojdę i do tego by dojść do nich – także poświęcenia niemałych środków na jakąś ich parę..
Co ciekawe dotychczas bas mi się najbardziej podobał w HD650 ale cała reszta nie choć na tym co słuchałem był jednak za wolny.. Kiedyś może uwierzę i spróbuję,że na lepszym źródle to lepiej zagra – aczkolwiek ten kocyk,jeśli zawsze jest na dźwiękach to nie, ,no i brakowało mi HD650 życia.
A cma400i sluchałeś w ogóle Tadeuszu? Tak czy siak po prostu lubimy może inny przekaz – bo słuchałem trochę kogoś kto jak wierze coś się zna i mi tłumaczył, że np. w cma400i mogę śledzić źródła pozorne – skąd dźwięk dochodzi (mam nadzieję że dobrze mówię i tak się to nazywa ;)), a w cma600i nie i juz to dla mnie ważny argument za cma400i..
400i nie miałem jeszcze przyjemności słuchać ale chyba zmieni się coś we wrześniu bo kolega z pracy zapowiedział,że po powrocie z wakacji kupi sobie tego wzmaka .
Ma słuchawki Fostex TH-610 ,gra to u niego z kompa z firmowym wzmakiem Fostexa ale jak posłuchał
u mnie z Questyle 600i to powiedział,że lepiej .
Nie wiem czy to przypadkiem na tę jego ocenę nie wpłynęło żródło ,komputera nie używam
słuchaliśmy przemiennie z CA 851N oraz blu-raya Oppo z podłączonego twardego dysku 3,5′ z
zasilaczem Tomanka.
Cma400i to lżejszy przekaz też niż cma600i. Wspomniana prezentacja dźwięku – inna i synergia dobra z moimi słuchawkami i muzykalność pewna – tak przynajmniej wydaje mi się . Taniej, nieco mniej mocy ale przydatny balans po jacku 2,5 mm – bo mogę w razie co zrobić kabel zbalansowany do DAC-a i DAP-a ale jako klasyczny wzmacniacz słuchawkowy sam nie może robić, ale to raczej nie będzie mi potrzebne – chyba. No i przede wszystkim dla mnie to lepiej gra.
Słyszałem ze może właśnie z czymś takim jak ten Fostex cma600i może to lepiej grać o ile nie mylę modeli bo mam na myśli to z czego Denon D7200 bodajże ma drivery. Z kolei wtedy to po prostu ktoś woli inne granie tez może. Bo mi te Denony nie pochodziły.
Ale nie słuchałem tej kombinacji.
Odtwarzacz to u mnie mam taki tani za 3 stówy bluray w kompie na 5.25 zatokę i psuje myślę dość mocno dźwięk, wiec by to neutralizować staram się słuchać z dysku – foobar2000 lub z sieci póki co. Listwę mam też za 3 stówy – może ma też znaczenie, bo taka tania za 30 zł jak była to brzmiało to dużo gorzej. Może i kabel zasilający ma nawet wpływ ale nie wiem. Kabel USB z kompa ma spore znaczenie myślę, ale może Wireworld Starlight 7 USB 2.0 to akurat niezły kabel.
Ależ Introverder zdominowałeś wątek, ale trochę mógłbyś poprawić polszczyznę,bo trochę chaotycznie piszesz…
Ja też mam CMA600i oraz właśnie TH610 + kabelek zbalansowany do nich ,firmowy Fostexa. Powiem że dopiero po balansie Questyle zaczyna grać jak należy,niemal podwojenie mocy,wyrazistość ,energia i dynamika przekazu, jest impreza…Po jacku jest sporo gorzej…warto spróbować.Jak najbardziej mogę śledzić źródła pozorne jak to określiłeś, i robi to cma600i doskonale. Miałem kiedyś Brystona BHA-1A, daje radę w porównaniu z nim CMA600, mimo że sporo tańszy, gra analogowo, jak niemalże lampowiec…
Mam ten sam zestaw, Questyle CMA 600i i do tego Fostex TH 610 na kablu zbalansowanym Fostexa.
Ja to powiedział kolega, zabawa jest dopiero po balansie, aż się popłakał słuchając muzyki klasycznej. Ok. 900 zł za kabel zbalansowany do tych słuchawek to zdzierstwo. A niestety konstrukcja Questyle zachęca, żeby słuchać po balansie. FLACi gra świetnie, ale moc dopiero pokazuje jak podłączyć do niego jakiś zewnętrzny CD, nawet jakiegoś używanego szrota za 100-300 zł i można szaleć (byleby miał wyjście cyfrowe optyczne). Ze DACów, które słuchałem ten grał najbardziej analogowo, choć mógłby mieć trochę więcej sceny i dynamiki.
A jak się ma ten Questyle do Deckarda? Zwłaszcza w kontekście podpięcia AQ NH?
Nie wiem, Deckarda nie słyszałem.
Słyszałem Caina, Fostexa najwyższy model oraz Furutecha. Najsłabiej zagrał ten najdroższy Fostexa. Caina bardzo fajnie się słuchało, w relacji jakość do ceny to super, niestety grzał się jak piec do wytopu stali, fatalnie odprowadzał ciepło.
Witam jakie combo do słuchawek th610 ?
Cma 400i czy aune s6
Które urządzenia ma większą moc wyjściową dla słuchawek.
Czy takim cma 400i będę mógł w przyszłości napędzić jakieś ortodynamiki jak audeze.
Wystarczy zajrzeć do opisu technicznego Questyle 400i, by stało się jasne, że napędzi każde słuchawki, także planarne. Również Aune nie powinien mieć z tym problemu, a które urządzenie jest lepsze brzmieniowo, tego nie wiem, bo nie porównywałem. Sądząc po dotychczasowych produktach obu marek można przyjąć, że jedno i drugie jest dobre.
Czy w związku z pojawieniem nowego flagowca QUESTYLE CMA FIFTEEN, jakiś test?
Pewnie tak.