Recenzja: Entreq USB – modele Konstantin i Atlantis

Budowa

   W myśl powyższych zasad przewody Entreqa posiadają oplot z bawełny, stanowiący jedynie osłonę przed kurzem i brudnymi paluchami, są niezbyt grube, jako że gruby kabel z litego przewodu byłby nie do zgięcia, i mają drewniane, chyba jedyne takie na świecie, superekologiczne oprawy wtyków, których drewniana konstrukcja jest niemagnetyczna, dzięki czemu nie posiada „pamięci”sygnału, dając dźwięk bardziej szybki i detaliczny. Mają też te kable Entreqa kilka stopni jakościowych poziomów, których różnicę zaraz będziemy badać, bo to właśnie ona jest przedmiotem niniejszego testu.

 

Entreq Konstantin USB

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_11 HiFiPhilosophy

Standardowe złącza Entreq’a w Konstantinie…

Kabel Konstantin USB wygląda w sposób charakterystyczny dla swego wytwórcy i jest sympatyczny w obejściu. Miękki, bawełniany oplot, typowy dla Entreqa, z daleka da się rozpoznać, bo przepleciono go białą nitką tworzącą swoiste pręgowanie, zakończone po obu stronach drewnianymi wtykami z wytłoczoną nazwą samego przewodu i producenta. Ma długość 1,1 metra i jest łatwy do ułożenia, gdyż gnie się bez problemu i nie sprężynuje. Specyficzną cechą, także typową dla wielu kabli Entreqa, jest opatrzenie go we wtyk uziemiający, z którego nie mogłem niestety skorzystać nie posiadając żadnej z oferowanych przez firmę Ground Boxes.  Dostarczają go w ładnej drewnianej skrzyneczce z surowego, nielakierowanego drzewa, silnie nawiązującej do deklarowanego przez firmę naturalizmu. Kosztuje taka skrzynka wraz z zawartością 1700 zł, tak więc nie jest to tania przyjemność, choć jak na audiofilski kabel żaden wydatek. Żachnie się ktoś jednak – co to za audiofilski kabel, jakieś USB? Napisałem wszakże niedawno recenzję kabla USB od Tellurium i stoi w niej zgodnie z wiedzą zaczerpniętą z odsłuchów, że takie kable wpływają na brzmienie i nawet bardzo wpływają. Gdybym wówczas jakiejś różnicy nie stwierdził, pisanie kolejnej recenzji kabli tego rodzaju byłoby całkiem bez sensu.

 

Entreq Atlantis

Seria Atlantis pojawiła się w zeszłym roku, spychając na niższą pozycję dotychczasowe flagowe Apollo. Te z kolei od Konstantinów oddziela jeszcze seria Challanger, a Konstantiny są drugie od dołu, bo pod nimi znajdują się jeszcze przewody Discover.

Entreq_Atlantis_&_Konstantin_USB_23 HiFiPhilosophy

…i minimalistyczne w nowy flagowcu.

Sądząc po nazwach a także patrząc na materiały reklamowe można się domyślić, że inspiracją dla nazewnictwa poszczególnych serii były przede wszystkim imiona amerykańskich promów kosmicznych, wycofanych już ku rozpaczy naukowców z użytku i możliwych do zobaczenia jedynie w muzeum. Najnowszy i zarazem ostatni z nich – Atlantis – dał nazwę serii potwornie drogich i arcy high-endowych kabli, z których ten do przesyłania sygnału pomiędzy łączami USB kosztuje 12 000 zł. Nie jest to wprawdzie najdroższy na świecie kabel o takim przeznaczeniu, ale niewątpliwie jeden z najdroższych. Pakowany jest analogicznie do tańszego kuzyna, także w drewnianą skrzyneczkę, i tylko nazwa na wieczku informuje o innej zawartości. Sam kabel różni się jednak dosyć wyraźnie, bo chociaż ma taki sam oplot i bardzo podobne drewniane wtyki oraz identyczne gniazdo uziemienia, to nie składa się z jednego tylko dwóch przewodów, z których jeden jest wyraźnie grubszy, a pośrodku oddzielony od sąsiada sporym drewnianym owalem, przez który każda z żył przechodzi oddzielnie. Nieco inne są też same wtyki, co można porównać na zdjęciach, przy czym warto zwrócić uwagę na miedziane i srebrne druty, których użyto w tych od Atlantisa. Entreq szczyci się tym, że to jedyny jak dotąd kabel USB, którego wtyki przeprojektowano i w sposób zasadniczy udoskonalono. Niewątpliwie najbardziej różna jest jednak cena, co powinno przepowiadać sporą jeśli nie bardzo dużą różnicę brzmienia. To bieżmy się za te różnice.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

38 komentarzy w “Recenzja: Entreq USB – modele Konstantin i Atlantis

  1. Miltoniusz pisze:

    Witam
    Ciekawy test. Potwierdza to moje obserwacje. Wpływ kabla USB jest bardzo duży. Ciekawy jestem, jak te kable wypadły w porównaniu do Tellurium.
    Ps. W przypadku kabli USB także, duże znaczenie ma sposób ich ułożenia. Zawsze mnie ciekawiło, czy recenzenci biorą to pod uwagę.
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sposobu ułożenia nie brałem pod uwagę. O relacjach między kablami USB od Tellurium i Entreqa będzie w pisanej obecnie recenzji przetwornika Calix FEMTO, ale ta ukaże się dopiero po recenzji słuchawek AKG K812, którą będę pisał od pojutrza.

  2. Przemek pisze:

    Sposó ułożenia – czyli ,ze zgięty gra inaczej niż wyprostowany czy jak ?

  3. Maciej pisze:

    Z ciekawostek powiem, że ostatnio słuchałem mojego Lampizatora 4 podłączonego kablem optycznym i ku mojemu zdziwieniu grało to lepiej niż SPDIF z Pioneera PD9700 Stable Platter, jeśli nie bardzo bardzo porównywalnie. Przestrzeń znacznie się uspokoiła/uczytelniła i całościowy przekaz stał się taki bardziej taktyczny..

    A tak w ogóle to format 16/44 jest dla mnie teraz tak nasycony, że gonitwa za 32/384 jakoś mnie nie pociąga (choć obecnie mam i tak 24/192 na pokładzie w razie potrzeby)

    1. Piotr Ryka pisze:

      Okropnie kable wpływają na brzmienie. Aż za bardzo. Nie powinno tak być; to jakaś zmowa rzeczywistości przeciwko tym co nie wierzą w kable.

      1. Maciej pisze:

        Po wnikliwszych testach, na długich odcinkach wygrywa jednak Pioneer jako transport. Większa głębia sceny, bogatsza faktura dołu… Pioneer zarówno po optyku jak i spdif jednak górą. No ale pliki wygodniejsze… taka przekorność życia.

  4. Maciej pisze:

    Piotrze czy mój komentarz został usunięty? Czy coś szwankuje po mojej stronie komputera.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nic Macieju nie szwankuje po stronie twojego komputera. To administrator zabrał się za walkę ze spamem (czasem ponad tysiąc spamów na dobę) i zrobił to tak skutecznie, że teraz wszystko ląduje w koszu jako spam – moje odpowiedzi też. Muszę się logować żeby samego siebie wrzucić na ekran. Cyrk. Coś będzie trzeba z tym zrobić.

  5. Maciej pisze:

    Kolejny raz fałda czasoprzestrzenna postępu nas wyprzedza…

  6. Piotr Ryka pisze:

    Włączyłem już jak było i można po staremu komentować. W przyszłości trzeba będzie pomyśleć o logowaniu użytkowników, bo strona utonie w spamie.

  7. Miltoniusz pisze:

    Przez sposób ułożenia rozumiem to, na jakiej powierzchni leży (twarda, miękka) i czego ewentualnie dotyka. Prawdopodobnie istotne również jest to, czy jest napięty czy układa się swobodnie.
    Moje doświadczenie jest takie, że jak kabel opiera się np. o drewnianą szafkę albo ścianę, to prawdopodobnie z powodu wibracji, jest gorzej. Jak podłożę coś miękkiego, co izoluje od drgań, jest lepiej. Różnica jest duża.
    Wiem, że to nie brzmi normalnie ale jako ciekawostkę dodam, że jako technokrata, który nie wierzy w cuda, przez lata miałam podłączone kolumny głośnikowe kablami antenowymi (tymi płaskimi 300 ohm) no bo miedź to miedź więc o co chodzi a interkonekty kosztowały nie więcej niż 5 zł. Jeśli dziś mój system kwalifikuje mnie do domu wariatów, wynika to tylko z tego, że pewnego dnia postanowiłem sprawdzić, czy interkonekt za 300 zł gra lepiej od tego za 5. Wstępnie mi wyszło, że nie. To informacja dla tych, którzy twierdzą, że próbowali i różnic nie słyszeli. To błędy metodologii bo nie wyobrażam sobie, aby można być tak głuchym. Wszystko wynika więc z doświadczenia, które zaprzeczyło moim przekonaniom.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ciekawe spostrzeżenia. Trzeba będzie poeksperymentować. O sile wpływu okablowania na brzmienie miałem okazję przekonać się ostatnimi czasy wyjątkowo dobitnie.

  8. Maciej pisze:

    Z kablami to jest tak że one jednak brzmią inaczej. To fakt. Ale pytanie na ile poprawiają dźwięk, a na ile go tylko zmieniają… Jesteśmy na jakimś początku drogi w tych sprawach. I pewnie za 30 lat okaże się, że wiele z tego co było uznane za powszechne racje to jednak były złe (choć część z tego pewnie obroni się przy tym także).

    1. Janek pisze:

      Maciek jakich słuchawek i wzmacniacza używasz z Lampizatorem?

      1. Maciej pisze:

        W tym momencie są to wymiennie słuchawki T70 i HD650, wzmacniacz Feliks Audio Espressivo-E. Jednak w drodze jest wypożyczony Violectric V200. Generalnie obecne słuchawki i wzmak słuchawkowy nie pokazują pełnego potencjału DACa, który słychać lepiej na moim zestawie stereo. Stąd poszukiwania wzmacniacza, bardziej uniwersalnego mocowo niż OTL. Chcę uzupełnić tor o nowe słuchawki może HD800, może HE6, a niestety OTL limituje mnie do tylko wysokoomowych – i to jego wada choć brzmi wspaniale.
        Z nowym DACem pojawiło się tyle życia w muzyce, że aż się prosi o więcej jakości w reszcie toru.

        1. Janek pisze:

          Mnie niestety nie udało się do tej pory posłuchać Lampizatora, odsłuch o którym pisaliśmy na AH nie doszedł jeszcze do skutku 🙁
          Na chwilę obecną delektuję się brzmieniem HD800 i Headonica i muszę przyznać, że jest to naprawdę udane połączenie.Z wzmacniaczy które które słuchałem tylko Cary SLI 80 zrobił na mnie tak duże wrażenie.
          A jutro jade słuchać Lcd3 🙂

          1. Maciej pisze:

            Headonica na odsłuchach zazdroszczę, tym bardziej że Michał pisał iż z HD800 jest dobrze w sensie dopasowania.

        2. Tomson pisze:

          Czy mógłbym prosić o informację jak ten wzmak Feliks Audio gra z Hd650? Jestem zainteresowany zakupem tego wzmacniacza

          1. Piotr Ryka pisze:

            Gra bardzo dobrze.

          2. Tomson pisze:

            Upraszczając moje dylematy, Feliks Audio Espresivo plus DAC czy Aune S16 dla moich Hd650 ? Chciałbym moje szaleństwa w kwocie do 3 tyś zamknąć 🙂 A może poleci Pan jeszcze coś innego? Dziękuję z góry i przy okazji Wszystkiego Naprawdę Naj w Nowym Roku!

          3. Piotr Ryka pisze:

            Nie czuję się w pełni kompetentny dla takich porównań, bo bezpośrednio nie przymierzałem. Ale Aune jest na pewno w porządku.

  9. Piotr Ryka pisze:

    A mnie z obywatelem Lampizatorem nie udało się nawiązać kontaktu, czego żałuję.

  10. Maciej pisze:

    Piotrze, na początku roku cały team był w Vegas na audioshow tamtejszym. Teraz zajęci bo zamówień dużo, ale ja się przypomnę w temacie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dobrze, trzymam za słowo.

    2. sebastian pisze:

      Maćku jeśli można spytać, którą masz wersję Lampiego i co uważasz za jego najmonotonniejszą stronę?

      Pozdrawiam

      1. Maciej pisze:

        Wczoraj miałem dość długą sesję odsłuchową. Bardzo różnorodny repertuar. I choć była długa nie odczuwałem cienia zmęczenia i żal mi było wyłączać sprzęt, no ale czasem są po prostu obowiązki. To był tor PS3 -> Toslink -> Lampizator Level4 -> Espressivo-E -> T70. Muzyka była wspaniale różnicowana. Przestrzeń fenomenalna. Barwy głosów i nie tylko sprawiały bardzo dobre w odbiorze wrażenie (nasycenie + detale). Co mógłbym podać jako wadę Lampizatora? Hmm, musiałbym trochę pomyśleć, na pewno da się pokazać dźwięk w jeszcze bardziej rozdzielczy sposób, ale nie znam drugiego urządzenia które nie robiło by tego kosztem barwy i naturalności. Może fortepian (ale tylko wyższe rejestry) na Lampizatorze mógłby być mniej naturalistyczny – może trochę bardziej wycofany jak zwykły pokazywać go dace z filtrami, ale to moje preferencje bo po prostu niektóre wysokie dźwięki fortepianu działają mi lekko na nerwy swoim całościowym charakterem ( w końcu młotek uderza a napięty stalowy włos). Całościowo to ten dźwięk jest na pewno bardzo otwarty, czasem żywiołowy, znakomicie w nagraniach live, ale w kameralistyce też 🙂 Jest wszechstronnym dacem, tylko to na pewno inny dźwięk niż wszystko co ma filtry i oversampling. Tutaj jesteśmy bliżej nagrania i to nie jest slogan. I nie ma to też nic wspólnego z męczarnią. Wszystko jest bardziej otwarte, wyraźne i chwała jeśli nagranie jest nie tyle dobre, co nie skopane. Jeśli coś jest zrealizowane bez przestrzeni to nie będzie jej, ten kontrast dobrze widać na przykładzie muzyki akustycznej i elektronicznej, kiedy ta druga po prostu razi sztucznością pogłosów (Klaus Schulze – Audentity) i zostaje raczej radość z barwy, klimatu, dynamiki itd.. Ale ten sposób prezentacji wymaga aklimatyzacji po urządzeniu konwencjonalnym. Po tym krótkim okresie nie myśli się o niczym innym, poza Level 6 🙂 PS: słucham na swoim od 2 msc. Trzeba mieć na uwadze, że zawsze mamy możliwość lekkiego dostrojenia daca do naszych potrzeb – kondensatory, lampy, dioda prostownicza i są to operacje odwracalne jakby co.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Powyższy opis tylko wzmaga chęć osobistego zapoznania się z Lampizatorem, do którego mam cichą nadzieję aspirować w oparciu o pewne znajomości 🙂

        2. Maciej pisze:

          Cofam to co napisałem odnośnie transportu. Jednak Pioneer pokazuje większą klasę i pełnię niż PS3 z plikami WAV – w kwestii samego transportu..

  11. Maciej pisze:

    Sebastian, powiedz skąd pytanie akurat o monotonię?

    1. sebna pisze:

      Maćku, oczywiście chodziło o najmocniejszą stronę ale wkradły się chochliki i autokorekta z „najmocniejszej strony” zrobiła „najmonotonniejszą” hehe.

      Samo życie.

      Zorientowałem się dopiero czytając Twoją odp. za, którą Ci dziękuję. W każdym bądź razie czytanie z tej perspektywy, jakkolwiek nietypowej, też było ciekawe.

      Lampizatora znam nieco, choć niższą wersję, bo level 2.7. Bardzo fajny DAC, choć tej niższej wersji brakowało przejrzystości i detali, ale z kolei nie żałował muzykalności i wypełnienia.

      Bardzo chętnie bym posłuchał levelów 4 wzwyż. Może niedługo nadarzy się okazja bo to co słyszałem w 2.7 zapowiadało niesamowity wprost potencjał.

      Pozdrawiam

      1. Maciej pisze:

        Jeśli jesteś blisko Warszawy to zapraszam do siebie. Na początku tygodnia powinien być u mnie Violectric V200 więc nic tylko brać słuchawki i wpadać 🙂

        1. sebna pisze:

          Dzięki za zaproszenie.

          Czy blisko Warszawy to zależy jak sklasyfikujemy 2000 km? 😉 Niestety pewno nawet niepoprawny optymista nie zaliczy tego to tak zwanego rzutu beretem 😉 a szkoda bo gdybym był bliżej to z zaproszenia z chęcią bym skorzystał.

          Pozdrawiam

  12. johan pisze:

    nie mówcie ze słyszycie ułożenie kabli, jezeli tak to gratuluje sluchu…

  13. Przemek pisze:

    Sa nawet kable meteopaty które różnie brzmia w zależności od pogody 😀

  14. Wojtek pisze:

    Wracając do meritum, znajomy niedawno wypozyczal tego Atlantisa USB i tez byl zachwycony. Poprawiło sie wszystko! Tak duzej poprawy dzwieku nie dal mu zaden kabel cyfrowy i chyba sie na niego zdecyduje.

    Panie Piotrze testowal Pan go z firmowym uziemieniem Entreq minimus silver?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie testowałem z uziemieniem, bo dystrybutor go nie dostarczył. Chwilowo nie miał.

  15. tomsz pisze:

    czy warto kupić tego atlantisa do rdaca?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Chyba lepiej za te pieniądze kupić lepszy DAC, choć możliwości tego nie znam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy