Recenzja: Audio-Technica ATH-AD1000X

Audio-Technica_ATH-AD1000X_19 HiFiPhilosophy   Japońska Audio-Technica to w dużym stopniu odpowiednik takich firm jak Sennheiser czy Beyerdynamic, ale także i Grado. Konkurent znad Pacyfiku nie jest jednak ścisłym odpowiednikiem żadnej z nich, bo wprawdzie tak jak Grado zaczynał od wkładek gramofonowych, by potem dorzucić do tego słuchawki, ale na podobieństwo Sennheisera i Beyerdynamica jest firmą dużą, korporacyjną a nie rodzinną, podobnie jak niemieccy konkurenci specjalizującą się także w mikrofonach i urządzeniach studyjnych oraz rozwiązaniach bezprzewodowych. Audio-Technica powstała od wszystkich tamtych europejskich i amerykańskich konkurentów później, ale jest za to największa. Zatrudnia ponad pięć tysięcy osób, a założył ją w 1962 roku Hideo Matsushita, będący specjalistą od wkładek gramofonowych a także sporządzania i archiwizacji nagrań. Firma powstała w Tokio i do dziś się tam znajduje. Od początku rozwijała się wartko, podobnie jak cały japoński przemysł, i skorzystała zapewne z państwowego wsparcia przy okazji odbytej w Tokio olimpiady z 1964 roku. Już w roku 1972 powstał także amerykański oddział i na tę okoliczność trzeba zaznaczyć, że Audio-Technica od początku do bardzo jeszcze niedawna skupiała się niemal wyłącznie na Japonii i USA, czego wyrazem w wymiarze słuchawkowym był brak oferowania na innych rynkach najwyższych modeli. Do historii tych najlepszych wyrobów słuchawkowych w dziejach Audio-Techniki nie będę wracał, bo przedstawiłem ją w recenzji ciągle jeszcze flagowych ATH-W5000, ale nie sposób nie zauważyć, że japońska firma zawsze wyżej stawiała konstrukcje zamknięte, tak więc wszystkie jej wyroby flagowe, poczynając od najsławniejszych L3000, słuchawkami zamkniętymi były. Nie zmienia to faktu, że kiedy wreszcie zdecydowała się sięgnąć także po najwyższej klasy modele otwarte, te z miejsca zyskały uznanie i parę razy czytałem nawet, że ten i ów ze słuchających uważa otwartą flagową Audio-Technicę za najlepsze słuchawki na świecie. Powoływano się przy tym zarówno na doznania czysto estetyczne jak i prawidłowość brzmieniową, a jednocześnie nigdy nie zdarzyło mi się czytać jakiejś pod adresem tych słuchawek krytyki. Nawet jeżeli nie najlepsze, to każdemu wydawały się bardzo dobre.

Już na Audio Show z 2012 roku poprosiłem polskiego dystrybutora o udostępnienie tych otwartych przedstawicieli ze szczytu oferty Audio-Techniki, ale otrzymałem odpowiedź odmowną, ponieważ, jak wyjaśniono, nie są na europejski rynek kierowane, gdyż taka jest polityka firmy i nic się na to nie poradzi, chociaż owszem, zapytają, i może jednak. Rok później było już nieco lepiej, ale tylko połowicznie, a właściwie to tak na jedną trzecią. Pojawiła się bowiem druga od góry otwarta ATH-AD1000X, którą właśnie tutaj recenzujemy, wciąż natomiast nie było (i już na pewno nie będzie, jako że była to seria limitowana) jubileuszowej ATH-W3000, a także pozostającej w produkcji flagowej otwartej ATH-AD2000X. Ta jest jednak przynajmniej w jakiejś mierze obecna, chociaż jedynie wirtualnie oraz nabywczo, to znaczy można ją w Polsce zamówić i po jakichś dwóch tygodniach nadejdzie, natomiast nie ma żadnego egzemplarza prezentacyjnego, tak więc posłuchać przed zakupem się nie da, czyli klasyczny kot w worku. Koty w worku za 4250 PLN to niezła ruletka, raczej niegodna polecania na zasadzie odpowiedzialnych porad a nie koleżeńskich wygłupów, ale nie będę uczył japońskiej korporacji jak ma traktować klientów. Albo nie, właśnie pouczę. Szanowna Audio-Technico, szarpnij się z łaski swojej i postaraj o demonstracyjny egzemplarz swego otwartego modelu flagowego na użytek polskich klientów, bo stać cię na to. Nie bądź tak nonszalancka i nie pokazuj tak ostentacyjnie, że ci nie zależy, bo naprawdę nie wypada.

Koniec końców z wielkiej czwórki jakościowej wierchuszki od Audio-Techniki jedne słuchawki same odpadły, bo jak mówiłem jubileuszowe W3000 nie są już produkowane, a z pozostałej trójki W5000 i 1000X są u nas do posłuchania, a 2000X nie. Nim zagłębimy się w konkretach nadmieńmy jesze, że litera „X” na końcu nazwy oznacza drugą wersję, czyli rozwinięcie pierwszych ATH-AD1000 i 2000, które parę lat temu tak olśniły słuchaczy.

Budowa

Audio-Technica_ATH-AD1000X_20 HiFiPhilosophy

Opakowanie nie robi najlepszego wrażenia

   Niewiele niestety jest do powiedzenia o tym na czym polegały modyfikacje zastosowane w nowych wersjach, bo niewiele można na ten temat znaleźć. Sam producent określa zmiany jako zastosowanie „mocniejszych komponentów”, dzięki którym zwiększyła się dynamika, poszerzyło pasmo i podwoiła dopuszczalna moc sygnału wejściowego. Nie muszę chyba dodawać, że wszystko to złożyło się na coś wspaniałego w sensie brzmieniowym, bo gdyby tak nie było, byłby to pierwszy taki przypadek w dziejach. Pozostaje jeszcze obejrzeć rzecz osobiście i przytoczyć dane techniczne.

Słuchawki są duże, lekkie i oczywiście otwarte. Są też dosyć wygodne, co ta lekkość bardzo ułatwia, a prezentują się nieco kontrowersyjnie. Bo tak – wyglądają ładnie i oryginalnie, dzięki czemu z daleka je można rozpoznać i tylko z wyższym katalogowo bliźniaczym a zarazem dwa razy prawie droższym modelem są niemal na oko identyczne. Kiedy spojrzeć z boku, od strony siatkowej pokrywy przetwornika, prezentują się całkiem efektownie i tak samo wyglądają na zdjęciach. Kiedy jednak wziąć je do ręki i dokładniej się przyjrzeć, okazuje się, że welur padów i ich zszycie z obwodem muszli są tylko takie sobie, bo sam ten welur jest średniej jakości – szarawy i niespecjalnie miły w dotyku – a linia zszycia i obwódka ze skóry (sztucznej czy naturalnej, trudno powiedzieć, ale chyba naturalnej) też nie są popisem umiejętności wykończenia i można to było wykonać lepiej, bardziej starannie. Dołącza się do tego nieco kontrowersyjna konstrukcja pałąka, pozbawionego regulacji i nie tak dopieszczonego co do detali jak u flagowych W5000. Według Audio-Techniki pałąk ten ma jednak szczególne właściwości, wyjątkowo dobrze tłumiąc drgania i jednocześnie dobrze się układając, co do czego można mieć wprawdzie niejakie wątpliwości, ale źle nie jest. Wszystko to nie są jednak jakieś istotne uchybienia, zwłaszcza że po założeniu doznajemy wygody, a przede wszystkim utrzymuje się ona nawet na bardzo długich dystansach czasowych, czego o wielu słuchawkach sprawiających początkowo wrażenie wygodnych powiedzieć nie można. Szczególnie dobrze sprawdza się tu kształt i pokrycie padów, niezbyt miłych kiedy wodzić po nich palcami i wzrokiem, ale w praktyce bardzo skutecznych. I może przede wszystkim jako wieloletni posiadacz bardzo finezyjnie wykonanej zamkniętej flagowej Audio-Techniki oraz innych dużo droższych słuchawek mam zawyżone oczekiwania, wynikłe z nawyku do luksusu. W sumie za bardzo nie ma się czego czepiać, chociaż mogło być nieco lepiej.

Audio-Technica_ATH-AD1000X_21 HiFiPhilosophy

I dotyczy tak zewnętrznej warstwy, jak i właściwego opakowania.

Pozostaje faktem, że znacznie tańsze Sennheisery HD 600 prezentują się bardziej elegancko, choć z drugiej strony są znacznie podatniejsze na uszkodzenia, bo ich błyszczący lakier ma tendencję do odpryskiwania, podczas gdy matowe pokrycie magnezowego odlewu stanowiącego szkielet konstrukcyjny Audio-Techniki wydaje się być na to całkowicie odporne.

Ten właśnie magnezowy odlew oraz aluminiowa siatka, tworząca całe pokrycie muszli od strony zewnętrznej, przenoszą nas do sfery czysto technicznej i tu czepiać się już zupełnie nie ma czego. Samo użycia magnezu, a także aluminium, przywołuje najwyższe signum jakościowe, bo wiele było w historii słuchawek najwyższej jakości mających muszle z magnezowo aluminiowego stopu, że wspomnę choćby sławne Grado PS-1. W obrębie tego magnezowego odlewu znajdujemy specjalną cewkę, wypromowaną przez Audio-Technicę, a noszącą nazwę C.C.A.W. (Copper-Clad Aluminium Wire), której nowatorstwo polega na nawinięciu specjalnie spłaszczonym, a więc zwiększającym ilość zwojów, drutem aluminiowym pokrytym miedzią długokrystaliczną o czystości 7N. Umożliwia to ciaśniejsze ułożenie przy zastosowaniu drutu o większej lekkości a jednocześnie tej samej zdolności przewodzenia, co daje w efekcie mniejszy ciężar a większą moc. Uzupełniają to wszystko magnesy neodymowe, wprawiające w ruch membranę o średnicy aż 53 mm; jest to zatem sumarycznie biorąc największy możliwy przetwornik dynamiczny o jednolitej diafragmie, pozbawionej środkowego otworu redukującego rezonanse, występującego jedynie we flagowych Sennheiserach HD 800. Imponująca jest także moc wejściowa, wynosząca 2 W. Słuchawki przenoszą szerokie pasmo, zwłaszcza licząc od dołu, obejmujące 5 Hz – 40 kHz, a impedancja jest niska, podczas gdy skuteczność wysoka – odpowiednio 40 Ω i 102 dB. Oznacza to, że nadają się do sprzętu przenośnego i w ogóle ich napędzanie jest łatwe. Ważą 265 gramów i zaopatrzone są w trzymetrowy kabel o konstrukcji przeciwskrętnej, zakończony małym jackiem z dodaną przejściówką. Kabel ten jest, jak to określa producent, klasy premium, czyli „z wysokiej jakości hybrydy szlachetnej odmiany miedzi PCOCC i stopu tytanowego o konstrukcji 4-żyłowej, niezależnie dla lewego i prawego kanału, z naciskiem na wysoką jakość dźwięku w każdym z kanałów”.

Audio-Technica_ATH-AD1000X_22 HiFiPhilosophy

Ale jest, cała i zdrowa: Audio-Technica ATH-AD1000X

Wszystko to ląduje w pudełku z grubej, lakierowanej tektury, brak jednak jakiegoś etui czy pokrowca ułatwiającego transport, co by się niewątpliwie przydało. Cena jest mało typowa, jako że powyżej dwóch tysięcy a przed czterema rozciąga się na słuchawkowym rynku cenowa dziura, choć trzeba przyznać, że coraz więcej słuchawek się w niej pojawia, szczególnie ostatnimi czasy. Mają więc wiceflagowe otwarte Audio-Techniki bezpośrednich bądź bliskich cenowo konkurentów w postaci Beyerdynamiców T90, Grado PS-500 czy Sennheiserów HD700, a zatem mają też z kim się bić o widzącego coś dla siebie w tym przedziale cenowym klienta.

 Brzmienie

Audio-Technica_ATH-AD1000X_07 HiFiPhilosophy

Na pierwszy rzut oka, wygląda całkiem sympatycznie.

   Bić trzeba się przede wszystkim brzmieniem i wyglądem, choć oczywiście także wygodą, ceną i marką. O tamtych rzeczach już było, pozostaje nam brzmienie.

Napisałem dopiero co recenzję głośników Wilson Audio Sophia 3 i kiedy zapadła decyzja o pisaniu jako następnej tych właśnie Audio-Technic, zdałem sobie dość szybko sprawę, że gdybym z opisu brzmienia Wilsonów wyjął wszelkie odniesienia do tego, że są głośnikami, mógłbym z czystym sumieniem podstawić go tutaj, bo by bardzo pasował. Są wprawdzie pewne różnice, jako że bas te wielkie Sophie mają mocniejszy, a i holografię też nieco lepszą; i oczywiście prezentacja głośnikowa jest od słuchawkowej całościowo odmienna, ale tak generalnie, w odniesieniu do stylu i sumarycznych doznań, brzmienie amerykańskich kolumn i japońskich słuchawek to stworzenia bardzo podobne.

By to wszystko sobie lepiej uzmysłowić, zabrałem się za odsłuch ściśle badawczy. Bo chociaż dużo i nieraz naprzemiennie z innymi słuchawkami wcześniej tej Audio-Techniki słuchałem, to jednak nie na zasadzie drobiazgowych porównań, tylko tak po prostu, głównie dla przyjemności. Że grają bardzo niepospolicie i mają pewne cechy naczelne, to już zawczasu zatem wiedziałem, ale jakie są poszczególne składniki tej niepospolitości i jak się one przedstawiają na tle konkurentów, to dopiero należało przebadać.

Jak już mówiłem, sądząc po cenie, wiceflagowa Audio-Technica ta taki ni pies, ni wydra – czyli rzecz ani droga, ani tania. Trzeba ją było zatem wziąć w badawczy nawias i odpytać zarówno po stronie porównań z tańszymi jak i droższymi konkurentami. W tym celu zmontowałem najpierw dwa tory, a w końcowym efekcie nawet trzy. Zacząłem jednak od dwóch, które wydały mi się w zupełności wystarczające, to znaczy do niedawno przybyłego odtwarzacza SACD EMM Labs XDS1SE V2 podpiąłem niesymetryczną Tarą Air1 lampowego Twin-Heada, a symetrycznym Tellurium Black Diamond tranzystorowego Phasemation.

Audio-Technica_ATH-AD1000X_16 HiFiPhilosophy

Narodowość także nie budzi obaw, jednak jakość niektórych materiałów – już tak…

Na początek wpiąłem obywatelkę Audio-Technicę ATH-AD1000X do „dwugłowca” i od razu, po paru taktach muzyki, się uśmiechnąłem. Lata praktyki z modelem W5000 pozwoliły z miejsca odczuć, że lampy prostownicze GZ-34 należy zastąpić przez GZ-33. Wykonawszy ten zabieg za pomocą rąk w białych rękawiczkach, mogłem się już zabrać za właściwe odsłuchy, ale od razu zmuszony jestem napisać coś bardzo ważnego. Otóż nie należy z tej historii o zamianie lamp wyciągać wniosku, że modele ATH-W5000 i ATH-AD1000X grają podobnie. Nic z tych rzeczy. Fakt, że oba wolały lampy prostownicze dające więcej energii i kontrastu nie oznacza, że styl mają podobny. Jest dokładnie na odwrót – style pozostają zupełnie inne. Co je łączy, to granie w lekko przyciemnionej atmosferze. Ale na tym koniec podobieństw, reszta jest całkowicie odmienna. Wystarczy zresztą rzucić okiem na recenzje słuchawek W5000 i głośników Sophia 3, o których poprzednio napisałem, że grają podobnie do AD1000X. Odmienność od razu będzie widoczna. Bo przede wszystkim model otwarty, czyli nasza tytułowa ATH-AD1000X, jest muzykalny. Muzykę daje od ręki i bez żadnego proszenia. Nie goni jak model flagowy o budowie zamkniętej za szczegółami i nie przystraja każdego dźwięku pogłosem, tylko w lekko ocienionej atmosferze głębokiego i nieco obniżonego brzmienia obdarza nas magią trójwymiarowych, sferycznych źródeł i obłą miękkością płynącego z nich dźwięku. Audio-Technica ATH-AD1000X to czaruś. Żaden tam analityk, badacz czy kontestator; to czysty muzyczny powab najwyższych lotów. Bo właśnie; zacząłem od porównania z tańszymi ale jakże sławnymi i tylekroć chwalonymi Sennheiserami HD 600. Czytałem kiedyś o nich, że tak są szczegółowe, że aż nie da się ich dłużej słuchać, bo zbytnio męczą. Nie wiem co z takiej konstatacji wysupłać, bo nie chcę być niegrzeczny, ale na pewno muszę w tym miejscu napisać, że Audio-Technica ATH-AD1000X szczegółowa jest jeszcze bardziej. Dlatego porównanie z tańszym konkurentem okazało się bardzo krótkie. Teksturowanie dawny flagowiec Sennheisera ma zdecydowanie płytsze i bardziej powierzchowne, nie nawiązując nawet walki z wiceflagową Audio-Technicą. Zupełnie jakby słuchanie go było patrzeniem przez gorzej dobrane szkła; dokładnie w ten sposób to zagrało. I to się układa z miejsca w duży plus, plus nawet bardzo wielki, bo być zdecydowanie lepiej analizującym i odwzorowującym bogactwo tekstur niż Sennheiser HD 600, a jednocześnie bardzo muzykalnym, to naprawdę nie lada sztuka, właściwa bardzo nielicznym słuchawkom i tylko tym już naprawdę drogim.

Audio-Technica_ATH-AD1000X_12 HiFiPhilosophyAudio-Technica_ATH-AD1000X_18 HiFiPhilosophyAudio-Technica_ATH-AD1000X_17 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

Nie pozostało zatem nic innego jak sięgnąć po takie właśnie słuchawki, a konkretnie po AKG K812, Beyerdynamiki T1 i HiFiMAN’y HE-6. I tu się wykroiła niezgorsza audiofilska przygoda, której szczegółów i towarzyszących im przekleństw recenzenta oraz jego pomruków głębokiego niezadowolenia nie będę przytaczał. Dość powiedzieć, że ostatecznie wyszło na to, że do nieprzyzwoicie drogiego odtwarzacza dr Meitnera nie pasuje ani interkonekt Tary, ani Tellurium. Tellurium jeszcze ujdzie, ale Tara to już całkiem nie, choć podpięty nią Twin-Head i tak był muzykalniejszy od Phasemation. Ale nie chodzi o to kto był muzykalniejszy, tylko o fakt, że granie jednego i drugiego wzmacniacza mnie nie satysfakcjonowało. Nawet Twin-Head z T1 nie chciał zagrać całkowicie satysfakcjonująco, chociaż dopiero co rozpływałem się nad brzmieniem tego duetu; i Tara też tam była, tyle że na jej drugim końcu znajdował się odtwarzacz Audio Research CD9. Jest to lekcja bardzo pouczająca, dowodząca raz kolejny niezbicie, że tercet drogich urządzeń spiętych drogimi kablami nie daje żadnej gwarancji brzmieniowego piękna. EMM Labs i ASL Twin-Head spięte Tarą napędziły słuchawki Beyerdynamic T1 bardzo dobrze, ale piękna zapamiętanego z odsłuchu w którym zamiast odtwarzacza EMM Labs był ten od Audio Research w tym nie było. Ale to jeszcze nie znaczy, że te odtwarzacze dzieli przepaść i jeden powinien stanowić przedmiot pragnień, a drugi wzgardy. Zupełnie nie o to chodzi. Rozgoryczony stylem gry tego wszystkiego, aż po podejrzenie o niesprawność działania urządzenia od EMM Labs, postanowiłem sprawdzić coś jeszcze; już tak na odchodne i z rezygnacją. Wziąłem stare w sensie konstrukcyjnym, od nie wiem ilu już lat produkowane przewody Harmoniksa i podpiąłem nimi Bakoona HPA-21. No i zagrało to rewelacyjnie, a wówczas okazało się, że wystarczy także dać Harmoniksa Twin-Head’owi, by wszystko wróciło z dalekiej wycieczki po bezdrożach do matecznika piękna.

Audio-Technica_ATH-AD1000X_09 HiFiPhilosophy

Można by rzec: „Plastic not so fantastic…”

Tak to już bywa. Kiedyś namordowałem się nielicho z Bakoonem, nie mogąc mu dobrać interkonektu i źródła, co się skończyło pomyślnie dopiero za sprawą dzielonego odtwarzacza MBL’a i kabli Purist Audio Design, a teraz od pierwszego strzału właśnie ten wzmacniacz chwycił, a inni mieli z tym chwytaniem duże problemy.

 Brzmienie cd.

Audio-Technica_ATH-AD1000X_10 HiFiPhilosophy

Ale za to brzmienie – cudo!

   Zostawmy audiofilskie przygody z kablami i przerzucaniem klocków i wróćmy do naszych słuchawek. Wszelako nie tak całkiem, bo muszę zauważyć, że w przypadku wzmacniacza Phasemation nasza tytułowa Audio-Technica ulokowała się pod względem przyjemności słuchania zaraz za HiFiMAN’ami HE-6, a przed T1 i K812. Natomiast w przypadku Twin-Heada zaraz za T1, a przed K812. (HE-6 z nim nie słuchałem, bo nie ma dla nich dość mocy.) To nam uzmysławia rzecz bardzo ważną, mianowicie fakt, że Audio-Technica ATH-AD1000X nie tylko nie ciąży w dół, w stronę takich słuchawek jak Sennheiser HD 600, ale wręcz przeciwnie, wzbija się w górę ku takim jak T1 i K812. A jeszcze do tego dużo ją łatwiej napędzić – naprawdę bardzo łatwo – i jest z nich wszystkich najbardziej muzykalna; muzykalna w stylu takich asów muzykalności jak Fostex TH-900 czy Grado PS-1000. To jeszcze wprawdzie nie znaczy, że z uwagi na niższą cenę należy ją koniecznie wybrać, ale niewątpliwie bardzo ciekawie rozstawia figury na słuchawkowej szachownicy.

By dobrze rozegrać ten gambit musisz mieć Czytelniku wiedzę o tym jak te wiceflagowe Audio-Techniki grają. Wiesz już, że to słuchawki muzykalne, o trójwymiarowych dźwiękach i znakomitym tłoczeniu faktur. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie kładą przy tym nacisku na wydobywanie szczegółów, tylko czynią je widocznymi bardziej w tle, tak mimochodem. Podobnie muzykalny flagowiec Fosteksa szczegóły zaznaczał niewątpliwie bardziej, a T1 i K812 to już bardziej zdecydowanie. Nie należy jednak mylić ekspozycji z istnieniem. To, że Audio-Technica ich nie eksponuje, nie znaczy, że ich nie ma. Są – są wszystkie – tylko że ustawione na drugim planie, tak bardziej w tle i jako dodatek, a nie główny aktor spektaklu.

Audio-Technica_ATH-AD1000X_05 HiFiPhilosophy

Może nie jest ono tak wyrafinowane jak u nowych flagowców od AKG

Audio-Technica ATH-AD1000X roztacza przed słuchaczami przede wszystkim obraz złożony z linii melodycznej, z dużych, cienistych obłoków gęstego dźwięku i elegancji brzmieniowej. Nie gra popisowo i połyskliwie, nie sypie szczegółami i nie strzela snopami wysokich tonów. Ją interesuje tylko muzyka. Tak jak u kolumn Wilsona jest tu także obecna pełnia głębokiego oddechu, napływ świeżego powiewu i odczucie dźwiękowej swobody. Skraje pasma nie są przy tym podkreślone, choć bas bywa dość mocny i nie można się na jego nieobecność skarżyć. Kto jednak bardzo go lubi i chciałby go mieć jak najwięcej, dozna obfitszej satysfakcji od którychś z flagowych Grado, bo tutaj on tylko jest, zaznacza się, ale nie dominuje. Soprany są z kolei spokojne, kubaturowe, misterne, a gros satysfakcji skupia się wokół średnicy, przez którą płynie rzeka melodyjności, szeroko się rozlewając. Nie tak jednak spokojnie, bo słuchawki są bardzo szybkie. Prawie tak jak T1 i nieznacznie tylko mniej od najszybszych spośród dynamicznych – AKG K812. Tak więc wszystkie utwory wymagające rytmu i drajwu wypadną znakomicie.

Po tych wszystkich przygodach i porównaniach, z których Audio-Technica ATH-AD1000X wyszła niewątpliwie obronną ręką, a nawet śmiało można powiedzieć, że się spisała na medal, jedna rzecz przede wszystkim kołacze mi w głowie – jak w takim razie grają te flagowe ATH-AD2000X? Czyżby faktycznie były jednymi z najlepszych słuchawek świata? Bo na to zaczyna wyglądać.

Audio-Technica_ATH-AD1000X_04 HiFiPhilosophy

Jest to jednak brzmienie niezwykle barwne i żywe, a przy tym w pełni angażujące słuchacza.

Na koniec naszej audiofilskiej opowiastki dorzucę sprawozdanie z tego jak grał tor złożony ze wzmacniacza Bakoon napędzanego przez EMM Labs po kablu Harmoniksa. Przede wszystkim grał popisowo, toteż po wcześniejszych niemiłych przygodach z brakiem dopasowania kabli do źródła i wzmacniaczy głęboko odetchnąłem. Dźwięk był całościowo utopiony w popisie i wyjątkowo spektakularny. W przyciemnionej ale nie dusznej tylko bardzo świeżej atmosferze wszystko skrzyło się i połyskiwało. Taki klasyczny spektakl rozbujanej audiofilskości, na zasadzie: zakładasz słuchawki i od razu wiesz, że – o la-la, o la-la, ależ to gra! W tego rodzaju atmosferze jedne słuchawki okazały się zdecydowanie według mojej opinii lepsze od innych i były nimi nowe flagowe AKG K812. Żadne z pozostałych nie podeszły do nich nawet blisko, bo magia przejrzystości i bogactwo dźwięku były u nich zdecydowanie najlepsze. HiFiMAN’y nie mogły przy tej mocy wzmacniacza pokazać wszystkiego na co je stać, choć można je było uczynić bardzo głośnymi. Jednak brakowało ich brzmieniu przenikliwości i drajwu, a T1 i Audio-Technica były z kolei takie bardziej zwyczajne. Też świetnie zagrały, ale nie potrafiły tak się zanurzyć w dźwiękowym materiale i aż tyle z niego wydobyć, a że AKG potrafiły to swoje bogactwo wyzyskać na użytek muzyki, wygrały jednoznacznie. Trochę to było dziwne, bo przecież Bakoon podobno woli słuchawki o wysokiej impedancji, ale przypomniałem sobie, że gra też jak twierdzą ci co słuchali popisowo z flagowymi Audez’e, a te wysokiej impedancji przecież nie mają.

Podsumowanie

Audio-Technica_ATH-AD1000X_02 HiFiPhilosophy   Niby są te Audio-Techniki u mnie od dosyć już dawna i niemało ich się nasłuchałem, a jednak dopiero skutkiem wyżej opisanych porównań zdałem sobie sprawę, że są to słuchawki niczym nie odstające od tych kosztujących dwa albo i nawet trzy razy tyle. Oczywiście mają swój styl, a styl ten jest taki, że bez bezpośredniego porównania może się zdawać, iż od tych najlepszych właśnie odstają. Dzieje się tak za sprawą traktowania szczegółów. Zwykliśmy oczekiwać, że drogie, najwyższych lotów słuchawki natychmiast po założeniu zasypią nas szczegółami, a kiedy potem sięgniemy po te słabsze, od razu będzie można pokiwać głową ze zrozumieniem – no tak, te tego nie potrafią. Tymczasem wiceflagowa Audio-Technica tego rodzaju popisów nie robi i pragnie nas do siebie zjednywać samą jedynie muzyką; swobodą jej prezentacji i ładną, głęboką sceną. Nie tak wielką jak u Sennheiserów HD 800 czy Grado GS-1000, nie tak wielką nawet jak u ATH-W5000, ale dużą a nie kameralną, w dal siną ze swymi dźwiękami uchodzącą. Dość w sumie podobną do tych z T1 i K812, czasami nawet większą. Jednak przede wszystkim te słuchawki grają muzykę, podczas gdy reszta przekazu to do niej tylko dodatek. Nie popisują się także basem, ani nie ćwierkają sopranami. Grają, nazwijmy to, muzyką środka. Ale muzyką jednocześnie niczego nie gubiącą, podaną spektakularnie i niczym przy tym nie męczącą. Muzyką w stylu dźwięków 3D; jak koty miękkich i jak koty szybkich. Nie mogę niestety ich każdemu polecić, bo wiem, że wiele osób poszukuje prezentacji właśnie spektakularnych: basowo podbitych, akcentujących soprany i zalewających słuchacza szczegółami. Tego u ATH-AD1000X nie będzie; to słuchawki dla kogoś inaczej odsłuchowo ukształtowanego, ceniącego bardziej samą muzykę niż towarzyszące jej popisy. Jednocześnie trzeba podkreślić, że będzie ta Audio-Technica wspaniałym partnerem dla komputera, sprzętu przenośnego i tych wszystkich torów, które z jakichś powodów, jak zwykle najczęściej ekonomicznych, nie są tak dobre jakbyśmy chcieli. Jednak nade wszystko trzeba zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza to ta, że są to słuchawki niczym pod względem technicznym nie ustępujące tak zwanym flagowcom, czyli temu wszystkiemu co kosztuje od czterech tysięcy w górę. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo wcale tego nie oczekiwałem. Druga rzecz się z tamtą łącząca, to fakt, że są zdecydowanie tańsze. Tańsze prawie o połowę. Tak więc jeżeli komuś będzie odpowiadał ich styl, to niewątpliwie znalazł rodzynek w słuchawkowym torcie. Bo imaginujcie sobie Waszmościowie, słuchałem nie dalej niż dni temu parę przy komputerze nowych flagowych AKG K812, tych samych co to z Bakoonem tak genialnie wypadły, i na materiale branym z You Tube założona po nich Audio-Technica ATH-AD1000X była wielką ulgą i satysfakcją. Słuchało się jej zdecydowanie łatwiej i przyjemniej.

I takie to są te audiofilskie bajędy, różnymi ścieżkami wiodące.

 

W punktach:

Zalety

  • Bardzo muzykalne.
  • Poziom ogólny jak u drogich słuchawek flagowych.
  • Koherentnie podane pasmo.
  • Piękne tony średnie.
  • Przestrzenne i nie męczące soprany.
  • Zaznaczający się bas.
  • Perfekcyjna szczegółowość przy całkowitym braku jej podkreślania.
  • Ładnie zorganizowana i sporej wielkości scena.
  • Można słuchać i słuchać.
  • Zero nudy.
  • Dużo powietrza i świeżość w dźwięku.
  • Bardzo szybkie po stronie narastania.
  • A jednocześnie długo wybrzmiewające.
  • Dynamiczne.
  • Wyjątkowo łatwe do napędzenia.
  • Leczą audiofilskie rany.
  • W efekcie świetne do komputerów, źródeł przenośnych i torów o marnej jakości.
  • Wygodne.
  • Bezproblemowe w długich odsłuchach.
  • Lekkie – z magnezu i aluminium.
  • Znakomitej jakości przetworniki C.C.A.W.
  • Mocny, nie skręcający się kabel.
  • Dość ładne.
  • Od sławnego producenta.
  • Made in Japan.
  • Polski dystrybutor.
  • I na koniec rzecz najważniejsza – fantastyczny stosunek jakości do ceny!

 

Wady i zastrzeżenia

  • Jak na tę klasę, bardzo przeciętne opakowanie. (Ale między innymi dlatego tak niska cena.)
  • Niezbyt efektowny wygląd padów.
  • Podobnie jak plastiku pałąka.
  • Oraz zszycia padów z korpusem muszli.
  • Dość lekko siedzą na głowie.
  • To nie jest styl brzmieniowy dla wszystkich, tak więc koniecznie trzeba ich posłuchać przed nabyciem.

 

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

logo_konsbud

 

 

Specyfikacja techniczna:

  • Słuchawki dynamiczne o budowie otwartej.
  • Impedancja: 40 Ω.
  • Dynamika: 102 dB SPL
  • Pasmo przenoszenia:  5  Hz – 40 kHz.
  • Maksymalna moc wejściowa: 2.000 mW.
  • Kabel: Hi-OFC o długości 3m z osłoną TPE zapobiegającą skręcaniu.
  • Wtyk: pozłacany jack 3,5 mm + przejściówka jack 6,3 mm.
  • Przetwornik: 53 mm C.C.A.W. z magnesem neodymowym.
  • Waga bez kabla: 265 g.
  • Gwarancja: 24 miesiące.
  • Cena: 2625 PLN.

 

System:

  • Źródło: EMM Labs XDS1 SE V2 SACD.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Bakoon HPA-21, Phasemation EPA-007.
  • Słuchawki: AKG K812, Audio-Technica ATH-AD1000X, Beyerdynamic T1, HiFiMAN HE-6.
  • Interkonekty: Harmonix CI230MK2 Improved RCA, TaraLabs Air1 RCA, Tellurium Black Diamond XLR.
  • Kondycjoner sieciowy: Entreq Gemini Powerus.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

36 komentarzy w “Recenzja: Audio-Technica ATH-AD1000X

  1. Tomek pisze:

    Recenzja tak dobra, jak recenzowane słuchawki. Dziękuję 🙂

  2. Stefan pisze:

    Czy może Pan je porównać z ATH-W1000X?

  3. Piotr Ryka pisze:

    Mogę, ale bardzo powierzchownie, bo W1000X słuchałem tylko przez kilka minut i to dawno temu. Porównanie jest takie, że W1000X niezbyt mi się podobały, a AD1000X podobały mi się bardzo.

  4. Daniel pisze:

    Cena tych słuchawek w Europie to jakieś nieporozumienie, tak samo modelu wyższego. Sprowadzając je bezpośrednio z Japonii uwzględniając wszystkie opłaty celne można je kupić za jakieś 70% ceny w Polsce.

    1. Piotr Ryka pisze:

      I dlatego strona pricejapan.com zyskała taką popularność.

  5. Marcin pisze:

    co do postu Michała na temat modyfikacji jego grado – zrobiłem to u siebie w „lepszym” wydaniu – zmian odczuwalnych na pierwszy rzut ucha nie stwierdziłem.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A można wiedzieć na czym dokładnie polega ten mod?

  6. Marcin pisze:

    przez przypadek napisałem w temacie audio-technica zamiast w temacie akg 812, gdzie ten temat został podniesiony przez Michała. O mod trzeba zapytać Michała, a najlepiej posłuchać. Jeśli dobrze zrozumiałem to Michał założył zaciski na kable na antenki po dwie tak, że przylegają do plastikowego łączenia antenek z pałąkiem od góry i dołu; same zaciski są „podklejone” jakąś pianką; a antenki wymył Michał WD40. No brzmi to jak audio voodoo; nie słuchałem, więc nie wiem; ma to wytłumić ten element; u mnie zabieg „wytłumienia” (ale w innym wydaniu, bo nie mam pod ręką takich zacisków) tak jak się tego spodziewałem niczego nie wniósł; co nie oznacza, że Michał sobie coś wmawia – proszę posłuchać jego grado i ocenić samemu, co tam na lepsze sie zmieniło.

    1. Michal W. pisze:

      To może wyjaśnię: opaski na kable założone są tylko od góry, ponieważ to one teraz pełnią rolę hamulca. Antenki obecnie mam przesmarowane smarem węglowym spolerowanym do czysta. Takie antenki ślizgają się w oryginalnych klockach, więc rolę ogranicznika przejmują te opaski z góry – muszą być mocno zaciągnięte. Najlepiej po zaciągnięciu je zdjąć z pręta (po usunięciu zatyczek) i dociągnąć jeszcze o jeden ząbek.
      Co do meritum – opaska opiera się z góry o klocek zainstalowany na końcu pałąka, a poprawę uzyskuje się podklejając od góry klocek taśmą dwustronną bez odrywania tego śliskiego papierka. Taśma działa jak amortyzator między ogranicznikiem z opaski kablowej, a klockiem. Dźwięk poprawia zarówno ta pianka jak i rodzaj smaru. WD40 jest niezły, teflonowy i klasyczny towot nie bardzo, a grafitowy wydaje mi się najciekawszy brzmieniowo.

      1. Marcin pisze:

        a jak to jest możliwe, że właśnie zastosowanie takiego rozwiązania sprawia, że słuchawki grają lepiej i na czym polega to lepiej w przypadku ps1000 – pytam serio, bo jestem ciekawy.

        1. Michal W. pisze:

          Podejrzewam, że chodzi o zmniejszenie przesłuchu przez pałąk. Ze względu na konstrukcję słuchawek ruch membrany przenosi się zarówno siłą skrętną przez pręt mocujący jak również poprzez docisk mechaniczny ogranicznika. W jednym miejscu dałem tłumienie, a w drugim zmniejszyłem tarcie statyczne, drganie obudowy przetwornika powinno działać na skręcanie wokół pręta, a nie wprawianie w ruch pałąka i przesłuch na drugą muszlę.
          Dźwiękowo średnica jest bogatsza w informacje, a sopran mniej ofensywny, dźwięk ogólnie mniej twardy.

  7. Piotr pisze:

    Piotrze,

    Mógłbyś w kilku zdaniach porównać je do HD600 ? Wydaje mi się, że ATH-AD1000X mogą przypaść w mój gust, a szukam niedrogich bardziej muzykalnych słuchawek.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trochę ryzykowne jest porównywanie słuchawek, których nie słuchało się od ponad dwóch miesięcy, tak więc powiem tyle, że AD1000X są na pewno właśnie muzykalniejsze i bardziej czarujące. Mówiąc najkrócej – mają bogatsze brzmienie i bardziej złożony dźwięk. Mnie bardzo się podobały, ale nie można przecież wejść w cudzy gust.

  8. Piotr pisze:

    Zatem muszę je posłuchać i zabiorę HD-600.

  9. Matley pisze:

    Witam, mam dylemat bo nie wiem, które słuchawki mam wybrać….. przymierzam się do Audio Technici właśnie opisywanego modelu, a HiFiMANem HE-500….
    Nigdy nie miałem styczności z elektrostatami, tylko dynamiczne otwarte. Obecnie słucham na zmianę HD650 i T90. W którym modelu otrzymam szczegółową, szeroką scenę?
    Audio-Technica ma liche wykonanie, ale za to dobrze brzmi, natomiast HiFiMAN wprowadza co rusz to nowe elektrostaty….
    Jak Pan radzi, który model lepiej zagra? bardziej muzykalnie, dynamicznie z szeroką sceną, jak również dobrym, ale nie przesyconym basem. Dodam, że słuchawki potrzebuje do przenośnego odtwarzacza HM901 i stacjonarnego DACa Asus Xonar Essence STU. Dziękuje pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      HiFiMAN nie robi słuchawek elektrostatycznych tylko ortodynamiczne, albo inaczej planarne. Konstrukcja trochę podobna, ale nie do końca. Co do szczegółowości, to T90 mają już bardzo dobrą i nie jest ją łatwo poprawić. Scenę na pewno lepszą ma Audio-Technica. Powinna bardzo dobrze spełnić oczekiwania, tyle że jest otwarta i nie wiem czy to będzie pasowało do odtwarzacza przenośnego. Znakomitą alternatywą będzie Pandora Hope VI od Final Audio Design. Proponuję zapoznać się z jej recenzją.

      1. Matley pisze:

        A spośród tych dwóch modeli który bardziej urzeknie
        i wcìągnoe w wir muzycznej scenerii? Audio technida czy hifiman he 500?

        1. Maciej pisze:

          Jeżeli interesuje Cię opinia przypadkowego przechodnia to wolałbym Audiotechniki. Konstruktorzy mają dłuższy rodowód i lepiej czują dźwięk jako taki. HifiMany to chińczyki i tę chińskość czuć. Nie ma w tych orto nic szczególnego. Choć sam wolę tę technologię od przetworników dynamicznych

          http://www.ebay.pl/itm/Audio-Technica-Japan-ATH-AD1000X-Air-Dynamic-Headphone-Overhead-Indoor-/231526515543?pt=LH_DefaultDomain_0&hash=item35e80e4357

  10. Matley pisze:

    Te Audio-Techniki pomiędzy jakimi słuchawkami można by ulokować?
    Biorę pod uwagę kupna też Sennheiser HD 700, ale te słuchawki są dla mnnie jakby zalepieniem dziury pomiędzy HD 650, a 800……

    1. earstream pisze:

      Posiadając T90 najlepiej je po prostu zmodyfikować. Przeróbka nie generuje żadnego kosztu, ani nie wymaga dodatkowych materiałów, jeśli nie wchodzić w wymianę kabla. Po prostu wyjmuje się przesłonę sprzed przetwornika i wkłada za przetwornik do muszli aksamitną stroną do góry. Operacja jest w pełni odwracalna, a opis i relacje odsłuchowe w języku polskim do znalezienia w Internecie.
      Kwotę należną za HD700 prędzej przeznaczyłbym na HiFiMan HE400i. HE400 mimo niższego pozycjonowania i mniej „dopieszczonego” dźwięku bardziej mnie przekonały do siebie niż kilka podejść do HE500, a wersja „i” jest ponoć lepsza.
      Najtaniej i najprościej na początek byłoby przerobić T90 i zmienić kabel w HD650, jeśli grają z firmowym. Może się okazać, iż po wymianie kabla HD650 będą nie mniej ciekawe od ATH-AD1000X. Jako że kabel jest odpinany, to przetestowanie takowego nie sprawi kłopotu sprzedawcy ani klientowi.

  11. Maciej pisze:

    Myślę że ta klasowość słuchawek jest mocno umowna. Ważniejsze jest to co się Tobie szczerze spodoba i nie zmęczy. Bo przecież chodzi o słuchanie muzyki a nie posiadanie najbardziej rozdzielczych słuchawek i patrzenie tylko na nie. Czyli podstawa to określić jakie smaki się lubi. Ja nawet gdybym miał dostać za darmo ( z zastrzeżeniem że nie mogę odsprzedać : ) HD800 to bym ich nie chciał. 3 razy do nich podchodziłem i za każdym razem był to tylko szkielet dźwięku.
    Audiotechnika (różne modele) dla moich uszu przyjemnie koloryzuje dźwięk i trudno się z nimi nudzić. HE500 mają dobrą rozdzielczość ale do esencji prawdziwych orto i prezentacji wokali to im brakuje trochę.
    Gdybym to ja miał płynąć na bezludną wyspę to tak jak pisałem wziąłbym AT-H1000x.
    Ale najprawdopodobniej jest wiele innych opcji do wyboru. Sprawa gustu i budżetu. Może to Fostexy TH600 są dla Ciebie pisane 🙂

  12. Piotr Ryka pisze:

    HE-500 jest o wiele trudniej napędzić i one zaczynają grać dopiero z kilkuwatowym wzmacniaczem, chociaż nominalnie niby trudne do napędzenia nie są. Tak więc do normalnych wzmacniaczy i przenośnych raczej Audio-Technica.

  13. Matley pisze:

    Wybrałem model zupełnie inny, zamknięty Audio-Technica ATH-W1000X Grandioso…..
    Co o nim sądzicie ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      A tyle razy pisałem, że to są marne słuchawki…

  14. Matley pisze:

    Faktycznie, zdążyłem się wycofać :-). Naprawdę nie wiem które mam kupić….Ad-ath x1000 są ciężko dostępne ponieważ mają zmianę dystrybutora w Polsce.
    HD 700 mają lichą opinie….do HiFiMANów nie jestem przekonany….

    1. Piotr Ryka pisze:

      Podobno HiFiMAN HE-400i są bardzo dobre i łatwe do napędzenia, ale ich jeszcze nie słyszałem. Rewelacyjne będą Audioquest Night Hawk, ale ich z kolei jeszcze nie ma w sprzedaży. Znakomite są OPPO PM-2, tylko dosyć kosztowne.

  15. Matley pisze:

    Zaryzykuję i zamówię chyba HE-500, mają bardzo dobre opinie wśród słuchaczy, jak również rekomendację 🙂

  16. AAAFNRAA pisze:

    Jeżeli wytrzymasz ok. 2 miesiące to poczekaj na Audioquest Night Hawk. Recenzje mają znakomite, technologia również ciekawa, zdobywają nagrody, mimo tego, że jeszcze ich nie ma 🙂 Jak będą grały tak, jak się zapowiada, to może być wydarzenie roku tym bardziej za „śmieszną” cenę. W USA mają kosztować 599 USD (plus podatek + cło jak sprowadzasz), w Europie 599 EUR (tutaj nie zapłacisz podatku i cła). Cena w Polsce??? Jak będzie za 2,5 kzł to ja biorę w ciemno 🙂 Tym bardziej, że jest polski dystrybutor.

  17. Matley pisze:

    Świetnie wyglądają, na pierwszy rzut wpada w oko HD 800 z wyglądu, ale widzę po wykończeniu, że to bęedzie kawał dobrej roboty 🙂

  18. Maciej pisze:

    Kierowany etyką, po chwili refleksji, zachęcam Ciebie do zostawienia T90 i HD650 ale za to do kupienia lepszego daca/lub wzmacniacza słuchawkowego. Dziś rano miałem okazję porównać kilka daców i informacje których nie będzie w torze nie zostaną 'wyczarowane’ nawet przez najlepsze słuchawki. T90 mają ogromny potencjał co pewnie Piotr potwierdzi. A Asus na pewnie nie wyciąga z nich maksimum możliwości.

  19. Daniel pisze:

    Dziękuję za wspaniały tekst. Pytanie. Czy owe słuchawki zagrają dosyć przyzwoicie z fiio x7 am3 lub am5?Ponieważ pisał Pan, że nie wymagają zbyt wiele mocy. Pozdrawiam!

    1. PIotr Ryka pisze:

      Zagrają.

  20. Daniel pisze:

    Witam.
    Czy owe słuchawki trzeba wygrzewać? Jeśli tak to ile czasu potrzebują, aby zagrały tak jak powinny i co mogłoby uledz zmianie? Póki co moje wrażenia są następujące. Folk, jazz oraz aranżacje akustyczne – te słuchawki błyszczą. Gorzej ma się rzecz jeśli mówimy o gatunkach takich jak rock czy muzyka elektroniczna, ponieważ wszystkie utwory tych gatunków brzmią tak jakby „bez pazura”. Do tego scena wydaje mi się bardzo płaska. Może winę ponosi za to moje źródło czyli fiio x7 z am3, ale testowałem inne słuchawki na owym i grały wyraźnie lepiej (głębia sceny, aranżacje rockowe i muzyka elektroniczna). Jakieś podpowiedzi? Dzięki

    1. PIotr Ryka pisze:

      Każde słuchawki trzeba wygrzać. Trwa to od stu do pięciuset godzin. Wygrzane grają płynniejszym, głębszym, bardziej szczegółowym i ogólnie ciekawszym dźwiękiem. Scena także ulega poprawie. Dziwi mnie, że muzyka elektroniczna na tej AT wypada słabiej, bo brzmienia elektroniczne są zwykle popisem tej marki. Myślę, że się jeszcze wydatnie poprawią.

  21. Meloman pisze:

    Ciekawi mnie na czym polega ,,wygrzewanie ,,słuchawek i nie tylko,czy trzeba słuchać czy tylko pozostawić podłączone do włączonego wzmacniacza.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Polega na tym samym co „wygrzewanie” fortepianu, który przez kilka lat się układa brzmieniowo i trzeba go w tym czasie przynajmniej trzy razy stroić. Ale poza mechanicznym procesem w samych słuchawkach podczas słuchania następuje psychologiczny proces dopasowania do danego obrzmienia, ale już pod warunkiem, że jest ono dla słuchającego wstępnie akceptowalne, bo jeśli nie, to raczej przysłuchiwanie się nie pomoże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy