Recenzja: ADL STRATOS

Odsłuch cd.

Urządzeń tego typu na rynku jest masa, jednak Stratos wyróżnia się jedną zasadniczą zaletą: cokolwiek robi, robi to dobrze!

Urządzeń tego typu na rynku jest masa, jednak Stratos wyróżnia się jedną zasadniczą zaletą: cokolwiek robi, robi dobrze!

AudioQuest NightHawk

Skoczmy z jakością w górę i przy okazji w symetrię. Symetryczny kabel od FAW, który dostałem niedawno, nie wiem nawet jak się nazywa ani ile kosztuje, bo z producentem kontakt się urwał i chyba w świat szeroki on wybył, ale kabel przysłał przedtem porządny, co już zdążyłem sprawdzić ze wzmacniaczem Ragnarok. Jednak tu nie odnotowałem specjalnej poprawy względem Sennheiser HD 600, bo wprawdzie zagrało to bliżej oraz wyraźnie gładziej, a jednocześnie też ciemno, lecz dźwięk był bardziej stonowany, matowy i spokojny. Mniej echowy, pozbawiony połysku i ogólnie bardziej zwyczajny. Można to oczywiście woleć i nieźle to pasowało do plików w najwyższym gatunku, lecz przy zwyklejszych odbierało niezwykłość, zwłaszcza że względem HD 600 znikała też perspektywa, i to bardzo wyraźnie. Stawało się trochę nudniej, bez aury niezwykłości, tworzącej spektakl pogłosu, przestrzeni i błysków światła. To było dziwne dosyć, bo jest powszechną regułą, że symetryczne podpięcie powoduje wzrost sceny, a tutaj było bez tego i żadna szersza scena. Wolałbym nawet słuchać HD 600 po niesymetrycznym kablu fabrycznym niż NightHawk po symetrycznym – i zostawało sprawdzić, jak bez symetrii zagrają.

I właśnie bez symetrii spodobały się bardziej, bo pierwszy plan się oddali a muzyka nabrała smaku. W może nie do końca realnej, lecz interesującej oprawie pogłosu, ciemniejszej, trochę nabłyszczonej i nieco bardziej chropawej. Chropawej w dobry sposób, uatrakcyjniający faktury, a nie ten schodkowo-cyfrowy, którego nie było śladu.

W zasadzie nie ma się tu do czego przyczepić pod względem brzmieniowym.

W zasadzie nie ma się tu do czego przyczepić…

Tak więc zostało do rozstrzygnięcia pytanie, czy kombajn Alpha od Furutecha gra lepiej poza symetrią, czy może tylko NightHawk z takim kablem mu nie dogodziły, a to rozstrzygnąć mogłem za pomocą słuchawek kolejnych, takich w jeszcze wyższym gatunku.

 

Sennheiser HD 800S

Bo chwilowo takowe miałem, to znaczy najnowszego, flagowego Sennheisera wraz z kablem symetrycznym, który mu dokładają.

Tu pokazało się w porównaniu coś, co już dnia poprzedniego na własnym wzmacniaczu słyszałem, to znaczy że te flagowe, ostatnio poprawione Sennheisery od flagowych AudioQuest grają dźwiękiem bardziej otwartym, delikatniejszym i nieco jaśniejszym – ale tak minimalnie i w sumie też raczej ciemno. Takim troszeczkę wyższym i mniej cokolwiek zagęszczonym, a za to podróżującym swobodniej i rozchodzącym się dalej. To w zależności od wzmacniacza może różnie wyglądać, bo na Schiicie bardziej podobały mi się Sennheiser, a na własnym Twin-Head już bardziej był to remis z nieznacznym tylko wskazaniem też Sennheiserów, natomiast u Alphy remis był to zupełny. Dla pewności po HD 800 przywdziałem jeszcze HD 600 – i tak ten wzmacniacz ma, że te pierwsze, trzy razy droższe, grały wprawdzie nieco bardziej analogowo i z większą subtelnością, ale te tańsze bardziej mokro, połyskliwie i bardziej się popisując. W sumie wybrałbym HD 800, ale różnica była naprawdę mała i wzmacniacz jest niewątpliwie skrojony pod dobre granie z tańszymi słuchawkami. Bez cienia wątpliwości. Nieco bardziej jest wprawdzie z nimi męczący, ale się popisuje i dobrze mu to wychodzi. Nic też specjalnego – wydawało się po dwóch próbach – nie zyskuje po złączu symetrycznym, przynajmniej kiedy sygnał wchodzi od cyfrowego źródła na własny Alphy przetwornik, tak więc można sobie darować wysiłki w tym kierunku. Tak jeszcze tylko dorzucę, że te popisy z HD 600 nie były wprawdzie godne wyboru przy muzyce klasycznej, jednak w rocku bardzo dobrze się spisywały i tam ten połysk, echowość, a nawet lekko gruzełkowata faktura, dawały świetne efekty.

 

Gdyby tylko nie te straszne diody... Warto rozważyć!

Gdyby tylko nie te straszne diody… Warto rozważyć!

HiFiMAN HE-6

Dla świętego spokoju, by rozstrzygnąć definitywnie zaskakującą kwestię symetrii, użyłem jeszcze HE-6 z przejściówką na duży jack i bez niej, co z miejsca obaliło wcześniejszy pogląd o braku skuteczności symetrycznego podpięcia. W przypadku tych słuchawek za pośrednictwem symetrii grało zdecydowanie żywiej i bardziej spektakularnie. Z dobrym dawkowaniem pogłosu, bardziej wilgotnym dźwiękiem i całościowo realniej oraz energetyczniej.  A mimo że dźwięk te słuchawki miały najjaśniejszy spośród słuchanych, to i tak tło pozostało im czarne, i tylko na nim wszystko jaskrawsze i bardziej wibrujące, a ogólnie wzmacniaczyk okazał się rzeczywiście mocny i jego Watt z kawałkiem gonił te bardzo trudne słuchawki w dobrym, godnym słuchania stylu. Szybko grało i dynamicznie, z wyjątkowo wyraźnym rysunkiem. Może trochę bez wypełnienia i lampowego polotu, jednak na dobrym ogólnie poziomie i bez jakiegokolwiek wstydu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

16 komentarzy w “Recenzja: ADL STRATOS

  1. Jacek pisze:

    Czyli Nighthawk, HD800 i HD600 zaliczyły remis? Gdzie Nighthawk grał najbardziej kameralnie, przynajmniej na symetrii, HD600 z największym połyskiem, a HD800 najlżej lecz w sumie podobnie do Nighthawk. Muszę przyznać, że ciekawy wynik, sugeruje on, że Stratos stara się zmniejszyć różnicę pomiędzy słuchawkami średniej klasy, a tymi z trochę wyższej półki.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Niewątpliwie się o to stara, co też w recenzji napisałem. Technicznie HD 800 minimalnie najlepsze przed NightHawk, ale HD 600 najbardziej spektakularne, takie z dodatkowymi efektami. Jednak przy innym kablu USB już to może wyglądać inaczej, tak więc to zawsze jest do pewnego stopnia relatywizm.

  2. sic pisze:

    Nie daje się tego czytać. To pisał Bolesław Prus ?!

    1. Wiceprezes pisze:

      No z taką znajomością „poprawnej” polszczyzny to ja się wcale nie dziwię, że się „nie daje”…

    2. Jacek pisze:

      Konstruktywna krytyka.

    3. PIotr Ryka pisze:

      Wyjątkowo zaszczytne porównanie. Ale skąd w takim razie trudności? Czyżby czytanie Prusa sprawiało komuś trudność poza analfabetami?

  3. MirekM pisze:

    Przepraszam, ale mnie trudność sprawia oglądanie zdjęć, są fatalne. Nie korespondują nijak z tym co możemy tutaj przeczytać.

    1. PIotr Ryka pisze:

      W jakim sensie nie korespondują? Jest na nich jakieś inne urządzenie albo nieużywane w teście słuchawki?

      1. MirekM pisze:

        Jakością tekstu w stosunku do obrazu.

    2. Wiceprezes pisze:

      Nie ma za co przepraszać – zdjęcia to zawsze temat kontrowersyjny. Przy większej ich ilość ciężko zgrać ich kolejność/szyk z tekstem recenzji tak, aby nie wyglądało to jak chaotyczna rozsypanka. Być może rozwiązaniem jest zmiana formatowania artykułów na naszej stronie na popularny w dzisiejszych czasach „tasiemiec” i umiejscowienie zdjęć na szerokości całego tekstu.

      Pozostaje jeszcze kwestia jakości tychże zdjęć, którą ciężko osiągnąć w nieneutralnym oświetleniowo pomieszczeniu. A trzeba to sobie powiedzieć jasno – pokój, w którym wykonujemy testy posiada świetne walory akustyczne, jednakże jego potencjał fotograficzny jest… Szkoda gadać. Najprostszym rozwiązaniem wydaje się przejście na model fotografii produktowej, wiąże się to jednak z dużymi kosztami. Wynajem studia fotograficznego to duży koszt stał w działalności i małą elastyczność, natomiast zakup własnego studia do fotografii bezcieniowej to z kolei duży wydatek jednostkowy, plus trzeba mieć na to jeszcze miejsce. O ile dla mniejszych urządzeń i słuchawek nie powinno być problemu, o tyle „duża” elektronika i kolumny to spora zagwozdka. Prawdopodobnie jeszcze w kwietniu wykonamy pierwsze próby z fotografią bezcieniową. Zobaczymy jakie będą rezultaty i odzew czytelników.

      Generalnie cały ten temat stanowi spory dylemat dla większych redakcji i blogerów. Nawet poczytne What Fi zredukowało ilość zdjęć do minimum, a przepastne CNET pobiło chyba ostatnio niechlubny rekord, dołączając do swojej recenzji bardzo oczekiwanych Audeze Sine… jedną ilustrację! I pewnie, ktoś powie, że zamieścili filmik. Problem jest z tym tylko taki, że autorski odtwarzacz CNET działa jak mu się podoba i filmu trzeba niekiedy szukać na You Tube.

      Warto tu przytoczyć wątek podjęty kiedyś na stronie Digital Audio Review, w którym jej autor, John H. Darko wyjaśniał swoje perypetie z oprawą zdjęciową swoich recenzji, między innymi o tym, iż w wypadku jego mieszkania nie ma mowy o naturalnym oddaniu testowanego sprzętu bez żmudnej post-obróbki w programach graficznych. A efekt tego jest taki, że każdy jego tekst jest oprawiony maksymalnie 4-5 dobrymi zdjęciami, które i tak nie podobają się wszystkim, bo ktoś woli „sterylną” fotografię. Słowem – opisał cały ten fotograficzny obłęd, z którym mamy do czynienia na co dzień.

      Ale wyzwanie jest i musimy się z nim zmierzyć. I zrobimy to szybko.

      1. Alex pisze:

        Po prostu fotograf powinien na chwile porzucić artystyczne ambicje i przejść w tryb dokumentalny. 😉

        1. Maciej pisze:

          Tu akurat wyczuwam przesadę. Zdjęcia nie są idealne, ale dużo pokazują. Zawsze coś może być lepsze. Ale oderwania między słowem a obrazem aż tak dużego nie ma żeby robić z tego 'zadymkę’ 🙂

          Urzędzenie samo w sobie piękne nie jest, to jest fakt.

          1. Wiceprezes pisze:

            Być może jest w tym przesada, ale jak sam wspomniałeś – zawsze coś może być lepsze. A my chcemy żeby było lepsze i chcemy się rozwijać 😉

        2. Wiceprezes pisze:

          Tryb dokumentalny = fotografia produktowa. Czyli musimy zrobić to, o czym wspominałem 🙂

          1. Maciej pisze:

            Po prostu tego Ci Piotr brakuje:

            http://lumizy.com/dzialanie/?lang=pl

          2. PIotr Ryka pisze:

            Ja się zdjęciami nie zajmuję. Tylko ściągam sprzęt, słucham i piszę. Ale oczywiście za wszystko odpowiadam. Coś w tej materii się ruszy, obiecuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy