Firma Hegel zdecydowała się wyłamać z panujących trendów i swój nowy odtwarzacz pozbawiła jakichkolwiek dodatkowych funkcji oprócz odtwarzania płyt CD. Na wyposażeniu nie ma wejść cyfrowych, odtwarzania plików ani obsługi strumieniowania sieciowego, także płyty SACD nie są obsługiwane. Jak podaje w swoich materiałach Hegel, wszystkie te dodatki nie tylko podwyższają koszty, ale również pogarszają jakość brzmienia odtwarzanego z płyt CD.
Mohican wykorzystuje mechanizm napędu CD marki Sanyo, który pracuje w połączeniu z płytkami servo własnego projektu Hegla. Zegar to najlepszy tego typu układ spośród wszystkich zaprojektowany do tej pory przez firmę. Do sterowania zegarem wykorzystano opatentowany układ SoundEngine, dzięki czemu uzyskano wyjątkowo niski poziom jittera. Zastosowano również pracujące w symetrycznej topologii układy do konwersji cyfrowo-analogowej, opatentowane pod nazwą SynchroDAC. O ile zazwyczaj odtwarzacze CD wykorzystują asynchroniczny upsampling, Hegal z systemem SynchroDAC zastosował upsampling synchroniczny, działający w połączeniu z głównym zegarem, co zapewnia minimalny poziom jittera.
Odtwarzacz ma dwa wyjścia analogowe: niesymetryczne RCA i symetryczne XLR. Zastosowano również pojedyncze wyjście cyfrowe w BNC o impedancji 75Ω.
Specyfikacja techniczna Hegel Mohican:
- Zastosowany przetwornik 16 bit/44.1 kHz
- Poziom wyjściowy: 2.6 V RMS
- Wyjścia analogowe: 1 fixed line level (RCA), 1 fixed line level (Balanced XLR)
- Wyjście cyfrowe: 1 BNC, 75 Ohm
- Pasmo przenoszenia: 0 Hz – 50 kHz
- Poziom szumów -145dB
- Impedancja wyjściowa 22Ω na RCA, 44Ω na XLR
- Wymiary: 8cm x 43cm x 29cm (HxWxD)
- Waga: 6.5kg (net), 9kg (brutto)
Polskim dystrybutorem marki Hegel jest firma: Moje Audio
Taka cena i bez SACD ? Bo pogarsza jakość brzmienia ? Jak dla mnie bzdura.
No tak to jest z tym audio. Fantastyczny odtwarzacz C.E.C. CD5 wyposażony w DAC, który przyjmuje sygnały DSD128 kosztuje jedynie 14 tys. PLN a taki „archaiczny” C.E.C. TLO 3.0, który potrafi odczytać tylko płyty CD, wymaga wydatku 27 tys. ale już w EUR… Sam format zapisu dźwięku to nie wszystko.
Nawet najlepszy odtwarzacz cd polegnie kiedy mamy do czynienia ze źle nagranym materiałem co ma miejsce w bardzo wielu wyprodukowanych płytach. Dziwi mnie że przy tak wysokim poziomie techniki bardzo duży odsetek obecnie produkowanych płyt jest przeciętnej jakości. Nawet kilkadziesiąt lat temu niektóre produkowane płyty były dużo lepszej jakości, przykład Alan Parsons Project lub Earth Wind & Fire.
Dlatego od wielu lat cenię wytwórnię ECM, która trzyma poziom i jakość nagrać. Z tym, że ostatnio trochę przeginają z tymi „sztuczkami” 🙂
nie znasz sie i tyle
Jasne, audiofile wszystko łykną jak świeżą bułkę ha ha ha
Dwie sprawy:
1. Odnośnie odtwarzaczy – dźwięk SACD jest lepszy, a pierwotne SACD wielokanałowe zwłaszcza i aż o klasę. Zostało jednak zarzucone wobec małości dedykowanych płyt, czego należy bardzo żałować i czemu się dziwić, bo przecież Philips i Sony mają wielkie wydawnictwa płytowe. Jak zwykle górę wzięła taniość i łatwość. Łatwe i tańsze wygrało, a bardzo szkoda. Jednakże odtwarzacze CD nie czytające formatu SACD mogą być lepsze w odniesieniu do zwykłych płyt, ponieważ mogą użyć napędu Philips PRO (sławny top loader), uchodzącego za rewelacyjny a płyt SACD nie czytający. Poza tym mogą być w warstwie obróbki dźwięku skoncentrowane na uszlachetnianiu odczytu CD i dzięki temu za mniejsze pieniądze uzyskiwać lepsze w odniesieniu do niego rezultaty.
2. W odniesieniu do płyt sprawa jest oczywista i przykra. Dawne nagrania są lepsze, ponieważ wykonywano je od A do Z w technice analogowej. Obecnie niemal wszystkie są wykonywane w cyfrowej, która jest zdecydowanie tańsza i równie zdecydowanie gorsza. Odnosi się to niestety także do większości wydawanych teraz płyt winylowych. Co z tego, że są w odczycie analogowe, skoro samo nagranie powstało metodą cyfrową, by potem dokonać konwersji D/A. Większość współczesnych artystów w ogóle nie ma świadomości, że analogowe nagrania są lepsze, a nawet kiedy im to uświadomić, nie mogą sobie pozwolić na sesje analogowe z uwagi na wielokrotnie wyższe koszty. Stać na to tylko najbogatszych, lecz większości z nich i tak nie zależy, podobnie jak samym nagraniowcom. Dopóki się cyfrowa lipa sprzedaje, dopóty można ją pchać.
Czyli można się skusić o stwierdzenie że kupowanie tak drogiego odtwarzacza cd w dobie marnych jakościowo nagrań na płytach cd jest wyrzuceniem pieniędzy w błoto.
Dobry odtwarzacz zawsze będzie lepszy – zarówno dla płyt o wysokiej jak i niskiej jakości. Różnice pomiędzy odtwarzaczami bywają kolosalne, podobnie jak niestety ceny. Oczywiście różnie mogą być w odtwarzaczu położone akcenty. Gdy jedne starają się o jak największą szczegółowość i ekscytację, inne dążą do jak największej płynności i analogowości. Te drugie dla słabych nagrań są rzecz jasna najlepsze.
Można krytykować samą koncepcję Mohicana. Mógł mieć większą funkcjonalność, czytać różne płyty itd. Natomiast ciężko się czepiać tego, jak ten purystyczny odtwarzacz CD, mający być zgodnie z planem ostatnim w ofercie Hegla cedekiem brzmi. Mamy to urządzenie już ponad tydzień, bo będziemy je prezentowali na najbliższym AVS2016, w Sobieski, pokój 607. To jest genialny odtwarzacz płyt CD. Mało jest urządzeń w tym przedziale cenowym, które tak spektakularnie, ale nie efekciarsko grają. Sygnał który z niego wychodzi, wyciska ze średniej jakości wzmacniaczy całą muzyczną esencję, przenosząc ich brzmienie dwa poziomy wyżej. Warto posłuchać ostatniego Mohikanina. Polecamy i zapraszamy.
„Mohican kroczy tą cienką ścieżką, która rozgranicza dwa światy: kontrolować i być kontrolowanym, dając muzyce granej z CD naturalne poczucie porządku, nie nakłada na nią swojego ograniczenia. Muzyczny obraz pokazuje, z cechą charakterystyczną dla Hegla, lekko wysunięty do przodu, ale nie z przesadą. W rzeczywistości największą siłą Mohikanina jest jego zdolność do pokazywania muzyki takiej jaką ona jest, z jej słabościami i dobrymi stronami. Złe nagrania nie są poddawane poprawie, ale szczególnie dobre brzmią spektakularnie. W rzeczywistości interesującą cechą Mohikanina jest podważanie konieczności stosowania plików wysokiej rozdzielczości co staje się niemal herezją wśród audiofili, którzy potrafią nawet standard CD nazywać lo-fidelity. Mohikan błaga o rozróżnienie i potrafi zaprezentować jak dobrze może grać zwykłe CD. Jest poczucie spójności dźwięku, coś czego zbyt często brakuje i co gubi się w imponującej ilości detali w muzyce granej z plików wysokiej rozdzielczości. Mohican ma również imponującą szczegółowość i scenę dźwiękową, ale nie jest produktem, który kładzie nacisk wyłącznie na to. Jest to po prostu uczciwie mówiąc prawdziwie grający odtwarzacz.
Parafrazując ostatni paragraf „Ostatniego Mohikanina” – czas standardu Red Book powrócił!”
Pełna rekomendacja!
Alan Sircom, Hi-Fi+
Zgadzam się z tym Panem!