Recenzje: Cayin HA-1A

Odsłuch cd.

Cayin_HA-1A_002 HiFi Philosophy

Ważna sprawa – na tylnym panelu pokrętło regulacji impedancji.

Audeze LCD-3

Z kolei flagowe Audeze wolały tryb Ultralinear. To z nim zagrały bardziej płynnie, że aż zrobiłem zdumioną minę, no ale skoro tak wolą, to nic mi do tego. A zdumienia się na tym nie skończyły, bo jeszcze zaczęły pokazywać pogłosy, co w żadnym razie do ich normalnego repertuaru nie należy. Pisałem kiedyś nawet, że są wybitnie bezpogłosowe, co właśnie buduje ich styl bezpośredniej intymności. Zarazem rzucało się w uszy, że wzmacniacz bardzo dobrze daje sobie z nimi radę prądowo, pchając w nie dość energii, by nie tylko jakoś tam grały, ale zagrały na pełny etat, z membranami zmuszonymi wychylać się jak należy. Mocne to było i dynamiczne, a nie mdłe i ospałe – jak zawsze kiedy nie dostaną te Audeze dość prądu, a potrzebują go dużo. Nie po to nawet aby grać głośno, bo one głośno mogą nawet z dość słabym wzmacniaczem, ale by należycie się ożywiły i pocwałowały a nie się wlokły. To cwałowanie dobrze było teraz słychać, bo chociaż nie tak szybko jak Grado i w innym nieco stylu, lecz niewątpliwie szybko i dynamicznie sobie poczynały, a podobało mi się to granie bardziej niż wcześniejsze z Lebenem i przetwornikiem, jako że więcej miało życia i zadziorności, a mniej takiej niby to melodyjności, ale okraszanej lekkim rozmemłaniem. Kontury były tu wyraźniejsze, a brzmienia narastały błyskawicznie i intrygowały ciekawą, podbarwianą pogłosami formą, dla słuchawek tych nietypową, ale nietypową w interesujący, godny uwagi sposób. Obudził się też nareszcie w tych flagowych Audeze bas; a choć nie był jakiś ekstremalny, to jednak pulsował mocno i cały czas o sobie przypominał. Nie było takiej świeżości, tyle powietrza i tak odczuwalnej przestrzeni jak z Grado, a za to było gęściej i z trochę łagodniejszymi, mniej się akcentującymi sopranami. Bez takiej zadziorności, ale wciąż bardzo wyraziście i trochę potężniej w miejscach gdzie muzyka się zgęszcza.

Tak więc gęsta wyraźność lała się w uszy, a głos Briana Johnsona bardziej był temperowany, natomiast przestrzeń za nim pulsowała potężniej. Z kolei nastrojowe Boulavogue, mistrzowsko zagrane przez nieżyjącego już niestety Barneya McKenna, zabrzmiało mniej smutno i nie tak delikatnie jak poprzez Grado, ale też pięknie i z mocnym akcentem duchowym. Nie aż tak dobrze, jak kiedyś z Fostexami i systemem Accuphase-Leben, jednak w sposób mocno działający na wyobraźnię i przeszywający duszę.

No to sprawdzamy tego nietypowego słuchawkowca.

Sprawdzamy tego nietypowego słuchawkowca.

HiFiMAN HE-6

Na koniec spróbowałem słuchawek szczególnie wymagających, jakimi są flagowe do niedawna HE-6. Dla nich wzmacniacz miał energii już niewątpliwie nieco za mało, co uwidoczniało się w rysowaniu dźwiękowych konturów zbyt cienką kreską, trochę za słabym wypełnianiu i mniejszej niż u innych dynamice; ale wciąż było to dobre i nastrojowe muzykowanie. Poza tym bas i tak tu właśnie był najpotężniejszy, choć trzeba było jechać poń niemal do końca z potencjometrem, a sposób wypełniania bębnów też pozostawiał cokolwiek do życzenia. Zwyczajem tych HE-6 soprany okazały się otwarte, ale zupełnie pozbawione agresji, co jest jednym z ich największych atutów. Ciekawy efekt – pogłębiający brzmienie i urozmaicający nieco ujednolicony skutkiem za małej energii przekaz – dawało włączenie pogłosu w trybie Auditorium karty dźwiękowej. Bliskość pierwszego planu i bezpośredniość nie były wówczas takie, jak w przypadku ich napędzania z wyjść głośnikowych, ale ogólnie bardzo dobrze to grało i nie znalazłem powodu do większych zastrzeżeń. Jakościowo odlegle od wykorzystania pełnego potencjału, niemniej sympatycznie w wyrazie i całkiem poprawnie.

Napędzanie HE-6 przez gniazdo słuchawkowe, to jednak tylko drażnienie kotka a nie polowanie na tygrysa. Ten tygrys czaił się z tyłu, na wyjściach głośnikowych. I tygrys ów, niczym prawdziwy, był dziki i piękny. Moc miał i prawdę, co przełożone na język muzyki oznacza piękno zmienione uczuć burzę. Ta muzyka nie grała w głowie, ani nawet koło niej, tylko pierś słuchaczowi przenikała, za gardło ściskała i serce wypełniała radością.

LCD-3 grały dobrze z wyjścia jack, ale prawdziwe popisy spotykały nas po podłączeniu do terminali głośnikowych. Tam pokazywały swój prawdziwy potencjał.

LCD-3 grały dobrze z wyjścia jack, ale prawdziwe popisy dały dopiero po podłączeniu do terminali głośnikowych. Tam tkwi prawdziwy wzmacniacza potencjał.

Dopiero teraz, po podpięciu przez przejściówkę z 4-pinem pożyczoną od K1000, muzyczne szaleństwo się rozpętało, a jakość strzeliła w przestrzeń i na niej się rozpostarła. High-end to był we własnej postaci, i to nie jakiś pomniejszy. Słowo daję, że solidny high-end tam szalał, a ja wraz z nim. Koniec z gadaniem – „to takie, a to śmakie”. A choć jasnym jest, że można jeszcze lepiej, to była to już jazda na całego. Nasycone, całkowicie przestrzenne granie, o ciosach wagi ciężkiej i elegancji nie skąpiącej animuszu. Bezpośredniość stu procentowa i oddech żywych muzyków. Ale nade wszystko przekaz energetyczny, jakiego z wyjść słuchawkowych prawie nigdy się nie dostaje, bo do tego potrzebne są super źródła, a tych przy komputerze się nie widuje.

Z lepszymi lampami

Tak mnie to granie z wyjść głośnikowych zelektryzowało, że przemogłem lenistwo, sześć długich śrub wykręciłem, i w miejsce stockowej lipy wsadziłem nie jakieś kosmiczne, ale na pewno lepsze EL-84 Gold Lion i tej samej marki ECC83. Zamieniłem też interkonekt na Sulka, który wszak nie kosztuje majątku, a stosunek jakości do ceny ma chyba najlepszy na świecie; i jeszcze przewód zasilający zamieniłem na Acoustic Zen Gatgantuę.

Same lampy już dały dużą poprawę, ale dopiero Sulek wrzucił basu dwie tony i całe brzmienie nasycająco pogłębił. Gargantua dorzuciła do tego ciepła i energii, a w efekcie zmiany zaszły bardzo poważne i w pełni na koniec zostałem usatysfakcjonowany. Nie na zasadzie, że gra to dobrze i przyjemnie się słucha, tylko zrobił się prawdziwy spektakl. Pewnie, pewnie – własny system mam jeszcze lepszy – ale biorąc pod uwagę jakość ogólną, grał ten Cayin całkiem jak kupa pieniędzy, a przecież nie kupę a kupkę kosztuje. Do tego jeszcze ta lampa 12AU7 pozostawała do koniecznej wymiany, stanowiąc dodatkową jakościową rezerwę, bo takiej akurat nie używam, a gatunkowego DAC-ka też w torze nie było.

Mniej wymagały niesamowite AudioQuesty NightHawk. Tu nie było żadnych blokad potencjału.

Mniej mocy wymagały AudioQuesty NightHawk. Tu nie było żadnych blokad potencjału.

Wiedziony ciekawością użyłem jeszcze na koniec Audeze LCD-3, które tak samo jak HE-6 można podpinać do wyjść głośnikowych, ponieważ producent deklaruje dla nich moc dopuszczalną aż 15 W. One także zagrały w takiej konfiguracji zdecydowanie lepiej, a przy tym nie było na szczęście żadnego brumu. No, nareszcie, bo po przygodach z monoblokami Phasemation zacząłem już wątpić w możliwość ich nie zaburzonego na wyjściach głośnikowych grania.

Samo granie Cayina z Audeze na wyjściach głośnikowych już tak nawiasem wcześniej sprawdziłem, ale mi się o nim pisać nie chciało, bo nie był to jakiś szczególny popis na tle ich przebadanych dawno temu umiejętności. Na pewno lepiej grało to niż ze słuchawkowej dziurki, ale jeszcze nie tak, jak one naprawdę potrafią. Także teraz, z lepszymi kablami i bez zbytecznych już całkowicie echowych udziwnień, nie był to jeszcze kres ich możliwości, lecz niewątpliwie wysoki awans i wszystko po stronie pozytywów. Niczego nie trzeba było wzbogacać ośmiokanałowym pogłosem, ani nic nie wydawało się zubożone, a przesadna nieco wyraźność ustąpiła miejsca całościowej elegancji. To już nie była sama werwa w pikantnym sosie dosadności, tylko muzyka par excellence, operująca przede wszystkim poetyką odzianą w dynamizm. Uważnie przy okazji przysłuchałem się różnicom względem HE-6 – i te wciąż kreśliły obraz delikatniejszą kreską, grały jaśniej, na większym obszarze, z wyższym sufitem i większą dawką powietrza. Bardziej plenerowo niż klubowo i z wyraźnie wyższą całościowo tonacją. A poprzez to, że dźwięki kreśliły delikatniej, ich mocny bas dawał silniejszy względem Audeze kontrast.

A całościowo Cayin HA-1A to wciąż kapitalna konstrukcja, która ani trochę się nie zestarzała i wciąż czaruje.

A całościowo Cayin HA-1A to wciąż udana konstrukcja, która ani trochę się nie zestarzała i wciąż czaruje.

Poziom całościowy pomimo wydatnych różnic był przy tym identyczny, a tylko atmosfera inna i sposób ujęcia odmienny. Ale to przecież norma, bo mało jest słuchawek do siebie podobnych, chociaż nawet na jakościowych wyżynach podobieństwa się przytrafiają, czego przykładem wzmiankowane już parę razy podobieństwo Fostex TH-900 do AKG K812.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

13 komentarzy w “Recenzje: Cayin HA-1A

  1. Piotr Ryka pisze:

    Wrzucę jeszcze link do Boulavogue, o którym pisałem, bo nie jest łatwy do znalezienia.

    https://www.youtube.com/watch?v=7E0SdC-gioU

  2. sluchacz pisze:

    Dziękuję za ten test, czy moglbym prosić o krótkie porownanie brzmienia z ifi idsd? idsd jako wzmacniacz analogowy, wiem ze to 2 rozne technologie ale ciekawy jestem na ile idsd ma muzykalnosci lampowej? mysle i któres z nich docelowo a nie mam niestety szansy posłuchać, pozdrawiam serdecznie

    1. Piotr Ryka pisze:

      W ustawieniu Ultralinear Cayin gra do iDSD podobnie. W zależności od słuchawek ma mniej albo więcej lampowego czaru i tym góruje, zwłaszcza po zainstalowaniu lepszych lamp. Ale to są różnice śladowe. Poza tym iDSD z iUSB Power tworzą lepszy DAC niż Asus Xonar Essence jako źródło Cayina, tak więc całościowo wypadają lepiej. W trybie Triode Cayin dźwięk ma wolniejszy i mniej dynamiczny, ale płynniejszy. Wtedy od ifi gra wyraźnie inaczej, w typowym lampowym stylu. Całościowo jakością urządzenia są zbliżone i dopiero słuchawki takie jak LCD-3 albo HE-6 grają z Cayina na wyjściach głośnikowych odczuwalnie bardziej bezpośrednio i energetycznie.

  3. Łukasz pisze:

    Witam. Jakie konkretnie bardzo dobre lampy może Pan zaproponować do Cayina i jaki to w koszt.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na początek proponuję zakup kompletu Genalex Gold Lion. Są do dostania tutaj:
      http://sklep.lampyelektronowe.pl/

  4. roman pisze:

    Jaką dokładnie zmianę wnoszą te lampy ,czy są jakieś jeszcze lepsze lampy ,które był by sens wsadzić ?

  5. roman pisze:

    Podobno zmiana lamp mocy nie wiele wnosi ..?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Jak mówiłem, trzeba kupić Genalex Gold Lion EL-84 i jedną 12AX7 od Sophia Electric oraz jedną 12AU7 Mullard lub Amperex long anode.

  6. roman pisze:

    O ile Genalex jest łatwy do dostania to pozostałe już nie bardzo i chyba są bardzo drogie.

    1. slawsim pisze:

      Może tutaj coś znajdziesz. Nawet jeśli nie ma danych lamp w widocznej ofercie, warto spytać. Nie sprzedają lipy.

      http://tubes-store.eu/pl/

  7. Maciej pisze:

    Witam . Poszukuje partnera dla moich he500 i t1 skłaniam sie ku wzmacniaczowi lapowemu i czy uważa Pan ha1 za ciepło grający klocek ?? Obie pary słuchawek chciałbym ocieplić i nieco grubsza kreska zarysować ich brzmienie . Pozdrawiam Maciej

    1. PIotr Ryka pisze:

      Powinien pasować.

  8. Andrzej pisze:

    Miał Pan może jakies doświadczenia z Cayin idac-6 i IHA-6?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy