Recenzja: White Bird Amplification Virtus 300B

Brzmienie cd.

WBA_Virtus_300b_12Podłączyłem jednak Virtusa i całe słuchawkowe towarzystwo do Accuphase DP-900/DC901 (wcześniej grało z Cairnem) i wówczas okazało się, że mimo tego bogactwa i przestrzenności średnica na HD 650 brzmi lepiej. W ogóle HD 650 zagrały z Virtusem i Accuphase, że proszę siadać i byłem zdumiony zarówno ich przejrzystością jak i przepięknym ukazywaniem detali. W muzyce elektronicznej oba Beyerdynamiki budowały wprawdzie ciekawszy obraz; bardziej tajemniczy i pełen echa, ale we wszelkiej wokalizie niedawne flagowe Sennheisery okazały się naturalniejsze i bardziej zmysłowe. Na ich tle średnica Beyerdynamiców była za głucha i za sztywna, sprawiając wrażenie mniejszej naturalności. Bardzo możliwe, że działo się tak za sprawą dopasowania impedancyjnego, bo mimo iż gniazda Virtusa opisane są jako „poniżej” i „powyżej” 300 Ohmów, to 250-ohmowe DT 880 i T90 grały lepiej z tego dla wyższej impedancji. Mogłoby to sugerować, że wzmacniacz ogólnie rzecz biorąc preferuje wyższą impedancję, ale nie jest to prawdą. Wprawdzie mająca 40 Ohmów Audio-Technica ATH-W5000 nie wypadła najlepiej i jej kreacja wyglądała dosyć sztucznie, co nie jest żadną nowością, bo te słuchawki to jeden wielki kaprys, ale za to 50 ohmowe Hi-FiMAN HE-6 pokazały wszystkim obecnym co znaczy granie na prawdziwie high-endowym poziomie i jak możliwości Virtusa za sprawą T90 czy HD 650 dalekie są od wyczerpania. Niestety, słuchawek tych nie da się Virtusem całkiem poprawnie napędzić, bo przy maksymalnym odkręceniu potencjometru (a dopiero wówczas jest naprawdę głośno) pojawiają się zniekształcenia niskich częstotliwości. Słuchałem na nim także przez chwilę Grado PS-1000 (jeszcze z Cairnem) i było to również znakomite brzmienie, w piękną całość łączące sopranowe wzloty, basowe łoskoty i średnicowe pienia.

WBA_Virtus_300b_13Wracając do T90. Pomimo iż Virtus woli słuchawki o skrajnej impedancji – nisko lub wysoko ohmowe – (tak mi się w tym momencie wydawało), nie można powiedzieć żeby T90 działa się z jego strony krzywda jakaś. Ich prezentacja pozostawała bardzo obfita i elegancka, jednak przejawiało się w nich jakieś dudnienie i ta średnica nie taka jak trzeba, nie tak świetna i ujmująca jak w Senheiserach. Tym to dziwniejsze, że przecież z Cairnem to DT 880 wypadły najlepiej, a w każdym razie nie gorzej od rywali. Na wszelki wypadek zmieniłem lampę sterującą, wracając od Philipsa SQ do oryginalnej 6H30Pi. Wszak skoro na Cairnie z Philipsem Beyerdynamiki zaprezentowały się pierwsza klasa, tym więcej należało oczekiwać po nich z o wiele lepszym Accuphase, a co za tym idzie należało takiego ich dźwięku poszukać.

Cud się jednak nie zdarzył. Poza tym, że 6H30Pi trochę brumi, zepsuła brzmienie Sennheiserowi, a T90 zagrały podobnie jak przedtem i raczej ani trochę nie lepiej. Sięgałem po kolejne lampy, lecz bez większych sukcesów, a w ostatnim porywie, już trochę zrezygnowany, wypróbowałem CCa. Nie grają one jak niegdyś, bo się wysłużyły, ale resztki dawnego czaru jeszcze w nich się kołaczą.

WBA_Virtus_300b_14W sumie to niczego dobrego się po nich nie spodziewałem i nawet zły jestem, że okazały się lepsze, bo to wygląda jak jakiś wyreżyserowany spektakl, a wcale tak nie było. Naprawdę to wziąłem CCa na końcu, bo z Cairnem nie bardzo się spisały i mało brakowało a bym ich wcale nie użył. A byłby to wielki błąd, bo z Accuphase spasowały się idealnie i momentalnie uporządkowały zawodników.

Ja wiem, że wielu jest to nie w smak, bo woleliby żeby cena nie była odzwierciedleniem jakości na zasadzie prostego przyrostu liniowego, ale lampy Simens & Halske były innego zdania i postąpiły po swojemu. Sennheiserowi właściwie nic nie dodały ani nie ujęły, natomiast T90 bardzo upodobniły właśnie do Sennheiserów (nareszcie naturalna średnica) i dzięki ich lepszej szczegółowości wypchnęły je przed trochę tańszego rywala. Jeszcze radykalniejsza zmiana zaszła w Audio-Technice. Ta całkowicie się przeobraziła i z nieakceptowalnego dziwadła o jakiejś kretyńskiej formie prezentacyjnej naraz stała się niemal liderem, pod względem szczegółowości, klasy aranżacji i ciekawości dźwięku właściwie zrównując się z HE-6. Awszystko to za sprawą wymiany jednej lampy we wzmacniaczu. Mądre to, czy głupie – nie umiem powiedzieć. Taki jest świat. Świat w ogóle jest bardzo dziwny, a im bardziej mu się przyglądać i uważniej go badać, tym dziwniejszym się okazuje. Na koniec okazuje się kompletnie zwariowany, a te wszystkie audiofilskie dziwactwa to przy nim i tak zupełna betka. No ale my nie o tym.

WBA_Virtus_300b_15Kiedy zebrać to wszystko do kupy i przełożyć na dźwiękowe wrażenia, trzeba napisać, że Virtus 300B potrafi wygenerować brzmienie naprawdę bardzo wysokiej klasy, a przy tym takie… Jakby to ująć? –  Takie dobrze poukładane i przede wszystkim normalne. Jednak normalne nie w sensie przeciętności, tylko w sensie jak najbardziej pozytywnym. Normalne, bo bez udziwnień, suwania w te i nazad tonacją, dorabiania pogłosów, zyskiwania czegoś kosztem czego innego i wysilonego czarowania czym popadnie, na zasadzie „tak nam samo wyszło i jakoś to będzie; najwyżej się powie, że tak żeśmy chcieli”.

WBA_Virtus_300b_16Z dźwiękiem Virtusa jest jak z ulubionym fotelem, który od dawna macie. Siadacie i od razu wiecie, że jesteście na swoim miejscu i żadne niewygody ani awantury was nie spotkają. Tonacja będzie poprawna, basu dostatek, sopranów ile trzeba, przestrzeni kawał, a średnica okaże się pięknym śpiewem w wykonaniu ludzi jak najbardziej realnych. To wszystko da wam stary, dobry Virtus z jego lampami 300B, które nie darmo uchodzą ta kwintesencję audiofilizmu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy