Testy ABX

Opublikowano sierpień 2012   Testy_ABX_21   Przypominam ten tekst, ponieważ niezależnie od wagi własnej stanowił będzie punk odniesienia dla innych rozważań, które niedługo opublikuję.

Przejrzałem wpis zwolennika testów ABX na jego blogu. Z uwagi na umiarkowaną wagę zagadnienia nie robiłem tego dotąd, ale ponieważ testy ABX zalały swego czasu fora audiofilskie szerokim potokiem nachalnych i niejednokrotnie chamskich wpisów, postanowiłem rzeczy się przyjrzeć z punktu widzenia fachowca, czyli epistemologa, którym akurat jestem.

Zacznę od stwierdzenia tam wyśmianego: Sam doskonale słyszę różnice pomiędzy niektórymi urządzeniami audio (oczywiście nie wszystkimi, bo niektóre grają bardzo podobnie) i w związku z tym nie odczuwam żadnej potrzeby ślepych testów ABX, tak jak nie odczuwam potrzeby ślepych testów na odmienności smakowe fasolki szparagowej względem brukselki, czy jabłek względem gruszek, a przecież gdyby iść za myślą autora blogu, można by wmówiwszy sobie dzięki długoseryjnym ślepym testom identyczność smakową jabłek i gruszek (w każdym razie niektórych odmian), zaoszczędzić kupując tylko tańsze jabłka.

Dwa słowa o tym czym testy ABX są. Zacznijmy od tego, że do użytku audiofilskiego z przyczyn technicznych za bardzo się nie nadają, o czym więcej potem. Same zaś testy zyskały rozgłos w odniesieniu do tematyki audio jako metoda ślepego, losowego sprawdzania, czy pliki stratne są faktycznie stratne w sensie praktycznym, czy też udanie potrafią zastępować pliki bezstratne, wprowadzając słuchaczy co do swojej stratności w błąd. W tym wypadku metoda ta jest faktycznie użyteczna i bardzo prosta w zastosowaniu, a każdy może ją sam na sobie sprawdzić pobierając odpowiedni materiał z Internetu. Słuchając kolejnych próbek notujemy czy uważamy dany fragment za nagrany stratnie czy bezstratnie, a na końcu porównujemy własne notatki ze stanem faktycznym, ujawnionym przez autora testu w osobnej zakładce. Nic takiego nie może natomiast mieć miejsca w przypadku testów samej aparatury audio a nie plików. Tu udział osób trzecich okazuje się niezbędny, a ewentualne sprostanie warunkom klasycznej podwójnej ślepej próby, czyli sytuacji w której zarówno badany jak i bezpośrednio go testujący są po tej samej stronie kurtyny, nie wiedząc co w danym momencie zostało użyte i nie mogąc w związku z tym przekazywać sobie (także mimowolnie i nieświadomie) informacji mogących wpływać na wynik, bardzo komplikuje sprawę. Tego rodzaju zabezpieczenie eksperymentu wymaga bowiem zorganizowania skomplikowanego zaplecza logistycznego, bez którego naukowa wartość prób będzie żadna. Na razie to jednak pomińmy i przyjrzyjmy się kolejnym punktom rzekomo antyaudiofilskiego z założenia i treści programu ABX. Nawiasem mówiąc już samo to założenie i domniemany przebieg testów ABX, mających w przekonaniu autora blogu jednoznacznie dowodzić audiofilskiego błądzenia, stawia ów program na straconej pozycji, ponieważ zakłada się tu coś, co dopiero należy udowodnić, czyli słuszność postawy antyaudiofilskiej. Błędy tego rodzaju znane są epistemologom od czasów starożytnych i noszą nazwę petitio principi. Bądźmy jednak litościwi i przyjmijmy, że program ABX niczego takiego nie zakłada, a tylko będzie obiektywną na miarę swych możliwości próbą ukazania pewnych faktów, których postać dopiero się ujawni. Tak więc o niczym się tu nie przesądza, niczego z góry nie wyklucza, a jedynie przystępuje do pewnego rodzaju badań, z pokorą przyjmując ich ograniczoność poznawczą, jaką wszystkie testy, a już zwłaszcza psychologiczne, są obarczone.

Poprawiwszy metodologiczną wpadkę autora, musimy się teraz odnieść do wypisanych na jego blogu w punktach zarzutów, mających rzekomo przesądzać o niesłuszności metody zwykłego słuchania, ochrzczonej tam mianem głębokich odsłuchów, i słuszności testów ABX.

Zarzuty zwolenników metody ABX

 Zarzut pierwszy – recenzent nie posiada wzorca brzmieniowego lub go nie ujawnia.

Testy_ABX_12Zarzut ten ma całą masę ukrytych założeń. Zakłada, że recenzent faktycznie nie przytacza takich wzorców, co przeważnie nie jest prawdą. Zakłada też, że istnieją tego rodzaju wzorce o wymiarze absolutnym (w domyśle prawdziwe instrumenty), czemu można zarzucić brak jednolitości, ponieważ prawdziwe instrumenty też brzmią różnie, a nawet te same ich egzemplarze różnie brzmią w zależności od instrumentalisty i miejsca wykonania. (Nie mówimy tu chyba o kamertonach.) Zakłada również, że słuchacz koniecznie powinien dążyć do posiadania sprzętu jak najbardziej realistycznego odtwórczo, tak jakby każdy chciał mieć w domu prawdziwą orkiestrę albo prawdziwego saksofonistę. Mam w domu prawdziwego perkusistę i wiem z autopsji, że nie zawsze znajduję w sobie ochotę do słuchania właśnie tego rodzaju produkcji perkusyjnych.

Nade wszystko pominięta zostaje w tym jednak sprawa najistotniejsza – muzyki słucha się dla przyjemności, a wzorzec przyjemności każdy ma swój i może go jedynie w recenzji opisać. Zwyczajowo się to robi i każdy czytelnik o progu inteligencji powyżej półgłówka zdaje sobie sprawę z faktu, że recenzja jest z natury rzeczy subiektywna. Tego uczą już w szkole podstawowej, toteż zdumiewanie się tym i odrzucanie tego ma charakter kompromitujący dla osoby stawiającej tego rodzaju zarzuty.

Testy_ABX_23Tak nawiasem istnieją także osoby mające słuch absolutny i absolutną pamięć muzyczną, czyli, można rzec, mające wzorce brzmieniowe zawsze świeże i zawsze przy sobie. Ale jak na złość właśnie te osoby mają bardzo często kłopoty z czerpaniem przyjemności ze słuchania muzyki. Tak więc posiadanie wzorców o niczym tu nie przesądza, a jeżeli już, to raczej przemawia przeciwko tym, którzy takie absolutne wzorce posiadają.

 Zarzut drugi – recenzenci z góry zakładają różnice brzmieniowe.

W sumie to nonsens. Niczego takiego jako recenzent nie zakładam. Przystępując do odsłuchu nie zakładam niczego oprócz ewentualnie słuchawek. Po prostu siadam i słucham. Banalna ta czynność nie wymaga żadnych przygotowań teoretycznych ani praktycznych. Poza tym uchwycenie podobieństw brzmieniowych występuje w recenzjach bodaj równie często co wskazywanie różnic. Recenzent czerpie wręcz przyjemność z faktu zdania sobie sprawy, że coś brzmi podobnie do czegoś innego, bo jest to znakomity punkt oparcia dla dalszego rozwijania myśli.

 Zarzut trzeci – pamięć muzyczna jest ulotna.

Już o tym było. Dla jednych jest, dla innych nie jest. Moja akurat jest i dlatego odwołuję się głównie do porównań bezpośrednich, a wszelkie retrospektywy opatruję odpowiednim komentarzem.

  Zarzuty zwolenników metody ABX cd.

Zarzut czwarty – recenzent może kłamać.

Znów to samo. Oczywiście, recenzja jest subiektywna i tak musi być postrzegana. Test ABX nic nam tu nie pomoże. Jego uczestnicy mogą kłamać równie dobrze co recenzenci.

 Zarzut piąty – odmienne poziomy głośności zaburzają ocenę.

Testy_ABX_27Tak naprawdę to większy kłopot dla testów ABX, mających się odbywać według ich propagatorów w warunkach idealnie wyrównanego poziomu głośności porównywanych systemów. W przypadku normalnych recenzji recenzent ustawia po prostu badanemu systemowi poziom najprzyjemniejszy w odbiorze (bo o tą przyjemność głównie mu chodzi), a te dla różnych sprzętów mogą być różne. Przykładowo, słuchawki HiFiMAN HE-6 grają na wysokich poziomach głośności bardziej satysfakcjonująco niż Stax SR-009 i vice versa – na niskich jest odwrotnie. A co do samych rozróżnień na tym samym poziomie – co komu po nich? Różnic ktoś będzie słuchał, czy muzyki?

 Zarzut szósty – recenzenci pozostają pod wpływem cen, renomy sprzętu, opinii innych itd.

Znów wracamy do sprawy subiektywności. Rzecz jasna uczciwość recenzenta i jego niepodatność na wpływy zewnętrzne jest zawsze sprawą dyskusyjną, a przy tym wcale nie tak prostą jak się niektórym zdaje. Czasami bywa i tak, że sprzęt bardzo drogi jest specjalnie w recenzjach krytykowany, a tani chwalony. Przykładowo, znany z wysokiej jakości wzmacniacz słuchawkowy Manleya został w jednym z polskich pism branżowych uznany za przeciętniaka zupełnie nie wartego swej ceny. W tym samym piśmie wychwalano pod niebiosa stosunkowo tanie produkty, które okazały się później marketingowym oszustwem w najczystszej postaci. No ale cóż, kłamstwo, przekupstwo i uleganie wpływom są elementami naszej codzienności. Uczestnicy testów ABX też podlegają wpływom i mogą kłamać. W świetle wynurzeń naszego blogera powinni przecież nie usłyszeć różnic. Czyż nie jest to presja? A kłamać można zawsze i przy każdej okazji.

Testy_ABX_31Co do mnie, to bardzo bym chciał i nieraz dawałem temu wyraz, by sprzęt tani był piękny wzorniczo, znakomity materiałowo i wspaniały brzmieniowo. Że tak nie jest? No cóż, świat byłby niewątpliwie przyjemniejszy gdyby wszystkie kobiety były piękne a mężczyźni przystojni. Według teorii Darwina w zasadzie powinno tak być, a przecież nie jest. Zastanawialiście się czasami, dlaczego? To niezłe ćwiczenie myślowe.

  Zarzut siódmy – nabywca, nawet taki w głębi duszy rozczarowany, usiłuje sobie post factum wmawiać, że jest zadowolony, by nie musieć wyjść sam przed sobą na głupca.

Nie wiem jak inni, ale osobiście nie miewam tego rodzaju problemów. Kupiłem kiedyś, jeszcze w czasach Pewexu,  telewizor Sony, którego nie było jak podłączyć w sklepie do dobrego sygnału a w domu okazał się badziewiem. Zapłaciłem sporą kwotę żeby sklep go przyjął z powrotem, bo w tamtych czasach nie było takich zwrotów jak dzisiaj. Od dawien dawna posiadam też słuchawki Sennheiser HD-650, których nie lubię, nie słucham i nie wmawiam sobie, że jest inaczej. Mam też dwa odtwarzacze DVD, oba Panasonica i oba w swoim czasie dla tej marki szczytowe. Ten starszy i tańszy gra lepiej od nowszego i droższego, i nie myślę tego przed sobą czy kimkolwiek ukrywać.

W sumie zarzut ten może się odnosić wyłącznie do osób rozczarowanych tylko w niewielkim stopniu. W swej praktyce recenzenckiej otrzymałem masę listów od osób bardzo rozczarowanych swym sprzętem, nieraz bardzo drogim, rozpaczliwie proszących o pomoc i niczego nie udających.

Teraz z kolei moje zarzuty odnośnie testów ABX

 Zarzut pierwszy – formalny.

Testy_ABX_26Wymóg by skupić uwagę na aż 10 próbach porównawczych (nie mówiąc o 25) nie uwzględnia ludzkich zdolności koncentracyjnych. Jeżeli różnica jest duża, test taki można przejść, ale po co robić aż tyle testów w sytuacji od razu oczywistej? Z kolei gdy różnica jest mała, wielokrotnie powtarzana próba traci sens, bo w miarę kolejnych podejść obraz ulega zatarciu. W ostateczności test można rozłożyć na parę dni, ale czy sprawa jest tego warta, skoro już na wstępie wiadomo, że różnica jest mała? Całkowicie odrzucam przy tym postulat braku regulacji głośności. Aparatura wysokiej klasy tym się między innymi wyróżnia, że na wysokich poziomach głośności radzi sobie lepiej od słabej. To często główne kryterium jakościowe. Rozmach, potęga, dynamika, a nie jakieś ciche plum, plum, takie samo dla każdego, to prawdziwe wyznaczniki jakości. Z kolei odsłuch zawsze głośny może zamazywać subtelności związane z cichymi odsłuchami. Tak więc w imię obiektywności należałoby przeprowadzić kilka serii testów na różnych poziomach głośności, co dodatkowo komplikuje sprawę.

Dorzucę coś jeszcze na temat powtórzeń. Otóż leży w naturze ludzkiej i nie tylko ludzkiej percepcji, silniejsze reagowanie na bodźce zewnętrzne przez bardzo krótką pierwszą chwilę. To oczywiste przystosowanie ewolucyjne, pozwalające oszczędzać energię. Podczas naturalnej walki o przetrwanie liczy się przecież pierwszy błysk informacyjny – rozpoznanie zagrożenia albo namierzenie ofiary. Kiedy to się już stanie, zwykłym marnotrawstwem byłoby podtrzymywanie całej aparatury sensorycznej w najwyższej gotowości, niepotrzebnie trwoniące energię potrzebną do pościgu albo ucieczki. Z tego względu długa seria powtórzeń jako obiektywny probierz poznawczy nie ma zwyczajnie sensu, bo warunek identyczności prób nie może zostać spełniony. Można go wprawdzie zapewnić robiąc dłuższe przerwy pomiędzy porównaniami, ale wymaga to użycia najwyżej czterech krótkich próbek muzycznych w pojedynczym porównaniu, ponieważ aktywność sensoryczna obniża się już po około minucie, po której Testy_ABX_18adaptacja środowiskowa zaczyna zastępować pierwotną aktywność poznawczą. (Wystarczy wejść do dusznego pomieszczenia z zegarkiem w ręku, by przekonać się jak szybko pierwotny nieznośny zaduch ustępuje miejsca znośniejszemu.)

 Zarzut drugi – psychologiczny.

Nadzieja na pozbycie się przez słuchającego stresu związanego z odsłuchem mającym mu udowodnić własną głupotę jest oczywiście mrzonką. Najmilsze nawet warunki i najbardziej sympatyczna atmosfera tego nie zapewnią. Nikt nie chce wyjść na głupca i to w żadnych warunkach.

Moje zarzuty odnośnie testów ABX cd.

 Zarzut trzeci – praktyczny.

Testy_ABX_24Fakt, że badany w krótkich odsłuchach nie dokonał jakościowego rozróżnienia nie przesądza o rzeczywistym jego braku. Ludzka percepcja jest nadzwyczaj złożonym zagadnieniem, którego wyrywkowe traktowanie gubi z konieczności wiele cech istotnych. Weźmy taki przykład. Psychologom znane są specjalnego rodzaju obrazy, które na pierwszy rzut oka wydają się bezsensownym zbiorem plam. Kiedy się jednak uważnie w nie wpatrywać, po kilku lub kilkunastu minutach (a czasami wcale – w zależności od indywidualnych predyspozycji patrzącego) pojawia się trójwymiarowy, holograficzny obraz. Sam byłem poddawany takim testom więc wiem o czym piszę. Jasne jest, że na podstawie krótkiego testu nie można o danym zbiorze plam powiedzieć, czy skrywa taki trójwymiarowy obraz, czy nie, a nie jest to przecież błahostka. Podobnie może być i niewątpliwie bywa w przypadku słuchania muzyki. Sprzęt zrazu bardzo się podobający po pewnym czasie może zacząć tracić na atrakcyjności, przy czym przyczyny mogą być zgoła odmienne. W jednych przypadkach będzie nużyła monotonia, w innych zbytnia agresja. Na przeciwległym biegunie przekaz początkowo budzący zastrzeżenia może się okazać właśnie tym upragnionym, co ujawni się dopiero po dłuższym okresie zżycia. To właśnie dlatego zdarzają się w audiofilii powroty. Fascynacja nowym sprzętem przemija i wraca się do starego albo za nim tęskni.

Testy_ABX_6O jakości danej aparatury audio tak naprawdę nie świadczy zatem pierwsze wrażenie ani zdolność do natychmiastowego wychwycenia różnic, tylko długotrwałe obcowanie. To swego rodzaju odwrotność względem opisanego powyżej mechanizmu zwiększonej reakcji na pierwszy sygnał. Układ sensoryczny nie tylko potrafi obniżać progi bodźcowe (także w zależności od pory dnia czy warunków otoczenia), ale również wytwarzać przystosowania adaptacyjne, a te wymagają czasu. Najbardziej spektakularnym tego rodzaju efektem są okulary odwracające obraz do góry nogami. Kiedy takie założycie, przez kilka lub kilkanaście godzin będziecie widzieli wszystko do góry nogami. Później mózg wytworzy odpowiednią adaptację i zaczniecie widzieć normalnie. Po zdjęciu okularów znów będziecie widzieli do góry nogami podczas kolejnego wielogodzinnego okresu adaptacji, a potem wrócicie do stanu wyjściowego. Tak nawiasem obraz na siatkówce oka jest właśnie odwrócony i podczas normalnego widzenia mózg go dla was obraca o 180 stopni oraz obrabia na bardzo wiele innych sposobów, min. stabilizując go, kolorując i wypełniając sztucznymi artefaktami w obrębie plamki ślepej. Dodatkowego smaku dodają tu wyniki niedawnych badań. Okazuje się, że to co stanowi nasze postrzeganie rzeczywistości jest w aż 95% wytwarzaną przez mózg sztuczną rzeczywistością – naszym indywidualnie wykreowanym wewnętrznym światem. Zaledwie około 5% składników tego obrazu to świeże dane empiryczne. W świetle tych wyników umiarkowana waga testów ABX staje się jeszcze bardziej oczywista, co wcale nie znaczy, że należy je z miejsca szurnąć do kosza. Należy je tylko oceniać z pewnym dystansem, a nie w porywczym przypływie entuzjazmu i ze ślepą wiarą w ich przełomowe, całkowicie rozstrzygające znaczenie wieszczyć koniec audiofilskich urojeń.

Testy_ABX_20Entuzjaści testów ABX wmawiają nam, że słuchanie muzyki ma charakter analogiczny do próbowania potraw. Bierzesz kęs i od razu wiesz czy ci smakuje. Tymczasem słuchanie muzyki za pośrednictwem aparatury audio jest procesem dużo bardziej złożonym i przypomina do pewnego stopnia lubienie bądź nielubienie innych ludzi, albo – by użyć muzycznego porównania – lubienie bądź nielubienie poszczególnych kompozycji albo kompozytorów, rozwijające się z reguły bardziej stopniowo i podlegające ewolucyjnym przemianom. Poza tym także smakowanie potraw bywa procesem wielostopniowym. Dajcie spróbować wytrawnego Burgunda komuś kto nigdy nie pił wina, a prawie na pewno się skrzywi. I co, na tej podstawie wylejemy do zlewu wszystkie wytrawne Burgundy? 

Moje zarzuty odnośnie testów ABX cd.

 Zarzut czwarty – techniczny.

Testy_ABX_14Łatwo napisać, że ktoś będzie dokonywał zmian sprzętu, trudniej temu sprostać. Testy słuchawek z miejsca tracą tu sens, bo łatwo rozpoznać je na podstawie fizycznego kontaktu. Nie ma zatem sposobu uczciwego porównania w teście ABX na przykład Grado GS-1000 z AKG K701. W tym miejscu ponownie ujawnia się nieco diaboliczna tym razem przewaga głębokich odsłuchów, podczas których można zatracić poprzez akomodację sensoryczną czucie dotykowe, a jeśli w ferworze porównań zapomnimy które słuchawki żeśmy ubrali, tak jak mi się to kiedyś zdarzyło przy porównywaniu SR-Omegi z Orfeuszem, można właśnie podczas głębokiego odsłuchu doświadczyć zmagań z własną percepcją, próbując odgadnąć co się ma na głowie. Tak nawiasem ten właśnie odsłuch ujawnił jak słuchawki w jednym systemie natychmiast rozpoznawalne, w innym mogą się upodobnić. Z moim odtwarzaczem różnica brzmieniowa między Orfeuszem a SR-Omegą była bardzo dobitna, a przy odtwarzaczu Ayon CD-5 bardzo się zatarła.

Testy_ABX_3Podobnie jak słuchawki nie podpadają pod testy ABX wszelkie urządzenia lampowe. Wymagają one wielogodzinnej rozgrzewki, a trudno ryzykować przepinanie kabli pod prądem. Udało mi się kiedyś tym sposobem uszkodzić własnego Twin-Heada, więc stanowczo odradzam. Oczywiście można wykonać taki test mając do dyspozycji zdublowane systemy, ale logistycznie może to być trudne, zwłaszcza w odniesieniu do urządzeń rzadkich i drogich. Podobnie ryzykowne jest przepinanie pod prądem kolumn głośnikowych. Niektórzy twierdzą także, a i ja odniosłem wielokrotnie podobne wrażenie, że również urządzenia tranzystorowe pozostawiane długo pod napięciem zaczynają funkcjonować lepiej. Doświadczyłem tego rodzaju impresji z aparaturą marki Accuphase. Nie było to żadne odczucie z gatunku bezpardonowo obiektywizujących, jednak na tyle sugestywne, że warte brania pod uwagę. Wszystko to czyni testy ABX bardzo skomplikowanymi technicznie, zwłaszcza w odniesieniu do porównywania pojedynczych urządzeń a nie całych osobnych torów, oczywiście przyjmując założenie, że podejmiemy ryzyko przepinania pod prądem głośników, bo te muszą przecież pozostać w tym samym miejscu, chyba że użyjemy dwóch par głośników na ruchomych platformach. Poza tym celem sprostania wymogowi podwójnej ślepej próby testowany musiałby na jakiś sygnał, powiedzmy dzwonka, opuszczać pomieszczenie na czas suwania głośnikami i przepinania kabli, a z kolei obsługa techniczna na czas odsłuchu musiałaby wychodzić do trzeciego pomieszczenia i z Testy_ABX_2niego zdalnie uruchamiać aparaturę. Banalne? Być może, ale jakoś tego nie widzę. Jednak zwolennicy testów ABX podobno robią takie rzeczy już parę razy jeszcze przed śniadaniem.

  Moje zarzuty odnośnie testów ABX cd. 

Zarzut piąty – ogólny.

Testy_ABX_17Czy w sytuacji kiedy ktoś jako rzecz oczywistą doświadczył odmienności brzmienia dwóch wzmacniaczy czy dwóch odtwarzaczy, warto się bawić w ślepe testy z uwagi na ich czasochłonność i skomplikowanie? Dyskusyjna to sprawa w obliczu faktu, że i tak do niczego mądrego tą drogą nie dojdziemy. Jest skądinąd czymś oczywistym, przynajmniej dla mnie, że poszczególne elementy toru audio mogą się różnić brzmieniowo, nieraz w stopniu całkowicie ewidentnym. Jednocześnie truizmem jest wiedza o tym, że poszczególne urządzenia mogą brzmieć bardzo podobnie, a te drogie często nie grają wyraźnie lepiej od tanich, przy czym zdarza się i tak, że w pewnych okolicznościach i pewnych przypadkach mogą nawet wypaść gorzej.

Tego nikomu zaznajomionemu z wiedzą audiofilską nie trzeba udowadniać, podobnie jak tego, że analogiczne brzmieniowo mogą być dwa systemy poskładane z klocków parami bardzo odmiennych. To wyważanie otwartych drzwi. Zarazem audiofilizm jest pewnym hobby. Audiofil, który po długich poszukiwaniach zbudował sobie tor przynoszący mu odsłuchową i wzrokową satysfakcję, może czuć się spełniony i nie widzę powodu, by mu ten błogostan mącić. Jasna sprawa, w każdym właściwie przypadku gdyby się zawziąć i dysponować odpowiednim zapleczem, można mu podsunąć pod nos tor lepiej za mniejsze pieniądze grający. Przecież możliwych kombinacji torów są miliardy i nikt nie przebada nawet ich promila. Ani w ślepym teście, ani w żadnym. Zakładanie, że akurat ten mój jest najlepszy z możliwych za daną kwotę nie ma w tym stanie rzeczy sensu. Ale czy słuchanie muzyki w ogóle ma sens? Mój ojciec, który jako nastolatek grał w orkiestrze symfonicznej, uważał muzykę za zawracanie ludziom w głowach i jako osoba dorosła nigdy jej nie słuchał. Czas poświęcony na słuchanie muzyki uważał za zmarnowany. Jednocześnie lubił chodzić na ryby. Nie miał drogiego sprzętu, ale jest wielu takich co mają. Testy_ABX_7Czy warto łazić za zapalonym wędkarzem tłumacząc mu, że jego wędzisko z włókien węglowych za tysiące dolarów i podobnie drogi kołowrotek są czystym wygłupem w sytuacji gdy na straganie w dowolnym hipermarkecie można sobie nakupić całe wiadra ryb?

Traktowanie czyjegoś hobby jako sprawy niemal życia i śmierci i tłumaczenie mu, że brnie w bezsens, jest w sytuacji gdy całe ludzkie życie nie ma tak naprawdę większego znaczenia (chyba, że ktoś jest głęboko wierzący), przejawem niezdrowego fundamentalizmu na miarę pseudonaukowej dewocji okraszonej mieszaniem się w nie swoje sprawy. Co cię człeku obchodzi jak inni żyją, na co wydają pieniądze i jak sobie umilają życie. Każdą ludzką aktywność można ośmieszać bądź racjonalizować w zależności od własnego punktu widzenia. Audiofilizm, melomania, czy wreszcie muzyka sama mogą być równie dobrze wywyższane co piętnowane. Oczywiście podtekst wyznawców ABX jak zawsze w dzisiejszych czasach jest ekonomiczny. To orędownicy oszczędzania cudzych pieniędzy, twierdzący, że dzięki ślepym testom sprzęt warty grosze okaże się identyczny brzmieniowo z dowolnie drogim. Lecz gdyby nawet tak było (co jest farsą, ale gdyby), o ileż więcej można by na przykład zaoszczędzić nie posiadając dzieci? Oszczędność jako wartość nadrzędna jest dzisiaj bardzo modna, a najczęściej lansują ją ci, którzy sami nie zamierzają jej realizować, tylko chytrze podsuwają ją innym. W mojej ocenie jest ona pochodną ogólnego ekonomicznego zidiocenia i hołdowania fałszywym idolom. Ale to temat na inną rozmowę. Poza tym te zaoszczędzone pieniądze na co należałoby wydać, gdy komuś zależy właśnie na posiadaniu ładnie się prezentującej i pięknie brzmiącej aparatury audio, którą chce sam sobie drogą ewolucyjnych przemian poskładać?

Testy_ABX_11Tak naprawdę sens testów ABX jest inny. Służą one swoim wyznawcom do wywyższania się. Patrzcie głupki jacy jesteście głupi. A my, którzy wprawdzie żadnych testów ABX w rzeczywistości żeśmy nie przeprowadzali, możemy dzięki nim chełpić się naszą przyznaną sobie mądrością i patrzeć na was z góry.

Reasumując

Testy_ABX_10   Bynajmniej nie twierdzę, że testy ABX są całkiem bez sensu i nie warto ich przeprowadzać. Wiedza dzięki nim zdobyta niewątpliwie ma wartość poznawczą, jednakże nie jest to żadna wiedza o kardynalnym charakterze i rozstrzygającym znaczeniu. Dobrze wiedzieć czy w krótkim ślepym teście umiemy odróżnić jeden klocek od drugiego, ale dobrze też wiedzieć, że gdy się okaże, że nie umiemy, wcale jeszcze to nie oznacza, że różnice takie nie istnieją. Ze słuchaniem muzyki bywa jak z czytaniem powieści – pierwsza strona jeszcze o niczym nie przesądza. Pierwsze zdania mogą nas zafrapować, ale kolejne mogą okazać się nudne, podobnie jak nudnawy wstęp może być początkiem wspaniałej opowieści. Warto przy tym zwrócić uwagę, iż także w przypadku powieści potrzebujemy zwykle pewnego czasu by wejść w styl i narrację autora. Wszystko to są cechy ujawniające się z pewnym opóźnieniem i w związku z tym dla testów ABX nieuchwytne. Czy w wyrywkowym, kilkuzdaniowym  teście można odróżnić Czechowa od Dostojewskiego albo Flauberta od Balzaka? Ale nawet gdyby nikt tego nie potrafił, czy dla normalnego odbiorcy literatury miałoby to znaczenie i czy należałoby uznać, że jest obojętne którego z nich się czyta?

Zwolennicy testów ABX mogą ze swej strony podnosić argument, iż w takim razie w ogóle nie ma żadnego obiektywnego kryterium zdolnego różnicować jedną aparaturę audio od drugiej. Faktycznie, prostego, natychmiastowego i całkowicie miarodajnego testu możliwego do skutecznego zastosowania w każdych okolicznościach nie ma. No ale co z tego? Nie ma wszak żadnych obiektywnych testów na odróżnianie złej sztuki od dobrej czy błyskawicznych analiz potrafiących odróżniać ludzi szlachetnych od nędzników. Ocena sztuki jest konsekwencją gustu i wyrobienia oceniającego, a szlachetność poznaje się w sytuacja granicznych, na ogół zdarzających się sporadycznie. Ocena brzmienia aparatury audio bywa procesem złożonym i czasochłonnym, a przy tym zawsze jest indywidualna, ponieważ zawsze pozostaje subiektywna. Pewne różnice mogą się ukazać natychmiast, ale inne mogą się czaić zrazu nierozpoznane. Systemy audio można wprawdzie mierzyć aparaturą pomiarową, ale nikt jeszcze nie wymyślił sposobu przełożenia tych pomiarów na satysfakcję słuchacza. (Mówimy oczywiście o sprzęcie spełniającym ogólne kryteria dobrego brzmienia.) Świat dotąd nie odnalazł metody pomiarowej pozwalającej oceniać piękno muzyki, smak potraw czy elegancję dźwięków. Nie odnalazł, ponieważ rodzą się one nie tylko po stronie przedmiotu ale i podmiotu. A podmioty na zjawiska złożone reagują w sposób skomplikowany, aktywny i transformujący, uniemożliwiając przewidzenie reakcji poprzez pomiar samego bodźca. Z tego względu bierze też w łeb skupianie się przez testy ABX na samym odróżnianiu jednych systemów czy pojedynczych urządzeń od drugich, bez oceniania ich ewentualnej lepszości. Cóż nam bowiem po tym, że dokonamy lub nie samego odróżnienia w trwającym chwilę teście, kiedy w praktyce użytkowej kształtuje się potem zupełnie inny obraz. Przyjmijmy na chwilę założenie, że w takim ślepym teście nie zdołałem odróżnić własnego wzmacniacza słuchawkowego ASL Twin-Head od posiadanej przez siebie integry Sony także w roli słuchawkowego wzmacniacza. Wyznawca testu ABX zakrzyknąłby wówczas radośnie – A widzisz? Mówiłem ci, że masz błędne wyobrażenia o dźwięku i sam siebie zwodzisz! Żadnej różnicy tak naprawdę nie ma!

Testy_ABX_32No dobrze. Ale nie dalej jak we wrześniu zeszłego roku ten Twin-Head uległ awarii (głupstwo, poszedł rezystor, a przy okazji wykonano kilka poprawek) i na parę tygodni opuścił moje domostwo. Opuścił na tak długo, bo osoba go serwisująca czerpała radość z możliwości jego użytkowania i nie miałem sumienia jej go wyrywać. W najlepszej wierze przytaszczyłem z drugiego pokoju integrę i zabrałem się do słuchania. Pamiętam, że kiedyś jej używałem i byłem całkiem zadowolony. Pierwszego dnia męczyłem się okrutnie. Drugiego także. Pod koniec trzeciego dałem za wygraną i  z rezygnacją zarzuciłem słuchanie. Wielokrotnie na przestrzeni następnych tygodni próbowałem słuchać, ale za każdym razem szybko odkładałem słuchawki z niesmakiem. Niestety, nie byłem w stanie się zmusić. Ktoś powie, że jestem snobem, kto inny, że kłamię, a jeszcze kto inny, że powinienem być cierpliwszy. Jednakże tego rodzaju przemowy nie zmienią mojego głębokiego przeświadczenia o marności dźwięku integry i radości z powrotu Twin-Heada. Choćbym i tysiąc razy nie przeszedł testu ABX porównującego te urządzenia i tak nie pozbyłbym się Twin-Heada nawet za dużo większe pieniądze niż te za jakie go nabyłem i zmodyfikowałem, ponieważ nie ma na rynku drugiego identycznego egzemplarza zdolnego go zastąpić.

Obiektywność i prostota są pewnymi ideałami, dążenie do których bywa chwalebne, ale ich osiągnięcie nie jest niczym gwarantowane. Testy ABX usiłują upraszczać sytuację, której tak naprawdę bez utraty ważnych czynników składających się na ocenę uprościć się nie da. Na pierwszy rzut oka wydają się proste i pomocne, ale według mnie są raczej technicznie bardzo trudne i co do rozstrzygnięć zwodnicze, bo w sytuacji z wielu względów metodologicznie wątpliwej każą wyrokować natychmiast o czymś, czego natura wyklucza szybkie i w szerokim planie trafne wyroki. Co nagle, to pod diable – powiada stare przysłowie. Co tanie, to drogie – dopowiada inne. Pozory mylą – poucza trzecie.

Testy_ABX_34Czy jest w takim razie czego żałować? Poniekąd tak. Dobrze przecież by było móc dokonywać trafnych ocen natychmiast. A gdyby tak jeszcze można ich było użyć w odniesieniu do ludzi. Iluż rozczarowań byśmy uniknęli. Ale i odnośnie aparatury audio też byłaby to niemała gratka. Co za oszczędność czasu i pieniędzy, o ile więcej satysfakcji ze słuchania. Jednak z drugiej strony czy świat możliwy w każdym aspekcie do obiektywnej i natychmiastowej oceny wart byłby w nim zamieszkiwania? Coś mi się nie wydaje. Wszak jego wielowymiarowość, wieloznaczność i niesłychane skomplikowanie stanowią o jego bogactwie, urodzie i tajemniczości, chroniąc nas przed nudą i rutyną. I czyż nie jest znamienne, że do takich prostych i natychmiastowych ocen skłonność wykazują osoby niezbyt umysłowo giętkie i głębokie.

Pokaż artykuł z podziałem na strony

5 komentarzy w “Testy ABX

  1. Kraft pisze:

    „Systemy audio można wprawdzie mierzyć aparaturą pomiarową, ale nikt jeszcze nie wymyślił sposobu przełożenia tych pomiarów na satysfakcję słuchacza.”

    Jeśli za główny wyznacznik przyjemności obieramy ideę hi-fi, czyli maksymalnej wierności odtwarzania materiału żródłowego, wtedy pomiary pozwalają z miejsca dyskwalifikować dane urządzenie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, ale pod warunkiem, że nagranie odzwierciedla to co faktycznie miało miejsce w studiu nagraniowym. A tak się często nie dzieje. I to nie tylko w przypadku starych nagrań. Poza tym każde konkretne nagranie jest wizją inżyniera dźwięku. Nie istnieje przecież coś takiego jak obiektywne ustawienie mikrofonów. Dany koncert czy sesję studyjną można uwiecznić na nieskończenie wiele sposobów.

  2. Heather pisze:

    “Testy ABX | hifiphilosophy” honestly makes myself contemplate
    a small bit more. I really admired each and every single section of this post.
    Many thanks -Ivy

  3. XYZPawel pisze:

    Nie powinno zabraknąć odpowiedzi tajemniczego „zwolennika testów ABX”, oczywiście na jego blogu 🙂

    http://xyzpawel.blogspot.com/2012/08/testy-abx-dla-opornych.html

    pozdrawiam i więcej zdrowia psychicznego w nowym roku życzę 🙂

  4. Sebastian pisze:

    Boziu kochana, dopiero tu trafiłem…i takich głupot już dawno nie czytałem. Uczciwość ludzka nakazywałaby aby autor posypał głowę popiołem i przeprosił wszystkich, którzy dali i dają się dalej nabierać na te voodoo farmazony. Ja osobiście z dużą chęcią poddałbym się testom abx, aby sprawdzić czy może jednak się mylę i usłyszę takie różnice np. w kablach głośnikowych i sam będę mógł pisać kwieciste peany na ich temat…
    No ale oczywiście autor na tym zarabia więc raczej ani się testom nie podda ani nie przeprosi za głupoty które wypisuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy