Recenzja: ALO Audio Continental Dual Mono

Dual mono i w drogę

Opakowanie, częstym dzisiaj wzorem, to zwykłe tekturowe pudełko. Tak w imię ekologii.

   Tak mi się, trochę romantycznie, w podtytule napisało, ale w tym słuchawkowym drogownictwie różne przypadki bywają: na przykład ostatnio zjawił się przenośny Woo Audio, zalatujący cokolwiek cegłą. Nijak inaczej niż w torbie na ramieniu z nim w drogę nie wyruszysz, ale za to może z powodzeniem zastępować sprzęt stacjonarny, więc w sumie frajda duża. Konkurencyjne urządzenie od ALO Audio aż takie duże nie jest, a co z tym się wiąże też lżejsze; na elektronicznej wadze wyskakuje 415 a nie 1180 gramów. Lżejsze więc aż trzykrotnie, ale do leciuchnych mikrusów także się nie zalicza. Z grubsza gabarytami odpowiada też potencjalnie przenośnemu iFi iDSD BL; od niego jednak dwa razy z kolei jest cięższe. Za to lampy od razu ma w sobie, nie wymagając zewnętrznego modułu iTube; ogólnie zaś biorąc stanowi ofertę pośrednią: kosztuje bowiem 6,5 tys. a nie 10 tys. jak Woo – ale to i tak dużo wobec 3 tys. za iDSD BL. Z tym że, jak już wspomniałem, temu tańszemu o połowę iFi dedykowany jest bufor lampowy za 1,7 tys., a by wydobyć z jego przetwornika całą moc i przede wszystkim by tego bufora w ogóle dało się użyć, potrzebny jest jeszcze zewnętrzny wzmacniacz iCan za 1,4 tys., co łącznie daje też sześć tysięcy i nosić nie da się w żaden sposób, chyba że w plecaku lub dużej, pełnej kabli i audio-klamotów torbie. Wyobrażenie tego sobie od razu pcha nas z powrotem w objęcia pojedynczego ALO Audio, rzecz jasna pod warunkiem, iż dźwięk oferować będzie bodaj zbliżony, lub chociaż taki jak Astell & Kern KANN, czy HiFiMan HM-901. O tym jednakże w dalszej części, a teraz o wyglądzie, stronie ergonomicznej i technice.

Urządzenie może być czarne lub srebrne, ale niezależnie od tego mieć będzie w górnej połówce duże okienko ze szkła pancernego Gorilla Glass, zza którego spoziera na nas w chrom obleczone, więc też pancerne, pudełko Protected Shield z zasadniczym obwodem, a po jego bokach dwie lampki. Są to te same miniaturowe triody Philips/Sylvania/Thomson W1111 co pojedyncza w Continental V3, opatrzone niesamowitą adnotacją o żywotności szacowanej na 100 tys. godzin. Lecz gdyby nawet jakimś cudem któraś uległa awarii (100 tys. godzin to jedenaście i pół roku pracy ciągłej), koszt wymiany pary to raptem pięćdziesiąt dolarów. Alternatywnie producent oferuje też w tej samej cenie parę podwójnych triod Raytheon JAN 6832, a ewentualna wymiana nie nastręczy problemu: to kwestia odjęcia tylnej ścianki, mocowanej czterema śrubami. (Trudno dostępne, ale podobno do znalezienia, są też zamienniki lampowe Mullarda.)

A w środku to.

Z uwagi na takie położenie lamp oba boczki na trzech czwartych długości zapełniono siateczkami wentylacyjnymi z małych, okrągłych otworków, nie ma więc tam żadnych regulatorów ani przyłączy. Wszystkie lokują się na górnej i dolnej krawędzi, a całe urządzenie przypomina niewielką krótkofalówkę, do której gadanie mija się wszakże z celem – sama jedynie gada. By zagadała trzeba coś podpiąć, najlepiej źródło dźwięku oraz słuchawki, co da się realizować w pierwszym przypadku poprzez gniazda wejściowe 3,5 mm stereo i 2,5 mm 4-pole stereo-balanced oraz USB-micro na dolnej krawędzi. Oprócz nich jest na tym dole jeszcze skobelkowy selektor tychże, port ładowania wewnętrznej baterii 12,6 V dla dołączonej nagniazdkowej ładowarki, oraz gniazdo wyjściowe Stereo Line Out 2V RMS. Reszta znajduje się u góry, gdzie stosownie do tych wejściowych mamy słuchawkowe gniazda 3,5 mm stereo i 2,5 mm stereo-balanced, a także tradycyjny już światełkowy kolornik, informujący o gęstości zadanego pliku. (Cztery lampki: czerwona 44,1/48 kHz, zielona 88,2/96 kHz, niebieska 176,4/192 kHz i biała DSD64). Dołącza do nich po drugiej stronie potencjometru światełko ładowania, sam też oczywiście ten potencjometr, solidnie wystający, i wystający zaraz obok skobelek regulacji High-Low mocy, dla słuchawek dokanałowych i zwyklejszych. Urządzenie obsługuje formaty DSD 64 i PCM do 192 kHz (co właśnie sygnują lampki), rzecz jasna w procedurach zbalansowanej lub nie, stosownie do gniazda słuchawek. Obsłużyć powinno też każde normalne słuchawki; moc wyjściowa 95 mW/50 Ω dla sygnału niezbalansowanego i 145 mW/50 Ω dla zbalansowanego powinna do tego wystarczyć.

Energii obwodowi dostarcza trójogniwowa bateria Panasonic NCR18650, mogąca podtrzymywać pracę pod pełnym obciążeniem dużych słuchawek przez co najmniej 5 godzin, ładująca się dosyć prędko, ale nie jakoś piorunująco. Energia z niej trafia do obwodu wzmocnienia, stanowiącego miniaturowy analogon dużego z ALO Audio Studio Six, a wcześniej jest promotorem obróbki sygnału przez DAC Wolfson WM8741, który wg relacji ALO po starannym przebadaniu został wybrany jako brzmieniowo najlepszy spośród wszystkich dostępnych.

I po wyjęciu.

W porównaniu do modnych ostatnio kości Sabre32 i AKM ma wg zapewnień producenta oferować więcej muzyki niż technicznych popisów, posiada jednak (to już moja uwaga) ograniczenie do DSD 64 – nie obsługuje zatem formatów zwielokrotnionych 128, 256 i 512. Kto więc budując plikowy bank nagrań wykosztował się na DSD o wyższej gęstości, będzie rozczarowany. Z drugiej wszakże strony zaczyna się coraz wyraźniej rysować analogia między kośćmi przetworników a lampami. Te dawniejsze zaczynają wracać do łask, obrastać legendą i coraz częściej postrzegane są jako muzykalniejsze, kłując technologią multibitową po oczach (czy może raczej uszach) na udręczenie współczesnych kości jednobitowych. A wszystko za sprawą tego, że starsze multibitowe do implikacji były łatwiejsze, nie wymagając tak muzykalnego otoczenia towarzyszących podzespołów, ani też multiplikowania w kanałach dla uzyskania przesunięcia fazowego, dopiero z którym „jednobity” pokazują wyraźny przyrost jakości. Krótko mówiąc, ze starszymi jest taniej i jest łatwiej, co dobrze się tłumaczy w opisach producenckich mityczną „muzykalnością”, skądinąd przy porównaniach 1:1 z nie dość rozbudowanym obwodem na kości 1-bitowyej faktycznie występującą. Dzięki czemu legendą zdążyły już obróść kości Burr-Brown PCM 1704 i 1795, Cirrus Logic CS4392, Analog Devices AD1896, a także obecny tutaj Wolfson WM8741 i parę jeszcze innych. To jednak kwestia brzmienia, do której zaraz przejdziemy, a teraz jeszcze nieco o kwestiach ergonomicznych.

Dual Mono od ALO Audio trzyma się w ręku niezbyt dobrze z dwóch całkiem różnych powodów. Po pierwsze jest kanciasty, po wtóre mocno grzeje. Leciutkie bodaj sfazowanie krawędzi na pewno by mu nie zaszkodziło, a korpus nawet poniżej najbardziej rozgrzanego Gorilla Glass (urocza skądinąd nazwa) także jest dosyć ciepły i ręka to odczuje. Zimą może to być całkiem niezłe, ale latem nie bardzo. O noszeniu w kieszeni przy tych temperaturach mowy zupełnie nie ma, ewentualnie w torbie na pasku, a i to raczej przewiewnej. Dla osłody trzymania producent oferuje, za umiarkowane zresztą pieniądze, skórzany futerał ochronny, z którym nie miałem styczności, ale który zapewne umila trzymanie i oczywiście coś tam też chroni.

Słuchawki podpinamy od góry, która w używaniu biurkowym staje się raczej przodem.

Trzeba przyznać, że akcesoria obsługowe ALO skalkulowało dość przystępnie – futerał, wymiana lamp i wymiana baterii nikogo nie zaszokują. Jedynie zbalansowana złączka referencyjnej jakości kosztuje u nich aż 265 dolarów, ale futerał już tylko $49, a bateria $29.

Wraz z tym wszystkim do wiadomości przyjąć trzeba, że recenzowany Dual Mono jest wprawdzie urządzeniem przenośnym, ale bardziej w tym sensie, że podobnie jak znacznie większy i cięższy Woo łatwo się daje translokować i zastępuje po przeniesieniu wysoce nieprzenośny sprzęt stacjonarny, natomiast w stanie aktywnym nie da się włożyć do kieszeni, najwyżej grać może na pasku w futerale, bądź po prostu trzymany w ręce. Za to później, kiedy już dotrzesz i będziesz miał go na czym położyć, da przyjemność dźwiękową wolną od udręki zredukowanej jakości, a przynajmniej takie jest założenie. Świecił przy tym będzie czerwono pomarańczową łuną zza gorylowego szkiełka – świecił wydatnie i rzekłbym, dość diabelsko.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: ALO Audio Continental Dual Mono

  1. Tomasz pisze:

    WITAM,
    Czy ta maszynka dobrze napędzi AKG K812? – I czy miał Pan możliwość posłuchać ich razem?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Możliwości nie miałem, ale nie widzę powodu, dla którego by dobrze napędzać nie miała.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy