Z wizytą u FUSIC

Fusic_56 HiFiPhilosophy   Wrocław to duże miasto i w odróżnieniu od Warszawy połączone z Krakowem autostradą; w efekcie dojazd to przyjemność a nie udręka. Przed wojną wprawdzie niemiecki Breslau był większy, ponadmilionowy, ale wciąż jest ten Wrocław bardzo duży i prezentuje się okazale, a Rynek Starego Miasta stanowi popis rzeźby w kamieniu i tego wszystkiego co kiedyś nazywało się sztuką architektoniczną i sztuką użytkową, a co teraz przeistoczyło się w takie popisy pokraczności jak Żagiel Libeskinda czy Pałac Kultury. We Wrocławiu też jest jeden takiego rodzaju budynek, nawet najwyższy w Polsce, choć nazwę mający niepolską, jako że zwie się Sky Tower, tak jakby Wieża Nieba brzmiało jakoś gorzej. Wygląda okazalej niż te warszawskie i stoi z dala od centrum, które całe jest zabytkowe i wraz z Ostrowem Tumskim prezentuje się tak, że tylko zwiedzać. Pozwiedzałem tedy co nieco – odwiedziłem Panoramę Racławicką, która komunistom solą w oku okrutnie była, przyjaźń po wsze czasy z ukochanym Związkiem Radzieckim mącąc, i przyznać trzeba, że robi wrażenie i lejemy tam Moskali aż miło, a także Muzeum Narodowe z bogatymi zbiorami malarstwa i rzeźby. Przeszedłem przez most zakochanych, pełen kłódek zawieszonych na pamiątkę dozgonnej miłości, odwiedziłem Katedrę i jeden niezgorszy lokal w samym Rynku, co zwie się w sam raz dla melomanów, albowiem „La Scala”. Ale celem wyprawy była przede wszystkim wizyta w firmie FUSIC, od której otrzymałem zaproszenie i do której należy największy we Wrocławiu salon audio.  Stanowi własność dwóch biznesmenów a zarazem miłośników dobrego dźwięku – panów Daniela Dudy oraz Piotra Pabiana – i jak wiele takich miejsc łączy bycie sklepem audio & video. Tego video nie ma tam jakoś szczególnie wiele, ale jest wydzielony obszar na którym można się rozsiąść i zanurzywszy część tylnią w wygodnej kanapie a oczami ugodziwszy w ekran oglądać obraz z rzutnika ekranowego, zastanawiając się, jaki też tu sobie wybrać najbardziej odpowiedni dla ucha i portfela system nagłaśniający, a przy okazji, gdyby ktoś chciał, także to wszystko co stoi za właściwej jakości obrazem, jak właśnie rzutnik bądź telewizor. W miłym towarzystwie gotowych służyć radą i podłączać co tylko się zechce pracowników czas mija przyjemnie i aż szkoda potem do domu wracać, a jak już, to chociaż z jakimś nabytkiem, żeby się nim pocieszać w dobie rozłąki. Można też oczywiście wyjść bez niczego, krzywdy nikt za to nie zrobi, a potem znowu wracać i znów oglądać, aż się coś w końcu wykluje.

Fusic_57 HiFiPhilosophy   Jednak nie dla kina domowego zjawiłem się w FUSIC-u, tylko by posłuchać jak firma się narodziła, jakie warunki odsłuchu i jaki sprzęt oferuje, i jak grają tam systemy przez właścicieli polecane.

Najpierw o firmie. Współwłaściciel, pan Daniel, przedstawił mi swoją historię audiofilskości, czyli audiofilski życiorys. Oczywiście jak każdy z nas, kochających muzykę, był pod jej wrażeniem od wczesnego dzieciństwa, ale tak naprawdę podziałał na niego gramofon nomen omen zwący się Daniel i płyty winylowe, szczególnie te posiadane i udostępniane do posłuchania przez starszych, zanurzonych w słuchaniu takich wykonawców jak Pink Floyd, Frankie Goes to Hollywood, Supertramp czy Led Zeppelin. Tak więc na pana Daniela zadziałał Daniel, a że sam mam Daniela, chociaż nie działającego i wymagającego renowacji, znaleźliśmy szybko wspólny język. Pan Daniel już w czasach szkolnych zajął się sprawami związanymi z dźwiękiem na poły profesjonalnie, przy czym zaczynał od techniki, prowadząc w bibliotece miejskiej kącik audiowizualny i pomagając kolegom we wszelkich sprawach związanych ze sprzętem. Z czasem przerodziło się to także w przywożenie sprzętu z Niemiec, gdzie oferta zakupowa była znacznie szersza i dużo ciekawsze rzeczy można było nabyć. A potem, jak to mawiają, już poszło. W efekcie powstał mały sklep, założony w Lubinie, sercu polskiego zagłębia miedziowego. I wcale nie tylko po to żeby zarabiać na życie, bo pan Daniel pracował równolegle jako informatyk w KGHM i nie musiał szukać sobie zajęcia, lecz przede wszystkim po to by mieć dodatkowe dochody, a dzięki nim możliwość kupowania sprzętu i płyt na własny użytek, czego jak wiadomo żony nie lubią, co z trudnością ledwie tolerują i co dobrze jest móc im jakoś wytłumaczyć, a nie ma wszak lepszego tłumaczenia niż: – Kochanie, przecież ja na tym jeszcze zarabiam!

Fusic_54 HiFiPhilosophyFusic_46 HiFiPhilosophyFusic_48 HiFiPhilosophyFusic_47 HiFiPhilosophyFusic_49 HiFiPhilosophyFusic_50 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

 

 

 

 

Sklep, mimo że malutki, niezgorzej prosperował i w efekcie pojawiła się chęć pójścia całą parą w tę stronę. Pan Daniel studiował we Wrocławiu i z powrotem go tam ciągnęło.

– Wiadomo, metropolia. Porozglądał się, popytał i na koniec założył spółkę. Spółka nazywa się FUSIC, a jej drugim właścicielem jest pan Piotr, któremu podlega dział video. Siedzibę znalazła w zwalniającym się właśnie salonie Hondy, dzięki czemu do FUSIC-a można wjechać samochodem i czasami się to bardzo przydaje, zwłaszcza kiedy organizowane są tam specjalne pokazy. Odbyły się już dwa takie – elektroniki francuskiej i brytyjskiej – a towarzyszyły im sztandarowe dla tych krajów marki: Citroen i Bentley. Pan Daniel jest też bowiem miłośnikiem starych samochodów, ma w tym gronie licznych przyjaciół i pozyskał możliwość zaprezentowania pięknie utrzymanych starych limuzyn wspomnianych marek. Ma też, jak każdy z nas, swoje audiofilskie miłości. W jego przypadku są nimi pozostała w spadku po Danielu miłość do gramofonów, zwłaszcza tych o wyglądzie klasycznym, a także do marki Naim i muzyki rockowej, choć również jazzu i bluesa. W efekcie obsługa działu audio rozdzielona została pomiędzy dwie osoby: Daniel obsługuje tych, którzy podzielają jego zamiłowania, dość tak nawiasem przeciwbieżne, bo z jednej strony gramofony z ich analogowym czarem, a z drugiej sprzęt Naima, kochany dla jego realistycznej maniery, szybkości, energii i nie przeciągania wybrzmień. Tak więc kto lubi rocka, gramofony albo szybkie, naturalne granie, wyląduje w dziale doradczym pana Daniela i wraz z nim będzie poszukiwał odpowiedniego dla siebie sprzętu, kto zaś woli brzmienia cieplejsze, dłużej wybrzmiewające i muzykę klasyczną, znajdzie poradę i wsparcie u pana Roberta Małasa, który taką muzykę i taki sposób jej podawania sam preferuje. W sumie pomysł wydaje się bardzo dobry, a efekty jego stosowania podobno wręcz świetne. Zdecydowanie przecież lepiej rozmawia się i słucha w towarzystwie kogoś, kto jest podobnego co my zdania i podziela nasze gusty. O wiele łatwiej wówczas o końcowy sukces zarówno po stronie sprzedającego co kupującego.

Fusic_25 HiFiPhilosophyFusic_51 HiFiPhilosophyFusic_52 HiFiPhilosophyFusic_35 HiFiPhilosophyFusic_40 HiFiPhilosophyFusic_26 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

 

 

 

 

Ale sukces, jak poucza nas życie, to niełatwa sprawa. Daniel wspomina, że początkowe dwa lata we Wrocławiu, poczynając od 2009 roku, były bardzo trudne. Ciężko szło, trzeba było dopiero przyciągnąć klientów do nowego miejsca, rozpoznawać rynek, a ten, jak się okazuje, w każdym miejscu jest nieco inny i te same urządzenia różnie się w różnych miastach sprzedają, no i jak wiadomo początki zawsze są trudne. Nowi ludzie, nowe wymogi, konieczna aklimatyzacja, rozpoznanie terenu, odsiew kooperantów i współpracowników. To zawsze kosztuje masę nerwów i to się nie zawsze udaje. W efekcie wokół FUSIC-a narosła plotka, że zaraz zbankrutuje. Pan Daniel teraz się z tego śmieje i tylko zaciera ręce, ale wtedy pewnie nie było do śmiechu, o czym najlepiej świadczą gorące podziękowania kierowane pod adresem trzech przede wszystkim dystrybutorów – także wrocławskiego Moje Audio, krakowskiego Audio Center i firmy Voice z Cieszyna. Wszystkie je i kierujących nimi ludzi nazywa Daniel swymi przyjaciółmi i jak mówi, tylko ich pomocy zawdzięcza, że faktycznie nie zbankrutował. Pomagali także inni, a pośród nich warszawski Audio System, Horn, Audio Forte i Trimex.

Fusic_8 HiFiPhilosophyFusic_21 HiFiPhilosophyFusic_22 HiFiPhilosophyFusic_39 HiFiPhilosophyFusic_36 HiFiPhilosophyFusic_38 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

 

 

 

 

Fusic_64 HiFiPhilosophy   Równie ważni okazali się ludzie samego FUSIC-a. Konkretnie trzy osoby, stanowiące wraz z właścicielami załogę firmy. Dzielący się z Danielem klientami w dziale audio pan Robert Małas, obsługujący to wszystko co wiąże się z nowoczesną technologią, komputerami, plikami, WiFi i temu podobnymi nowinkami pan Sylwester Stróżyk, a także zarządzająca finansami i działem sprzedaży ratalnej pani Aneta Laskowska. W głosie Daniela słychać głęboką wdzięczność dla własnej załogi; to głos kapitana, który ze swoją drużyną przeszedł niejedną burzę. A burz jest bez liku. Od choćby przy mnie trwała mało satysfakcjonująca rozmowa z klientem, który odniósł wypożyczone na odsłuch drogie urządzenie w stanie porysowanym i stanowczo wypierał się swojego w tym porysowaniu udziału. To proza życia i codzienność salonów audio. Ale co robić, bez klientów raczej trudno byłoby się obyć, a klienci są różni, różniści, bo jak zwykł mawiać mój teść, praktykujący długie lata jako internista i psychiatra – różnych ludzi Pan Bóg ma na świecie.

Fusic_29 HiFiPhilosophyFusic_27 HiFiPhilosophyFusic_30 HiFiPhilosophyFusic_28 HiFiPhilosophyFusic_61 HiFiPhilosophyFusic_32 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

 

 

 

 

A propos świata. W ramach jego niepospolitych przejawów zaistniała tuż obok FUSIC-a sytuacja w niemałym stopniu osobliwa, nie mająca chyba precedensu zarówno w samej branży audio jak i całym handlu. Oto parę tygodni temu w tym samym budynku, na tym samym tarasie sprzedażowym, otwarł swoje podwoje inny salon audio – firma Top HiFi. To mówiąc najoględniej nader specyficzna praktyka konkurencyjna, mająca najwyraźniej na celu zaoszczędzenie sobie trudności ze wspomnianym przed chwilą trudnym początkiem i koniecznością przyciągnięcia do siebie klienteli. Firma Top HiFi, jak się należy domyślać, doszła do wniosku, że dobrze będzie skorzystać z wieloletniej w tym miejscu obecności FUSIC-a i wynikającego z tego przybywania tam licznych audiofilów i miłośników kina domowego, ściągających w znane sobie miejsce, co i jej ich przysporzy bez konieczności budowania wszystkiego od podstaw. Pan Daniel śmieje się, że tylko na tym w FUSIC zyskają, bo zbierać będą mogli okruchy z pańskiego stołu konkurencji, ale też z poważniejszą już miną zaznacza, że stoi za nim wielokrotnie więcej dystrybutorów i nikogo się bać nie musi. Faktycznie, ma największy we Wrocławiu i na całym Dolnym Śląsku salon audio, mający ugruntowaną pozycję, do którego klienci przybywają nawet z bardzo daleka, wiedząc, że tu potraktowani zostaną indywidualnie i spełnione będą nawet nietypowe zachcianki, jak na przykład pragnienie dźwięku stereofonicznego skierowanego jednocześnie w dwie strony, czego ostatnio jeden z klientów sobie zażyczył, a czym inne firmy nie chciały się zająć. Tak więc nie boi się FUSIC konkurencji, ani nawet stosowanych przez nią chwytów poniżej pasa, podobnie jak nie boi się trudnych wyzwań, wierząc mocno we własne siły i własną markę.

Fusic_42 HiFiPhilosophyFusic_89 HiFiPhilosophyFusic_69 HiFiPhilosophyFusic_67 HiFiPhilosophyFusic_93 HiFiPhilosophyFusic_44 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

 

 

 

 

Tyle tym razem o FUSIC-u, do którego mam za czas jakiś pojechać ponownie na kolejny odsłuch, a teraz o tym pierwszym, uskutecznionym w ramach inauguracji wizyt HiFi Philosophy w krajowych salonach audio.

Zacznijmy od sali odsłuchowej. Ma trzydzieści dwa metry kwadratowe powierzchni i jest wysoka. Zaprojektowano ją profesjonalnie, z udziałem specjalistów, a jak to koniec końców wypadło widać na zdjęciach, toteż nie będę się nad tym rozwodził. Powiem natomiast jaki cel takiemu a nie innemu jej ukształtowaniu przyświecał. Otóż miała być neutralna. Jak mówi Daniel, to sala nie do słuchania muzyki, tylko do porównywania sprzętu; i śmieje się, że wielu dystrybutorów miało mu za złe, że w tej sali niczego się brzmieniowo nie upiększa. – Bo u nas, to panie, że ach… A tutaj, no, nie wiem…

Tak, rzeczywiście, tu jest inaczej, tyle że klient nie przychodzi do FUSIC-a po to aby urzeczony pierwszym podstawionym mu brzmieniem zerwał się z miejsca jak oparzony i zakrzyknąwszy w ekstatycznym uniesieniu: – Tak to nic u mnie nie grało, nigdy czegoś podobnego nie słyszałem! – pomknął co prędzej do kasy realizować swe szczęście, by potem w domowych realiach niczego podobnego nie usłyszawszy wrócić na drugi dzień z pretensjami. Chodzi o to, by w możliwie neutralnych i wcale nie jakichś nadzwyczaj atrakcyjnych warunkach akustycznych, niemożliwych do domowego powtórzenia, mógł porównywać systemy, a wybrawszy dla siebie najwłaściwszy rozstawił go w domu i usłyszał, że gra on tam – o szczęście me niewysłowione! – jeszcze lepiej.

Fusic_95 HiFiPhilosophyFusic_96 HiFiPhilosophyFusic_72 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

W tych to, nazwijmy je neutralnymi, realiach, okraszonych na pociechę kawą i szarlotką, zabrałem się za słuchanie zestawu złożonego z gramofonu ekskluzywnej dla macierzystego Pro-Ject’a marki  EAT, o sygnaturze E-Flat, zaopatrzonego we wkładkę Nagaoka MP-500, własnego jego przedwzmacniacza gramofonowego, przedwzmacniacza Hegel H30 oraz końcówki mocy tegoż Hegla P30, obsługiwanych kablami zasilającymi Furutecha i interkonektami Harmoniksa oraz głośnikowymi Tellurium, na których końcach widniały wręcz kosmicznie wyglądające głośniki Gradient Helsinki 1.5. O poszczególnych elementach tego toru nie będę pisał, może poza gramofonem, bo głośniki mają do mnie na dniach trafić po własną recenzję, a urządzenia Hegla też mam nadzieję kiedyś przetestować. O gramofonie powiedzieć słów parę jednak muszę, bo ogromnie mi się spodobał. Ma wyjątkowy design, łączący wygląd dawnych gramofonów, takich jak choćby wspominany tu wielokrotnie Daniel, ale przede wszystkim legendarny Linn Sondek, a jednocześnie pewne cechy nowatorskie i unikalne, na przykład kształt ramienia i nadwymiarową wielkość talerza. Ogólnie prezentował się świetnie, w bardzo modnej teraz bieli i na także białej podstawie antywibracyjnej, co ciekawie współgrało pod względem wizualnym z białymi talerzami głośników Gradienta, a i w sensie współgrania brzmieniowego było wyjątkowe, częstując dźwiękiem żywym, szybkim i krystalicznie czystym, a jednocześnie, jak to u gramofonów, należycie wypełnionym i melodyjnym. Basu płynął z tego wszystkiego dostatek, a każdy aspekt brzmieniowy był godzien pochwały.

Fusic_71 HiFiPhilosophyFusic_78 HiFiPhilosophyFusic_84 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

Szczególnie godna odnotowania jest tutaj cena gramofonu. Siedemnaście tysięcy za takie źródło (plus wkładka) i jeszcze do tego tak elegancko wyglądające, to wyjątkowa okazja. Trzeba to będzie przemyśleć. Rozmyśla nad tym także sam Daniel, zastanawiając się czy lepszy będzie ten EAT, czy może upatrzony wcześniej Pro-Ject Xtension 9.

Równie godna odnotowania była rewelacyjna stereofonia Gradientów Helsinki 1.5, pozwalająca bez problemu słuchać niemal z każdego miejsca w pokoju odsłuchowym, przy czym z bliższego umiejscowienia pięknie rozplanowuje muzyczną scenę na szerokość, a kiedy odsuwać się dalej, pojawia się coraz większa głębia. Tej głębi sala odsłuchowa FUSIC-a nie oferuje w porównaniu z moją zbyt wiele, ale jak zaznaczyłem na początku, nie takie były odnośnie niej wymagania. Tu wszystko ma się przedstawiać w stanie niemalże surowym, tak by mogło podlegać sekcyjnej ocenie odsłuchowej i nikt nie mógł potem powiedzieć, że sala coś mu zamaskowała albo przesadnie upiększyła. Tu wszystko ma się pokazać takie jakie jest, bez żadnego akustycznego makijażu. Stroić system, to sobie ma każdy dopiero potem w domu.

Fusic_74 HiFiPhilosophy   Aż mnie korci żeby napisać jak te głośniki grały i takie też było założenie, że to opiszę, ale zagrały tak, że aż musiałem je wydębić do siebie na odsłuch, tak więc nie mogę się tutaj wywnętrzać, bo potem nie byłoby o czym pisać. Zatem to, że zagrały w sposób wymuszający dalsze badania musi teraz wystarczyć, a wraz z tym także to, że nie są to głośniki specjalnie drogie; kosztujące może nie „zaledwie”, ale też na pewno nie „aż” dziewiętnaście tysięcy z kawałkiem. I jeszcze do tego ten marsjański kosmodrom latających spodków. Marsjanie atakują! Odlot w sensie dosłownym i przenośnym. Co z tego, że tak naprawdę fiński? Wszak wszyscy jesteśmy w istocie kosmitami, bo bez wątpienia wszyscy mieszkamy w kosmosie, a Finowie to są kosmiczni nawet ponadprzeciętnie. Wystarczy spróbować zrozumieć co mówią.

Budująca była także okupująca pozycję pomiędzy gramofonem a głośnikami elektronika Hegla. Ta norweska firma wznosi sprzęt zdecydowanie tańszy niż odpowiedniki konkurencji, i do tego jeszcze całościowo tranzystorowy, a więc łatwiejszy w eksploatacji, na nieoczekiwane wyżyny jakościowe. Wielgachna końcówka mocy, ważąca bite 55 kg, nie jest wprawdzie tania, bo pięćdziesiąt tysięcy to kupa forsy, ale końcówki tego rodzaju sporządzone przez innych potrafią kosztować prawdziwy majątek a nie tylko średniej wielkości kupkę forsy. Podobnie potrafią kosztować przedwzmacniacze, a ten tu – kosztujący dwadzieścia trzy tysiące – ma nawet indywidualnie dobierane komponenty, bardzo wymyślny system regulacji głośności i odwagę rzucania wyzwań takim właśnie kosztującym majątek, po które w razie zakupu trzeba przyjeżdżać z workami pieniędzy. Pospołu z gramofonem i głośnikami Gradienta zagrało to luksusowo. Właśnie jak kupa pieniędzy, doskonale wydana wielka kupa, w przypadku tych konkretnie urządzeń zdecydowanie mniejsza, pozwalająca się o wiele łatwiej przeskoczyć.

Fusic_76 HiFiPhilosophyFusic_88 HiFiPhilosophyFusic_82 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

Tak nawiasem, skoro już jesteśmy przy pieniądzach, aczkolwiek niestety tylko w sensie narracyjnym a nie finansowym, muszę napisać, że firma FUSIC nie prowadzi polityki doraźnych promocji i jednorazowych wielkich upustów dla pojedynczych klientów, bo według Daniela po pierwsze to nie byłoby sprawiedliwe, a poza tym tylko prowokuje niesnaski i przynosi więcej szkód niż pożytku. Nie jest tu wprawdzie tak srogo jak w niedalekich Niemczech, gdzie cena jest ceną i tak jak w przypadku zakupów w sklepie spożywczym, nikt nie oczekuje upustów przy podchodzeniu do kasy; tak więc można jeszcze u FUSIC-a coś ewentualnie ugrać, a mały upust pozwoli wywołać uśmiech na twarzy klienta i wzmóc jego przekonanie o dokonaniu dobrego wyboru, ale na pewno nie będą to żadne szoki cenowe i inne tego rodzaju „noce pełne okazji” w stylu marketów wielkopowierzchniowych, lubujących się w widoku bijących się pod swoimi drzwiami klientów, pozwalających oczyścić magazyny z zeszłorocznych produktów przed nową dostawą. Bo potem robi się z rynku dom wariatów, a firmy zaczynają padać jedna za drugą. Lepiej żeglować po spokojniejszych wodach; dorabiać się samemu i pozwalać dorabiać się innym.

Fusic_91 HiFiPhilosophyFusic_87 HiFiPhilosophyFusic_59 HiFiPhilosophy

 

 

 

 

Posłuchałem na koniec jeszcze jednego źródła, mianowicie odtwarzacza Primare CD32, który w występie solowym wyraźnie ustępował gramofonowi, ale kiedy wzbogacony został o DAC Hegel HD11, zagrał z nim w parze nadspodziewanie dobrze. Tym to było bardziej zaskakujące, że DAC ten jest najtańszym z oferty Hegla, a jednak potrafił dodać odtwarzaczowi to wszystko czego mu brakowało – ciepła, analogowości, kolorytu i melodyki. W efekcie para ta jak na źródło cyfrowe zabrzmiała bardzo satysfakcjonująco i sam bym się za coś takiego nie obraził.

Fusic_41 HiFiPhilosophyCałkiem na koniec wypada stwierdzić, że wielu ciekawych rzeczy o rynku audio od jego drugiej strony, zza lady, się dowiedziałem. O polskiej jego genezie po 1989 roku, sposobach radzenia sobie z trudnościami i pomysłach na właściwą obsługę. Zwłaszcza sposób podziału klienteli według rozdzielnika własnego gustu sprzedawców i idea sali odsłuchowej jako miejsca neutralnego, służącego głównie do porównań, wydały mi się interesujące. Pora się żegnać i mieć nadzieję na kolejną wizytę. A za pierwszą podziękować. Dziękujemy!

Pokaż artykuł z podziałem na strony

15 komentarzy w “Z wizytą u FUSIC

  1. marcin1 pisze:

    dzieki za kolejną relację o Warszawie. Nawet jak Pan jedzie do Wrocławia to się w Panu kompleks stolicy odzywa. Po co Pan podjudza te miejskie antagonizmy? Moze dla rownowagi spojrzy Pan krytycznym okiem na Kraków. Tylko u was ludzie zabijają sie maczetami na ulicy (Wisła-Cracovia), tylko mieszkancy Krakowa palą w piecach smieciami i ten królewski Kraków jest najbardziej, po 2 bułgarskich, zasyfionym miastem w Europie. A propos architektury to jak tam słynny szkieletor, najwyzszy budynek w Krakowie? Dalej straszy? Moze czas go dokonczyc albo zburzyc. Jak Pana poczucie smaku to znosi? Nie znam Pana osobiscie i juz nie lubie, ale zle nie zyczę wiec przekazuje ostrzeżenie za dzisiejszą gazeta.pl: „Zalecenia na dziś? Nie wychodzimy na spacer, nie biegamy wokół Błoń ani nigdzie indziej w Krakowie, nie wietrzymy mieszkań. Nad miastem unoszą się szkodliwe pyły. Ich normy przekroczone są kilkukrotnie

    Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,15500529,Krakow_sie_dusi__Oddycha_pylami.html#LokKrakTxt#ixzz2twytOydk

    ps. a w Warszawie słoneczko świeci:)

    1. Piotr Ryka pisze:

      Proszę się tak nie denerwować. Bardzo lubię Warszawę, podobnie jak wszystkie polskie miasta, i jak najlepiej jej życzę. W najmniejszym stopniu nie jest też moim zamiarem podsycanie jakichkolwiek antagonizmów. O krakowskim dziadostwie do napisania miałbym najwięcej, bo tutaj mieszkam i znam realia najlepiej. Miasto jest zakorkowane, prawie nic się w nim nie buduje i faktycznie bardzo zanieczyszczone, aczkolwiek to nie wina mieszkańców, tylko tego, że jest położone w niecce i zaopatrzone w hutę stali, która o dziwo w odróżnieniu od większości polskiego ciężkiego przemysłu jeszcze działa, chociaż należy do Hindusów.
      Co do szkieletora, to moim zdaniem powinien zostać wpisany na listę zabytków i być pomnikiem całego tego dziadostwa jakie się nad Wisłą po 1989 roku dokonało.

      Pozdrowienia dla stolicy i kibiców Legii Warszawa. Tak nawiasem jadąc niedawno do Warszawy pociągiem odniosłem wrażenie, że nie wjeżdżam do Warszawy tylko na terytorium Legii, co wszędzie na murach wielkimi literami było ogłaszane. A z tymi maczetami, to przesada. Codziennie chodzę nocą z psem na spacer i nikt nigdy mnie nie zaczepił. Nie należy zbytnio ulegać atmosferze terroru wzniecanej przez prorządową prasę.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Może jeszcze wyjaśnię, tak żebyśmy mieli pełną jasność. Nie dlatego krytykuję Pałac Kultury i Żagiel, że nie lubię Warszawy, tylko na odwrót, krytykuję je, bo ją lubię i chciałbym by wyglądała jak najpiękniej. Pałac ją po prostu zohydza i czyni z niej jakąś promoskiewską prowincjonalną metropolię, satelitarną stolicę rosyjskiej kolonii. Takiego ducha to straszydło przywołuje i to należało natychmiast po 1989 zmienić, burząc to paskudztwo do fundamentów, tak jak po rozbiorach zburzono główną warszawską cerkiew. A Żagiel to zmarnowana szansa. Interesująca bryła oszpecona obrzydliwą elewacją. Zupełnie jakby tą elewację ktoś Warszawie na złość zrobił. O ile wiem, na projektach była zupełnie inna. Ciekawe kto personalnie za to odpowiada. Chętnie bym tą osobę zobaczył i posłuchał co ma do powiedzenia.

        1. marcin1 pisze:

          Zgadzam się z Panem, ze te oba budynki to koszmar. Ale o ile Pałac jest pozostałoscia po minionym systemie i ludzie po prostu przestali go zauwazac to nowopowstały Żagiel to kompromitacja i straszne obrzydlistwo. Ciekawe czy ludzie, którzy kupili tam mieszkania po 25 tys i wiecej za metr uwazaja ze wlasnie o takim budynku była mowa 5 lat temu jak go Liebeskind projektował.
          Generalnie, Biuro Architekta Warszawy jak i Pani Prezydent nie panują nad wyglądem miasta. Szmaty reklamowe na budynkach i koszmar architektoniczny. A nad tym wszystkim pieczę trzyma 460 radnych, Urzedy Dzielnicowe, Ratusz i takie twory jak wszelkiej masci biura jak wspomniane wczesniej Architekta Wawy. Patrzymy na Ukrainę, ich korupcję i złodziejskich urzędników a nie widzimy jak pod naszym nosem wyrosła banda powoli okradająca obywateli z kasy. U nas się to nazywa systemem politycznym…460 radnych i ich ziomkow w miejskich spółkach, biurach, urzędach, ZUS-ach i NFZ-ach. I tu juz podzial na miasta nie obowiazuje. to jest, jak spiewa Kazik, porozumienie ponad podziałami.

          1. Darth Artorius pisze:

            U nas Sky Tower też jest brzydki . I kojarzy się ze środkowym palcem.

    2. asmagus pisze:

      Marcin1, odnośnie kibiców (pseudo) – zapewne widziałeś ostatni mecz Legi 😉
      Przyganiał kocioł garnkowi chciałoby się rzec.

  2. Darth Artorius pisze:

    Fusicowi obok wyrosła konkurencja. Top HiFi. Dokładnie obok.

    Co do Krakowa to kocham go…Tam oświadczyłem się Żonie. Dla mnie to Miasto Królów i Historii. Staram się je odwiedzać w miarę często. A mieszkam w Twierdzy Breslau 😉 , która nadal się broni i stara przetrwać.

    Piotrze, zapraszam jeszcze raz do Wrocka !

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za zaproszenie. Fusic też zaprasza i ten nowy salon, który GFmod otwiera w marcu w Pałacyku, tak więc pewnie przyjadę i w razie potrzeby zabiorę K812, żeby chętni mogli posłuchać. Może także K1000.

  3. Ludwik Igielski pisze:

    Piotrze,
    sorry za offtopa, ale koniecznie muszę się z Tobą skontaktować „w cztery oczy/ cztery ręce” (niepotrzebne skreślić). Niestety Twoja skrzynka na Neostradzie coś nie domaga.
    Pozdrawiam
    Ludwik
    PS. Oczywiście, proszę skasuj tę wiadomość zaraz po przeczytaniu

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ludwiku, adres mailowy do mnie jest podany w zakładce „Kontakt”. Brzmi:

      kontakt@hifiphilosophy.com

      Cały zamieniam się w słuch.

  4. Ludwik Igielski pisze:

    Piotrze,
    znam ten adres. Nie o to mi chodziło, a szkoda… bo rzecz nie wymaga publicznej debaty.
    Pozdrawiam serdecznie
    Ludwik

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ludwiku, przecież jak napiszesz na ten adres, to nie będzie żadnej publicznej debaty, tylko dostanę list na prywatną pocztę. Jak chcesz, możesz podać swój numer telefonu i zaraz zadzwonię. Albo zadzwoń do Majkela, jego numer jest na stronie Ear Stream, a on Ci poda numer do mnie. Możesz też napisać priv na Audiostereo. Mam tam czynne konto.

      1. Ludwik Igielski pisze:

        OK! Napiszę PW na AS.
        Pozdrawiam
        Ludwik

  5. kmieć pisze:

    Kraków – Nowodworek
    Wrocław – coś tam po maturze
    Warszawa – rodzina

    ale i tak zapraszam do Łodzi 🙂 i aby wizyta była udana to do mnie – nawet jakieś G-1100 by się znalazło :).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niedługo, prawdopodobnie w marcu, będę w Pabianicach, a jakiś czas potem w Łodzi, to możemy się spotkać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy