Recenzja: Lehmannaudio BLACK CUBE Linear

Opubkikowano: 15 maja 2010

LehmannAudioBC_Clone_2  Wzmacniacz słuchawkowy dr Norberta Lehmanna jest dość znany w świecie i cieszy się sporym uznaniem. Recenzje ma bardzo przychylne. Nie dziwi więc, że trafia na warsztaty hobbystów audio, którzy go kopiują i według własnego uznania modyfikują, czemu sprzyja dostępność podzespołów, nieraz sprzedawanych od razu w pakietach do samodzielnego zmontowania.

Wygląd i budowa

LehmannAudioBC_Clone_4Technicznie rzecz biorąc ten napęd słuchawek to tak na oko średniej klasy konstrukcja tranzystorowa, na stopniu wejściowym w oparciu o wzmacniacz operacyjny, a na wyjściowym o tranzystory dyskretne bez sprzężenia zwrotnego w klasie A. Zapewnia moc 1.4 W na kanał dla 32 ohmów, 250 mW dla 300 ohmów i 130 mW dla 600 ohmów. Sam producent przekonuje, że de facto mamy jednak do czynienia z wyrobem stricte high-endowym, zdolnym perfekcyjnie napędzić każde słuchawki bez względu na ich wymagania prądowe. Wynikać ma to zarówno z bardzo zaawansowanego pod względem myśli technicznej projektu, jak i starannie wyselekcjonowanych komponentów, pośród których znajdujemy 27-milimetrowy potencjometr Apsla, kondensatory BC Components oraz Elna, transformator toroidalny i złocone gniazdo słuchawkowe Neutrika.

Warto przypomnieć, że oryginalny wyrób Lehmanna kosztuje 2400 złotych, a więc jak na wzmacniacz słuchawkowy całkiem sporo. Klon Lehmann Black Cube Linear posiada nieco inną obudowę, w szczególności inny panel przedni z pokrytego folią aluminiową tworzywa. Ponadto zastosowano w nim pojedyncze wyjście słuchawkowe i jedną parę wejść RCA zamiast podwójnych jak w oryginale. Chiński producent wersji sklonowanej deklaruje zgodność schematu i wartości elementów z oryginalnym Black Cube, chociaż potrafią się one różnić w kwestii typu lub producenta, np. potencjometr, w oryginale Alps RK27, to w klonie „samochodowy” RK09 na podstawce. Kondensatory to też nie zawsze Epcos w ścieżce sygnału lub Elna RJH w zasilaniu wzmacniacza operacyjnego jak u Lehmanna. Z kolei w posiadanym przeze mnie egzemplarzu zastosowano na wejściu sprzęganie stałoprądowe sygnału oraz dwa pojedyncze op-ampy niskoszumowe o bardzo niskich THD w całym paśmie akustycznym, zasilane z podbiciem prądów wejściowych. Przebudowano też wyjście dyskretne, dodając po 2 tranzystory JFET na kanał oraz wymieno diody prostownicze na superszybkie typu „soft recovery” w zasilaczu, jak również usunięto filtr dolnoprzepustowy za potencjometrem. Efekt tych wszystkich przeróbek nie jest mi znany, ponieważ kopii z oryginałem nie miałem okazji porównać.

LehmannAudioBC_Clone_3Od strony estetycznej na klona nikt nie ma prawa narzekać. Panel przedni prezentuje się bardzo ładnie. To srebrny szyld, zespolony z grubą płytką przeźroczystego pleksiglasu. Znajdujemy na nim wejście słuchawkowe, niebieską diodę sygnalizacji pracy i duże metalowe pokrętło potencjometru. Dioda ta podświetla także błękitną łuną pleksiglas. Czy jest to ładne, pozostaje kwestią gustu. Dla mnie było estetycznie neutralne. Sama dioda świeci jednak zbyt ostro i powinna być zastąpiona łagodniejszą. Korpus obudowy jest z metalu, polakierowanego na czarno, co bardziej pasuje do nazwy. Z tyłu mamy włącznik główny i parę złoconych gniazd RCA.

W sumie skromnie ale gustownie. Sam wzmacniacz jest niewielki i lekki; waży zaledwie półtora kilograma. Czy można w tej sytuacji wiele oczekiwać po dźwięku? Producent i recenzenci zapewniają, że można. Przekonajmy się.

Brzmienie

 LehmannAudioBC_Clone_5Na pewno dobrze się stało, że goszcząc Lehmanna dysponowałem trzema znakomitymi parami słuchawek: własną Audio-Techniką ATH-W5000, a także pożyczonymi Denonem AH-D7000 i Grado PS-1000. Nie jest to może przedział jakościowy idealnie wpisujący się w zakres przedmiotu recenzji, bo za taki bezdyskusyjnie pełnowymiarowy high-end mimo wszystko raczej nie można go poczytywać, podczas gdy wymienione słuchawki to niewątpliwie konstrukcje high-endowe że hej, ale dzięki nim rozbiór właściwości brzmieniowych „Czarnej kostki” został przeprowadzony bardzo starannie i na bardzo wysokim poziomie. Poza tym do testu użyłem Sennheiserów HD 600 i 650, które wydają się idealnie wpasowywać pod względem zakresu jakościowego, jeżeli za jego wyznacznik przyjmiemy cenę. Nie należy oczywiście przez to rozumieć, że dla słuchawkowych konstrukcji najwyższego pułapu współpraca z Lehmannem to jakoś ujma, albo że z tymi bardziej dopasowanymi gra on lepiej. Chcę tylko powiedzieć, iż raczej nie należy oczekiwać po nim osiągów na miarę takiego na przykład SPL Phonitora, za którego przychodzi zapłacić o wiele więcej i który ma tor o wiele bardziej rozbudowany.

Co można o brzmieniu Lehmanna powiedzieć? Na pewno to, że rodzi się w oparciu o spory zapas mocy, tak jak zapewniał producent, co pozwala z łatwością napędzić każde słuchawki. Na pewno także to, że impedancja faktycznie nie odgrywa istotnego znaczenia, dzięki czemu zarówno 25 ohmowe Denony jak i 300 ohmowe Sennheisery grały na właściwym sobie bardzo wysokim poziomie. Na pewno wreszcie i to, że dźwięk jest neutralny, dynamiczny oraz bardzo szczegółowy.

LehmannAudioBC_Clone_6Lehmann jest tranzystorowy i gra tranzystorowym stylem. Nie przeciąga fraz, nie czaruje pogłębionym kolorytem, nie ociepla ani nie słodzi dźwięku. Brzmi naturalnie, a jednocześnie nasyca przekaz powietrzem i oferuje szybką obsługę brzmień. W efekcie dźwięk, mimo braku czarowania, a może po części właśnie dzięki temu, okazuje się ekspresyjny i skłaniający do pozostania w jego towarzystwie. Nie jest przy tym neutralny względem samych słuchawek, bo miał tu swojego zdecydowanego faworyta. Okazał się nim flagowy model Grado – PS-1000. Zasobny w głębokie brzmienie, piękną perspektywę sceniczną, lekki zaśpiew i wspaniałe zejście na basie, nieodmiennie i z każdym muzycznym materiałem górował nad high-endową konkurencją, zbytnio wdającą się w techniczne aspekty muzyki. Wcale to nie znaczy, że inni wypadli blado czy choćby przeciętnie. Znaczy tylko, że Grado z Lehmannem tworzyły najciekawszy spektakl. Pozostałe słuchawki także się dobrze sprawdziły, jednak mniej przykuwały uwagę.

Doskonałe brzmienie dotyczy jednak nie tylko trójki liderów, ale również bardziej zbliżonych zakresem cenowym do Lehmanna obu Sennheiserów. Model HD 650 epatował gęstym brzmieniem o bardzo silnym akcencie basowym, a HD 600, jak to zazwyczaj ma miejsce, oferował dźwięk bardziej naturalny, w tym wypadku także lekko cienisty, z akcentem nie na bas tylko muzykalność oraz spójność przekazu, co nie zawsze się z tych słuchawek udaje wydobyć. Mnie w każdym razie model HD 600 bardziej się podobał, chociaż styl HD 650 był niewątpliwie także uwodzicielski i bardzo wciągający.

LehmannAudioBC_Original_1Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że Lehmann potrafił zachować wszystkie cechy właściwe poszczególnym słuchawkom, zdiagnozowane przy użyciu wielokrotnie droższego Lebena CS300X oraz jeszcze droższego ASL Twin-Heada. I tak Audio-Technika była lekko ocieplona, słodkawa, z najciemniejszym brzmieniem i właściwym sobie sporym kwantum dodanego echa oraz lekko przeciąganym frazowaniem. Denon był najjaśniejszy, bardzo realistyczny, z mocnym i dobrze kontrolowanym basem oraz odrobiną technicznego nalotu. O PS-1000 i Sennheiserach już napisałem.  Umiejętność ta świadczy o wysokiej klasie i braku fałszu w przekazie. Czarna kostka niczego nie dodaje, ani niczego nie skrywa. W porównaniu z Lebenem jest trochę mniej dynamiczna i nie rysuje z taką ostrością, a w porównaniu z Twin-Head ma trochę mniej składowych harmonicznych. Ogólnie prezentuje jednak wysoki poziom.

Podsumowując

LehmannAudioBC_Clone_1W efekcie za skromne 850 złotych otrzymujemy wyrób bez wątpienia wartościowy, o naturalnym i dynamicznym brzmieniu, zdolny ukazywać cechy jakościowe urządzeń sobie towarzyszących. Przy tym nie pozbawiony takich właściwości jak muzykalność, nuta finezji i zdolność budowania nastroju.

To dobry mały tranzystor z dużym potencjałem. Nie na miarę absolutnego topu, ale wyrastający ponad przeciętność i zdolny spuścić lanie takiemu na przykład Heedowi, kosztującemu względem wersji sklonowanej prawie dwa razy tyle.

Dane techniczne:

– Impedancja wejściowa:  47 KOhmów

– Pasmo przenoszenia:  10 – 35 000 Hz

– SN ratio poniżej 95 dB

– THD poniżej 0,001%

– Impedancja wyjściowa: 60 Ohmów

– Potencjometr: Alps RK09 100k

– Zużycie energii: 5W

– Wymiary: 290 x 120 x 44 mm

– Waga: 1,5 kg

– Złocone gniazdo słuchawek Neutrin

– Para złoconych wejść RCA z teflonową izolacją

– Cena wersji sklonowanej: 850 złotych

– Cena oryginału: 2400 złotych

Pokaż artykuł z podziałem na strony

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy