Recenzja: Lehmannaudio BLACK CUBE Linear

Wygląd i budowa

LehmannAudioBC_Clone_4Technicznie rzecz biorąc ten napęd słuchawek to tak na oko średniej klasy konstrukcja tranzystorowa, na stopniu wejściowym w oparciu o wzmacniacz operacyjny, a na wyjściowym o tranzystory dyskretne bez sprzężenia zwrotnego w klasie A. Zapewnia moc 1.4 W na kanał dla 32 ohmów, 250 mW dla 300 ohmów i 130 mW dla 600 ohmów. Sam producent przekonuje, że de facto mamy jednak do czynienia z wyrobem stricte high-endowym, zdolnym perfekcyjnie napędzić każde słuchawki bez względu na ich wymagania prądowe. Wynikać ma to zarówno z bardzo zaawansowanego pod względem myśli technicznej projektu, jak i starannie wyselekcjonowanych komponentów, pośród których znajdujemy 27-milimetrowy potencjometr Apsla, kondensatory BC Components oraz Elna, transformator toroidalny i złocone gniazdo słuchawkowe Neutrika.

Warto przypomnieć, że oryginalny wyrób Lehmanna kosztuje 2400 złotych, a więc jak na wzmacniacz słuchawkowy całkiem sporo. Klon Lehmann Black Cube Linear posiada nieco inną obudowę, w szczególności inny panel przedni z pokrytego folią aluminiową tworzywa. Ponadto zastosowano w nim pojedyncze wyjście słuchawkowe i jedną parę wejść RCA zamiast podwójnych jak w oryginale. Chiński producent wersji sklonowanej deklaruje zgodność schematu i wartości elementów z oryginalnym Black Cube, chociaż potrafią się one różnić w kwestii typu lub producenta, np. potencjometr, w oryginale Alps RK27, to w klonie „samochodowy” RK09 na podstawce. Kondensatory to też nie zawsze Epcos w ścieżce sygnału lub Elna RJH w zasilaniu wzmacniacza operacyjnego jak u Lehmanna. Z kolei w posiadanym przeze mnie egzemplarzu zastosowano na wejściu sprzęganie stałoprądowe sygnału oraz dwa pojedyncze op-ampy niskoszumowe o bardzo niskich THD w całym paśmie akustycznym, zasilane z podbiciem prądów wejściowych. Przebudowano też wyjście dyskretne, dodając po 2 tranzystory JFET na kanał oraz wymieno diody prostownicze na superszybkie typu „soft recovery” w zasilaczu, jak również usunięto filtr dolnoprzepustowy za potencjometrem. Efekt tych wszystkich przeróbek nie jest mi znany, ponieważ kopii z oryginałem nie miałem okazji porównać.

LehmannAudioBC_Clone_3Od strony estetycznej na klona nikt nie ma prawa narzekać. Panel przedni prezentuje się bardzo ładnie. To srebrny szyld, zespolony z grubą płytką przeźroczystego pleksiglasu. Znajdujemy na nim wejście słuchawkowe, niebieską diodę sygnalizacji pracy i duże metalowe pokrętło potencjometru. Dioda ta podświetla także błękitną łuną pleksiglas. Czy jest to ładne, pozostaje kwestią gustu. Dla mnie było estetycznie neutralne. Sama dioda świeci jednak zbyt ostro i powinna być zastąpiona łagodniejszą. Korpus obudowy jest z metalu, polakierowanego na czarno, co bardziej pasuje do nazwy. Z tyłu mamy włącznik główny i parę złoconych gniazd RCA.

W sumie skromnie ale gustownie. Sam wzmacniacz jest niewielki i lekki; waży zaledwie półtora kilograma. Czy można w tej sytuacji wiele oczekiwać po dźwięku? Producent i recenzenci zapewniają, że można. Przekonajmy się.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy