Recenzja: HiFiMAN EF-6

Podsumowanie

hifiman_logo  Jeżeli zamierzeniem dr Fang Bian było uzyskanie lepszego brzmienia produkowanych przez siebie słuchawek ortodynamicznych za znośną jeszcze kwotę, to zabieg ten z pewnością się powiódł. Różnica pomiędzy EF-5 aEF-6 jest bez wątpienia warta zapłacenia żądanych pieniędzy i sam bym się ani chwili nie wahał, mimo iż jest to suma całkiem pokaźna. Zarazem nie należy oczekiwać po EF-6 bycia jakimś arcydziełem i kresem możliwości budowania fantastycznego dźwięku w oparciu o słuchawki HE-6. Pod tym względem nie budzi żadnych zastrzeżeń jedynie w repertuarze rockowym, a reszta muzycznej puli odtwarzana jest bardzo dobrze, często wręcz znakomicie, ale na pewno da się jeszcze lepiej. Tyle, że to „jeszcze lepiej”, jak nietrudno przewidzieć, także jeszcze dużo lepiej będzie kosztowało, w przypadku konfrontowanego tutaj własnego systemu dwa i pół raza tyle. Poza tym trzeba brać pod uwagę, że chociaż Accuphase DP-900/DC-900 stanowi źródło na chwilę obecną w zasadzie wzorcowe i będące poza dyskusją, to kabel Acrkolinka niekoniecznie musi być interkonektem pomiędzy nim a EF-6 najlepszym. Wydaje się, że gęste i spokojne brzmienie Acrolinków bardziej podwaja niż uzupełnia własności wzmacniacza EF-6 i warto byłoby wypróbować jakiegoś Fadela czy Crystal Cable miast niego, oczywiście wyłącznie w odniesieniu do nauszników masywnie brzmiących, jak Audez’e LCD-2, HiFiMAN HE-6 albo Grado PS-1000.

HiFiMAN_EF-6_16Co do napędzania słuchawek innych niż ortodynamiczne, to odniosłem wrażenie, że EF-6 (choć opisana wyżej jego brzmieniowa charakterystyka sugerowałaby raczej coś innego), nie jest specjalnie uniwersalny i nie zdradza ciągot do zerowania cudzych grymasów, pojawiających się w słuchawkach rodzaju W5000 czy HD-650. Nie poprawia tonacji, nie naturalizuje wybrzmień, nie stymuluje leniuchów i nie łagodzi ostrości, a w każdym razie nie czyni tego w stopniu znamionującym wyraźną ingerencję w brzmienie. Gra neutralnie i pokazuje co mu podłączono. Ze swej strony zapewnia jedynie bardzo wysoką klasę ogólną, świetną gradację planów, wybitne dociążenie i nasycenie dźwięków barwą oraz znakomity realizm. Może nieco przyciężki, ale tylko patrząc od strony tych naprawdę bardzo drogich urządzeń, stanowiących crème de la crème audiofilizmu. Poza tym ten ciężki realizm znakomicie sprawdza się w nomen omen ciężkim repertuarze, będącym niewątpliwie najcenniejszą zwierzyną wziętą na muszkę przy konstruowaniu wzmacniacza. Jednocześnie słuchawki Beyerdynamic T90 pokazują, że EF-6 bynajmniej nie ogranicza się do szkoły brzmienia własnego producenta i nie będzie specjalnych trudności z doborem dla niego czegoś odpowiedniego a nie kosztującego aż tyle co HE-6. I wcale nie musi to być wyrób HiFiMAN’a. By to potwierdzić sięgnąłem na koniec po słuchawki Sennheiser HD 600, zakładając, że ich naturalność i wysoka klasa pozwolą na dobre zgranie. Nie pomyliłem się. Zabrzmiało to dokładnie jak przewidywałem. Precyzyjnie, elegancko, bogato i całkiem powabnie. Jeszcze lepiej zaprezentowały się Grado PS-1000, które także na koniec dopożyczyłem. Mimo że ich gęstość i dociążenie wydawać się mogły niekoniecznie odpowiednie, a już zwłaszcza w towarzystwie interkonektu Acrolinka, zagrało to smakowicie, zawiesiście i mocno, a jednocześnie z polotem i uwodzicielsko. Nie brak zatem słuchawek grających z EF-6 bardzo dobrze, aczkolwiek trzeba uważać, bo przykład Audio-Techniki ATH-W5000 pokazuje, że można też wejść na minę. Zazwyczaj jest jednak co najmniej dobrze, toteż nie ma obaw o odsłuchową satysfakcję.

W punktach:

Zalety

– Doskonały realizm.

– Potęga brzmienia.

– Gęstość i masa dźwięku.

– Naturalność ludzkich głosów.

– Dobra gradacja planów.

– Wybitna szczegółowość.

– Atakujący pierwszy plan.

– Kultura znamionująca najlepszych.

– Znakomita jakość ogólna.

– Wyjątkowa prezentacja najcięższego repertuaru.

– Bardzo duża przewaga jakościowa nad poprzednikiem.

– Czysta klasa A.

– Duża moc.

– Nie tylko dla słuchawek własnej firmy i nie tylko dla ortodynamicznych.

– Solidna budowa.

– Budząca zaufanie powierzchowność.

– Kawał kloca.

– Od marki będącej na fali.

– Polski dystrybutor.

 

Wady

– Sporo kosztuje.

– Żre sporo prądu. (Jak to klasa A.)

– Brak wejść symetrycznych, w których przewagę wielu wierzy.

– Nie wyczerpuje wszystkich możliwości słuchawek HE-6.

– Pewien niedostatek wielowarstwowości dźwięku.

– Opornie chodzący potencjometr.

– Duże gabaryty mogą niektórych zniechęcać (ale innych przyciągną).

– Made in China. (Czego niektórzy bardzo nie lubią, a czego omijanie jest w istocie iluzją.)

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

rafko

 

 

Dane techniczne:

Waga: 10.75 kg

Wymiary: 330 mm x 310 mm x 105 mm.

THD: 0.03% (1W/1KHz)

S/N: 95 dB

Moc wyjściowa: Clpass A 5W/50 Ω

Pobór mocy: 170 W.

Cena: 6 890 złotych.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: HiFiMAN EF-6

  1. Przemek pisze:

    Piotrze, wzmacniacz jest mocny i posiada wyjscie XLR.
    Od razu nasuwa sie pytanie czy to zagra z K1000?
    Przemek

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinno zagrać, tym bardziej, że dźwięki są masywne i gęste, a basu duża ilość. Niestety, nie miałem okazji popróbować, bo moje K1000 mają teraz kabel Entreq Konstantin zakończony głośnikowymi widełkami i nie ma jak ich podpiąć. Będę musiał pomyśleć o przejściówce z zaciskami śrubowymi, żeby się dało wszędzie je wpinać.

  2. Patryk Kiermas pisze:

    Mnie z całej recenzji najbardziej interesował akapit z modem do Hifimanów HE-6. 🙂 U mnie dla przykładu poprawiło się budowanie planów przez stabilniejsze zawieszenie pozornych źródeł dźwięku na scenie oraz zniknęło ograniczenie szerokości oraz głębokości sceny. Dodatkowo słuchawki straciły pewna manierę która była cały czas obecna z wytłumiaczami.

    Pozdrawiam
    Patryk

    1. Piotr Ryka pisze:

      To zawsze cieszy, kiedy udaje się coś poprawić. Sam miałem apetyt na poprawę, ale nic z tego nie wyszło. A słuchawki już sobie pojechały z powrotem do właściciela i nawet nie miałem kiedy ich dla przyjemności posłuchać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy