Recenzja: Schiit Asgard 2

   Brzmienie cd.

Schiit_Asgard2_03

W tej roli też spisuje się świetnie!

   Dywagacje nad brzmieniami w obrębie szkoły Beyerdynamica nie są jednak naszym tutaj zadaniem a jedynie dygresją, tak więc skoczymy teraz o następnych kilkaset złotych i sięgniemy po Sennheisery HD 650.

Wygląda na to, że Asgard lubi słuchawki o wysokiej impedancji, w każdym razie HD 650 napędził popisowo. Popisowo jednak nie na zasadzie popisu jaki urządziły przed chwilą Beyerdynamiki bez dopisku PRO, tylko popisowo w sensie czystego piękna. Wielka przestrzeń mieniła się paletą dopasowanych tonacyjnie barw, a srebrzystość przetykała z przejrzystością. Bas nie był taki twardy i wszechobecny, a wokaliza dużo bardziej naturalna i jednocześnie efektowna. Aksamitna i miękka, trochę ocieplona i pełna zmysłowego powabu. Też nie było to brzmienie tak uczciwe i skromnie w swym autentyzmie jak u DT 990 PRO, ale efektowne w sensie dobrze rozumianego audiofilskiego anturażu, bez żadnych przegięć i nadmiernych popisów przechodzących w manieryzm, tylko takiego słuchania w pięknej inscenizacji i dobrze zaaranżowanym nagłośnieniu. Głosy ludzkie malowały się z delikatnością i subtelnością, ładnie oświetlone, miękkie i przyjazne, a przestrzeń była rozległa i doskonale widoczna. Ogólnie mówiąc – duża synergia.

Na koniec w miejsce wysokoohmowych i otwartych HD 650 sięgnąłem po niskoohmowe i zamknięte Fosteksy TH-900, wykonując jednocześnie przepastny skok na skali cenowej. Dźwięk przestał być ocieplony i znów – ale już tylko śladowo – się naprężył. Stał się jednocześnie mieszanką rzetelności DT 990 PRO i klasycznej popisowości audiofilskiej. Towarzyszył mu lekki pogłos, większa szczegółowość a jednocześnie większy realizm. Tak, właśnie – większy realizm pomimo popisów. Czuło się zarówno lepsze oddanie cech samego nagrania jak i prawdy studyjnej za nim stojącej. Pojawiło się też częste u high-endowych słuchawek zjawisko zanurzenia słuchacza w muzycznej głębinie. Nie chodzi o to, że sam dźwięk stał się głębszy, tylko całe medium było takie jakby nurkować w oceanie – ośrodek przebywania stał się bardziej gęsty i widoczny. Czuło się jego po kres pola widzenia obecność i czuło się jego obecność na skórze. Tego rodzaju zanurzenie w muzyce może być ciepłe albo chłodnawe, jaśniejsze lub ciemniejsze, ale zawsze jest przyjemne. W przypadku Fosteksów i Asgarda było przyjemnie chłodne, choć same pojawiające się dźwięki były świetliste i raczej ciepłe; niczym słońca prześwitujące w oceaniczną głębię. Oczywiście była to magia, magia we własnej osobie.

Schiit_Asgard2_04

DT 990 Pro zaczynają nieźle szaleć w jego towarzystwie!

Nie należy jednak wyciągać z tego wniosku, że Fosteksy rozgromiły HD 650. Były wprawdzie efektowniejsze i prawdziwsze a także bardziej magiczne, ale dawny flagowiec Sennhiesera też znakomicie się pokazał i także prezentował fascynująco, w cieplejszej tonacji i jaśniejszym podświetleniu, bardziej słodko i przyjaźnie, bez żadnego dystansu w rodzaju „ty tam stój, a ja tu jestem”, tylko blisko jak w tańcu.

Po dobrej muzycznej sesji z komputerem i jego kartą dźwiękową pora na odtwarzacz CD. I tu się naprawdę podziało, a głównie za sprawą Beyerdynamic DT 990 PRO. Już kiedy dawno temu były u mnie i porównywałem je z własnymi Grado RS-1, zrobiły furorę, bo nie chciały być gorsze i pola ustąpić. Grały wprawdzie tym swoim profesjonalnym sposobem, ale w ich przypadku tak ujmującym i tak znakomicie oddającym muzyczny autentyzm, że aż się rozdziawiłem i nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Kapitalnie to grało. Bez ozdobników, a jednak porywająco. Odnoszę wrażenie, że miał w tym swój udział nie tylko mój wzmacniacz ale i odtwarzacz. Jego domniemany pozytywny wpływ na te słuchawki wcale nie okazuje się przy tym oczywisty na zasadzie uzupełniania przeciwieństw, bo tego rodzaju synergia na papierze wcale nie zachodzi. Cairn też gra realistycznie, też jest bardzo szczegółowy i także nie dodaje ozdobników, a jeśli już, to raczej z umiarem a nie jak jakiś Accuphase. Jednakże jego trochę upiększająca witalizacja za sprawą kondensatorów Black Gate, zgodnie z nazwą nieco cienistych i dodających specyficznego smaku, w połączeniu z uwydatnianym basem niezwykle się profesjonalnym Beyerdynamicom przysłużyła. Szarość ich muzycznego tła stała się bardziej czarna, a nieco dietetyczny charakter brzmienia zyskał na smaku i aromacie. Spotęgowała się też dynamika, a oto co z tego w towarzystwie tym razem Asgarda a nie Twin-Head wynikło:

Schiit_Asgard2_06

Nieprofesjonalne 990 też nie mogą narzekać

DT 990 PRO zagrały najlepiej z trójki, w której skład weszły także Sennheisery HD 650 i własny kuzyn bez profesjonalnego przydomka. Odsłuch zacząłem właśnie od tych audiofilskich DT 990, które już mam dobrze wyuczone co do charakteru brzmienia i bez słuchania wiem jak zagrają. Z tranzystorowym Schiitem zagrały oczywiście po swojemu – dostojnie, spektakularnie, basowo i z dobrą wokalizą, a przy tym prężnie i trochę twardo, na takich jak to u nich z reguły bywa bardziej naciągniętych strunach. Jednocześnie pojawił się pewien brak dobrej współpracy co do uchwycenia właściwej tonacji. Średnica podbarwiła się na czerwono, bo jakieś resztki posiadanej w dzieciństwie synestezji mi się widać kołaczą. Nie jakoś wyraźnie, ale i nie w sposób pomijalny. Trochę tam się zrobiło za nerwowo i jakoś nie tak jak powinno. Dziwne to było trochę, bo akurat DT 990 o to bym nie posądzał, no ale z faktami się nie dyskutuje, nawet jeżeli to fakty będące naszymi odczuciami. Tak nawiasem innych faktów w ogóle nie ma, ale rozważania nad tym odłożymy na bardziej filozoficzną okazję. Poza tym soprany były wprawdzie bardziej przestrzennie rozpostarte, ale jednocześnie u góry zaokrąglone, co mnie mocno zirytowało. Całościowo odniosłem wrażenie pewnej sztuczności i braku porozumienia między słuchawkami a wzmacniaczem, wraz z upływem czasu tylko się pogłębiającego. To nie był dobry duet, zabierzcie ode mnie to brzmienie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Schiit Asgard 2

  1. Maciej pisze:

    Miałem okazję posłuchać chwilę w Earmanii/Audiomagic. I o ile pierwszy Asgard był dla mnie wyczuwalnie tranzystorowy, taki dość surowy i nie miał charyzmy. O tyle Asgard Drugi brzmi w sposób delikatnie pełniejszy i gładszy. Tylko tyle mogę o nim napisać w oparciu o swoje krótkie doświadczenia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie miałem okazji słuchać pierwszego Asgarda. Drugi jest na pewno w porządku i wart polecenia.

  2. Maciej pisze:

    Do zalet pokusiłbym się o dopisanie wyjścia PRE. W I-ce tego nie było a to wielki plus.

  3. roman pisze:

    Piotrze nie dał byś rady posłuchać kompletu Schiita czyli wzmacniacza z DACiem,powiedzmy Bifrosta z Lyrem lub Asgardem ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie wiem. Zapytam. Ostatnio DAC-ów nie mieli, ale może już są.

  4. Maciej pisze:

    A tak z innej beczki.. Kiedy możemy się spodziewać recenzji TH900?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Właśnie kończę artykuł o płytach binauralnych, potem muszę napisać o głośnikach Bipolara, a potem Fosteksy albo HD 800.

  5. Maciej pisze:

    Chętnie poczytam o binauralnych nagraniach. Na razie słuchałem tylko kilku demonstracyjnych realizacji od Chesky Records. Ale nie będę wybiegać przed szereg z wrażeniami.

  6. rik pisze:

    Nadawałby się ten wzmacniacz do Beyerdynamic DT-150? Czy może lepszy Black Pearl?

  7. Piotr Ryka pisze:

    Myślę, że nadawałby się znakomicie. Schiit ma więcej energii i drajwu, a Sonic Pearl elegancji brzmieniowej. Tak więc co kto woli.

    1. rik pisze:

      Ok, dziękuję. W prawdzie nie wiem co to jest ta elegancja brzmieniowa, ale energia, drajw i brzmienie instrumentów to jest to co lubię. Czyli wychodzi na to, że Shiit.

  8. Bartosz pisze:

    Ja mogę dopowiedzieć, że Asgard 2 jest podatny na stosowanie dobrych kabli zasilających gdzie można znacząco ukształtować jego brzmienie. Ja testowałem z kablami Furutecha i szczególnie
    FP3TS20 wyszedł mu na dobre porządkując scenę i wydobywając więcej wyrafinowania a także dodając mu nieco analogowości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy