Recenzja: Schiit Asgard 2

Brzmienie

Schiit_Asgard2_17

Nawet zaplecze bez zmian

   Kto kupuje Asgarda, nie robi tego by używać słuchawek za pięć i więcej tysięcy, bo wówczas sięgnąłby po droższy wzmacniacz. Czy jest to słuszne i uzasadnione, zastanowimy się za chwilę, kiedy takich słuchawek wbrew własnym sugestiom użyjemy, a teraz relacja z brzmienia tych cokolwiek tańszych.

Zaczniemy od tańszych prawie dziesięciokrotnie od takich za ponad pięć tysięcy Beyerdynamiców DT 990 PRO, do których mam słabość, a tak naprawdę, to po prostu mi imponują. To jedne z najlepszych słuchawek za te pieniądze, o ile nie najlepsze. Wybiegnę nieco do przodu i nie będę udawał, że tych za ponad pięć jeszcze z Asgardem nie słuchałem. Z tej perspektywy, wzbogaconej o kąt widzenia z audiofilskich tarasów także wielokrotnie droższego od Asgarda wzmacniacza słuchawkowego Phasemation, to co usłyszałem z pewnością stanowiło materiał dowodowy dla tezy, że w audiofilizmie wielokrotnie większe pieniądze nie produkują wielokrotnie lepszego dźwięku. Lepszy na pewno; to znaczy jak poszukać, to na pewno się znajdzie, ale lepszy nie o jakieś łany lepszości tylko tak z umiarem. W pewnych sytuacjach całe łany też są wprawdzie możliwe, ale nie w przypadku Asgarda i DT 990 PRO. O brzmieniu tej pary trzeba powiedzieć, że było rozdzielcze, wyraziste i naznaczone realizmem całkiem już konkretnym, popartym silną wizualizacją. Nie było tej elegancji, tak niepospolitej faktury i takiej głębi brzmieniowej jak u pary Phasemation + Fostex TH-900, ale było konkretnie, naturalnie i rzekłbym – mocno. To był mocny, wyrazisty obraz z solidnym basem i solidnym wejściem w realizm przy jednoczesnym braku czegokolwiek pejoratywnego, do czego można by się przyczepić. Obraz dźwiękowy analogiczny był do tego z Myteka, a więc charakterystyczny dla wysokiej klasy wzmacniaczy tranzystorowych, kładących nacisk na kontrastowość, rozdzielczość i dynamikę.

Schiit_Asgard2_18

To nie tylko wzmacniacz…

By spojrzeć na to po trosze od drugiej strony, sięgnąłem po słuchawki jeszcze skromniejsze niż DT 990 PRO, czyli przeznaczone do obsługi iPhone zamknięte JBL. Brzmienie stało się mniej transparentne i całe podbite basem. Ogólnie przyjemne i masujące uszy wszechobecnym pomrukiem, ale na pewno nie mające cech high-endowego zaciągu. Sięgnąłem też po znacznie szczuplejszego cenowo od samego Asgarda własnego Pro-Ject Headbox pierwszej generacji, który jest naprawdę zacnym urządzeniem. Okazał się on do słuchawek JBL’a pasować nawet lepiej, łagodząc ich basowe podbicie i czyniąc cały dźwięk łagodniejszym, jednak powrót do DT 990 PRO z miejsca ukazał wyższość Asgarda gdy chodzi o precyzję i dynamikę obrazowania. Lepsze słuchawki zagrały z nim niewątpliwie bardziej precyzyjnie i interesująco.

Leżące obok mnie Grado SR-60 obraziły się z pewnością, że nazwałem DT 990 PRO najlepszymi z okolic sześciuset złotych i trochę w tym miały racji, bo są bardziej gładkie i muzykalne. Nie mają jednak takiej szczegółowości i precyzji rysowania dźwięków ani separowania ich źródeł. Do Asgarda pasowały jednak wybornie i kto wie czy do słuchania samych plików internetowych nie na nie bym się zdecydował, bo DT 990 PRO wolałyby pewnie jakąś lampę albo Black Pearl.

Zróbmy teraz krok w górę w ramach szkoły brzmieniowej samego Beyerdynamica i porównajmy na Asgardzie modele oznaczone w obu przypadkach cyfrą 990, ale raz z dopiskiem PRO a raz bez. Debaty nad odmiennością brzmienia tych powiązanych nazwowo modeli  nie należą do rzadkości, a dywagacje nad nimi budzą zapał uczestników. Co nam o tych różnicach opowiedział Asgard? Mówił przede wszystkim, że różnice są duże. Dźwięk modelu PRO nie miał pogłosowości i naprężenia modelu audiofilskiego. Nie miał też ocieplenia i słodyczy modelu DT 880, ale z pewnością bliższy był jego sposobowi grania. Grania bardziej powściągliwego i naturalnego, pozbawionego audiofilskich ozdobników w postaci pogłębionego brzmienia i czynienia dźwięku nadmiernie prężnym. Tego rodzaju ozdobniki nie są niczym złym i podczas słuchania dla przyjemności mogą tę przyjemność potęgować, ale w analizie treści nagrania na pewno nie będą pomocne.

Schiit_Asgard2_01

…może też robić za podgrzewacz do słuchawek!

DT 990 są z pewnością bardziej popisowe i spektakularne, ale równie na pewno mniej prawdziwe. Model PRO jest bardziej prozaiczny i skromny, lecz równocześnie bardziej właśnie profesjonalny. Zgodnie ze swą nazwą rzetelnie i bez upiększeń prezentuje muzyczną treść, w szczególności uciekając od pogłębiania, podścielania basem i nadmiernego prężenia muzycznej piersi. Jest mniej efektowny i efekciarski, a za to uczciwszy. Skromnie lecz schludnie ubrany do pracy a nie na muzycznych obcasach i z basowym makijażem. W pierwszych chwilach trudno mi było powiedzieć, które brzmienie bardziej na długim dystansie bym wolał, a to z DT 990 wydawało się w pierwszych sekundach brać górę, ale z upływem czasu naturalniejszy dźwięk zyskiwał a efekciarski tracił i po kilku chwilach i paru muzycznych fragmentach wiedziałem z całą pewnością, że wersja PRO bardziej by mi odpowiadała. Nikomu oczywiście nie zalecam wyborów w ciemno czy na podstawie moich preferencji, a jedynie zalecam uważne przysłuchanie się obu modelom a nie wyrokowanie od pierwszego strzału, którym niektórzy audiofile zwykli się popisywać. Sam natomiast stawiam na wersję PRO zdecydowanie i bez żadnego „ale”. Dorzucę tylko, że w porównaniu uczestniczyły DT 990 o impedancji 250 Ohm, którą to wersję uważam za słabszą od 32 ohmowej, toteż tej drugiej, nie porównywanej, powyższa uwaga nie dotyczy. 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Schiit Asgard 2

  1. Maciej pisze:

    Miałem okazję posłuchać chwilę w Earmanii/Audiomagic. I o ile pierwszy Asgard był dla mnie wyczuwalnie tranzystorowy, taki dość surowy i nie miał charyzmy. O tyle Asgard Drugi brzmi w sposób delikatnie pełniejszy i gładszy. Tylko tyle mogę o nim napisać w oparciu o swoje krótkie doświadczenia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie miałem okazji słuchać pierwszego Asgarda. Drugi jest na pewno w porządku i wart polecenia.

  2. Maciej pisze:

    Do zalet pokusiłbym się o dopisanie wyjścia PRE. W I-ce tego nie było a to wielki plus.

  3. roman pisze:

    Piotrze nie dał byś rady posłuchać kompletu Schiita czyli wzmacniacza z DACiem,powiedzmy Bifrosta z Lyrem lub Asgardem ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie wiem. Zapytam. Ostatnio DAC-ów nie mieli, ale może już są.

  4. Maciej pisze:

    A tak z innej beczki.. Kiedy możemy się spodziewać recenzji TH900?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Właśnie kończę artykuł o płytach binauralnych, potem muszę napisać o głośnikach Bipolara, a potem Fosteksy albo HD 800.

  5. Maciej pisze:

    Chętnie poczytam o binauralnych nagraniach. Na razie słuchałem tylko kilku demonstracyjnych realizacji od Chesky Records. Ale nie będę wybiegać przed szereg z wrażeniami.

  6. rik pisze:

    Nadawałby się ten wzmacniacz do Beyerdynamic DT-150? Czy może lepszy Black Pearl?

  7. Piotr Ryka pisze:

    Myślę, że nadawałby się znakomicie. Schiit ma więcej energii i drajwu, a Sonic Pearl elegancji brzmieniowej. Tak więc co kto woli.

    1. rik pisze:

      Ok, dziękuję. W prawdzie nie wiem co to jest ta elegancja brzmieniowa, ale energia, drajw i brzmienie instrumentów to jest to co lubię. Czyli wychodzi na to, że Shiit.

  8. Bartosz pisze:

    Ja mogę dopowiedzieć, że Asgard 2 jest podatny na stosowanie dobrych kabli zasilających gdzie można znacząco ukształtować jego brzmienie. Ja testowałem z kablami Furutecha i szczególnie
    FP3TS20 wyszedł mu na dobre porządkując scenę i wydobywając więcej wyrafinowania a także dodając mu nieco analogowości.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy