Relacja: High End Munich 2014

High_End_Munich_2014_316 HiFi Philosophy   Do Monachium ekipa HiFi Philosophy udała się połowicznie, to znaczy pojechała młodsza połowa, a starsza szarpała się w tym czasie ze wzmacniaczem Rapture i słuchawkami. Młodszej połowie Monachium jako miasto i miejsce do życia przypadło do gustu tak średnio. Marnie ubrani ludzie, zagmatwane logistycznie i duszne metro, w porównaniu z Krakowem mniej spontaniczności na ulicach i słabsza architektura, choć samo miasto bardzo zadbane, nie można powiedzieć. Za to litr wody mineralnej za dziewięć złotych i bardzo kiepska kawa serwowana na Audio Show. Ale sama wystawa niewątpliwie duża i sprzętem obfita, a drogi i lotnisko pierwsza klasa.

Co było najlepsze

High_End_Munich_2014_247 HiFi PhilosophyHigh_End_Munich_2014_132 HiFi PhilosophyHigh_End_Munich_2014_309 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Absolutnie popisowo zagrał system MBL z nowymi, poprawionymi dużymi „cebulami”. Porażający realizm, całkowite przywołanie obecności, fenomenalna jakość pod każdym względem. Cena – tylko dla multimilionerów.

Odrobinę niżej ulokowało się kilka systemów.

TAD zagrał bardzo wyraziście, dosadnie, precyzyjnie i konkretnie. Bez zabawy w wydelikacanie i subtelności, tylko z werwą i życiem.

dCS wspomagany wzmacniaczami Dana D’Agostino napędzał Wilsony Alexia w sposób niewątpliwie mistrzowski.

High_End_Munich_2014_266 HiFi PhilosophyHigh_End_Munich_2014_154 HiFi PhilosophyHigh_End_Munich_2014_305 HiFi Philosophy

 

 

 

Zjawiskowe ponownie okazały się głośniki Raidho, tym razem te największe, napędzane naprzemiennie odtwarzaczami dCS z DAC Jeffa Rowlanda lub niewielkim gabarytowo, ale fenomenalnym brzmieniowo źródłem cyfrowym Nagry. W mierze mocy obsługiwały je monobloki Constellation Audio Centaur wspierane dedykowany im przedwzmacniaczem Virgo. Wyrazistość tego brzmienia zasługiwała na najwyższe pochwały.

Fantastycznie wypadł też system Reimyo z głośnikami Verity Audio. Zdecydowanie lepiej niż na warszawskim Audio Show to grało, bo większe głośniki pozwoliły rozwinąć systemowi skrzydła, jednoznacznie dowodząc jego przynależności do najściślejszej elity.

Do niesamowitych należał także napęd Metronome, w postaci nowej, jeszcze bardziej szałowej Calisty (model Grand), która grała tak szczegółowo, że można było usłyszeć jak opada kurz wzniecany przez wykonawców podczas nagrania.

High_End_Munich_2014_189 HiFi PhilosophyHigh_End_Munich_2014_267 HiFi PhilosophyHigh_End_Munich_2014_166 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Do tej najściślejszej elity należy też przypisać głośniki Grim Audio z nieznaną, schowaną za kotarą elektroniką. Brzmiały wyjątkowo szybko, lekko, finezyjnie i obezwładniająco jakością.

Nie powstał natomiast niestety z martwych po warszawskim Audio Show sławny i wielce niegdyś ceniony Sonus Faber. Jego flagowe głośniki także na bawarskiej ziemi nie znalazły dla siebie właściwego ustawienia, o ile takowe w ogóle istnieje.

Wspaniale zagrały za to elektrostatyczne głośniki Kings Audio z Hong Kongu, zasilane własną elektroniką i kosztujące w zależności od wersji od piętnastu  do sześćdziesięciu tysięcy dolarów.

High_End_Munich_2014_265 HiFi PhilosophyHigh_End_Munich_2014_128 HiFi PhilosophyHigh_End_Munich_2014_121 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Na przeciwnym biegunie cenowym świetną jakością popisywał się fiński Amphion, zwracający szczególnie uwagę nowymi, a zarazem najmniejszymi głośnikami z rodziny Argon. W pełni high-endowe brzmienie za śmieszne pieniądze.

Nowy high-endowy DAC o nazwie Mercury zaprezentował włoski M2Tech. Debiutujący przetwornik znakomicie naśladował lampowe brzmienie w domenie tranzystorowej.

Ekscytującą ciekawostkę z gatunku kondycjonerów zaprezentowała włoska marka Angel Audio systemem Tools of Light. Firma zaproponowała wielce oryginalny pomysł, by kierować prąd z gniazdka do potężnej lampy, a tę wycelowywać w panel słoneczny, tak aby niejako wytwarzać go na nowo, pozbawiając się przy tym wszelkich zakłóceń sieciowych. Pomysł niby prosty, ale wpaść trudno. A rezultat okazał się rewelacyjny. Można było posłuchać na własne uszy i się przekonać.

High_End_Munich_2014_200 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Dla miłośników topowego brzmienia w okolicach komputera miała też dużego kalibru niespodziankę amerykańska (choć o polskich korzeniach) firma Mytek, debiutująca swoim najnowszym, o wiele potężniejszym DAC-kiem o nazwie Manhattan, grającym z monitorami marki Lipinski oraz słuchawkami Audez’e LCX-C tak, że och, ach, uh! Recenzja tego cacka na łamach HiFi Philosophy prawdopodobnie już w lipcu.

 

 Słuchawki

    High_End_Munich_2014_077 HiFi PhilosophyCo do słuchawek, to wiele rzeczy było bardzo dobrych i trochę też niespecjalnych. Zacznijmy od tych gorszych, bo ich było na szczęście mniej i miejmy je zaraz z głowy.

Najdziwniejsze okazało się to, że nie wystawiła się firma Sennheiser. Na ojczystej ziemi? Na własnym dziedzińcu? Wielce zaskakujące.

Druga rzecz nieprzyjemna, to sposób wystawienia się firmy Stax. Było stoisko, na nim dwie Panie (choć często i na długo gdzieś przepadające), słuchawki i wzmacniacze do kompletu. Zwiedzający podchodzili, zakładali słuchawki – i niemieli, bo tu nic, niema cisza. Wzmacniacze do niczego bowiem nie były podpięte, a więc jak zawsze w takich razach niczego poza własnym oddechem i hałasem otoczenia nie można było usłyszeć. Po co wobec tego się było wystawiać? Dziwna zaiste polityka. Taka do samego macania wzrokiem i rękami. Chyba więc tylko po to, żeby się nazywało, że Stax był.

High_End_Munich_2014_016 HiFi PhilosophyZ rzeczy dziwacznych trzeba jeszcze odnotować dwa źródła, już wprawdzie popodpinane, ale co to za źródła. Firma Kings Sound postanowiła powalić wszystkich podpinając swoje elektrostaty do gołego discmana. Jakiś duch retro najwyraźniej w nią wstąpił, albo pogarda do wszystkiego co audiofilskie w mierze źródeł dźwięku. Niewiele w tyle postanowiła pozostać firma Ultrasone, która za źródło dla swoich nowych topowych Edition5 upatrzyła sobie budżetowego Denona. Także tym wszystkich olśniła, efektownym swym pociągnięciem psując dźwięk własnych słuchawek.

Ze spraw przyjemnych odnotować należy przede wszystkim to, że mimo iż firma Sennheiser się nie wystawiła, można było posłuchać jej przesławnego Orpheusa, atoli w okolicznościach nader niepowszednich. Robił tam bowiem ten Orpheus za wzmacniacz odniesienia na stoisku firmy Eternal Arts, która tuż obok postawiła swój wzmacniacz słuchawkowy – pokaźnego OTL-a za bardzo konkretne pieniądze w postaci dziesięciu tysięcy euro. Podpięte były doń słuchawki Sennheiser HD 800 i grał ów duet nie gorzej od swego wielkiego poprzednika, aczkolwiek trochę inaczej stylowo. Nie w manierze delikatnych i eterycznych elektrostatów, tylko masywniejszych i konkretniejszych dynamików. Jednak całościowo na tym samym poziomie jakościowym, tak więc kto chce mieć najwyższej klasy słuchawkowy tor z najnowszej produkcji zawsze pod ręką, a taki wydatek go nie przeraża, powinien się do tej Eternal Arts zgłosić. Trzeba będzie wprawdzie odstać swoje w kolejce, jako że realizacja zamówienia trwa około trzech miesięcy, co ma miejsce z uwagi na pietyzm i staranność z jaką wzmacniacz ten jest wykonywany, a także fakt, iż istniejący zapas modeli został wyprzedany na pniu, jednak naprawdę warto będzie poczekać, bo efekt okaże się zachwycający.

High_End_Munich_2014_029 HiFi PhilosophyNaprzeciw siebie, w pobliżu wejścia do hali nr 4, ulokowały się firmy Beyerdynamic i Ultrasone. Pierwsza oferowała nowy flagowy wzmacniacz słuchawkowy, który niebawem po recenzję do HiFi Philosophy powinien zawitać, a druga nowe flagowe słuchawki Ultrasone Edition5. Te też być może niebawem się pojawią, a tak naprędce można już teraz o nich napisać, że są to na pewno najlepsze z dotychczasowych Ultrasony, z nowym systemem Super S-logic i dźwiękiem jaki bardzo by się chciało posiadać na własny użytek. Niezwykle ekscytującą wieścią jest także zapowiedź jednego z szefów firmy Beyerdynamic, taka półoficjalna, na ucho, że trwają prace i może już na przyszłoroczny High End w Monachium usłyszymy nowe, super flagowe Beyerdynamiki. Poza tym można było porównać starszą i najnowszą wersję modelu T1 – i ta nowsza okazała się grać zdecydowanie lepiej.

High_End_Munich_2014_147 HiFi PhilosophyNa europejski słuchawkowy rynek zawitała także szacowna, istniejąca od kilkudziesięciu lat, japońska firma Final Audio Design, wcześniej na nim praktycznie nieobecna i całkiem nieznana. Wystawiła wszystko co ma najlepszego, a więc wokółuszne słuchawki z serii Pandora Hope w postaci modeli X, VIII, VI i IV oraz całą plejadę słuchawek dokanałowych. Najdroższe z tych dokanałowych są już u nas od paru dni i wezmą udział w teście najlepszego na świecie odtwarzacza przenośnego Astell & Kern AK240, a z tych wokółusznych dotarł także model Pandora VI. Szkoda, że nie zawitał przy okazji też któryś z tych dwóch najwyższych wokółusznych – różniących się tak nawiasem między sobą jedynie próbą złota użytego do wykończenia – bo mają przegrodę akustyczną podobną do tej z S-logic od Ultrasone, podobnie jak tam wykonaną z tytanu, która wyraźnie poprawia brzmienie względem swojej odpowiedniczki z niższych modeli, która zrobiona jest z aluminium. Są to tak nawiasem słuchawki bardzo drogie, kosztujące licząc od góry odpowiednio pięć, trzy i półtora tysiąca dolarów. Warto zauważyć, że trzeci w jakościowej kolejności model VI ma już polską cenę, wynoszącą 3400 PLN i jest dostępny, a już niedługo stanie w recenzorskie szranki. (Choć już teraz można o nim śmiało powiedzieć, że ma wszelkie zadatki by solidnie namieszać na rynku topowych słuchawek).

High_End_Munich_2014_141 HiFi PhilosophyWielu światowych producentów najwyraźniej lekceważy jednak Europę, bo nie pojawiło się na przykład WooAudio ani Abyss, a także, co było niemałą niespodzianką, Accuphase. Ale nie wszyscy. Pojawiły się bowiem na przykład nowe słuchawki elektrostatyczne marki Kings Sound, o których już tu wspomniano, że były podpięte do byle czego. Nie przeszkodziło im to jednak prezentować podobny styl i jakość do Omeg Staxa, przy czym są dostępne w dwóch wersjach, tańszej za 650$ i droższej za 875$. Szkoda tylko, że napędzał to wszystko ten discman i można się jedynie domyślać jak z lepszym źródłem by to grało.

Z dużych debiutów zwracały niewątpliwie uwagę nowe planarne Oppo, grające robiącym wrażenie dźwiękiem, a także pierwszy w historii wzmacniacz słuchawkowy McIntosha, jak na swoją wysoką cenę drażniący nieco zbyt surowym brzmieniem, zapewne za sprawą rosyjskich lamp, które są po prostu do wymiany.

Znacznie lepsze pierwsze wrażenie wywarł za to nowy, drugi już w historii, flagowy SPL Phonitor, grający bardzo czujnym, na wszystko zwracającym uwagę dźwiękiem.

High_End_Munich_2014_150 HiFi PhilosophyŚwietnie spisał się także nowy model HiFiMAN-a o sygnaturze 560, grający podobnie do najlepszego z dotychczasowych modelu HE-6, ale przy mniejszym ciężarze własnym i mniejszych wymogach prądowych.

Nie sprawiła również zawodu konkurencyjna amerykańska Audez’e, wystawiając wszystkie swoje słuchawki, spośród których cała najwyższa trójka zaprezentowała się znakomicie.

Naprawdę świetnie grał też chiński wzmacniacz Opera, prawdziwy weteran, którego recenzję można było przeczytać w polskiej prasie audio wiele lat temu. Nie wiadomo czy coś w nim zmieniono, ale gra jak na swą średnio umiarkowaną cenę tysiąca euro pierwszorzędnie.

Całkiem dobrze, zwłaszcza jak na swoje rozmiary i koszty, grał także nowy lampowy wzmacniacz Audio-Techniki. Na jej stoisku największe wrażenie robiły jednak świetnie brzmiące nowe słuchawki z limitowanej serii ATH-A900X.

Nic dobrego nie można natomiast powiedzieć o wzmacniaczu Music Hall i słuchawkach tej firmy.

Całkiem dobrze sprawił się natomiast hybryda DAC/wzmacniacz z elektroniką od Auralica schowaną w stojaku Klutz Design, jeśli nie liczyć, że strasznie się to wszystko rozgrzewało.

Udaną konstrukcją okazały się też słuchawki V-MODA, grające ze wzmacniaczem Lehmann Audio Black Cube.

High_End_Munich_2014_206 HiFi Philosophy   I tyle było pokrótce wrażeń z największych targów branży audio w Europie. Większość faworytów nie zawiodła, choć nie obyło się bez wpadek i absencji. A ci pomniejsi skutecznie starali się doszlusować do elity świeżymi pomysłami na jeszcze lepszy dźwięk, który, jak się okazuje, nie musi kosztować tyle co penthouse w centrum Warszawy. Cieszyło też duże zainteresowanie targami. Tłumy entuzjastycznie nastawionych odwiedzających z nawet najegzotyczniejszych zakątków świata, gorączkowo poszukujących brzmienia, które sami mogliby bez przeszkód określić mianem  idealnego. Smuciła jedynie dająca się odczuć w trakcie rozmów z wystawiającymi atmosfera niepewności o dalsze losy świata high-end audio. Ci bowiem coraz silniej odczuwają napór firm, które z wielkim brzmieniem nie mają nic wspólnego, ale za to przy pomocy wprost niemoralnie wielkich pieniędzy kierowanych na marketing starają się wmówić ludziom nieobeznanym (zwłaszcza młodym), że poza ich marnymi kreacjami świat techniki audio nie ma im nic lepszego do zaproponowania. Ale do tego tematu przyjdzie nam jeszcze wrócić przy okazji innego artykułu, związanego z pewną ciekawą inicjatywą walki z bezdusznym marketingiem tych, dla których prawdziwą „muzykę” tworzą jedynie szeleszczące pliki banknotów. I o jedno tylko jeszcze obiecujemy się postarać, że w przyszłym roku ekipa HiFi Philosophy pokaże się w Monachium w pełnym składzie, i to na dłużej, bo co jak co, ale jeden skromny słuchacz i zapas dwóch dni, to trochę mało jak na tą monstrualną wystawę i wszystkie te dziwa i twory, które ma nam do zaoferowania. Choć warto było to zobaczyć i usłyszeć, nawet w pojedynkę.

A poniżej galeria wszystkich zdjęć, które udało się zrobić podczas tegorocznych targów High End Munich 2014.

Pokaż artykuł z podziałem na strony

14 komentarzy w “Relacja: High End Munich 2014

  1. Maciej pisze:

    Piotrze, dzięki za mini relację. Ja po ostatnim opizodzie DIY przy budowie moich kolumn, wzbudzających na prawdę dobre emocje u innych słuchaczy (bo swoim ocenom nie ufam jako autor : ) )doznałem niejakiego oświecenia. Patrzę inaczej na pewne zjawiska. Choć nadal miło popatrzeć na hi-end, to jednak wbrew wszystkiemu co wkoło do nas przemawia, tylko jedna z dróg a nie jedyny słuszny punkt odniesienia i dążeń na horyzoncie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bardzo to zabrzmiało enigmatycznie i tajemniczo, a rad bym się więcej dowiedzieć i rzecz bliżej poznać.

  2. Maciej pisze:

    W skrócie, aby nie zwulgaryzować tematu, sam często przeprowadzałem testy komponentów zewnętrznych – kable akcesoria antywibracyjne, a tymczasem wnętrze urządzeń jest jednak znacznie mniej mistyczne (tutaj skupiam się na kolumnach). I coraz trudniej mi poukładać w głowie jak mają się bardzo drogie kable do kolumn gdzie prędzej czy później prąd płynie przez kawałek przeciętnego drutu z opornika… Podobnie co do charakteru brzmienia kabli – znacznie więcej można poprawić kondensatorem w kolumnach niż poświęcając wiele miesiecy i tysięcy złotych na same przewody. Wiem, że to co piszę może wzburzyć niejednego. Ale jeśli się liźnie DIY, to zabawa potrafi być przednia.
    Inaczej ujmując temat, to ważne jest wytyczenie ścieżki a nie poszukiwania wśród wzajemnie wykluczajacych się filozofii. Chyba wielu audiofili wpada w tę pułapkę. A niestety marketing tylko ułatwia zagubienie. Warto choć częściowo zagłębić się w zagadnienia technologiczne a wszystko zaczyna się porządkować. I wówczas zauważamy, że skoro moj komponent nie ma dbrej filtracji zasilania to lepiej reaguje na wymianę sieciówek, a z kolei player ze świetną sekcją odrbębnego zasilania nic a nic nie pokazuje różnic w kablach zasilających.

    Czuję, że dotknąłem kryształka z czubka góry lodowej i wyruszam wgłąb po więcej.

    PS: Przepraszam jeśli jest chaotycznie ale piszę z IPada i kolacja czeka 😉

    1. Piotr Ryka pisze:

      To wszystko jest proste i zarazem nie jest. Zaglądając do środka, za dekoracje, można się wiele dowiedzieć, ale nie wszystko poddaje się prostej racjonalizacji. Bo na przykład odtwarzacz EMM Labs ma świetną sekcję zasilania, a na kable zasilające reaguje dramatycznie. No i nie wszystkie głośniki mają w środku okablowanie z marketu budowlanego. Bo na przykład Tranner & Friedl od Cardasa, a Kudos od Chorda.

  3. Maciej pisze:

    A może to taki etap życia i jak się wzbogacę z wiekiem perspektywa się zmieni…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niektórzy niewątpliwie chcą innych nabijać w butelkę i wyciągać forsę za nic, ale jest też wielu takich, dla których high-end jest pasją i życiowym celem samym w sobie, a pieniądze się dla nich właściwie nie liczą, bo zarabiają na czym innym.

      1. Maciej pisze:

        Dlatego Piotrze nie deprecjonuję hi-endu. Zachęcam tylko do słuchania przede wszystkim siebie i swoich potrzeb.

  4. Maciej pisze:

    Właśnie do tego piję. Dobre (nie niejlepsze, po prostu dobre) gatunkowe komponenty powinny być standardem w cenach urządzeń od pewnej kwoty. A tymczasem w komponentach nawet za 10KPLN potrafi siedzieć taka bieda, że aż strach… Nie chcę generalizować ale produkcja masowa bardzo obniżyła jakość produktów wcale nie obniżając cen.

  5. Maciej pisze:

    Moje ostatnie pudełka mają M-Capy Mundorfa, cewki Jensena, okablowanie solid core Resona, ręcznie wytwarzane membrany szerokopasmowe, zabytkowe 50-cio letnie tweetery podłączone srebrną licą, ścianki to kompozyt MDF+HDF, ręcznie polerowany lakier żywiczny, wewnętrzne ścianki wytłumione kompozyten bitumiczno-butylowym 4mm pochodzącym z wojskowej technologii używanej przy tłumieniu ścianek atomowych łodzi podwodnych, granitowe dociążenie podłogi pochodzące z jednego z afrykańskich kamieniołomów gdzie wydobywa się granit o największych gęstościach, gniazda Daytona, nr seryjny 001… Opis wygląda na 50KPLN, a wyszło 4 + mój czas i grają znakomicie, albo i nie grają – ale nawet hi-end może komuś się nie spodobać.

    W planach bi-amping.

    1. Piotr Ryka pisze:

      No tak, ale gdyby trzeba było założyć firmę, zatrudnić ludzi, zapłacić podatki, zapewnić zaplecze materiałowe i powtarzalność, wcielić w życie marketing i podzielić się zyskami z dystrybutorami i bezpośrednimi sprzedawcami (nie dalej jak dzisiaj dystrybutor mówił przy mnie przez telefon do dilera – „Tak, jasne, dla was 40%” – to wówczas sprawy zaczynają wyglądać inaczej.

  6. Maciej pisze:

    Dlatego chodzi o to by pozostać otwartym i czuć wolność i niezależność w eksperymentach i decydowaniu.. Temat bez końca…

    1. Piotr Ryka pisze:

      No trzeba będzie tych głośników na afrykańskim granicie pasionych kiedyś posłuchać…

      1. Maciej pisze:

        Jak zawsze jesteś mile widziany przy okazji wizyty na Mazowszu.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dziękuję za zaproszenie. Może przy okazji AS 2014 uda się wpaść na moment.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy