Relacja: Audiofilska majówka w Premium Sound

Premium_Sound_025 HiFi Philosophy   Zaczną może od gramofonów. Tych jest tam na miejscu sporo i kilku firm, ale odsłuchiwane były jedne, świeżo pozyskany nabytek dystrybutorski firmy Moje Audio – The Funk Firm – a spośród oferty tej marki przede wszystkim Little Super Deck z ramieniem F5 w wersji zmodyfikowanej, to znaczy takiej, w której do wnętrza rurki wprowadzono na całej długości wewnętrzny krzyżak usztywniający, mający za zadanie tłumić drgania. (Gramofon i ramię to 7,95 tys.) Dzięki niemu dramatycznej redukcji ulegają wszelkie własne wibracje ramienia, a to znakomicie przekłada się na poprawę przebiegu pasma akustycznego. Wraz z wkładką Ortofona zagrało to…

Premium_Sound_026 HiFi PhilosophyPremium_Sound_032 HiFi Philosophy

Premium_Sound_034 HiFi Philosophy

 

 

 

 

No właśnie. Powiedzmy sobie szczerze: taki gramofon to niecałe osiem tysięcy plus wkładka no i jeszcze przedwzmacniacz gramofonowy. W tym wypadku Bakoona, a więc wysokiej klasy i niemało kosztujący, bo piętnaście tysięcy. Ale do czego zmierzam. No więc nie ma moiściewy takiego brzmienia w żadnym CD czy SACD za nie wiem ile nawet pieniędzy. Mają te najlepsze z nich super szczegółowość, separację źródeł, piękną barwę i inne tam takie, ale żaden nie ma takiej elegancji, naturalności i swobody płynięcia. I żaden nie ma też takiego wypełnienia i głębi. To są brzmienia innego gatunku, z innej bajki. Analog jest analog, a cyfra jest cyfra. I tu się urywa dialog. Ja wiem – stare płyty trzeszczą, czyścić trzeba za każdym razem, całe się wokół tego odprawia misterium i ogólnie duże zawracanie głowy. Ale jak na moje uszy, to się z płytą cyfrową nie da porównać, a to przede wszystkim na zasadzie samego dotyku. Dźwięk cyfrowy dotyka uszu inaczej i nawet kiedy jest fenomenalnej jakości, ta jego inność wychodzi jak szydło niemal zawsze. Nie zawsze, ale niemal. Wszedłem na ostatnim Audio Show do sali gdzie coś grało i myślę sobie: – O, nareszcie jakiś gramofon. Podchodzę, przyglądam się temu gramofonowi, a to CD Nagry. Bywa. Można się pomylić. Ale generalnie gramofony są górą. Bardziej pieszczą, bardziej imponują dynamiką i skalą, a także bardziej tchną pięknem. I to nawet takie jak ten, czyli za mniej niż dziesięć tysięcy. Ale „nawet” nie jest w tym wypadku odpowiednim słowem, bo The Funk Firm to własność Arthura Khoubesseriana, uchodzącego za człowieka, który zrobił jeden z najlepszych gramofonów w historii –  sławnego Pink Triagle Anniversario. No i że ten Funk Firm jest znakomity, to zaraz się okazało. Nie tylko bowiem, jak przystało na gramofon, zagrał pełnym, bogatym i muzykalnym par excellence dźwiękiem, to jeszcze do tego precyzyjnym i rozdzielczym. Udowodnił to bezdyskusyjnie, mimo iż współpracował z nietypowymi głośnikami. Nietypowymi jednak w dobrym znaczeniu. Małe monitory Art (na cześć Arta Peppera) od austriackiego Trenner & Friedl (13 tys.) pracowały wydajnie, a membrany chodziły im w sposób widoczny nawet z daleka, tak się starały. Słychać zarazem było, że są to monitory z wybitnej stajni, a przy tym efekt trwających ponad dekadę prac rozwojowych, pozwalający całkowicie odcinać się od przypadkowych efektów, które potem usiłuje się zwykle przedstawiać jako zamierzone.

Premium_Sound_050 HiFi PhilosophyPremium_Sound_044 HiFi PhilosophyPremium_Sound_047 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Grało to całościowo pierwsza klasa pod każdym względem. Ale przede wszystkim ten bas. Bas monitorowy – powiada się – i znaczy to tyle, że trzeba być przygotowanym na jego niewielką ilość. Ale nie w tym wypadku. Monitory od Friedla nie tylko mają bas refleks, ale także sam bas. Naprawdę kawał basu. I w ogóle dźwięk bardzo duży, chociaż nie duże jego źródła. Ale sam wolumen i zdolność przykrycia pomieszczenia jak na swoje gabaryty naprawdę zaskakujące. A jak dochodzi do tego źródło gramofonowe i świetne wzmocnienie, w tym wypadku od Bakoona (pełny zestaw ze stelażem), to robi się z tego prawdziwa uczta, toteż dla niewielkich pomieszczeń, gdzie głośniki monitorowe będą na swoim miejscu a podłogowe bynajmniej, taki system będzie wyborem optymalnym. Oczywiście nie produkują te monitory dźwięku jak duże głośniki podłogowe i nie są w stanie ich pod każdym względem zastąpić, ale też nie dla dużych pomieszczeń je sporządzano.

W tej samej sali odsłuchowej rozlokowany został także kącik dla słuchawkowców, których trochę przybyło, niejednokrotnie nawet z własnym sprzętem. Było wśród nich kilku moich starych znajomych, nie wprawdzie z widzenia, ale z pisania od lat na forach, i wszystkich ich z tego miejsca pozdrawiam. Ten słuchawkowy kącik wyjątkowo był zasobny i niech żałują ci, którzy z uwagi na burzową pogodę i upał woleli nie ruszać się z domu. Ze wzmacniaczy był bowiem Bakoon, Beyerdynamic oraz duży HiFiMAN, a ze słuchawek HiFiMAN-y HE-6, Sennheisery HD 800, Beyerdynamiki T1, Final Audio Design Pandora VI oraz trzy najwyższe modele Audez’e. Pojawiły się też przyniesione przez jednego z uczestników Grado GS1000i oraz wzmacniacz Auralica. Przy okazji słowo o tym właśnie wzmacniaczu. Nie był to ten będący głównie przedwzmacniaczem, który ma już na HiFi Philosophy swoją recenzję, tylko ten drugi, niemal identyczny zewnętrznie, a będący przede wszystkim właśnie słuchawkowym wzmacniaczem. Miał symetryczne gniazdo i symetrycznie został podpięty do serwera Primare, a miał też  dużą moc i ładny wygląd. Właściciel używa go do napędzania własnych HE-6, które na wszelki wypadek ze sobą przyniósł, mimo iż druga para była na miejscu. I tu muszę wyznać swoje przewiny. Znam te HE-6 na wylot i wiem co potrafią kiedy im dostarczyć naprawdę dużej mocy. A już zwłaszcza kiedy taka moc pochodzi od lamp elektronowych. W sali odsłuchowej pod samą ścianą stała zaś udająca niewinność galeria czterech wzmacniaczy lampowych marki Audion, które można w Premium Sound nabyć, a wcześniej oczywiście zawsze należy posłuchać. Każdy z nich był na innych lampach, a poprosiłem o ten na 300B, czyli o klasyka.

Premium_Sound_027 HiFi PhilosophyPremium_Sound_079 HiFi PhilosophyPremium_Sound_080 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Musiałem przy okazji przełamać opór środowiska, ponieważ trzeba było jednocześnie użyć przejściówki HiFiMAN-a, oferującej możność podpinania się słuchawkami do wyjść głośnikowych poprzez adaptacyjne gniazdo 4-pinowe, o której to przejściówce sam dystrybutor ponoć powiada, iż silnie degraduje dźwięk. Pomimo tej ponurej wieści wywarłem stosowny nacisk (nie musiał być duży, toteż nie musiałem tarzać się po podłodze i walić w nią pięściami), a w rezultacie po chwili dzięki trzymetrowym kablom głośnikowym Cardasa o przeznaczeniu specjalnie dla torów lampowych mieliśmy alternatywny system słuchawkowy dużej mocy, tym razem takiej naprawdę dużej, bo kilkunastowatowej. Jego to właśnie zaistnienie jest moim grzechem pychy, albowiem w jego obecności zbladło wszystko inne. Oczywista rzecz, taki Audion kosztuje siedemnaście tysięcy, a więc trzy razy tyle co Auralic albo HiFiMAN, ale to nie tylko czuć będzie w portfelu, ale też w uszach. Podpinaliśmy jeszcze do tego Audiona słuchawki Audez’e, jako że miałem ze sobą model LCD-3 zaopatrzony w kabel FAW zakończony 4-pinem; i powiem krótko – grało to genialnie. Mam na to świadków. Do tego stopnia genialnie, że elokwencją, przemocą i uprzykrzaniem wydobyłem tego Audiona z objęć Premium Soundu i przywiozłem do siebie po recenzję. Oczywiście słuchawki mniej pazerne na prąd nie potrzebują aż takiej mocy, toteż były w stanie grać znakomicie z Bakoonem, który po raz kolejny czarował głębią i gładkością dźwięku, ale HE-6 i Audez’e przechodziły wraz z kilkunastoma watami lampowej mocy w inny wymiar piękna, wymiar wręcz szokujący, a już zwłaszcza szybkością i dynamiką. Oddajmy też sprawiedliwość Auralicowi. To naprawdę bardzo dobry wzmacniacz i nie dziwię się, że został przez właściciela wybrany, zwłaszcza że miało to miejsce po wielu konfrontacjach, ale słuchawki planarne chcą jednak więcej prądu nawet niż graniczne dla wzmacniaczy słuchawkowych 6 Watów i to się daje usłyszeć. Naprawdę daje.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Relacja: Audiofilska majówka w Premium Sound

  1. Ludwik Hegel pisze:

    Można napisać, że: „I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem,
    A com widział i słyszał, w księgi umieściłem”.

    Piotrze, dziękuję za miłe spotkanie i towarzystwo. Z przyjemnością przeczytałem powyższy tekst. Mam nadzieję, że niebawem przyjdzie sposobność ponownie widzieć się.

    Austriackiej relacji z Premium Sound w Gdańsku nie zamieszczam na mojej stronie, ale pozwoliłem przywołać sobie Twoje nazwisko przy okazji testu słuchawek Audeze LCD-X, w których do ujawnienia referencyjnego ich dźwięku nieźle się przyłożyłeś. Dziękuję.

    Pozdrowienia z Trójmiasta! (już znacznie chłodniejszego niż w poprzedni niemiłosiernie upalny weekend).

    Rzeczony link tutaj: http://stereoikolorowo.blogspot.com/2014/05/suchawki-planarne-audeze-lcd-x_29.html

  2. Piotr Ryka pisze:

    Uff, zajączki, ale dzisiaj stary miś towaru nazwoził!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy