Recenzja: Xavian XN 125 Junior Evoluzione

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_007_HiFi Philosophy   Firma Xavian powstała w 1995 roku i jest czeska, ale nie tak do końca, albowiem jej założyciel i animator w jednej osobie to Roberto Barletta; Włoch osiadły w Czechach na początku lat 90-tych. Roberto urodził się w Turynie i tam ukończył studia elektroniczne, a potem podjął pracę dla Audaxa i Peerlessa – wytwórców głośników. Pochodzi z bardzo muzykalnej rodziny, toteż muzyka od najwcześniejszego dzieciństwa mu towarzyszyła i jej koniec końców poświęcił zawodową karierę, choć nie w zawodzie muzyka tylko producenta aparatury audio, którą od wczesnej młodości się fascynował. Nie wiem ilu Włochów w tych latach 90-tych w Czechach osiadło, ale to już drugi napotkany na audiofilskim obszarze po Ricardo Kronie przedstawiciel tej nacji, który pojąwszy za żonę Czeszkę jął rozkręcać własny biznes w tym kraju. Nie ma się jednak co dziwić, bo z północnych Włoch jest do Czech rzut przez Alpy i Austrię beretem, a Czechy to kraj o wysokiej kulturze materialnej, najwyższej spośród państw powstałych po rozpadzie monarchii austrowęgierskiej, a przy tym w latach 90-tych oferujący zdecydowanie niższe koszty prowadzenia działalności niż Włochy czy Austria. Poza tym Czeszki podobnie jak Polki słyną z urody, a więc tym bardziej.

Firma pierwsze kroki stawiała w Pradze, ale teraz mieści się w położonym opodal Kladnie, zatrudniając łącznie osiem osób i dysponując halą produkcyjną o powierzchni pięciuset metrów kwadratowych. Powstaje tam kilka linii głośników, zarówno monitorowych jak i podłogowych, celujących w niższy i średni przedział cenowy (najdroższy model kosztuje 35 tysięcy), szczycących się doskonałym wzornictwem, mistrzowskim wykończeniem i świetnym dźwiękiem. Wszystko to na bazie wysokiej klasy stolarki, najwyższej jakości fornirów i dopracowanych rozwiązań akustycznych.

Sam maestro Barletta przyznaje w wywiadach, że jego filozofią brzmieniową jest brak filozofii brzmienia innej niż samo piękno. Głośniki mają grać i mieć duszę, a nie realizować jakiś wydumane założenia. Kiedy to się nie udaje, projekt wędruje do kosza i rozpoczyna się nowy, aż powstanie coś ciekawego, coś mającego osobowość.

Budowa

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_011_HiFi Philosophy

Czeskie maluchy o włoskich korzeniach – Xavian XN 125 Junior Evoluzione.

   Recenzowane Xaviany zamieszkują najwyższą serię XN, ale są spośród jej lokatorów najtańsze. Model 125 datuje się jeszcze na koniec lat dziewięćdziesiątych, co świadczy jak jest udany i jak popularny, przeszedł jednak w międzyczasie kilka ewolucji, co znalazło odbicie w przydomku Evoluzione, oznaczającym nie jedną przemianę lecz kilka. Ich efekt, który możemy określić jako na chwilę obecną końcowy – a nawet według producenta finalny, określany mianem „definitywna kulminacja” – stoi właśnie przede mną w postaci dwóch niewielkich, zgrabnych monitorów o odchylonym panelu przednim, jak zwykle w przypadku głośników montirowych mieszczących na tym panelu dwa głośniki, z których wysokotonowy to umieszczony centralnie Scan-Speak Ring Radiator, z 26-milimetrową cewką i miedzianym pierścieniem mocującym, a średnio-niskotonowy to150-milimetrowy także Scan-Speak z powlekaną impregnatem membraną papierową i również wewnętrznym pierścieniem mocującym, ale już nie miedzianym. Na tylnej ściance widnieje mający spory przekrój bass-reflex w postaci aluminiowej tuby, przez którą możemy sobie obejrzeć drugą stronę głośnika wysokotonowego, jako że dokładnie na jego wysokości został umieszczony, tak więc właściwsza byłaby chyba nazwa sopran-refles. Poniżej widnieje charakterystyczna dla Xaviana plakietka informacyjna z nazwą i numerem seryjnym, w postaci niewielkiego, mocno wydłużonego prostokąta z naturalnej skóry, z którego wystają u samej podstawy zaciski przyłączeniowe. Są pojedyncze, tak więc zabawy w bi-wiring nie będzie, co jedni uznają za zaletę, a inni wadę – jak to w audiofilizmie. We wnętrzu pracuje zwrotnica pierwszego rzędu z punktem podziału na wysokości 2600 Hz, a obsługiwane przez nią głośniki są w stanie objąć pasmo 49 Hz – 30 kHz, łaknąc przy tym impedancji 4 Ω i oferując skuteczność 86 dB. Nie są to zatem monitory do napędzania mocą liczoną w pojedynczych Watach, czego producent nie skrywa, sugerując wzmacniacze z przedziału 30-120 W.

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_005_HiFi Philosophy

Mamy tutaj do czynienia z dość klasyczną konstrukcję dwu-drożną.

Obok szczególnego ponoć zestrojenia głośników i wypracowanej ewolucyjną metodą długich prób i rozlicznych, cierpliwie poprawianych błędów muzycznej duszy, Xavian szczególnie szczyci się finezją obróbki drewna, nazywając swoich stolarzy „artystami”. Nic dziwnego – drewno i skóra to surowce, których mistrzowska obróbka charakterystyczna jest dla specjalistów ze słonecznej Italii, tak więc nie powinno nikogo zaskakiwać, że w mających włoską genezę głośnikach Xaviana znalazło się dla nich miejsce, choć tak naprawdę tradycyjny jest jedynie drewniany fornir, pod którym znajdujemy 22-milimetrowe płyty MFD wytłumiane od środka matami bitumicznymi.

Głośniki dotarły do mnie w wykończeniu czarny półmat, które jest faktycznie bardzo staranne, świetnie gubiąc przy okazji czerń samych głośników Scan-Speaka. Na wyposażeniu są maskownice, ale kto z szanujących by się w maskownice zabawiał. Najważniejsze obok starannego wykończenia jest ładne sfazowanie wszystkich przednich krawędzi, pozwalające rozpraszać odbicia, łagodząc w jakiejś mierze centralne umieszczenie głośnika wyskotonowego i brak obłych kształtów. Producent oferuje własne standy, ale ich nie otrzymałem, zastępując branymi od Solid Techa, a cała ta długimi, w pocie czoła nieprzespanymi nocami powołana do życia muzyczna dusza kosztuje w przypadku najtańszych ze szczytowej serii SN monitorów 125 Junior Evoluzione 4390 PLN za parę i waży dwa razy po osiem kilogramów.

Odsłuch

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_013_HiFi Philosophy

Dodatkowo jeszcze wyposażoną w bass-reflex.

   Głośniki pozostają u mnie od dawna i nawet zdążyły się już w jednej recenzji przewinąć, ale kiedy wreszcie nadeszła pora by je same wziąć pod lupę, należało uczynić to z sensem. A sens w tym wypadku oznaczał dobór toru dopasowanego cenowo, bo nie odnajdziemy go wszak w sytuacji gdy niedrogie głośniki żenić będziemy z drogim wzmacniaczem i resztą. Sięgnąłem zatem po rzeczy jak najbardziej cenowo pasujące, czyli UnitiLite od Naima, będący wszystkim w jednym za niecałe dziesięć tysięcy, oraz po kabel głośnikowy Tellurium Q Black, kosztujący dość skromne półtora tysiąca. Razem było to zatem wraz ze standami i samymi głośnikami grubo poniżej dwudziestu tysięcy, czyli coś z rzeczy może nie bardzo tanich, ale i niespecjalnie kosztownych. Akurat dla kogoś kto nie chce się ścigać, albo ścigać się nie ma możności, ale muzykę wysoko ceni.

Głośniki monitorowe ustawić jest łatwo, zwłaszcza że obszar dobrego grania każdych głośników dawno już mam w swej pieczarze wytyczony, a podpinania nie było prawie wcale, bo cóż to jest spiąć taki naimowy kombajn z głośnikami. Ale i tak byłby w błędzie ktoś sądzący, że nie nastręczy to żadnych trudności, bo Naim nie byłby sobą gdyby takowych nie stwarzał. Nie rzucił wprawdzie tym razem zbyt wielkich kłód pod nogi, ale i tak kazał sobie wyszukać kabel zakończony koniecznie bananami, bo tylko bananowe wtyki ten Naim UnitiLite jada. (I tak jest pod tym względem słabszy od Króla Juliana z Madagaskaru, który oświadczył ostatnio, że zjadłby banana w cieście bez ciasta.) Przezwyciężywszy trudności pospinałem, ustawiłem, zagrało.

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_006_HiFi Philosophy

O tworach maestro Baretty nie ma co się rozpisywać – trzeba posłuchać.

Posłuchałem fragmentu jednej płyty, posłuchałem kolejnej, a potem jeszcze trzeciej – i zabrałem się za suwanie głośnikami, klnąc pod nosem na własne przechwałki o łatwości ustawiania monitorów. Zmieniłem z dziesięć razy to ustawienie, wypróbowując wszelkie możliwe kombinacje pozycjonowania i odginania, i na koniec zawołałem Karola, bo u niego na biurku wiele razy te monitory grywały. Posłuchaj, powiadam, a potem powiedz co myślisz. Zostawiłem go z systemem, a sam poszedłem do kuchni pokrzepić się jadłem i napojem. Wracam – i jeszcze do drzwi nie doszedłem, a już słyszę, że sprzęt jest w robocie. Wchodzę, a tu Naim stoi już gdzie indziej, a Karol instaluje Lebena i Cairna.

– I co – pytam – gorzej niż u ciebie grało?

– Pieprzony Naim – padła krótka odpowiedź – i jeszcze jakieś pomruki nie do powtórzenia.

Biorąc na się wszelką odpowiedzialność, tytułem wyjaśnienia oznajmiam, że dawno nie słyszałem, by coś tak źle grało. Z rzeczy puszczanych u mnie na serio, na pewno nic. W zamian za tą wyjątkowość należy się pewna bliższa charakterystyka. Przede wszystkim potworny bałagan. Coś jakby dziesięciu bilardzistów w dziesięć bil uderzyło jednocześnie i te bile zaczęły chaotycznie o siebie uderzać. Źródła dźwięku chodziły jak pijane, a właściwie to żadnych źródeł nie było, tylko wszystko się kotłowało, niczym na jakimś meczu rugby albo futbolu amerykańskiego. Koszmar. Druga rzecz, to jitter. Już komputerowa karta dźwiękowa na złączu USB oferuje lepsze ogniskowanie, a tu wszystko było opóźniająco rozwleczone i szkaradnie się rozmywało, a więc koszmar kolejny. W dodatku, choć to już tylko w porównaniu był mały pikuś, soprany okazały się wyraźnie powściągane, tak więc całość przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy, któremu żadne suwanie głośnikami nic pomóc nie mogło. Jedyne co uzyskałem, to mocniejszy bas kiedy ustawiać wyloty bass-reflexu bliżej ściany i na tym koniec sukcesów. Kiedy to teraz wspominam, wydaje się jakby złym snem.

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_018_HiFi Philosophy

Podłączmy więc nasze niedrogie mikrusy do jakiegoś równie niedrogiego sprzętu.

A już się szykowałem, że napiszę jak taki niedrogi system może ładnie zagrać, bo przecież Naim to Naim – nieprawdaż moi mili? Na ostatnim Audio Show serwer Naima Uniqute2, także będący niczym komputer wszystkim co trzeba jednocześnie, napędzał podobnie małe monitorki RLS Callisto, i grało to palce lizać, czemu dałem obfity wyraz. A teraz… Uczciwie trzeba przyznać, że grało to naimowe pudło z niezłym wypełnieniem i jeden atut był bardzo wyraźny, to znaczy dźwięk nie suchy tylko odczuwalnie wilgotny, co jest dobre a co się nieczęsto spotyka. Także bas dość był obfity, zwłaszcza z tymi odpowiednio ustawionymi bass-reflexami, a tonacja lekko obniżona, całkiem przyjemna. Ani trochę to jednak całości nie mogło pomóc i była ona po prostu szpetna.

No nic, wyzłościłem się i nieco mi ulżyło. Oczywiście gdybym nigdy wcześniej nie słyszał tych Xavianów, od razu byłoby na nie, bo jak powiedziałem Naim to Naim i jego bym o szkaradę nie podejrzewał. Fakty okazały się jednak dlań druzgocące, zarówno te wcześniejsze, kiedy Xaviany świetnie w różnych okolicznościach się spisywały, jak i te następujące zaraz potem, kiedy zagrały z Lebenem i Cairnem. To zestawienie w ruch poszło natychmiast, bo bardzo byliśmy ciekawi jak będzie grało po takim „popisie”, a poza tym w grę wchodziła jeszcze kwestia kabla głośnikowego, bo chociaż testowany kiedyś niższy katalogowo Tellurium Q Blue na pewno źle nie grał, to diabli wiedzą najlepiej co się potrafi wyrabiać, tak więc kto wie – może on? Ale nie, nic z tych rzeczy. Momentalnie, od pierwszej sekundy znaleźliśmy się w innym świecie, a kabel Tellurium Q Black należy raczej chwalić niż ganić. Zdecydowanie popisowo to grało, a on przecież jest naprawdę niedrogi, tak więc za jego udział i wkład do całości należy mu się mocna pochwała.

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_015_HiFi Philosophy

Wszystko-mający Naim UniLite powinien być jak znalazł.

Prawdę mówiąc byłoby o wiele przyjemniej opisywać głośniki Xaviana od razu w tym zestawieniu, ale zmyliła mnie informacja o minimalnej mocy szacowanej na 30 Watów. Normalnie pewnie bym użył własnego 25-Watowego Crofta, ale ten wciąż pozostaje w remoncie, a 15-Watowy Leben wydawał się zdecydowanie za słaby. Zamówiłem wprawdzie specjalnie na odsłuch Hegla H80, lecz nie dotarł; to znaczy dotarłby, ale się wcześniej sprzedał. Tymczasem pod względem jakościowym i klasy napędzania te piętnaście lebenowych Watów względem pięćdziesięciu Naima było niczym pociąg pancerny naprzeciw drezyny i szkoda nawet gadać. Nie będę tego szczegółowo opisywał, tyko ewentualnie chwilami do sprawy wrócę.

Odsłuch cd.

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_017_HiFi Philosophy

A tu dramat. I to taki, że aż dziw bierze…

   Zaczynamy tedy jakby od nowa, bo za tamto maestro Barletta niechybnie by nas przeklął.

Cóż rzec, nie ma to jak wyjść z bagna na bitą drogę. Słuchając Naima myślałem w pierwszej chwili, że chyba mi się na mózg rzuciły te femtosekundowe zegary i teraz wszystko co ich nie ma wydaje się okropnie rozmyte. Ale gdzie tam. Obraz podawany przez nie mającego takiego zegara Cairna pięknie był wyostrzony, a w ślepym teście po tamtym pewnie zaraz bym twierdził, że taki femtosekundowiec tu teraz pracuje. Tymczasem ani trochę, bo choć zegar LC Audio Cairna jest znacznie lepszy od przeciętnego, to do takiego w Sigmie czy MSB jest mu daleko, co daje się łatwo usłyszeć. Tak więc różne bywają stopnie tego rozmycia i wyostrzenia, a im to wyostrzenie jest lepsze, tym wyższy realizm – i to całkowicie jednoznacznie. Realizm obecny u Xavianów z Cairnem był już jednak i tak bardzo dobry, zarówno w sensie wyraźności konturów wyłaniających się postaci, jak i precyzji lokalizacji źródeł, której miara i uporządkowanie dawały cudowną po poprzednim bałaganie ulgę. W dodatku mimo braku oryginalnych standów scena okazała się zawieszona na prawidłowej wysokości, przy czym jej obraz był wielopostaciowy. Na części płyt był taki bardziej zwyczajny, opisywany półłukiem rozciągającym się z tyłu za głośnikami na jakieś dwa metry centralnie w głąb, na którym to obszarze wszystko się rozgrywało, nie wychodząc ku słuchaczowi ani trochę przed linię głośników, ale z bardzo dobrym jednocześnie od tych głośników oderwaniem. Nie takim wprawdzie zupełnym, kiedy całkowicie znikają i wszystko dzieje się jakby bez nich, ale w dużym już stopniu, z bardzo dobrą, pozbawioną jakiejkolwiek przesady czy sztuczności stereofonią. Gdy jednak sięgałem po płytę szczególnie dobrze nagraną przestrzennie, pod którym to względem nieodmiennie tryumfują prastare nagrania dokonane systemem Decca Tree, scena przeistaczała się zasadniczo, zarówno poszerzając, jak i przede wszystkim pogłębiając. Potrafiła rozciągać się do tyłu na dobre cztery metry, a rozpiskę planów i oderwanie źródeł jak na niedrogie głośniki monitorowe miała naprawdę wysokiej klasy. Można się było poczuć rzeczywiście jak w filharmonii, a kontrast pomiędzy małością monitorków a wielkością ich brzmienia był uderzający. Spore i wysokie pomieszczenie wypełniły dźwiękiem bezproblemowo, bez najmniejszych kompromisów.

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_002_HiFi Philosophy

Tak więc do walki o dobre imię Xavianów oddelegowani zostali: niezawodny Cairn Fog i teoretycznie za słaby mocowo Leben 300F.

Pozostała jeszcze kwestia samego dźwięku. Rozpatrzmy ją od podstaw, bo podobno niedobrze jest budować inaczej niż od fundamentów. Ten dół przysporzył mi najwięcej rozterek, a właściwie tylko on ich przysporzył. Nie chodzi o to, że był jakiś nie taki, ale Leben ma ten swój bass-buster i zawsze korci żeby go użyć. Użyłem i tym razem, choć tylko na pół gwizdka (dwa ma stopnie wzmocnienia) i takie coś się pokazało, że z bass-busterem dół ze średnicą lepiej nieco się wiązał i w ogóle koherentniej powszędy na całym przekroju pasma było, tak więc na przykład muzyka rockowa prezentowała się w sposób bardziej zwarty i jeszcze do tego z mocniejszymi dolnymi akcentami. Tego basu z połową bass-bustera było już naprawdę dużo, całkiem nie jak w jakichś monitorach, tak więc można się było raczyć wszystkim co bas w sobie nosi i czym lubi obdarzać. W dodatku szybkość i rytm były bardzo dobre, a więc tym bardziej wszystko co rythm & bluesowe oraz rockowe w swej naturze było, niezależnie od epoki (bo przecież w dawnych czasach rytm i szał także istniały), sprzedawało się świetnie i w dużych porcjach.

– I już by można zostawić w efekcie ten uaktywniony bass-buster na stałe, ale nie, bo muzyka fortepianowa od razu ujawniła, że wyższe dźwięki fortepianu klarują się przy bass-busterze nieprawidłowo, tak więc rock owszem, muzyka rozrywkowa także niezgorzej, saksofon może być, ale fortepian i skrzypce – nie. Bo można obniżyć głos soliście i nic wielkiego się od tego nie stanie, ale kiedy fortepian się nie udźwięcznia, a dźwięki spod klawiszy nie artykułują poprawnie, to ja tego nie kupuję. Tak więc wróciłem do ustawienia bez bass-bustera, by je raz jeszcze uważnie przesłuchać. No nie, nie ma co narzekać, basu było całkiem sporo, tylko tak bez podawania tylko na kila i dorzucania łopatą gdzie popadnie. Dawał się odczuć, a sama forma prezentacji perkusyjnej była wysokiej jakości, tyle że nie w subwooferowym stylu to się odbywało, ani takim gdzie głośnik niskotonowy ma kilkanaście cali. Cudów nie ma; po to te głośniki tyle tych cali mają, żeby reprodukować najniższe częstotliwości, a pod ich nieobecność nie może być tak jak z nimi, bo bicza z pisaku się nie ukręci. Ale żeby była jakaś basowa posucha, to w żadnym razie. Zarówno rock, jak i orkiestra symfoniczna czy odpowiednie fragmenty muzyki elektronicznej potrafiły zagrzmieć, tak więc obyło się bez żadnych basowych postów.

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_004_HiFi Philosophy

Pomimo obaw, Juniory pokazały się z najlepszej, audiofilskiej strony!

W ogólności nawet należy stwierdzić, że monitory Xaviana wyjątkowo obficie jak na swoje parametry basem darzą, co dodatkowo wspomaga ich gęsty styl i zupełny brak rozjaśniania. Przekaz dają mocny, kontrastowy, nasycony, z wyraźnym światłocieniem, chociaż zarazem czysty i wyraźny. Kontury kreślą stanowcze i medium mają na przestrzał, natomiast samą formę wypełnienia aksamitną, powłóczystą, gęstą. I to jest zapewne ich magia i ów duch muzyki, o którym wspominał mistrz Barletta, że bez nich wszystko staje się jakby martwe i słuchaczowi niepotrzebne, a z nimi żywe i głód dalszego słuchania rodzące.

W tym stanie rzeczy średni zakres musiał się okazać udany, i się oczywiście okazał. Ale nie tylko miał wyraźne kontury i zawiesistą konsystencję, ale potrafił także kreować kruchość i delikatność wszędzie tam gdzie w naturze one występują, tak więc nie było to w żadnym razie granie zgrubne, ujednolicające, tylko potrafiące kreować różnorodność i muzyczne kontrasty. Potęga całej orkiestry pięknie współbrzmiała z wysokimi tonami fortepianu, a delikatne kobiece głosy znakomicie wybijały się na tle aranżu. I w ogóle trzeba podkreślić, że system świetnie wydobywał wokale z tła, co nie jest wcale powszechnym zjawiskiem. Nie było przy tym ocieplenia ani słodzenia, tylko naturalna pełnia i umiarkowana temperatura, w żadnym razie nie chłodna, ale i nie taka grzejąca. Raczej, powiedziałbym, dobre całościowo osadzenie co do temperatury i smaku, i bardzo satysfakcjonująca postać wszystkiego, a skoro tak, to i soprany musiały być bardzo dobre. Rzeczywiście, pozostając nieograniczonymi na wysokość, co było zupełnym przeciwieństwem tego co wcześniej pokazał Naim, były swobodne i bez jakiejkolwiek cienkości czy piłowania. W skupieniu wysłuchałem najgroźniejszych sopranowych szturmów i nic niepokojącego się nie pokazało. Ani sybilacja, ani jazgot, ani cięcie. W to miejsce otwartość, sporo powietrza i niemało płynięcia; jak na taką cenę – pierwsza klasa.

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_012_HiFi Philosophy

Za te pieniądze naprawdę ciężko prosić o coś więcej. Tylko tak dalej, maestro Baretta!

A do tego drążenie szczegółów i cały aspekt emocjonalny dawały się poznać z naprawdę dobrej strony, i tylko pozostał niesmak po tej pierwszej próbie z Naimem, bo szokująco była nieudana. Cairn, a zwłaszcza Leben, potrafili jednak pospołu zmyć niesmak tamtego brzmienia, oferując wraz z recenzowanymi Xavianami i przy udziale niedrogich kabli głośnikowych Tellurium brzmienie naprawdę dobrej jakości, może nie aż magiczne, ale na pewno zdolne sycić i oczarowywać, a przy tym jakościowo co najmniej zadowalające w każdym wymiarze.

Podsumowanie

Xavian_XN_125_Junior_Evoluzione_010_HiFi Philosophy   Całkiem przez przypadek miałem okazję zakosztować jak różnie te same głośniki zagrać potrafią, co niby jest oczywiste, ale takie oczywistości w aspekcie teoretycznym jawią się całkiem inaczej niż w praktycznym. Brrr, aż nie chce się przypominać i żal straszny bierze kiedy pomyśleć, że niektórzy takich okropieństw słuchają zapewne na co dzień. Nie wiem, może ten Naim gra lepiej z własnymi głośnikami albo po własnych kablach, ale i tak hańba mu. Co innego Xaviany. Kosztujący skromne jak na audiofilskie realia cztery tysiące model XN 125 Junior Evoluzione, to kawał dobrego grajka. Już wygląd jest całkiem, całkiem, a brzmienie jeszcze lepsze. Trudno powiedzieć czy wyceniany dwakroć drożej wzmacniacz Lebena to za wysoka dla tych Xavianów liga i jemu powinny przysługiwać jeszcze lepsze głośniki, ale bez wątpienia udowodnił, że monitory 125 poza najniższym basem oferują pełny repertuar i są w sensie muzycznym jak najbardziej udane. Nie stanowią żadnego kompromisu, tylko pozwalają brać muzykę w jej naturalnej formie i głęboko przenikać w strukturę nagrań. Nie jest to oczywiście żaden szczyt szczytów, ale na pewno tak zwana dobra szkoła, czyli nie wyrzucanie pieniędzy przez osoby niedoświadczone, tylko sensowny, wart swojej ceny zakup realizowany przez świadomego dokonywanych wyborów konsumenta. Żadnych nie mam zastrzeżeń i zdecydowanie pozytywnie głośniki te odebrałem, a że takie Reference 3A czy Kudos Cardea są jeszcze lepsze, to już z samego cennika można wyczytać, tylko co komu po nich jak ma połowę albo i ćwierć potrzebnych na nie pieniędzy. Znacznie trudniej byłoby natomiast znaleźć równie dobre monitory w podobnej cenie, choć nie wątpię że są i takie, a nawet słyszałem na Audio Show co najmniej nie gorsze monitory Muchy, no ale one nie są do kupienia i w sensie rynkowym nie istnieją.

 

W punktach:

Zalety

  • Pełny zakres pasma poza najniższym basem.
  • Jak na głośniki monitorowe całkiem udana linia basowa.
  • Naturalna, nie pozbawiona subtelności średnica.
  • Dobre, całkowicie otwarte soprany.
  • Wyrazisty realizm.
  • Gęste brzmienie.
  • Prawidłowe związanie pasma.
  • Brak rozjaśniania.
  • Wypośrodkowana temperatura.
  • Wnikliwa szczegółowość.
  • Zakusy w stronę magiczności.
  • Rzadka rzecz przy tej cenie, ale naprawdę wciągają.
  • Dobra, zawieszona na prawidłowej wysokości scena.
  • Światłocień.
  • Przejrzyste medium.
  • Ładny wygląd.
  • Staranne wykończenie.
  • Firmowe standy.
  • Umiarkowana cena.
  • Made in Czech Republic.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia.

  • Dość niska skuteczność.
  • Nie są banalnie łatwe do ustawienia.
  • Nie maskują tego co wadliwe.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

MojeAudio

Strona producenta:

xavian logo 01

 

 

Dane techniczne:

  • Rodzaj: kolumna 2-drożna, bas-reflex, aluminiowy port bass-reflex na tylnej ściance.
  • Głośnik średnio-niskotonowy: Wykonany na zamówienie Xaviana 150 mm Scan-Speak z impregnowaną membraną papierową.
  • Głośnik wysokotonowy: Scan-Speak Ring Radiator – z cewką 26 mmi miedzianym pierścieniem zwierającym.
  • Obudowa: 22 mmMDF, ręcznie robiona, wytłumiana matą bitumiczną.
  • Pasmo przenoszenia: 49 Hz – 30 kHz.
  • Podłączenie: 1 para pojedynczych zacisków Xavian.
  • Impedancja nominalna: 4 Ω.
  • Częstotliwość podziału: 2600 Hz.
  • Skuteczność: 86 dB.
  • Rekomendowana moc wzmacniacza: 30 – 120 W.
  • Wymiary: 285 x 180 x 275 mm.
  • Waga netto: 8 kg/ szt.
  • Cena: 4390 PLN za parę.

 

System:

  • Źródła dźwięku: Cairn Soft Fog V2, Naim UnitiLite.
  • Wzmacniacze: Leben CS300F, Naim UnitLite.
  • Interkonekt: TaraLabs Air1.
  • Głośniki: Xavian XN 125 Junior Evoluzione.
  • Kabel głośnikowy: Tellurium Q Black.
  • Standy głośnikowe: Solid Tech.
  • Kondycjoner: Entreq Powerus Gemini.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

1 komentarz w “Recenzja: Xavian XN 125 Junior Evoluzione

  1. Piotr Ryka pisze:

    Przypadkowo podczas spotkania Audiofil wyszło na jaw w trakcie rozmowy z Nicem Poulsonem dlaczego Naim z Xavianami tak źle zagrał. Okazuje się, że o ile dany klocek Naima nie jest doposażony w lepszy firmowy zasilacz, nie wolno go podpinać do żadnego kondycjonera, bo będą takie właśnie opłakane skutki. Jak widać audiofilizm potrafi zaskakiwać na każdym kroku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy