Recenzja: Xavian Madre Perla

Odsłuch cd.

Duży pokój nie stanowił problemu.

   Uzupełnijmy długie wybrzmienia o informację, że długie lecz nie przeciągane i zjawiające się na bazie szybkości. Tej także nic do zarzucenia – dźwięk momentalny, pulsujący. Dorzućmy do tego rzecz istotną, jedną z najistotniejszych. Taka obfitość sopranów sprawiała w przypadku niektórych nagrań minimalne podniesienie tonacji, a raczej uwidacznia, że tak jest w samym nagraniu. Głośniki przeważnie stroi się pod uprzyjemniające obniżanie, ale nagraniom dźwięk czasem się podnosi, aby stały się wyraźniejsze. Na obszarze całego pasma lub poszczególnych podzakresów – tu możliwości są różne – a znając bylejakość przeciętnych realizacji nikt się efektem nie przejmuje. (Absolutnym rekordem są tutaj remastery klasycznych albumów Beatlesów, godne nagraniowego anty-Nobla.) W przypadku nagrań tonalnie wyważonych Madre Perla to wyważenie dokładnie relacjonowały, z dodatkiem oczywiście własnych zjawiskowych sopranów. W przypadku tonalnie podniesionych tak samo podniesienie ujawniały, ale nigdy w sposób drażniący i zaraz powiem dlaczego. Najznakomiciej ich własne wyważenie działało jednak w przypadku płyt podbitych basowo, jak choćby utworów z Ten New Songs Leonarda Cohena. (Płyty nagranej w domowym studio z ewidentnie podbitym dołem.) Kiedy te nowe songi sprzed lat już blisko dwudziestu wybrzmiewają poprzez kolumny strojone dla poprawy efektu nisko, robi się z tego basowe łubu-du. Tego z Madre Perla nie było, płyta zaprezentowała się świetnie. Nie tylko zresztą poprzez to, że bas bardzo potężny i na dodatek zjawiskowo objętościowy – nie zbity w basowy gałgan; też dzięki nieprzeciętnej muzykalności, nadzwyczajnym efektom scenicznym i precyzji artykulacji.

Cofnijmy się do obiecanego wytłumaczenia braku krzywdy ze strony nagrań sopranowo podbitych. W zestawieniu z sopranową ekspresją Madre Perla wydaje się czymś niemożliwym, aby nie stały się jazgotliwe. Tymczasem ani trochę, ponieważ te rozdmuchane bez reszty na przestrzeń soprany, plus ogólnie ciepły przekaz w strumieniach łagodnego światła oraz dzielone po trosze z Raidho „promieniowanie” dźwięku dawały sumaryczną atmosferę niebiańskości, albo – jeśli ktoś woli takie porównanie – pienistości i barwy szampana. Czystość, całkowita przejrzystość i swego rodzaju anielskość z dodatkiem fenomenalnej nośności, a jednocześnie nie gorsza separacja przy prawidłowym wypełnieniu i prawidłowej tonalności własnej na bazie w pełni rozwiniętego pasma obdarzały nagrania blaskiem, srebrzysto-złocistą aurą i swego rodzaju nieziemskością. Ale nie w sensie odrealnienia, a realizmu przekraczającego to, co znajdujemy jako realność u zwykłej, przeciętnej kolumny uważanej za dobrą. Tutaj to urealnienie było większe, dużo bardziej niesamowite i w pewnej części nadrealne, tak bardzo przekraczające normę. Normę wielkości sceny, normę objętości, otwartości i propagacji dźwięku, normę jakości widowiska. Proszę tylko, by nie wyobrażać sobie tej nieziemskość jako synonimu delikatności. Dźwięk Made Perla to dźwięk solidny i jak na ich rozmiary potrafiący mocno zdzielić, a jedynie obecny w nim niecodziennej urody sopran wraz z ogromem scenicznym i ogromem samego dźwięku (ta objętość!) daje odczucia inne od normalnych, pobudzające wyobraźnię. We Wrocławiu tak mocno tego nie odczułem, ale u siebie jak najbardziej.

Dodajmy do tego doskonale zogniskowane źródła, wysoki poziom indywidualizmu głosów, nasycenie powietrzem i mocną brzmieniową esencją, predyspozycję do upiększania starych nagrań, pogłosy tak dobrze zintegrowane z muzyką, że niemal niezauważalne (i to przy takich sopranach!) oraz leciutko tymi sopranami podrasowaną, ale jak najbardziej w granicach naturalności mowę potoczną. Jako efekt wyliczonych przymiotów świetnie się obrazujące oklaski, znakomita realność przy stepowaniu (odpowiednio wielogłosowym i obrazującym wnętrza), całościowa kultura na poziomie olśnienia i zero lepkości – ale zarazem słodycz w sopranach i odpowiednia waga oraz głębia barytonów. Sama więc prawda i samo piękno.

Stereofonia zjawiskowa.

Zapisałem nawet w notesie kończąc notatkę wykrzyknikiem, że dźwięk zjawiskowo otwarty, wspaniała scena operowa, najmniejszej forsowanej sopranami krzykliwości, cudne dzwoneczki i zjawiskowa holografia. Ale też i – tam gdzie on występuje – bas jak skurwysyn (pardon za wyrażenie i przy okazji kolejny wyróżnik). Na dodatek ten bas bez żadnej tubalności, za to z wielkimi wnętrzami bębnów, wiolonczel, kontrabasów. Rewelacyjne odróżnianie prawdziwego fortepianu od elektrycznego pianina, a straszny test bębnów taiko przebyty bez końcowego warczącego przesteru, co zdarza się bardzo rzadko.

Jak zatem widać wszystko cacy-cacy, ale jest grupa audiofili ukierunkowanych na konkretną muzykę, która zwie się rockową. Tam obowiązują inne kryteria – brudno ma być, chropawo, okrutnie; bas wespół z gitarowymi riffami rządzą i oczywiście rockowy wokal, najlepiej zadzierzyście ostry, jak te od AC/DC czy Led Zeppelin. Przyznam, że nie bez pewnych obaw w te rockowe progi wkraczałem, bo chociaż Madre Perla bas mają jak mówiłem, ale go same nie robią. Poza tym ta niebiańskość i muzyka rockowa? Może ewentualnie do Stairway to Heaven? Zupełnie zbędne te obawy prysły w jednym momencie. Na płycie Green Day American Idiot bębny w tytułowym utworze wyskoczyły takich rozmiarów, że porównanie do cystern (ostatnio często widywanych) jak najbardziej zasadne. Pozostałe rockowe arkana, jak dynamika, ciśnieniowość, atak, rozpiska sceniczna, ogólna atmosfera i z nią rockowa całość też dużo ponad normę ustaloną przez dobre ale zwyklejsze głośniki. Na dodatek waliło dźwiękiem po klacie, ściany i podłoga się rozedrgały – całe mieszkanie rozwibrowało. Dla pewności puściłem klasykę gatunku – Metalliki album Black, i nie mam więcej pytań. Rewelacyjny all-rounder za jedenaście.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Xavian Madre Perla

  1. akbar pisze:

    Gdyby miał Pan porównać te zestawy z JWS ifaisteo, jakie byłyby ich wyróżniki? Co byłoby istotą ich grania?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Podobne brzmienia, ale po czterech latach i setkach w międzyczasie odsłuchów nie odtworzę sobie na tyle dokładnie brzmienia Ifaistejo, żeby sensownie móc porównywać.

  2. Adam pisze:

    Słuchałem w Sopocie. Potwierdzam wszystko co napisane w recenzji. Świetne, barwne, swobodne, szczegółowe granie. Wielka przyjemność ze słuchania. Polecam.

  3. Mariusz pisze:

    Witam pokoj 20m2 Xavian Madre Perla czy Stella,ktore by Pan wybral.Wzmacniacz Line Magnetic lm219ia.
    Moze jakies inne propozycje.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Xavian Madre Perla. Łatwiejsze do ustawienia i napędzenia, odrobinę lepiej odnajdują się w mniejszych pomieszczeniach. Wyższa półka to dopiero dwa i pół raza droższe Diapason.

  5. Ireneusz pisze:

    Dzień dobry. Gdyby miał Pan porównać modele Perla vs. Madre Perla vs. Corallo? Jak wypadłoby to porównanie? Jakie cechy się wyróżniają? Kolumny – biorąc pod uwagę, że podstawkowe i tak musimy uzupełnić o standy – są właściwie w tej samej cenie. Pokój ok. 20 m2, długi 3 x 7, możliwość odsłuchu i w wzdłuż i w szerz. Czy Unison Reserch Unico Primo (hybryda 80W) to dobre towarzystwo? Ewentualnie co w zamian w budżecie do 8-10 tyś.?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jedne i drugie kolumny są bardzo dobre, a wybór pomiędzy nimi sprowadza się głównie do tego czy chcemy mieć brzmienie z większym udziałem rejestrów basowych (Madre Perla), czy mniejszym, ale też zadawalającym (Corallo, Perla). Dla siebie wybrałbym Madre Perla. Alternatywy? Reference 3A nie mają już polskiego dystrybutora. Może coś Diapasona?

  6. To,wk pisze:

    Dzień dobry,
    Posiadam amplituner ARCAM AVR11. Czy połączenie tego z Xavian Perla Madre to dobry pomysł. Zależy mi na muzyce słuchanej relaksacyjnie, bez „zwijania dywanu basem”. Zależy mi aby muzyka przy dłuższym słuchaniu nie męczyła. Słucham Muzyki typu: Pink Floyd, Lacrimosa, Dead Can Dance. Lubię czysty wokal, nie przepadam za zbytnim basem.
    Pomieszczenie w którym nowe kolumny znajdą swoje miejsce jest mniejsze niż 20 metrów ale otwarte z jednej strony na dość dużą jadalnię. Czy te kolumienki dadzą radę w opisywanym zestawieniu i przede wszystkim czy kolumienki te dadzą mi to czego szukam?

  7. Sławek pisze:

    Witam.czy xaviany gullie można w jakiś sposób porównać do madre perła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy