Widok i to, co skryte
Wzmacniacz, jak już mówiłem, jest duży, nawet potężny. Rzecz jasna w dziale potęg słuchawkowych wzmacniaczy, których zbiorowisko to w przeważającej mierze konstrukcje małe i średnie. Pancerny żółw obleczony metalem pyszni się rozmiarami 41 × 18,5 × 41 cm i wagą 19 kg. Obrys ma więc kwadratowy, ukształtowanie zaś obłe, z podziałem na przedni i tylny panel, a między nimi łuk korpusu. Łuk w tym wypadku to nie do końca trafne słowo, słuszne odnośnie łukowato wyprowadzonych krawędzi bocznych, ale już nie w obliczu faktu, że większa część sekcji środkowej to płaski blat znaczony sześcioma otworami. Otwory są okrągłe i spore, uszeregowane w trzy pary, z których pierwsza to same wentylacyjne kratki, z czeluści drugiej wystaje para 2A3, a z trzeciej dwie małe triody rzadkiego typu 6C45Pi.
O 2A3 już było, uszczegółowmy więc jedynie, że te tutaj obecne przy stanie zakupowym to podstawowe Psvane PS-2A3B-HIFI (620 PLN za parę). Zdecydowanie bardziej osobliwe są drugie, mniejsze triody, będące współczesnymi rosyjskimi (Sovtek, Svietlana, Electro Harmonix) odpowiednikami amerykańskich Western Electric WE 437A; maluszków wzmacniających napięcie z 1955-tego, których oryginały są teraz bardzo drogie (koło $1500 za parę) i wymagałyby adapterów podstawkowych, wobec innego rozkładu pinów.
W tym stanie rzeczy zastosowanie małych Sovteków wydaje się czymś oczywistym, można natomiast mieć zastrzeżenia do wyboru lamp mocy. VivA jest jednak konsekwentna, zawsze stawia na tanie lampy, co w odniesieniu do mych poglądów jest złą i dobrą polityką. Dobrą, ponieważ zastąpienie ich innymi nie będzie powodować żalu o zmarnowany pieniądz, ale lepiej chyba by było, gdyby powołujące się na Amatiego towarzystwo z biura projektowego samo przynajmniej wypróbowało wszystkie dostępne 2A3 z produkcji teraźniejszej i wskazało najlepsze, takie „najbardziej Amati”. (I cóż by to szkodziło, gdyby były oferowane jako droższa alternatywa?) To jednak zostawiono nabywcom, niech sami się siłują, czego osobiście nie musiałem robić i czego trochę żałowałem: nie mając żadnych Emission Labs, Stradi, KR-Audio czy Sophia Electric, mogłem jedynie sięgnąć po własne Psvane, pochodzące z drugiego bieguna ofertowego marki – najdroższe i najlepsze. Psvane Art PS-WR-2A3 Western Electric Classic Replica nie są już produkowane, lecz tu i ówdzie wciąż do kupienia. (Duże rozrzuty cenowe.) Porównywałem je do swego czasu bardzo chwalonych Psvane Acma i okazały się lepsze, w moim wzmacniaczu trochę zaś gorsze od Emission Labs 45’ „mesh”, co można było sprawdzić, on przyjmuje jedne i drugie.[1]
Przyglądnijmy się teraz panelom. Frontowy, łukowato wygięty ku przodowi i podobnie jak tylny drewniany ale lakierniczo tożsamy z pokrywą (lakierowanie samochodowe, można wybierać kolory), w centrum ma srebrną plakietkę „VivA” i nad nią potencjometr obsługiwany poprzecznym uchwytem z dozowaniem głośności przez klasycznego Alpsa. Uchwyt posadowiono we wgłębieniu i w takich samych są po prawej wybór wejść, po lewej dwustopniowy włącznik. – Ten, identyczny jak u Egoista 845 solidny, twardo chodzący skobel może zajmować trzy pozycje, z których centralna oznacza wyłączenie, dolna tryb rozgrzewania lamp (starcza jedna minuta w przypadku już ogranych), a górna tryb włączenia. (Rozgrzawszy dolną lampy, przechodzimy do trybu pracy poprzez stan wyłączenia, co jest troszeczkę dziwne, ale można przywyknąć.)[2] Że wzmacniacz został uaktywniony oznajmiają nie tylko świecące lampy, informuje też o tym niebieska dioda, a jego pracę oddają dwa wyjścia słuchawkowe – po lewej duży jack, a po prawej 4-pin.
Z tyłu trzy wejścia RCA i pojedyncze XLR oraz wyjście liniowe, wszystkie zgrupowane po prawej, gdy patrzymy od przodu. Z lewej samotne gniazdo prądowe z komorą bezpiecznika i pomiędzy duża plakietka certyfikatu z adnotacją numerów seryjnych.
Wewnątrz, w montażu pająkowego łączenia point-to-point, dwa potężne transformatory wejściowe (rdzeniowe i bez osłon), cztery duże wyjściowe (a zatem Dual-mono, Class A, OTL) oraz gama kondensatorów obsługujących lampy i półprzewodnikowy zasilacz. (Nie wszystko zatem na lampach.) Kable (prawdopodobnie starzone srebro) są prowadzone wiązkami i nie ma żadnych przegród; centrum przeszywa długi drążek obsługi potencjometru osadzonego z tyłu. Całość to wzmacniacz głośnikowy, nie żaden słuchawkowy; parametry zastosowanych podzespołów są ze świata kolumnowego. Oznacza to duży zapas mocy i duży zapas wszystkiego, prawdopodobnie więc i jakości. Zwłaszcza, iż nie brakuje opinii, że VivA 2A3 jest lepsza od krewniaczki na triodach 845’.
Został do rozpatrzenia niepomijalny smak cenowy. Podobnie jak podzespoły jest dużym, robiącym wrażenie smakiem. Chęć posiadania VivA Audio Egoista 2A3 oznacza dla chcącego wydatek 52 999 PLN, od razu nasuwając skojarzenie z Wells Audio Headtrip oraz dużymi konstrukcjami lampowymi od Woo Audio i innych. – To ten dział, te jakości, ten sam zakres kosztowy.
Pora zająć się najważniejszym – stosunkiem tej ceny do jakości. Ale najpierw, bo to też ważne, wyliczmy techniczne dane. O gabarytach i wadze już było, przytoczmy pozostałe. Prócz rzeczy już wspomnianych pozostaje jedynie dodać, że nie ma ujemnego sprzężenia zwrotnego, podkreślić czystość klasy A i ugruntować w czytelniku fakt nieobecności alternatywnego trybu wyjściowego – jest tylko OTL, nie ma non-OTL; sygnał wypływa zawsze poprzez transformatory wyjściowe. Rzuca się w oczy brak określenia mocy oraz zniekształceń OTL. To drugie dosyć zrozumiałe, bo u urządzeń lampowych właściwa interpretacja THD wymaga dużej wiedzy, naga cyfra wprowadza w błąd. Ale moc? Ta powinna być oznaczona w odniesieniu do rezystancji, to podstawowa sprawa. Nominalna moc lamp 2A2 to góra 3,5 W w układzie Single Ended (SE), a więc takim jak tutaj[3], w praktyce zwykle trochę mniej. Nie podali, to trudno, trzeba będzie szacować poprzez zachowania słuchawek. Odnośnie nich specyfikacja mówi o obsłudze wszystkich (oczywiście poza elektrostatami) z przedziału oporności 32 – 600 Ω.
Tak cóż, do roboty!
[1] Prądy dla lamp 45’ są uważane za nawet lepsze od nominalnych dla 2A3, tyle że zniżające moc, ale w drugą stronę sprawa nie idzie, prądy dla 2A3 zniszczyłyby 45’.
[2] Słyszałem o kimś, kto się awanturował odnośnie jakości brzmienia, a potem okazało się, że słuchał w trybie rozgrzewania. (W końcu lampy świeciły, nie?)
[3] W push-pull do 10 W.













