Recenzja: Synergistic Research BLUE SR

Podsumowanie

   Wszystko ma swoją cenę i naturalność też ma. Obniżające z lekka tonację i łagodzące efekty sopranowe bezpieczniki Verictum produkowały (jeśli tak można to nazwać, lecz chyba można, bo w końcu działały jak filtry) dźwięki bardziej objętościowe, mięsiste i pełniejsze. Z kolei nie łagodzące góry, wpuszczające w przekaz więcej świetnie zrobionych, ale jednak sopranów, bezpieczniki Synergistic Research z serii Blue dawały obraz pierwszego planu bardziej wyraźny, a mniej masywny. Prawdziwszy, lecz niekoniecznie lepiej smakujący, bo zależy, czego od smaku oczekujemy. Jeżeli prawdy, a już szczególnie o trąbkach, skrzypcach itp., to tak – to smaczniejszy. Ale jeżeli na muzycznej skali optimum ustawimy nie w punkcie „Najprawdziwszy”, tylko „Łagodnie relaksujący”, to styl brzmieniowy Verictum będzie smakował lepiej. Ale najważniejsze w tym wszystkim są dwie rzeczy, o których nie da się twierdzić: ta lepsza, a ta gorsza. Bo obie tak samo ważne, tak samo pierwszorzędne. Raz, że oba typy bezpieczników znacząco poprawiały obraz brzmienia względem standardowych, więc nie jest prawdą, że audiofilski bezpiecznik to jakiś pic na wodę. Dwa, że robiły to pierwszorzędnie, a każde po swojemu. Można więc nimi nie tylko generalnie poprawiać, ale też i kształtować styl. I na tej kanwie uwaga, że audiofil to też aptekarz. Po aptekarsku bowiem trzeba wyważać proporcje, tak by z Verictum nie stało się zbyt łagodnie, a z Synergistic Research Blue za ostro. Część z tego za nas zrobi mózg, który sam się akomoduje i bez szybkich porównań wcale nie tak chętnie ujawni niewielkie zmiany proporcji. To jednak, co nie należy do tak wąskiego pasma zmian, że mózg je przyzwyczajeniami niweczy, trzeba już będzie ustalić co do proporcji samemu i bezpieczniki nam pomogą. Co wcale nie oznacza, że musisz, ale to musisz, te audiofilskie mieć. One jedynie sprawią, że o kolejny kroczek przybliżysz się do optimum. A czym jest dla ciebie to optimum, to już sam musisz wiedzieć. I tu kolejne „niestety”, ponieważ nie jest to wiedza wrodzona, trzeba rzecz będzie ustalić. Dopiero bowiem wytrawny audiofil wie, czego naprawdę chce; ale i on nie jest wolny od czynnika zaskoczeń – czasami sam siebie zaskakuje, zaczyna pragnąć czegoś innego, albo podoba mu się brzmienie, które teoretycznie nie powinno. Ba! – jest nawet jeszcze trudniej. Podobać mogą mu się różne i sam zaczyna się w tym gubić.

Co do mnie, to na szczęście dysponuję wrodzoną linią graniczną. Już kiedyż o tym pisałem, choć chyba nie posługując się określeniem „linia”. Ale jak zwał, tak zwał – to nieważne. Ważne, że w pewnym momencie zjawia się brzmienie zadowalające w stu procentach, co bardzo dobrze czuję, nie mam z tym najmniejszych kłopotów. To nie musi być zaraz brzmienie najlepsze na świecie, ale musi być właśnie wyważone w sposób mnie zadowalający – w tym musi być bardzo dynamiczne, musi wysoce przestrzenne i musi nie za ostre (co się z tą przestrzennością wiąże). Przyjmuję zarazem do wiadomości, że duży procent populacji lubi słuchać muzyki bez względu na jakość odtwórczą. Sam też czasem lubię z telewizora, czy innego słabego grajka, tylko traktuję wtedy rzecz inaczej, to jest inne słuchanie. Słuchanie audiofilskie jest swego rodzaju świętem, choć może być świętowane co dnia z celebrą przez wiele godzin. I temu świętowaniu bezpieczniki SR Blue na pewno będą sprzyjały.

 

System

  • Źródła: PC z Ayon Stratos, Transrotor Alto.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Wzmacniacz słuchawkowy: Phasemation EPA-007.
  • Słuchawki: Final D8000.
  • Kolumny: Zingali Client 3.15 EVO
  • Interkonekty: Siltech Empress Crown, Sulek Audio & Sulek 6×9.
  • Kabel głośnikowy: Sulek 6×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Acrolink MEXCEL 7N-PC9700, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One, Synergistic Research Level 3 High Current, Sulek 9×9 Power.
  • Listwy: Power Base High End, Sulek.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Acoustic Revive RIQ-5010, Divine Acoustics KEPLER, Solid Texh „Disc of Silence”.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Synergistic Research BLUE SR

  1. Wokół bezpieczników pisze:

    Szanowny Panie Redaktorze!

    Od kilku miesięcy użytkuję recenzowane przez Pana bezpieczniki firmy Synergistic Research z topowej serii Blue. Są znakomite. To absolutny top. SR Blue w odróżnieniu od też znakomitych bezpieczników Verictum jest neutralny. Nie zmienia barwy dźwięku, natomiast sprawia, że jest on niezwykle czysty, z głębszym basem i bardziej przejrzystą górą. Stabilność instrumentów na scenie wyraźnie lepsza. Głębia również. To się słyszy, o ile oczywiście sprzęt na to pozwala. Po wymianie zwykłego bezpiecznika na SR Blue od razu słychać, że jest lepiej. Po ok 150-200 godzinach wypełnia się dolna średnica nadając dźwiękowi pożądaną mięsistość i wypełnienie. Niecierpliwym doradzam trzymanie urządzenia pod prądem przez ok. 2 tygodnie. To powinno wystarczyć.
    Żeby usłyszeć co daje SR Blue i inne topowe bezpieczniki trzeba jednak spełnić kilka warunków:
    1. przede wszystkim odrzucić podejrzenia – nie ma tu voodoo (uprzedzam, że pewnie sceptycy znów Pana zaatakują jak przy kablach i kondycjonerach sieciowych) tylko prosta fizyka na poziomie gimnazjum i zasady przewodnictwa metali. W zwykłym bezpieczniku drucik jest nędzny a i cała reszta też. Tu walczy się o taki dobór materiałów, by prąd biegł bez zakłóceń i jak widać jest pole do usprawnień. Jakości dźwięku niestety jak dotąd nie sposób wyrazić wzorem. Dlatego np. dwa wzmacniacze o identycznych parametrach mogą i zazwyczaj JEDNAK grają inaczej. Wyznawcy wiadomego cyklu na Youtube bazują wyłącznie na pomiarach a odsłuch ich nie interesuje.
    2. Skoro jest lepiej to dlaczego producenci drogich cacek dają niemal wszędzie zwykłe bezpieczniki? Czyżby nie chcieli poprawić dźwięku swych urządzeń albo nie wierzą w poprawę a nam wciskają kit? Odpowiedź jest prosta: oni doskonale wiedzą co robią (warto obejrzeć wypowiedź człowieka, który jest autorytetem w świecie audio: https://www.youtube.com/watch?v=kFlnQ1chBno). Zdarza się, że producent świadomie w strojeniu układu uwzględnia bezpiecznik. To np. casus przetwornika C/A Reimyo DAP-999 EX Toku i transportu Reimyo CDT-777 Toku, w których konstruktor p. Kazuo Kiuchi umieścił bezpiecznik Hifi-Tuning Supreme. Reszta tego nie robi wychodząc z założenia, że każdy ma inny gust i nie ma sensu nikogo uszczęśliwiać na siłę.
    3. Żeby usłyszeć co daje SR Blue trzeba mieć dobry sprzęt (niestety to się wiąże z kosztami) i tu zgoda ze sceptykami oglądającymi wiadomy cykl na Youtube: w niskobudżetowych zestawach szansa na usłyszenie zmian jest niewielka albo wręcz żadna, bo jakość innych elementów to uniemożliwia. Dlatego wymiana bezpiecznika na kosztujący dajmy na to 1/2 czy 1/3 ceny całego urządzenia to strata pieniędzy.
    4. Sens wymiany bezpiecznika jest wtedy, gdy wymienimy WSZYSTKIE bezpieczniki w systemie. Pół biedy, gdy jest jeden, np. w oprawie gniazdka danego urządzenia. Gorzej gdy producent zastosował wiele bezpieczników, jak np. we wzmacniaczach znakomitej włoskiej firmy Norma, w których bywa nawet… kilkanaście bezpieczników. Chcąc wymienić wszystkie narażamy się na dramatycznie wysokie koszty. Jednak bez tego wysiłku efekt może być połowiczny.
    5. Warto być krytycznym. Słuchać we własnym systemie i oceniać. Jeśli jakość naszego systemu nie pozwala na ocenę, nie obrażajmy tych, których systemy na to pozwalają.

    Z poważaniem

    Tomasz

    1. Marek Ł pisze:

      Napisał Pan, zacytuję: „…gdy producent zastosował wiele bezpieczników, jak np. we wzmacniaczach znakomitej włoskiej firmy Norma…”

      Bardzo dobre wzmacniacze, a teraz idąc tym tropem proszę sobie wyobrazić jakby grały bez tej kupy bezpieczników w środku, jaki ten Producent musi być „głupi” że je zastosował 😉

  2. adamm pisze:

    Ja jakiś czas temu usunąłem wszystkie bezpieczniki na rzecz dobrej listwy, na razie gra super 😊

    1. Sławomir S. pisze:

      To działanie zgodne co do zasady z przytoczona maksymą niejakiego Ockhama – nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę. O ile w listwie jest bezpiecznik.

      1. adamm@wp.pl pisze:

        Oczywiście, są też dobre zabezpieczenia, również przed wahaniami napięcia.
        Aż tak silnych nerwów nie mam żeby niczym nie zabezpieczyc…

        1. adamm pisze:

          Błędny adres mailowy się wkradł w mojej nazwie, proszę usunąć w wolnej chwili, dziękuję

  3. Fon pisze:

    Od może dwóch miesięcy mam bezpiecznik verictum x fuze, miałem go w zasadzie na testach ale postanowiłem go zostawić bo naprawdę dość dobrze wpasował się w moje gusta, to prawda, że jest minimalnie łagodzący, można by się pokusić o stwierdzenie, że nawet lekko ciemny w barwie ale precyzyjny zarazem.
    W porównaniu do innych jest naprawdę wysokiej klasy wyrobem śmiało konkurującym z najlepszymi i to ewidentnie słychać.
    Tego testowanego tutaj niestety nie miałem przyjemności testować ale z twojego opisu Piotrze wynika, że może być tym czego szukam.
    Praktycznie każdy bezpiecznik ma wpływ na brzmienie a można to łatwo wychwycić na dobrym sprzęcie i myślę, że to jest element podobnie wpływający jak wtyk i kabel sieciowy i niestety nic na to poradzić się nie da 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      „Kuba wyspa jak wulkan gorąca?”

  4. Alucard pisze:

    Halo halo Kraków, odbiór… bezpieczniki bezpiecznikami a kiedy recenzja LCD4z? Jakieś fajne słuchawki sie szykują jeszcze?

    1. Przemysław pisze:

      Podpinam się pod zapytania Alucarda 🙂

      1. Piotr Ryka pisze:

        Połowę już napisałem.

  5. Marek Ł pisze:

    Jeżeli prąd płynie prawie z prędkością światła, a przyspiesza jeszcze w tych bezpiecznikach to naprawdę gratulacje dla producenta, wehikuł czasu jest na wyciągnięcie ręki 😉

    Wszelkie „pseudo-regulatory” brzmienia to woda na młyn tej branży, dlatego recenzuje się wszystko co nie ma własnej regulacji tonalnej, żeby móc później recenzować to co tę regulację niby wnosi.
    Do tego pierze się prawie wszędzie audiofilskie mózgi, że stosowanie wszelkiej equalizacji to grzech pierworodny (mówię tu niekoniecznie o tej stronie akurat, bo ta strona ma dla mnie inne atuty) .

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zależy co się rozumie przez prąd.

      1. Jan31 pisze:

        Ruch elektronow w metalu!

        1. Piotr Ryka pisze:

          No więc właśnie te elektrony w metalu jedynie powoluteńku sobie pełzają. Parę centymetrów na minutę bodaj.

  6. Marcin pisze:

    Po wymianie dwóch, bardzo solidnie wygrzanych, 10-miesięcznych bezpieczników Verictum X Fuse (w odtwarzaczu CD i we wzmacniaczu zintegrowanym) na dwa bezpieczniki Synergistic Research BLUE (wygrzanych przez około 200 godzin) o tych samych wartościach, oto co zaobserwowałem:
    1) W przypadku Synergistic Research BLUE poprawia się czytelność dźwięku (ale nie przez rozjaśnienie wysokich tonów, tylko na zasadzie jakby oczyszczenia całego pasma z brudów), finezja i wyrafinowanie.
    2) Obraz pierwszego planu w przypadku Synergistic Research BLUE jest bardziej wyraźny, a przy Verictum X Fuse cofnięty, ale bardziej masywny (tak, jak pisał Piotr).
    3) W przypadku Synergistic Research BLUE zwiększa się realizm instrumentów na zasadzie zwiększenia intensywności dynamicznej, cieniowania, balansowania wręcz na granicy ostrości. Obraz jest rysowany wyraźną kreską, ale też dobrze nasycony, dźwięki są konkretne, dobitne; czasami są twarde, lecz przynosi to tylko większą dawkę naturalności. Przy tym całość jest ogólnie gładka, spokojna (paradoks, ale tak to odbieram) i dzięki temu można poszaleć z głośnością, bo aż miło jest „dać czadu” na Synergistic Research BLUE 😉
    4) Poprawa następuje w kontroli basu, jego jakości. Natomiast nie ma już tej potęgi brzmienia i rozciągnięcia pasma w dół, jak w przypadku Verictum X Fuse.
    5) Synergistic Research BLUE wydają się bardziej realistyczne, jeśli chodzi o wielkość obrazowania. W przypadku Verictum X Fuse dźwięki są jakby powiększane (poprzez bardziej obecną, „cielesną” średnicę pasma). Jest to wprawdzie bardzo przyjemny efekt, ale z naturalności nie ma zbyt wiele wspólnego.
    6) W przypadku Verictum X Fuse lepiej (bardziej naturalnie) w stosunku do Synergistic Research BLUE wypadają wszelkie blachy. BLUE nieraz jednak trochę niepotrzebnie eksponują pewien zakres wysokich tonów, nadając mu trochę jednolity charakter (to w zasadzie chyba jedyny aspekt, który mi w BLUE przeszkadza), ale z drugiej strony, Synergistic Research BLUE lepiej różnicują płyty, niż Verictum X Fuse, bo więcej jest detali (planktonu dźwiękowego) i lepsze jest „czytanie” wszelkich dźwięków (łącznie z ich pogłosami).

    Moja konkluzja – obydwa bezpieczniki są świetne i tylko od aplikacji (konkretnego systemu) zależy, który wybór będzie ten „jedynie słuszny”.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dzięki za wyczerpujący opis.

  7. PlanarFun pisze:

    Czytając porównanie Verictum X Fuse i Synergistic Research BLUE wygląda na to, że się bardzo dobrze uzupełniają. Czy dobrym rozwiązaniem będzie użycie SR Blue np do wzmacniacza a X Fuse do DAC, lub odwrotnie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy