Recenzja: Stirling Broadcast LS3/5A V2

Odsłuch

Górną częścią pasma zajmują się kopułki od xxx

Górną częścią pasma zajmują się miękkie kopułki od Scan-Speaka.

   Odstawiłem do kąta wydające się w porównaniu ogromnymi monitory Reference 3A i zgodnie z wytycznymi dystrybutora HiFi Ja i Ty odstawiłem je razem ze zworami Oyaide, ponieważ do Stirling Broadcast dołączone były od Sulka. Te z kolei, też zgodnie z wytycznymi, podpiąłem w odwrotnym kierunku, to znaczy od góry do dołu, bo tak podobno gra lepiej. Monitory ustawiłem na wprost i na też dołączonych drewnianych stelażach za 900 PLN, podpinając je do własnego systemu oczywiście także kablami głośnikowymi Sulka. I do roboty.

Zacznijmy od wielkości, bo ona bywa istotna. Nie od wielkości obudów, bo to już przerobione, tylko wielkości dźwięku. No więc z tych malutkich obudów dźwięk się dobywa normalny, to znaczy zupełnie jakby były ze sześć razy większe. Sadzając przed Stirling Broadcast LS3/5A kogoś z zawiązanymi oczami, na pewno by on nie zgadł, że gra coś tak małego. Może by się domyślił, że nie ma do czynienia z podłogówkami wielkimi jak Avantgarde, ale że to są średniej wielkości głośniki monitorowe, to by na pewno pomyślał. Domyślił by się wprawdzie, że nie gra coś z dużym głośnikiem niskotonowym, bo bas nie schodzi z całym impetem w najniższą oktawę, ale by pewnie pomyślał o dużym głośniku szerokopasmowym. A przecież ten tutaj jest właśnie malutki, a mimo…

Właśnie, warto powiedzieć, co mimo. Otóż jest specyficzne i rzadko naprawdę widziane, by głośnik szerokopasmowy tak dobrze wypełniał rejestry basowe. Miewaliśmy ostatnio do czynienia z kolumnami nie mającymi głośnika niskotonowego, a za to różnej średnicy szerokopasmowe, i żadne tak dobrze basu nie wypełniały. Regułą było zastępowanie wypełnienia akustyką, co w sumie dobrze się sprawdzało w roli przebiegłej maski i nieraz dawało spektakularne nawet efekty, ale co wypełnienie, to wypełnienie, a co niskie zejście, to też nie średnie. No więc tego super zejścia żadne ostatnio opisywane poza Audioform Adventure nie miały i Stirling Broadcast też go nie mają, ale jako jedyne obok tych czterodrożnych dają solidne wypełnienie. Może nie jakieś super, ale na tyle mocne, że budujące przewagę nad wrażeniami akustycznymi, a nie jak u innych odwrotnie.

Za bas i środek odpowiadają natomiast xxx

Za bas i środek odpowiadają natomiast szerokopasmowce od SEAS-a.

Tak więc gdy perkusista pałą ładuje mocno w bęben, to u tych Stirling Broadcast nie tylko słyszymy jak dźwięk się echowo po kubaturze miota, ale także słyszymy masywność tego dźwięku a nie sam jego zarys. To nie są dźwiękowe „balony”, gdzie jest sama tylko powierzchnia, tylko dobrze skłębione „gałgany” niskiego perkusyjnego brzmienia, czyli coś mającego konsystencję i wnętrze. A w efekcie te niskie dźwięki od Stirling Broadcast są wprawdzie mniej nośne przestrzennie, ale za to cięższe, konkretniejsze, porządniej osadzone. Nie będzie wprawdzie subowych przeżyć super niskiego zejścia, na podobieństwo takich choćby od Spendor D7, że o Zeta Zero nie marzę, lecz nie będzie też przewag maskującej akustyki nad nieobecnym niemalże i pozostającym tylko w wyobrażeniu wypełnieniem.

Z rzeczy ważnych, obok dużego, normalnej wielkości, dźwięku i zaznaczającego się wypełnienia, jest ważne jeszcze coś – i aż prawie najważniejsze. Tym czymś jest zbieżność czasowa. Nie wiem jak wygląda zwrotnica, bo kolumn nie rozbieram, ale zrobiono ją super i punkt podziału dobrano ekstra. W efekcie jakby grał jeden głośnik, że zszycia w ogóle nie czuć. Zwłaszcza z tymi też świetnie dobranymi przez dystrybutora podstawkami i kiedy usiądziesz właściwie, to znaczy na wierzchołku równobocznego trójkąta. Dźwięk idealnie scala się w jedno i nic a nic nie rozłazi. Od dołu do samej góry równo zostaje rozsmarowany, niczym masło na kromce chleba nie rozkrojonej, pomimo że jest tam przecież gdzieś zszycie. Tego początkowo można nie złapać, bo przecież to naturalne, a dopiero potem, w refleksji, nam przychodzi do głowy, że tak równo to grało.

Ta równość przebiegu pasma współtworzy wraz z wypełnieniem i tym normalnej wielkości dźwiękiem owo pierwotne założenie o prawdziwości dźwięku. Te monitory studyjne grać miały dźwiękiem prawdziwym i niewątpliwie to czynią. Zaraz to na początku sprawdziłem, bo odsłuchy zaczynam ostatnio z reguły od zwykłej mowy, by dopiero na bazie tego testu parać się muzycznymi wzlotami. I byłem pod wrażeniem, bo rzecz świetnie wypadła. To można różnie nazywać, a ja nazwę trochę przewrotnie, bo poprzez krytykę innych. Otóż monitory Stirling Broadcast LS3/5A są całkowicie pozbawione histeryczności. Pisałem niedawno, przytaczając opinię twórcy słuchawek AudioQuest NightHawk, że dźwięk prawidłowo oddany wydaje się względem niewłaściwego jakby nieco uboższy. Bardziej okazuje się jednoznaczny, bo sopranowe nuty nie tworzą wibracyjnej łuny, tylko wszystko schodzi się w jedno i jednoznaczny ma wyraz. Tak samo jak wtedy, gdy z kimś rozmawiasz, będąc w normalnych warunkach a nie w jakiejś grocie.

xxx

To klasyczne towarzystwo najlepiej pędzić w układzie bi-wire, ale z dobrymi zworkami też daje radę.

To trzeba móc w nagraniach odróżniać, by wiedzieć gdzie ich dokonano. Czy w aktywnym akustycznie otoczeniu koncertowego teatrum, albo jakiegoś lochu w stylu Piwnicy pod Baranami, czy w normalnym pokoju studia albo gdzieś na ulicy. Jeżeli ma się odpowiednie nagrania, to warto to przetestować; i jeśli usłyszysz, że system zawsze, niezależnie od otoczenia, histerycznie się wzbudza echowo na górze, to znaczy że zniekształca. A właśnie Stirling Broadcast zupełnie tego nie robią i dzięki temu bierze aż satysfakcja, gdy słuchasz jak one grają. Naturalnie, spokojnie, bez żadnej ekscytacji własnej. Głos im nie drży, nigdy się nie unoszą i radzą sobie w każdych warunkach. Na obu skrajach pasma, a jeszcze lepiej pośrodku.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

10 komentarzy w “Recenzja: Stirling Broadcast LS3/5A V2

  1. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze, fajnie byłoby, gdyby udało się kiedyś Panu przetestować dwie highendowe konstrukcje podstawkowe. Mam tu na myśli monitory Xavian Orfeo oraz Diapason Astera.

    1. PIotr Ryka pisze:

      To jest do zrobienia i nawet jest w planach.

  2. AAAFNRAA pisze:

    Prawie identyczne wielkością i ceną jak Harbeth P3ESR oraz Xavian Perla może je Pan porównać? Czułość słaba, czy próbował je Pan napędzić Lebenem? 15 W to trochę mniej niż ma Croft.
    Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie mam w tej chwili Lebena. Ma wrócić razem z CS600. Ale one są dość wymagające dla prądu. Nie jakoś bardzo, ale jak normalne podłogówki.

  3. PIotr Ryka pisze:

    Z aktualności: przyjechały Audeze LCD-4.

    1. adam pisze:

      serio? czy prima aprilis. 🙂 a powaznie pozdrawiam i dziękuje za fantastyczne recenzje, ktore świetnie sę czyta

      1. PIotr Ryka pisze:

        Serio, serio. Już ich dziś sobie sporo posłuchałem. Także pozdrawiam.

  4. PIotr Ryka pisze:

    I jeszcze przyjechały lampy Sophia ECC83. Okaże się, czy te małe triody też teraz potrafią robić.

  5. Jacek pisze:

    Porównując owe monitory możemy się spodziewać odpowiednika jakiej klasy jeżeli chodzi o słuchawki? Pojawiło się w recenzji porównanie z Orpheuszem gdzie monitory zostały trochę, acz nie za dużo w tyle, więc zaciekawiło mnie czy w sumie bardziej się opłaca celować w słuchawki za 7000-8000 zł czy takie właśnie LS3/5A.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Takie głośniki a słuchawki to zupełnie inne jednak wrażenia muzyczne i nie ma bezpośredniego przełożenia. Natomiast jak chodzi o porównywanie i jakościowe odniesienie, to Te Stirling Broadcast są czymś w rodzaju Ultrasone Signature Pro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy