Recenzja: Spendor SP100R²

Budowa

Naszą redakcję nawiedziła naprawdę wielka, staromodna rzecz - Spendor SP100R².

Naszą redakcję nawiedziła naprawdę wielka rzecz – Spendor SP100R².

   Zdążyłem już wyartykułować, że słuchane teraz quasi-monitorowe kolumny są duże. Bycze nawet i dużo miejsca w pomieszczeniu zajmujące. Nic też w nich nie ma z prób wdzięczenia się do użytkownika wyglądem. Nie próbują być smukłe, wymyślne, giętkolinijne. Zwykłe szafki z głośnikami, i to szafki naprawdę spore. Nie aż kredensy, ale i nie szafeczki. Zwalistą, brutalnie prostą bryłą napierają na patrzącego, a równie brutalne metalowe stelaże pasują do nich jedynie rozmiarem. Śladu nie ma estetycznego dialogu pomiędzy drewnianą szafą u góry a metalowym ażurem pod spodem. Pełne wizualne rozbicie i niczego poza najprościej rozumianą funkcjonalnością.

Czy zatem powinniśmy się załamać? Niekoniecznie. Proste formy wróciły jakiś czas temu do łask i nowoczesne wystroje wnętrz jak ognia unikają bogatych zdobień, łuków, linii niepokojąco falistych, natłoku. Zapanowała skandynawska, ascetyczna, dyktowana przez koncern Ikea moda na prostotę, najczęściej oferowaną w arktycznej bieli; a do takiego na prostocie ufundowanego wnętrza, z ozdobnikami jedynie w postaci wazonów, rzeźb  czy obrazów, te boleśnie proste Spendory będą pasowały. Dadzą też wytchnienie oczom wszędzie tam, gdzie wciąż panuje zdobniczy przepych; byle tylko nie wstawiać ich do małych pomieszczeń, bo wówczas przytłoczą. Poza tym, jak prawie każde kolumny, brać je można na dwa sposoby – z maskownicami lub bez. W ich wypadku te maskownice, jak i całe głośniki, są retro; z grubo tkanego materiału w brązowawym kolorze, oferującego dużą, pustą połać. Coś więc do zaakceptowania jedynie w naprawdę pokaźnym wnętrzu, gdzie stojąc w oddaleniu nie będą się narzucały. W pomieszczeniu mniejszym i na użytek audiofila bardziej radykalnego, który maskownic nie toleruje, zdjęcie osłon uwolni sympatyczniejsze dla oczu drewniane tło fornirowe; identyczne jak reszta obudowy i urozmaicane połyskliwymi membranami głośników oraz matową czernią bass-refleksów. A wówczas zrobi się ciekawiej i nawet te ażurowe podstawki okażą się bardziej pasować.

Ogromu tych głośników ustawionych na równie staromodnych standach zdjęcie nie są w stanie w pełni oddać.

Ogromu tych głośników ustawionych na staromodnych standach zdjęcie nie są w stanie oddać.

Utrudniająca estetyczne wkomponowanie skala rozmiaru nie jest wszakże wyrazem braku wzorniczej dbałości. Skrywa ważki atut, mianowicie 30-centymetrowy głośnik basowy z bextrenową membraną (a więc z gumowanego polistyrenu); swą wielkością obiecujący prawdziwe basowe doznania. Tego typu potężne głośniki stanowiły niegdyś normę i nikt nie ośmielał się wmawiać publice, że niski bas da się wyłonić z małoformatowej membrany. Zwłaszcza że membrany te były naonczas jak raz papierowe i z czasem dopiero z bextrenu i innych tworzyw, bardziej pozwalających na na roztaczanie bajek; natomiast o berylowych czy diamentowych nikt jeszcze nawet nie myślał. Sam miałem w swoich Altusach takie wielkie, papierowe głośniki, niemniej trzeba przyznać, iż owe Altusy łatwiejsze były do wzorniczego przełknięcia, odznaczając się o wiele mniejszą głębokością. Za rozległą połacią frontu nie rozciągała się u nich wielkopojemnościowa kubatura, toteż wyraźnie były szersze niż głębsze. Tu natomiast głębokości też nie brak, a w efekcie kubatura całości zdecydowanie wzrasta. Generowany z jej czeluści dużym głośnikiem bas wspierać będą wycelowane w nas dwa bass-refleksy, czyli naprawdę niskie zejścia powinny zaistnieć. To zresztą u Spendora nie nowość, o ile przypomnieć sobie pojawiający się u D7 bass-reflex piątej generacji w oparciu o zwężki Venturiego. Powyżej, u samej góry, środek pasma spomiędzy 550 a 5000 Hz obsługuje także niemały, 18-centymetrow głośnik szerokopasmowy o polimerowej (a więc nowszego typu) membranie ze szczególnego kształtu, wyraźnie wystającym, metalowym korektorem fazowym. Podobnie jak wielki niskotonowiec jest produkcji samego Spendora, w odróżnieniu od branego aż z Norwegii 22-milimetrowego tweetera chłodzonego cieczą autorstwa Seas.

Głośniki pracują w układzie geometrycznym „fałszywego” d’Appolito, czyli z tweeterem pomiędzy dolnym subem a górnym wooferem; będąc pod tym względem autentycznym wyjątkiem wśród dużych monitorów Spendora, Grahama i Stirlig Broadcast. Nie znajdziemy także analogicznej konfiguracji u innej brytyjskiej marki oferującej podobne kolumny – należącego do tego samego właściciela co Spendor Harbetha.

spendor-sp100r%c2%b2-hifiphilosophy-005

Mamy tu do czynienia z kolumną trójdrożną z głośnikami ustawionymi w układzie przypominającym d’Appolito.

Łatwo natomiast znajdziemy pojawiający się także tutaj wzorzec dwóch zawieszonych na średniej wysokości bass-refleksów, które jednak tylko u Spendor SP100R² okalają tweeter.

Wszystko razem pozwala pokrywać dźwiękiem pasmo z przedziału 45 Hz – 20 kHz, waży 38 kg na sztukę, a zalecana wysokość podstawek to 35 – 50 cm. Kolumny są bardzo skuteczne, czego aż tak wyraźnie nie sugeruje nominalna efektywność 89 dB, ale co pokazuje praktyka. Ich fornirowana na całej powierzchni obudowa ma wszędzie grubość 12 mm i jest wzmacniana jedynie w narożnikach, a z tyłu wystają z niej dwie pary przyłączy głośnikowych, fabrycznie zaopatrywanych w płaskownikowe zwory, których nie polecam.

Całość kosztuje 39 900 PLN i pozostało posłuchać.

 

 

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy