Technika i ergonomia
Zgodnie z powszechnym trendem dbania o ekologię Sendy Peacock proponowane są w tekturowym pudełku z czarnym nadrukiem wizerunku. Otwarłszy znajdujemy gruszkowatego kształtu jasnobrązowe etui ze sztywnego tworzywa – zapinane na mocny zamek, zaopatrzone w uchwyt noszący. Wewnątrz przedmiot opisu, flagowe w rodzinie SIVGA wokółuszne słuchawki planarne, których wygląd i waga dają poczucie obcowania z niepoślednim wyrobem. Nie są jakoś szczególnie ciężkie, lecz 578 g to już z pewnością nie wydmuszka, co momentalnie przeczuwamy na widok opraw muszli z drzewa. Producent szczyci się snycerską obróbką o wysokiej pracochłonności, na potwierdzenie czego na zdjęciach i filmach z autorskiej strony możemy pooglądać pana snycera przy pracy. Fakt, mistrzowska obróbka drewna to czynnik zachęcający, a nie inaczej wysokiej staranności aluminiowy pałąk, połyskujące 24-karatowymi złoceniami maskownice i plecionki okablowania. Może i w tych złoceniach jest trochę głośna nuta przepychu z otwartą drogą do blichtru, ale że to przyciągają spojrzenia, to nie ulega wątpliwości. Poza tym maskownice przy uważnym oglądzie okazują się rozetami splecionymi z drobniutkich gałązek nałożonych na panel z też drobniutkimi różnej wielkości otworkami, z bliska sprawiając lepsze wrażenie niż na pierwszy rzut oka. Nad pałąkiem również popracowano, poczynając od lotniczo aluminiowego tworzywa i podobnych jak u Beyerdynamic T1 chwytaków zdobnych ażurem, przez mocno trzymającą suwakową regulację, po sam łuk obleczony skórą i podwieszoną skórzaną opaskę, precyzyjnie poprzeszywaną złotą nicią wokół podziału na dziewięć poduszek, dających lepszą wentylację i wraz z łukowym usztywnieniem niwecz efektu szmatławości.
W sumie wygoda bardzo dobra, tym większa, że także pady uformowano starannie wg reguły „szerzej za uchem” i uczyniono sprężystymi dokładnie tak jak trzeba w ramach nadziania pianką opatrzoną pamięcią kształtu. Jedynie to, że wszelka skóra nie jest tutaj wegańska (a jagnięca), może zniechęcać wegan, no ale taki świat. Dobrym pomysłem na tkaninach osłon przetworników we wnętrzach muszli naniesione oznakowania L i R, prócz tego orientację stron rozpoznajemy po kropeczkach i literkach na złączkach okablowania; lecz że tam trzeba się wytrzeszczać, na wszelki wypadek u nasady pałąka, na plastikowych plakietkach dołożono napisy Left i Right.
Złączki są takie same jak u Dana Clarka, czyli wojskowe, profesjonalne, podobnież niezniszczalne; osłony kabli połyskliwe w kolorze „wypolerowana miedź”. Kable wychodzą pod dużym kątem do przodu, czym najłatwiej rozróżnić strony, na dobiegach do muszli są wizualnie takie same jak na dłużni, a dobieg można regulować drewnianą przewiązką skracania lub wydłużania igreka. Na tej dłużni 8-żyłowa miedź OCC o czystości 6N; każdą żyłę przed spleceniem całości w warkocz pokryto powłoką PVC, a sam splot dobrze pomyślany – kabel nieskręcający się i giętki, niewiele także waży i zadbano o zakończenie. Tym zakończeniem wg najnowszej mody jack symetryczny Pentacon, a dołączone przejściówki z takim samym okablowaniem dają możność podpięcia do gniazd duży jack i 4-pin.
Wirtualnie zaglądając do środka via schemat z producenckiej strony trafiamy na membranę z ultracienkiego kompozytu ø88 mm, tym się różniącą od innych, że po obu jej stronach są po dwie a nie jedna cewki, co łącznie daje cztery, a sumarycznie osiem. Po każdej też magnesy[4], co określono technologią Quad-former, mającą gwarantować podwyższoną precyzję odtworzeń. Słabością opisową brak pełnego wyszczególnienia surowców: nie wiemy z którego kompozytu membrany, z czego nici ich cewek i jakie to magnesy. Pada jedynie zapewnienie, że opracowując membrany najstaranniej dobrano ich grubość oraz sztywność, reszta polem domysłów.
Nie wyszczególniono także gatunku drzewa, z którego wyfrezowano oprawy; z wyglądu to chyba jesion, może orzech? – tak czy tak może być do wyboru jaśniejszy bądź ciemniejszy.
Dane techniczne informują o impedancji 50 Ω, czułości 103 dB i paśmie przenoszenia 20 Hz – 40 kHz. Długość kabla 2,0 m i wzmiankowana waga 578 g bez kabla, trzy typy podpięć w gotowości i cena 6 tysięcy. Wszystko made in China i polska dystrybucja, działająca przez sprzedaż bezpośrednią via serwis Allegro.
[4] Niektóre planary mają jednostronne, np. Abyss.














Drewno pochodzi z Zebrawood. Ładne słuchawki ale ich granie nie każdemu przypadnie do gustu. „Prawie” robi wielką różnicę 😉
Drzewo zebrano to różne gatunki. Ale to na żadne zebrano nie wygląda, chociaż nie będę się upierał. Brzmienie jest bardzo dobre, jedynie trzeba mieć czym napędzić. Bo z chały będzie chała – z piasku się bicza nie ukręci.
Witam.
Proszę o info jak Sendy Peacock przezentowaly na tle Nighthawk?
Piotr
Wypadły dość podobnie. Z własnym kablem są trochę cieplejsze i nie potrzebują aż tak mocnego i rasowego (a może tylko aż tak idealnie pasującego) wzmacniacza, by dać stuprocentowo transparentne medium. Nie mają też Peacock sygnatury brzmieniowej celulozowych membran, mają typową dla dzisiejszych słuchawek. Jako posiadacz NightHawk czy NightOwl nie odczuwałbym potrzeby przesiadki. Jedyna ich techniczna przewaga to całkowity brak basowych zniekształceń, ale może akurat tak wyszło z testowanymi torami, bo recenzja to przecież wyrywek odnośnie całokształtu możliwości danych słuchawek. Wg mnie z dobrze dobranym torem są lepsze od LCD2, ale nie od LCD3 i NightHawk.
Piotrze, jak byś z pamięci porównał recenzowane do Moondrop Venus? Podobna półka jakościowa?
Półka podobna, styl ciutkę inny. Peacock bardziej jak ZMF i Audeze, Moondrop jak HiFiMAN-y. Z tym, że to bardzo umowne, zależące od kabli i sprzętu. Odniosłem wrażenie, ale być może mylne, że Moondrop są bardziej wybaczające dla toru, pomimo że nie ciepłe.