Recenzja: Raidho D-2

Raidho_D2_012_HiFi Philosophy   Najłatwiej i najprzyjemniej pisze się recenzje sprzętu wcześniej nieznanego, który okazuje się grać dobrze. Humor dopisuje, zagajenie przychodzi samo, pisze się sympatyczny wstęp o producencie, rozszyfrowuje konstrukcję, a na koniec radośnie rozprawia o brzmieniu. Najlepiej przy tym kiedy to brzmienie jest rzeczywiście dobre, ale nie jakieś niepospolite czy zgoła wyjątkowe, tylko typowe, nie wymagające długiej analizy badającej jego specyfikę. Takie recenzje piszą się same, a jeśli tylko cena nie jest przeszacowana, wszyscy są zadowoleni. Producent z pochwał, sprzedawcy z utargu, nabywcy z nabytku, a recenzent z siebie. Z tego punktu widzenia recenzja głośników Raidho D-2 to czysta męka. Na Audio Show zapoznałem się z modelem D-1, niedawno zrecenzowałem C-2.1, producent został już opisany, konstrukcja znajoma, brzmienie bardzo niepospolite, a cena wysoka. Czarna, jak to mawiają, rozpacz. Czynić trzeba wszakże swoją powinność, a w jej ramach rzucę na początek kilka wspomnień.

Raidho to średniej wielkości duński producent głośników, mierzących w górny i najwyższy pułap jakościowy. Działa od kilkunastu lat, zlokalizowany jest w Aars, niewielkim mieście na północy kraju, a jego powstanie wiąże się z postaciami  Michaela Borresena i Larsa Christensena, z których pierwszy jest głównym konstruktorem, a drugi dyrektorem wykonawczym. Firma jest ich własnością i wspólnym dziełem, a jej nazwa odnosi się do runy raid-ho, oznaczającej szlachetność działań, którą próbuje Raidho realizować na bazie szlachetności swego produktu, co świat docenił, wynosząc jego markę do godności producenta jednych z najlepszych głośników na świecie.

Z Raidho zetknąłem się pierwszy raz na ostatnim Audio Show, gdzie prezentowane były monitory D-1. W niewielkiej sali stały pod ścianami na osobliwych, rzucających się w oczy podstawkach dwudrożne głośniki o pięknym wykończeniu, a odsłuchy prowadził sam Lars Christensen. Najpierw uwagę przykuła cena, przekraczająca sześćdziesiąt tysięcy, a więc jak na głośniki monitorowe bardzo wysoka, następnie jednak do głosu doszło brzmienie, a jego jakość momentalnie wytłumaczyła cenę. Tak grających monitorów jeszcze nie słyszałem i tylko żal brał, że kosztują o wiele za dużo jak na własną kieszeń. Kto nie słyszał, niech wierzy, że chciałby mieć je u siebie. Scena sprawiała wrażenie jakby ciągnęła się w głąb nie na metry a kilometry, a realizm przytłaczał. Wykonawców można było zabijać w sensie całkowicie dosłownym i spodziewać się rzeczywistej kary za morderstwo, albowiem całkiem byli realni, realniejsi od osób na sali. Wszyscy znają anegdotę o pierwszym w Ameryce występie Jashy Heifetza, podczas którego jeden z widzów, też skrzypek, zwrócił się do sąsiada z uwagą: – Ależ gorąco! – Mnie nie – padła odpowiedź. – Ja jestem pianistą. Też by mi było gorąco, gdybym był producentem głośników. Dla nich musiało to grać zatrważająco. Pół roku później pisałem recenzję modelu C-2.1, od monitorów D-1 różniącego się dodaniem jednego głośnika; identycznego jak ich średnio-nisko tonowy, ale z pasmem odciętym na poziomie 150 Hz, co daje konstrukcję dwu i pół a nie dwudrożną i wspomaganie niskich częstotliwości. Dodatkowa różnica, bardzo istotna przynajmniej pod względem ceny, polega na zastosowaniu w szczytowej serii D głośników diamentowych, a w niższej C ceramicznych, czyli zgodnie z odnośną symboliką: C-ceramic, D-diamond. Poza tym poczynając od numeru „2” wszystkie głośniki Raidho są podłogowe a nie podstawkowe i zdaniem producenta wymagają dużo większych pomieszczeń.

Sporządzając recenzję kosztujących ponad siedemdziesiąt tysięcy C-2.1, pisałem o niemożności porównania ich brzmienia z analogicznymi D-2, a poprzez to niemożności oszacowania, czy sama podmiana dwóch głośników ceramicznych dwoma diamentowymi może uzasadnić cenę wyższą o aż ponad jedną trzecią. To proszę bardzo – nadarza się sposobność.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Raidho D-2

  1. Piotr Ryka pisze:

    Dopiszę tylko, że ustawienie kolumn na zdjęciach jest całkiem inne niż było podczas odsłuchów.

  2. manio pisze:

    Witam,
    uff, wczułem się w atmosferę recenzji i … szczerze zazdroszczę!
    Kiedyś, dawno temu szukałem systemu dla siebie i 90% odsłuchów [u siebie i salonach ],kończyło się westchnieniem : „o co chodzi ???”.
    Gdzie tam mowa o nawet mikroodlocie? 😉
    A tu odjazd – bardzo kosztowny ale jest!

    A przy okazji – jak to gra muzę nieaudiofilską ,inaczej zwaną źle nagraną[punk,hiphop,r&b,house,trance,metal etc.] – czyli 99% płyt dla 99,9% populacji 🙂
    Pokazuje prawdę: ekscytująco,fajnie, strawnie, czy też niestrawnie i 99% kolekcji do wyrzucenia?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nigdy nie wystawiam wysokich ocen urządzeniom nie potrafiącym zachować ducha muzyki. Raidho D-2 w połączeniu z odpowiednim torem bezproblemowo pozwolą słuchać najsłabszych nawet nagrań. Więcej, uczynią je lepiej brzmiącymi niż kiedykolwiek przedtem.

      1. manio pisze:

        no i gitara!!!
        zawsze myślałem że sprzęt ma pokazać „niedostatki” wytwórcze [od studia po tłocznie] a nie czynić ją „nie do słuchania” – ale zewsząd tylko pukanie w głowę a tu proszę , okazuje się że takie cuś jednak istnieje.
        Pozytywna bardzo wiadomość jest ta 🙂

  3. sebna pisze:

    Bardzo fajnie się czytało. To byłą jedna z recenzji, na którą czekałem a w zapowiedziach kilka kolejnych, które mnie bardzo ciekawią.

    Dodatkową niespodzianką był MA-1 na zdjęciu z pierwszej strony a potem wraz z czytaniem odkrywanie kolejnych dobrze mi znanych części toru 🙂

    Takie znane elementy powodują odbiór recenzji na zupełnie innym poziomie. Recenzja zamienia się w przeżycie bo nagle wszystko nabiera kontekstu i sensu a znane z własnych odsłuchów zależności pozwalają wydobyć smaczki czyniąc recenzję nie jednego głównego a wielu produktów w niej obecnych zarówno tych znanych jak i nieznanych.

    Piotrze prawie jak własny odsłuch :). Plastyczne opisy z pewnością bardzo pomagają szczególnie gdy pokrywają się ze znaną rzeczywistością.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za miłe słowa. Dobrze wpływa na samopoczucie piszącego świadomość, że nie pisze na marne i ktoś coś z tego dla siebie wynosi.

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    Napisz Piotrze ktore kolumny lepsze do sluchania wokalu, te ktore tu opisujesz, czy Zingali?oczywiscie mam na mysli grajace tylko z wzm lampowym!

    1. Piotr Ryka pisze:

      Odpowiadałem już na to pytanie w prywatnej z kimś korespondencji. Zingali grają bardziej bajkowo i mają to swoje tubowe rozciąganie brzmienia, a Raidho są bardziej realistyczne. Zależy co się woli. Sam lubię jedno i drugie.

  5. miroslaw frackowiak pisze:

    Co do cen tu opisywanych kolumn to sa wysokie, jak to moj kolega aufiofil powiada „sluszne” ale chcialem zauwazyc ze znalazlem kiedys wysprzedaz wszystkich modeli tej firmy za 35-40% ich ceny, bo wchodzily akurat nowe modele i na audio-market.de mozna bylo wybrac co sie chcialo od monitorow do podlogowych!tak ze tylko szukac i nie bedzie tak drogo.

  6. Maciej pisze:

    Powiem Wam że gatunkowe podłogówki tanie nie mogą być… Jak policzyłem koszta materiałów, czas budowy, koszty logistyki, wynajęcia warsztatu, dystrybucja, opakowanie, podatki, to moje odgrody DIY musiały by kosztować 20.000 – 25.000 PLN A to zwykłe odgrody malowane na biało wysoki połysk, bez forniru… I koszty oparte na polskich a nie europejskich realiach. W Europie zachodniej pewnie jakbym się trochę napocił mógłbym je sprzedać i za 50-60 KPLN. A co dopiero profesjonaliści… Ta stówka wygląda groźnie, ale dentysta ze Szwajcarii kupi.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dentysta to nawet polski może. Wystarczy, że umie wyrywać.

  7. Pingback: D-2 Review

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy