Recenzja: OPPO PM-2

Odsłuch

Zmiany nie dotknęły designu, a jedynie rodzaj wykorzystanych materiałów.

Zmiany nie dotknęły designu, a jedynie rodzaj wykorzystanych materiałów.

   Słuchawki przyjechały z dedykowanym wzmacniaczem HA-1, a ściślej pełnoobsługowym kombajnem, obejmującym funkcjami także przedwzmacniacz i przetwornik. Podpiąłem go do komputera kablem USB ifi Gemini z przystawką iPurifier, tak żeby tym razem inaczej było – i pogrążyłem w odsłuchach. Gdyby nie wspomniana przemiana sopranów, ich relacjonowanie byłoby zbyteczne i wystarczyłoby odesłać czytelników do recenzji modelu PM-1, ale zmiana zaszła, słychać ją było wyraźnie, tak więc wyłgać się od ponownego słuchania i opisu nie było sposobu. Zatem znów mały rajd porównawczy, tak by rozeznać brzmienie na tle konkurencji. Oczywiście przede wszystkim z własnym tego samego producenta wzmacniaczem, jako że stanowi element kompletu.

Postanowiłem sięgnąć po słuchawki nieobecne podczas testu niemal identycznych PM-1, a konkretnie po także planarne i też mogące się posłużyć kablem symetrycznym  Audeze LCD-XC oraz dynamiczne i również mające konstrukcję otwartą Sennheisery HD 800. Zdania co do otwartości samych PM-2 w międzyczasie wprawdzie nie zmieniłem, ale nomenklatura jest nomenklatura i niech będzie, że porównywać będziemy otwarte do otwartych. Najpierw jednak sięgnijmy po zamknięte.

 

Ze wzmacniaczem/przetwornikiem OPPO HA-1

Audeze LCD-XC (pady welurowe, kabel FAW Noir – symetryczny)

Dopiero co opisywałem te słuchawki właśnie z tym wzmacniaczem, ale za pośrednictwem innego kabla USB. A te kable, jak wielokrotnie już podkreślałem, wpływ na brzmienia posiadają ogromny. Poprzednio użyłem Tellurium Q Blue, bo po prostu było pod ręką, ale teraz zdecydowałem się na Gemini, by cokolwiek mogło się zmienić, a porównawszy naprędce oba przewody stwierdziłem, że Gemini do wzmacniacza OPPO pasuje lepiej, odczuwalnie poprawiając kreślenie dźwięku. Znakomicie to było słychać w przypadku oklasków, które na Tellurium zlewały się przy zwykłych plikach mp3 w szarą masę, a dzięki ifi Gemini wraz z dedykowanym mu czyścicielem sygnału iPurifier było to już zbiorowisko brzmień poszczególnych. Dalekie wprawdzie od tego jak oklaski zabrzmieć potrafią, ale też nie całkiem bez indywidualnego wyrazu.

I tak prawdziwa skóra została zastąpiona ekologiczną.

I tak prawdziwa skóra została zastąpiona ekologiczną.

Wspomniana wyraźność, zidentyfikowana wcześniej na słuchawkach OPPO, wpływ na Audeze także okazała się mieć bardzo istotny. Pojawiło się brzmienie o mocno i dokładnie zaznaczonych krawędziach, które były otoczone łuną pogłosu. Pogłos ten szedł w głąb dźwięku, przydając mu szczególnego wzmocnienia i pogłębienia, tak samo jak poprzednio z kablem Tellurium mieszającego się z mocno akcentowanymi sopranami, które nie były jednak tym razem tak poddarte jak wówczas. Zaznaczały się, mocno akcentowały, ale zupełnie nie dawały poczucia podwyższonej tonacji. Rzuciłem się natychmiast do fortepianu – i faktycznie, nie było żadnego podwyższenia. Sam tylko obrys i pogłos oraz szczególna głębokość dźwięku, wciąż powodująca kontrast ze sferą sopranową, ale przyjemniejszy, prawidłowo teraz osadzony w tonacji. Pięknie te soprany dźwięczały, przedzierając się tą dźwięcznością z głębin brzmienia. W dodatku dźwięki i frazy wypowiadały się w całej pełni, a przecież zarzucałem kiedyś tym słuchawkom urywanie dźwięków. Nic tym razem z tych rzeczy. Wybrzmienia były długie, dźwięczne i pełne.

Nie było to granie stricte naturalne, starannie dobierające miary wszystkich kontrastów, ale na pewno bardzo efektowne, zdolne przynosić masę radości. Niezależnie też od efektowności potrafiące bardzo mocno personalizować wykonawców, których obecność była bezdyskusyjna. Zwłaszcza że pierwszy plan na wielu utworach był na wyciągnięcie ręki, co jeszcze tę personalizację wzmagało. Za pierwszym planem scena ukazywała się głęboka i nie zbytnio rozrzucona na boki, jak to miało miejsce ze wzmacniaczem McIntosha, ale też i bez zjawiskowej holografii, którą z tych słuchawek można przy udziale pewnych wzmacniaczy wydobyć. Bas się zaznaczał, jednak nie był podkreślony, tylko leżał posłusznie w paśmie, a wypełnienie było średnie. W efekcie dźwięk okazał się dość lotny by nieść się szeroko, a zarazem dający materialne oparcie. Żadnych dźwiękowych duchów ni mgiełek do przechodzenia na wylot. Ale przede wszystkim dominowały echowa otoczka i piękny kontrast głębi z sopranami, a także to, że wraz z prawidłową tonacją dźwięk nie był za jasny, tylko z przyjemnie grającymi w tych pogłosach cieniami i czernią tła w owej dźwiękowej głębi. A zarazem przejrzyście, klarownie, a więc z połączeniem cech rzadko wspólnie występujących.

Zakładałem słuchanie na przestrzeni najwyżej godziny, a odsłuch przeciągnął się prawie na trzy. Jakoś nie mogłem się z tych Audeze wykaraskać, a kolejne utwory sprawiały radość. Popisowa dykcja, lekka dziwność tego pogłosu i cała reszta cieszyły raz za razem.

Sennheiser HD 800 (kabel FAW Noir Hybrid)

Jednakże wrażenie jakie pozostawiają po sobie PM-2 jest bardzo korzystne.

Jednakże wrażenie jakie pozostawiają po sobie PM-2 jest bardzo korzystne.

To teraz skok z niskiej impedancji na wysoką i z zamknięcia w otwartość. Tu także pojawił się pogłos, ale nieco mniejszy i dalszy, odchodzący w przestrzeń a nie trzymający się dźwięku. I ogólnie wszystko znacznie się odsunęło. Pierwszy plan odjechał, a scena się zwęziła. Straciła na tym bezpośredniość, a bardziej prawidłowe, pozbawione silnego elementu popisu brzmienie, nie stanowiło za to rekompensaty. Przeciwnie, bardziej stonowane i nie tak pogłębione, o lekkim dotyku szarości w miejsce poprzednich czerni, nie było tak chętne do brania przez słuchacza. Czort wie ile zasługi w tym kabla niesymetrycznego w miejsce symetrii, ale fakt mniejszej upojności był odczuwalny. Na pewno wolałbym wrócić do Audeze niż ciągnąć ten odsłuch, ale tytułem obowiązku dorzucę, że soprany nie były tu zaakcentowane, czyli druga z opcji grania ich przez HD 800, bo z niektórymi wzmacniaczami potrafią sypać sopranami jak z rogu obfitości, a kiedy indziej też są one na krótkiej smyczy. Bardziej to było brzmienie pod reżysera dźwięku, chcącego wyważać brzmienie, niż słuchacza pragnącego się w nim wyżywać. Z kolumnowym odbiorem sceny i lekką mgiełką oddalenia. Spokojniejsze, ściągnięte na skrajach pasma i bardzo łatwe w słuchaniu, tyle że bez szałów. Idące ku średnicy, choć zarazem bardzo dobrze potrafiące chwytać dowolny detal i go w sposób złożony przekazywać, jednak bez nadmiernego eksponowania, tylko wyłącznie jako element całości.

Ogólnie biorąc była to muzyka z pewnego oddalenia, przefiltrowana odległością. Tak jakby patrzyć na przechodzącą orkiestrę z okna, i to takiego w głębi ulicy, albo siedzieć w końcowych rzędach. Wrażenie to jednak ulegało znacznemu ograniczeniu w przypadku plików wysokiej jakości, dość drastycznie podnoszących wrażenie obecności bezpośredniej. Nie tak silnej jak u Audeze, ale już silnej. A wszystko to jak zawsze przez soprany, tu powściągliwe, a tam szalejące.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

14 komentarzy w “Recenzja: OPPO PM-2

  1. Stefan pisze:

    A możesz je porównać do Edition tak z pamięci ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Właśnie tego wolałbym uniknąć. To za poważna sprawa. Na pewno u OPPO z Twin-Head dźwięki są bardziej otwarte. Pozbawione obrysu i rozpędzone. A u Edition 5 mające wykończenie, jakąś granicę, pewien zasób skoncentrowanego w przestrzeni piękna. Ale jak to się dokładnie kształtuje i w konkretnej sytuacji muzycznej przejawia, tego nie miałem okazji sprawdzić. Dobrze byłoby mieć swoje Edition 5 i swoje MHP1000, a także swoje Sony MDR-R10 i parę innych, ale to tylko pobożne życzenia.
      Na pewno też scena w Edition 5 jest większa i bardziej wewnętrznie zróżnicowana, a bas chyba się bardziej narzuca, podczas gdy soprany są bardziej strzeliste, bardziej jak snopy ku górze. Ale to wszystko, takie wyrywkowe specyfiki, nie może oddać całościowej muzycznej atmosfery, a ona jest najważniejsza. Tak więc nie umiem tak naprawdę porównać. Trzeba by było siąść i przynajmniej jeden dzień temu poświęcić; pooglądać każdy szczegół, porównać każdą różnicę.

  2. Stefan pisze:

    Dziękuję za odpowiedź, wiem że trudno z pamięci porównywać. Ciekawa ta sprawa z MHP1000 bo nie zapowiadały się tak dobrze.
    A czy byłbyś w stanie porównać brzmienie Lumina do Vegi Auralica, choć o ile dobrze pamiętam to znasz ją tylko z audioshow.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tym bardziej nie. Strumieniowiec Auralica na pewno jest bardzo dobry, ale słuchałem tylko przez chwilę na AS. Po recenzję zapewne nie przyjedzie. Natomiast Lumina D1 jeszcze nawet nie słuchałem. Dopiero się za to biorę.

  3. Marecki pisze:

    A jak to jest z ich otwartością.
    Jak tłumią dźwięki z otoczenia?

    Pisałeś, że to raczej konstrukcja pół-zamknięta.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tłumią hałas zewnętrzny i ślą do otoczenia własny na poziomie słuchawek półzamkniętych, czyli są dla sąsiedztwa cichsze od otwartych, a użytkownika lepiej izolują. Od zamkniętych odcinają słabiej.

      1. Wojtl pisze:

        Panie Piotrze gratuluję świetnej recenzji. Super się to czyta. Sam zakupiłem PM-3 ze względu na specyficzne warunki odsłuchowe, ale PM-2 mnie kuszą, bo sopranu jakby za mało w tych portable. Pojawiła się też bardzo ciekawa modyfikacja PM-2 -> Audio Zenith PMx2 i gra podobno zjawiskowo. Można już składać zamówienia i pewnie po opłatach celnych i podatkowych wyszłoby podobnie jak w kraju za PM-1. Co ciekawe za 700$ Audio Zenith zmodyfikuje oryginalne PM-2 dorzucając na swoje przeróbki roczną gwarancję. Te zmodyfikowane PM-2 są naprawdę intrygujące, bo pasmo mają płaskie jak stół, więc teoretycznie mało wciągające, a w opinii tych co mieli okazję ich posłuchać grają spektakularnie. Tyll z Innerfidelity był zachwycony. Byłoby świetnie gdyby mógł Pan je kiedyś zrecenzować. Mr. Speakers Ether też są bardzo chwalone. Pozdrawiam. Wojtek.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dziękuję za informację. Oczywiście chętnie bym przetestował, ale pewnie będzie z tym kłopot. Ktoś może jednak kiedyś podrzuci.

          Pozdrowienia

        2. Maciej pisze:

          Ethery mają szansę byś świetnymi słuchawkami, zwłaszcza że zabrał się za nie 'Ten Człowiek’. Ale cena jest przesadzona. Audiofile sami na siebie ukręcili bat z tymi cenami powyżej 1500$ za nauszniki… To nie jest tyle warte. To tylko słuchawki. Odrobina odpoczynku od audiofilskiego rauszu i od razu to widać… AKG1000 kiedy były w polskich sklepach kosztowały bodajże 2700.00 PLN

  4. Witam wszystkich, świetna recenzja. Mam pytanie czy ktoś z Szanownych Kolegów wie gdzie we Wrocławiu można kupić lub posłuchać oppo pm2. Z góry dziękuję Darek

    1. Wiceprezes pisze:

      My również witamy i dziękujemy za ciepłe słowa. We Wrocławiu może być ciężko z odsłuchem. Polecam zapytać Pana Andrzeja Gratkowskiego, dystrybutora marki OPPO, który na pewno pomoże.

      Email: kontakt( at )oppodigital.pl

  5. Mateusz Z pisze:

    Witam Panie Piotrze,
    Jestem szczęśliwym posiadaczem Pm2, przesiadłem sie z Audeze lcd2. Na moje uszy Oppo sa lepsze technicznie, separacja, no i te wysokie:) miód. Oppo grają na kablu FAW Noir Hybrid podłączone do Chord Mojo i do leciwego NAD-a c521bee jako transport na chwile obecna. Jak to w życiu bywa człowiek ma ochotę na więcej, zainteresowałem sie wzmacniaczem Phast jako upgrajd wzmocnienia, mógłbym użyć mojo jako daca, gdyż jest w tej roli świetny.
    Ni cholery za to nie wiem jakim nowym odtwarzaczem CD sie zainteresować, ja jestem płytowcem i lubię miec fizycznie muzykę w rękach, nie po to człowiek inwestuje w wypasane japońskie wydania żeby teraz sie przesiąść w całości na pliki:) co by mi Pan doradził, nie ukrywam ze chciałbym miec wsparcie SACD, moźe arcam cds27?
    Druga sprawa czy przejście na Tonallium bedzie znaczącym skokiem jakościowym względem FAW Hybrid?
    Pozdrawiam Mateusz
    Ps. Gratuluje rzetelnego serwisu, to rzadkość.

  6. WojtL pisze:

    Oppo Digital na oficjalnej www zamieściło info, że koniec z produkcją słuchawek. Szkoda :-(.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wielka szkoda. PM-2 to były świetne słuchawki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy