Recenzja: Nottingham DAIS

Odsłuch cd.

To samo tyczy się ascetycznego, 12-calowego ramienia Anna, które jest  świetnym partnerem dla wkładki...

To samo tyczy się ascetycznego, 12-calowego ramienia Anna, które jest świetnym partnerem dla wkładki…

   No dobrze, ale opowiedzmy nareszcie o dźwięku tą energią i precyzją zrodzonym. W wydaniu wkładki Anna i z okablowaniem Sulka, na które się koniec końców zdecydowałem, poprzez przedwzmacniacz Trilogy i moje dzielone wzmacnienie grało to za pośrednictwem głośników  Audioform Adventure w sposób dla wysokiej klasy gramofonów typowy i nietypowy zarazem. Typowy, bo spójnie, gładko i melodyjnie; a nietypowy, bo z tą tranzystorową manierą super precyzji obrazowania. Można nawet powiedzieć, że pewne elementy muzycznego obrazu rzucane były aż ostro i kontrastowo; pojawiały się jednak na całościowo spokojnym i emanującym siłą tle ogólnej energii i masywności, co czyniło je szczególnie atrakcyjnymi. Przysłuchując się temu i próbując ubrać dźwięk w słowa, naszło mnie zapożyczone od fizyki pojęcie gęstości energii, w tym wypadku dobrze obrazujące łączenie masywności z dynamiką. Całościowy przekaz bardzo był gęsty i dynamiczny, a pojawiająca się w nim wyraźność rzeczy pierwszoplanowych i ich dokładna lokalizacja doskonale go uzupełniały. Przy tym same lokalizacje nie były punktowe, tylko w sposób naturalny przywołujące trójwymiarowych a nie płaskich i wąskich wykonawców, a jednocześnie wykonawcy ci byli bardzo dobrze wyskalowani, co niewątpliwie należy przypisać doskonale się spisującym głośnikom Audioform Adventure, na tle innych porównywanych dających to jakże miłe wrażenie: „No, to jest to!”

Mieszała się w nich ta gramofonowa finezja z potęgą, a przepastna wręcz scena, o całkiem dosłownie nieograniczonej głębi – która cały czas na dodatek była w użyciu, raz po raz w różnych utworach się pojawiając – jeszcze to wrażenie świetności potęgowała.

Nottingham_DAIS_MC_Anna_003_HiFi Philosophy

…Anna. Ortofon MC Anna – flagowej konstrukcji duńskiego pioniera, która z pomocą szlifu Replicant 100 „wyciska” z płyty ostatnie nuty.

Do tego pełna otwartość sopranów, bez śladu w nich pikanterii, co tak nawiasem jedynie trójwymiarowy ich rozkład może zapewnić i co tu niewątpliwie się działo; a także rzecz charakterystyczna tylko dla gramofonów, to znaczy ożywianie przestrzeni nie tylko poprzez zawirowania muzycznego planktonu, ale także tą wszechobecną gęstość energii, w zależności od ustawienia siły głosu obejmującą mniejszy czy większy obszar pomieszczenia odsłuchowego.

Z rzeczy konkretniejszych chciałbym jeszcze przywołać szczególnie zwracającą uwagę pracę strun gitarowych w ostrych rockowych jazdach. Niewątpliwie to wkładka Anna, ale także dysponujący podobnie precyzyjnym obrazowaniem przedwzmacniacz Trilogy, stali za ich wyjątkowo wyrazistym, ani trochę nie gubiącym się w ogólnym tumulcie brzmieniem. A przy tym ta całościowa pełnia, moc i dynamika… No, chciało się tego słuchać, a świadomość, że nie jest to własny system i trzeba będzie go oddać nie była miła.

Na koniec dwie jeszcze refleksje. Pierwsza znowu fizyczna, nawiązująca do tego, że całościowo dźwięk tutaj słuchany przypominał mieszaninę gazu i cieczy. Ciekła gęstość tła – tej jego gęstej energii – mieszała się ze wspomnianą sopranową otwartością o ewidentnie gazowym, napowietrznym charakterze. Tak więc gazowa góra pasma i ciekłe wszystko co niżej, a pośród tego taniec trójwymiarowych dźwięków na dowolnie głębokiej scenie – taniec bez żadnego bałaganu i przypadkowości, a zarazem bez sztucznego separowania i osobnej pracy składników. I pełne w efekcie zadowolenie.

Całościowo efekt takiego mariażu jest najczystsze, analogowe przesłanie. Żadnych popisów, sama prawda. I nasza najszczersza rekomendacja!

Całościowo efekt takiego mariażu jest najczystsze, analogowe brzmienie. Bez żadnych popisów, sama prawda. I nasza najszczersza rekomendacja!

Druga refleksja jest taka, że ów szczególnie ostro jak na gramofon rysowany obraz, mógł być także postrzegany jako nazbyt aż wyrazisty. Jednakże użycie skądinąd analogicznego cenowo do Trilogy przedwzmacniacza lampowego o łagodniejszym brzmieniu, okazało się pomyłką i szybciutko w efekcie do tej wyraźności wróciłem, taka okazała się ważna i potrzebna. Tak więc nie wszystko złoto, co się świeci; i nie każda muzyka, która tylko czaruje…

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

14 komentarzy w “Recenzja: Nottingham DAIS

  1. Sławek pisze:

    No, zajefajnie!!! Może jakiś kredyt zaciągnę?
    Tylko Panie Piotrze – błagam! niech Pan podaje ceny testowanych gratów!
    Ile za sam gramofon? Z ramieniem czy bez? (to takie analogowe pułapki, chociaż co raz lepiej je rozumiem).
    I znowu przyjdzie wrócić do TEACA TN 300 i użyć wyobraźni – no ale w końcu jest to najlepszy gramofonik, jaki mam w domu, na dodatek z wkłądką lepszą niż fabryczna bo AT440MLa….

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przepraszam, to dystrybutor miał podać najaktualniejsze ceny. Jutro na pewno to uzupełnię. Sam gramofon kosztuje ponad 40 tysięcy, ramię chyba osiem, wkładka MC Anna niestety aż dwadzieścia osiem. Rewelacyjna moim zdaniem Cadenza Bronze jest zdecydowanie tańsza.

  2. hifiphilosophy pisze:

    Ceny już naniesione – i okazały się znacznie niższe niż sugerowałem.

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Kiedy moje Goodmansy beda mialy juz zainstaliwany glosnik wysokotonowy to zabieram sie za odkladanie na gramofon.Moge przeznaczyc max 20000zl za calosc czyli gramofon+ramie+wkladka+przedwzmacniacz gramofonowy,czy to bedzie.
    nowe czy uzywane w tej cenie to nie jest istotne, oby pieknie i muzykalnie gralo z moimi Goodmansami
    Piotrze moze bys tak nawiazal kontakt z Panem Januszem Sikora i odsluchal chociaz jego podstawowy model gramofonu,bardzo ciekawy jestem twojego porownania do gramofonow ktore juz testowales i sluchales.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Postaram się. A może Pan Janusz by się do mnie odezwał?

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    Oczywiscie podsune mu ta mysl,tym bardziej ze od jakiegos czasu czytam w recenzjach sprzetu uzywa go Marek Dyba i bardzo chwali go, ale recenzji nie widze,tak ze jest pozyczony i dlatego wnioskuje ze jest osiagalny a to juz pol sukcesu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      No to czekam.

  5. Marecki pisze:

    Będą jeszcze jakieś gramofony planowane w najbliższym czasie?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Plany są, zwłaszcza co do Transrotora, ale na razie Audio Video Show w perspektywie, a przed nim terminarz już wypełniony.

  6. Marecki pisze:

    Ciekawa jest Kuzma. Bodajże stabi s, a kosztuje coś około 8 tys.
    Gramofon to wspaniała sprawa, tylko nie tania. Choć są ponoć zacne polskie gramofony np. Ad Fontes, który kosztuje dobrze poniżej 5-iu tys. Więc może warto przebadać ten pułap cenowy. Pozdrowienia 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na pewno warto, tylko oni się do mnie nie zgłaszają, a w efekcie recenzuje się tych, którzy o to proszą, bo przykro jest odmawiać. Ale poszukamy tych tanich, dobrych gramofonów. Tak nawiasem Nottingham też dał się ostatnio namówić na swój jeden z pierwszych gramofonów, uchodzący bodaj w latach 90-tych za jeden z najlepszych na świecie. Sam z kolei starałem się pozyskać do testu bardzo dobry a tani The Funk Firm LSD, ale się nie udało.

  7. Marecki pisze:

    Wiadomo – Kultura przede wszystkim!

    Ciekawy ten The Funk, a jak już jest LSD w nazwie, to na pewno musi kopać! 😀

    W takim razie czekamy co przyniesie los! : )

  8. Marecki pisze:

    Jak tam z profilem facebookowym?

    1. Piotr Ryka pisze:

      To kwestia jakiegoś miesiąca. Kwestia informatyków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy