Recenzja: MrSpeakers Aeon

Brzmienie cd.: Przy komputerze

Trzecią mające profesjonalną jakość…

Przejdźmy do przykomputerowej aparatury stacjonarnej. (Tej samej co zawsze ostatnimi czasy.) Można się zżymać na niemęski głos Philippe Jaroussky᾽ego, ale brzmienie i ekstensja tego kontratenora należą do zjawiskowych. Zarazem są niezwykle wymagające dla aparatury odtwórczej; to bardzo trudna sprawa całą tę zjawiskowość oddać. Poprzez zestaw słuchawki MrSpeakers Aeon i dołączony do nich kabel zabrzmiał ten głos może nie aż tak wyjątkowo, ale na pewno bogato i niezwykle. A szczególne względem niego wymagania odnoszą się do wysokich tonów i całościowego nasycenia, co zostało tutaj oddane na notę dobrą do bardzo dobrej. Zabrzmiał nieco za płytko i za mało trójwymiarowo, by walczyć o ocenę wyższą, ale wystarczająco dobrze, aby przeskoczyć dostateczną.

Pozostając przy tym fragmencie muzycznym przesiądźmy się z dołączonego na kabel symetryczny DUM – grubszy od tego z jackiem 2,5 mm i mający końcówkę 4-pin. Sytuacja odnośnie symetrycznej lepszości kabla zdiagnozowana przy sprzęcie przenośnym się powtórzyła, chociaż trochę inaczej, ponieważ sam wzmacniacz nie był symetryczny. Tak – poprawiła się miąższość, i tak – poprawiła jakość brzmieniowej substancji, ale nie stało się w takim stopniu ciemniej ani gładziej. Wyszlachetniały jedynie soprany, zyskując na trójwymiarowości – co momentalnie znalazło przełożenie na ciekawsze w odbiorze brzmienia. Ogólnie przeskok typowy dla sytuacji „dużo z małego”. Bo niby na pierwszy rzut ucha zmiana niewielka, niemniej wyczuwalna, a przede wszystkim kiedy puściłem w pętli tego Jaroussky᾽ego Che farò senza Euridice, mogłem sławnej arii bezproblemowo słuchać w kółko; ani trochę nie dość dobrymi sopranami drażniła. Tak więc był to już przeskok na notę jednoznacznie bardzo dobrą, chociaż jeszcze nie celującą. Do czego brakowało magii wybrzmień, ich rzeczywiście zjawiskowej substancji i całościowego wrażenia niebiańskości. Też i obecności miejsca rozgrywki i w pełni dotykowej obecności uczestników.

odpinane kable DUM.

Dochodzimy teraz do tego, co sprawiło, że z oryginalnym kablem niesymetrycznym przy sprzęcie przenośnym za wiele nie oczekiwałem, dochodzimy do porównania kabla DUM z kablem Tonalium. Zdaję sobie sprawę, że to dawno temu stało się nudne, ale ostatecznie kręcimy się w tych recenzjach cały czas wokół tego samego. Trudno zatem, oceniając słuchawki, nie posłuchać ich z lepszym kablem, aby móc w pełni ocenić, co naprawdę potrafią. A naprawdę potrafią więcej. Wszystkie barwy dzięki Tonalium w momencie wypiękniały, materia brzmienia wyszlachetniała, także światło, głębokość, trójwymiarowość i melodyka – to wszystko doznało wzmożenia.  Całe brzmienie powstało jako mieszanina lepszych esencji i nie – to nie są słuchawki równe najlepszym z najlepszych, ale naprawdę dobre. Niemniej przesadą jest wycena równa tej Beyerdynamic T1. Oczywiście tamte słuchawki nie nadają się do sprzętu przenośnego, podczas kiedy Aeon są mu dedykowane, ale spotkawszy się przy wzmacniaczu Ayon HA-3 (mającym wyjścia dla niskiej i wysokiej impedancji), też kosztujący cztery tysiące i też mający kabel Tonalium dynamiczny flagowiec niemieckiego producenta wykazał bezdyskusyjną wyższość. Zawieszanie dźwięków w przestrzeni, holograficzność, głębię, sferyczność samych brzmień oraz obecność koncertowej sali – to wszystko przeniósł w inny jakościowy wymiar, tak więc sens zakupu MrSpeakers Aeon zjawia się jedynie przy aparaturze przenośnej. Tam jednak zjawia się bez wątpienia – słuchawki, tak jak je dają, z tym zwykłym, niesymetrycznym kablem, spisują się przy przenośnym odtwarzaczu naprawdę bardzo dobrze. Cała plejada innych co prawda również, czyli wskazanie jest relatywne – niemniej jest to wskazanie, nie ma powodu MrSpeakers nie wskazywać jako odpowiednich dla DAP-a. Mocny, autentycznie nokautujący bas, wyraziste i nie pozbawione sferyczności soprany, przekonująco obecne ludzkie głosy i wszystko to w oprawie dynamiki i melodyjności – to składa się na gamę zalet wystarczających dla w pełni zaangażowanego słuchania.

Ale Tonalium i tak lepsze.

I jeszcze jedna uwaga, znowu odnośnie kabli. Porównywałem dużo wcześniej, recenzując flagowe MrSpeakers Ether 2, kable DUM z Tonalium i wówczas wypadły niemal na remis. Dlatego przytaczałem potem tego DUM jako przykład dobrego firmowego okablowania. Cóż, w odniesieniu do Ether 2 faktycznie, lecz w odniesieniu do Aeon nie.

 

 

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

3 komentarzy w “Recenzja: MrSpeakers Aeon

  1. QNA pisze:

    Witam Panie Piotrze,
    Dziękuję za recenzję. Z mojego punktu widzenia, uważam, że ten model jest bardzo udany. Porównywałem go z różnymi słuchawkami i jest to bardzo ciekawa alternatywa do dużo droższych modelu planarnych. Dzięki kształtowi muszli są bardzo komfortowe, świetnie przylegają i tłumią. Są naprawdę bardzo wygodne i nie miałem w nich problemu z grzaniem się uszu.

    Niestety nie mogę się zgodzić z punktem, że jest to znany i ceniony producent. Dan, a raczej mrspeakers, niestety jeszcze raczkuje jako twórca słuchawek. Co nie zmienia faktu, że moim zdaniem robi świetne słuchawki. Sam ostatecznie wybrałem Ether C Flow (również dzięki Pańskiej recenzji i poradom). Mimo to mogę śmiało polecić tańszy model Aeon jako ciekawa alternatywa.

    Jeszcze jedna sprawa nie daje mi spokoju. Mogę się mylić ale wydaje mi się, że Ether 2 od samego początku był wyposażany w kabel ViVo, nie DUM. Dum był dostępny z Aeonami oraz Ether Flow. Dopiero po modyfikacji do wersji 1.1 Ethery były wyposażane w kabel ViVo, natomiast Aeon nigdy się chyba tego kabla nie doczekał. Stąd może wynikać różnica w jakości okablowania i ostatecznie samego grania.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Szczerze mówiąc, okablowanie słuchawek proponowane przez firmy i jego ulepszenia proponowane czasem przez dystrybutorów, to jakaś komedia pomyłek. Trudno o głupszy pomysł, niż psucie dobrych słuchawek kawałkiem złego drutu. Tymczasem to nagminne.

      1. QNA pisze:

        Dokładnie. Zgadzam się w 100%.

        Najgorsze jest to, że jest to również stosowane w naprawdę drogich słuchawkach. Wyglada na to, że Kalkulując budżet na słuchawki należałoby doliczać każdorazowo kabel i zastanawiać się z czym dobrze się zgrają. Szczerze mówiąc to wolałbym już zapłacić 1-2 tys. mniej za słuchawki i samemu dobrać sobie kabel bo ten producencki zaczyna być zbędnym dodatkiem, a producenci dorzucają go na sile tylko dlatego, że tak się utarło. Szkoda, że producenci olewają ten temat bo często traci na tym sam produkt.

        Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy