Recenzja: Leben CS-1000P

Podsumowanie

  Nie do końca tego Lebena rozgryzłem, bo zmiana lamp 6CG7/6FQ7 na lepsze też by pewnie coś dała. Niemniej i bez niej, a nawet w stanie zakupowym, końcówka mocy jest autorytatywna, ocierająca się o referencję. Zwłaszcza bogactwo brzmienia i głębia generowanej sceny robią wrażenie. Ale w nie mniejszym stopniu także żywość, ciśnienie akustyczne i przywoływanie wykonawców. W przypadku trybu pentodowego to kąpiel w wannie jacuzzi, a nie moczenie się w zwykłej, gdzie woda nieśpiesznie chlapie. Poddani zostajemy całościowej wibracji o dużym stopniu natężenia i niecodziennej sile oddziaływania. Że aż to chwilami przytłacza, o tyle więcej się dzieje, ale się szybko przyzwyczajamy i potem zwykłe granie wydaje się za spokojne. Z uwagi na przynależność do high-endu nie chce mi się wyliczać podstawowych kryteriów wymagających spełnienia, jak głębia dźwięku, nastrojowe światło, szczegółowość czy melodyjność. Dopowiem tylko, że dla trybu pentodowego ta melodyjność będzie krótsza, bo krótsze są wybrzmienia, ale jest bez zarzutu. Dla triodowego zaś to wysmakowane, długie pociągnięcia – poezja spokojniejszego i bardziej skoncentrowanego na głównych brzmieniach ruchu. Do tego dochodzi wygląd, bo to najładniejszy z Lebenów. Front nie jest płatem cienkiej blachy, tylko wąską i w dodający urody sposób odchyloną do tyłu winietą, nad którą magicznym światłem rozżarzają się lampy, o których na przyjemny dodatek wiemy, że dobrze są zbiasowane. Krokowy potencjometr pozwala na właściwe dostrojenie mocy w przypadku czułych kolumn, a ta jest na tyle duża, że nawet trudne, prądożerne, zostaną dobrze nakarmione. Do czego dochodzą dwa tryby pracy do wyboru oraz szeroki wachlarz możliwych do użycia lamp mocy – co najmniej naście ich rodzajów nie licząc u poszczególnych typów różnych marek, gdzie pośród samych KT-66 czy 6L6 będzie tych marek sporo.  Biasowanie we własnym zakresie zbytecznym czyni dopasowywanie prądu podkładu przez jakiś serwis techniczny, co tylko jeszcze zachęca do własnych poszukiwań optymalnego typu, choć szczerze mówiąc poza dawnymi 350B, o których kwadrę będzie bardzo trudno nawet po zaakceptowaniu szalonych kosztów, dobrze rokują raczej tylko KT-66 vintage od G.E.C. (też drożyzna) lub nowe Shuguang Treasure Carbon. (Dość oczywiste w ramach tej samej szkoły brzmienia są natomiast KT-150, uchodzące za lepsze od KT-120.) Dlatego lepiej skupić się na dwóch parach pozostałych, to się powinno bardziej opłacać. Poza tym wszystkie surowce i podzespoły mamy tu w dobrym gatunku, wykończenie i design luksusowe, duża masa czyni to wszystko stabilnym i imponująco wyglądającym, a marka Leben ma w świecie wysoką renomę i arystokratyczne dla audiofilizmu pochodzenie z Japonii. Cena nie jest dla szukających okazji, ale zarazem kilkanaście razy niższa względem najdroższych takich urządzeń, zatem stosunek jakości do ceny stoi na sensownym poziomie.

 

W punktach

Zalety

  • Wyrafinowane brzmienie nawet z kompletem lamp dostarczonych.
  • Bardzo duży potencjał poprawy w razie zakupu lepszych sterujących.
  • Wysoka klasa mocowych KT-120 Tung-Sol i opcja zakupu uchodzących za jeszcze lepsze Tung-Sol KT-150.
  • Ogromna żywość i detaliczność w trybie pentodowym.
  • Klasyczna poetyka trybu triodowego jako alternatywa.
  • W obu przypadka wysokiej miary muzykalność.
  • Wyjątkowo głęboka i dobrze zrelacjonowana scena.
  • Głębokie brzmienie i nastrojowy klimat o różnych modi nastroju.(Dla Triode elegancki spokój, a dla Pentode ekstatyczne wzmożenie.
  • Zgodnie z obietnicą ogromne rozwarcie pasma.
  • Szalejące soprany, o poskromienie których w trybie pentodowym trzeba będzie się trochę postarać.
  • Realistyczny zakres średni z żywymi postaciami.
  • Potężny bas, też wymagający nad nim zapanowania, albo lubienia pewnej jego addycji.
  • W trybie Pentode nacisk na atak, szybkość i tempo narastanie oraz nieprzeciąganie brzmienia.
  • W trybie Triode te wybrzmienia długie, nastroje bardziej poetyckie.
  • U obu oszczędne pogłosy, mające mały udział w budowaniu klimatu.
  • Ekstremalna detaliczność.
  • Precyzja obrazowania.
  • Zupełna transparencja i czystość medium.
  • To medium całe ożywione, dotykające słuchacza.
  • Dużo tlenu.
  • W Pentode także brzmieniowa piana.
  • Duża moc to nie tylko ona sama, ale także wysokie ciśnienie dźwięku.
  • Sprawdzający się w użyciu krokowy potencjometr.
  • Cztery zakresy impedancji.
  • Sami możemy biasować, więc i stosować różne lampy mocy.
  • Piękny wygląd.
  • Same wysokogatunkowe komponenty.
  • Nowej generacji transformatory wyjściowe.
  • Sensowny stosunek jakości do ceny.
  • Leben – czyli najwyższa renoma.
  • Made in Japan.
  • Stoi po niego kolejka – trudno o lepszą rekomendację.
  • Polska dystrybucja.
  • Dedykowany przedwzmacniacz.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Lampy ECC88 Electro Harmonix koniecznie z czasem do wymiany.
  • Mocno grzeje.
  • Trzeba pamiętać, że przed zmianą trybu należy odciąć zasilanie.

 

Dane techniczne Leben CS 1000P

  • Lampy: 4 x KT120; 2 x 6922/6DJ8(ECC88);  2 x 6CG7/6FQ7
  • Moc wyjściowa trybu „Pentode”: 2 x 100 W.
  • Moc wyjściowa trybu „Triode”: 2 x 70 W.
  • Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 150 kHz. (-3dB)
  • Czułość wejściowa: 0.4 V przy 50 W
  • Impedancja wejściowa: 100 kΩ.
  • Impedancja wyjściowa: 4/6/8/16 Ω (Selectable)
  • Waga: 23.5 kg.
  • Wymiary: 455 x 200 x 335 mm.
  • Wyposażenie: zdejmowalny klatka osłony, komplet lamp, kabel zasilający, instrukcja obsługi, gwarancja.
  • Cena 37 900 PLN

 

System:

  • Źródło: Ayon CD-T II/Ayon Stratos.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówki mocy: Croft Polestar1, Leben CS1000P.
  • Kolumny: Zingali 3.15 Evo.
  • Interkonekty: Sulek Edia & Sulek 6×9.
  • Kabel głośnikowy: Sulek 6×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Acrolink MEXCEL 7N-PC9700, Harmonix X-DC350M2R, Siltech Triple Crown, Sulek 9×9 Power.
  • Listwa: Power Base High End.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Acoustic Revive RIQ-5010, Divine Acoustics KEPLER, Solid Tech „Disc of Silence”.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Leben CS-1000P

  1. Marcin pisze:

    Chciałbym zapytać, czy próbował Pan podłączyć pod tego Lebena K1000? Czy mógłby Pan opisać jak razem to zagrało?
    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, do stuwatowego wzmacniacza K1000 nie podłączałem.

      1. Marcin pisze:

        Powodem tego była obawa zbyt dużej mocy wzmacniacza? Czy nie można by było tego Lebena ustawić na minimalny poziom wzmocnienia i spróbować? Pytam, gdyż sam posiadam K1000 i jestem na etapie szukania wzmacniacza zarówno pod K1000 jak i kolumny podłogowe, a w sprawach sprzętu audio dopiero stawiam pierwsze kroki.

        Czy mógłby Pan napisać coś więcej o połączeniu Leben+K1000 lub ewentualnie dlaczego nie chce Pan tego połączenia spróbować?

        Z góry dziękuję i pozdrawiam.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Powodem tego było lenistwo. Lebena oczywiście dałoby się przydusić na tyle, by nie zniszczył K1000, ale nie wykonałem próby, bo bardzo jestem zadowolony ze swojego toru i nie czuję potrzeby poszukiwań. Natomiast RAAL grały z niego fantastycznie, tak więc K1000 pewnie też by tak grały. Sprawdzenia nie wykonam, bo właśnie przed chwilą odjechał. Dosłownie godzinę temu.

          1. Miltoniusz pisze:

            Jak pamiętam CS1000 gra przenikliwie, dokładnie – to nie jest miś. K1000 też tak odbieram – przynajmniej dopóki nie podłączę ich do czegoś odpowiedniego (choć chyba WA8 przynajmniej nie jest nieodpowiedni a z nim też ich słuchałem). Tak więc takie połączenie może być kumulacją zalet albo wręcz przeciwnie – zależy co kto lubi. Ale to tylko gdybanie. Sam szukam czegoś do K1000.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Takie połączenie będzie w porządku, tylko te sterowniki w Lebenie trzeba na lepsze wymienić. Już złote Tesle będą OK.

  2. Miltoniusz pisze:

    Słuchałem kiedyś. Zrobił wielkie wrażenie. Szkoda że to końcówka mocy.

  3. Marcin pisze:

    Panie Piotrze,

    Świetna recenzja i dzięki niej Leben jest na mojej liście do odsłuchu. Nie rozumiem tylko jednej sprawy. Napisał Pan o premierze urządzenia w 2017 roku, podczas gdy w internecie można znaleźć recenzje (nawet w języku polskim) dokładnie tego samego Lebena datowane na rok 2012. Czy jest to błąd z Pana strony, czy też faktycznie w 2017 wyszła poprawiona wersja wzmacniacza bez zmian w nazwie/symbolu?

    Pozdrawiam,
    Marcin

    1. Piotr Ryka pisze:

      To mój błąd, przepraszam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy